Cierpienia ludności Gazy


Mordechai Kedar 2019-04-18


Granice Strefy Gazy są pod narzuconą przez Izrael blokadą od kiedy Hamas – organizacja terrorystyczna według każdej definicji tego określenia – zajęła Gazę i zamieniła ją w państwo terroru, wrogie zarówno wobec Izraela, jak południowego sąsiada, Egiptu, a także wobec blisko dwóch milionów mieszkańców samej Strefy.


Wiele napisano o terrorze, jaki Hamas kieruje na Izrael rakietami, wybuchającymi balonami i zapalającymi latawcami, które zamieniły życie w izraelskich społecznościach w pobliżu Gazy, znanych jako ”powłoka Gazy”, w piekło na ziemi. Należy wiedzieć, że mimo terroru, jaki Hamas eksportuje do Izraela, państwo żydowskie nadal zaopatruje ludność Gazy w żywność, wodę pitną, paliwo, elektryczność, lekarstwa i dużo więcej. 


Wiele napisano również o akcjach terrorystycznych Hamasu i organizacji terrorystycznych pod jego skrzydłami przeciwko Egiptowi, włącznie z setkami tuneli używanych do eksportowania terroru do Egiptu i pomagania organizacjom terrorystycznym na Synaju i wewnątrz Egiptu. Obejmują one Bractwo Muzułmańskie, Al-Kaidę, Ansar Bayt al-Makdis i pozostałości ISIS, uciekających terrorystów, którzy schronili się wśród plemion synajskich.


Przez lata Egipt oskarżał Hamas o podsycanie płomieni terroru na Synaju i w Egipcie, i to jest główna przyczyna tego, że przejście graniczne Rafah – jedyna legalna droga przejścia z Gazy do Egiptu – jest zamknięte przez większość roku. W rzeczywistości Egipt narzucił znacznie surowsze oblężenie na Gazę niż Izrael, ponieważ Egipt nie zaopatruje Gazy w nic absolutnie, ale o tym napisano niewiele.


Bardzo niewiele napisano też o terrorze, jaki Hamas stosuje wobec mieszkańców Gazy. Rządy terroru zaczęły się w czerwcu 2007 roku, kiedy ruch Hamasu przechwycił panowanie nad Strefą Gazy i ze skrajną brutalnością zaatakował siły bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej: dziesiątki policjantów AP zginęło, kiedy wysadzono tunel wykopany przez Hamas pod instalacją bezpieczeństwa AP, innych zastrzelono na oczach ich rodzin, a część z nich zrzucono z dachów budynków mieszkalnych, do których uciekli przed Hamasem po to tylko, by ich ciśnięto w dół na śmierć na asfalcie.  


Terroryści z Hamasu zabili co najmniej dwudziestu członków Amarat Beyt al-Makdis w Rafah, kiedy z zimną krwią zastrzelili ich na ulicy. Przez te lata wielu ludzi, którzy wyrazili sprzeciw wobec Hamasu, zmarło w izbach tortur tej organizacji. Inną koszmarną praktyką Hamasu były nocne napady na domy opozycjonistów i gwałcenie ich żon i córek. Te metody zamknęły usta wielu ludziom przeciwnym Hamasowi, którzy nie chcieli płacić straszliwej ceny za sprzeciw wobec organizacji terrorystycznej, która przejęła panowanie nad życiem mieszkańców Gazy.   


Ostatnio jednak Gazańczycy wysuwają coraz więcej skarg pod adresem Hamasu z powodu katastrofalnej sytuacji gospodarczej w Strefie Gazy, która dotyka większość tamtejszych mieszkańców. Jedyną grupą, której życie toczy się jak zwykle, jest przywództwo Hamasu, którzy wzbogacili się na niebotycznych podatkach, jakie narzucili na żywność i towary importowane do Strefy Gazy. Na przykład, skrzynka pomidorów kosztuje konsumenta 200 szekli, a skrzynka ogórków 150 szekli, co jest wielokrotnością ceny płaconej izraelskiemu dostawcy. Hamas, naturalnie, obwinia Izrael i AP za opłakaną sytuację, ale Gazańczycy nie są głupi: zaczęli wskazywać oskarżycielskim palcem tych, którzy mianowali siebie odpowiedzialnymi za przyszłość Gazy, ale najpierw starannie opiekują się sobą.


Niezadowolenie z Hamasu narosło w ciągu ostatnich kilku miesięcy, kiedy Katar przekazywał do Gazy – za pozwoleniem Izraela – 15 milionów dolarów miesięcznie. Początkowo pieniądze przybywały w walizkach wypchanych gotówką, potem przez przekazy bankowe. Nie użyto tych funduszy do odbudowania ruin po ostatnich nalotach izraelskiego IDF w odpowiedzi na nieustanny ostrzał izraelskich cywilnych społeczności, ani do budowania szkół, ośrodków zdrowia, na pomoc społeczną lub potrzeby zatrudnienia, ani też nie użyto ich jako subsydiów na żywność. Poszły na płace dla funkcjonariuszy Hamasu, jak gdyby nie było w Gazie nikogo innego w potrzebie.


21 marca – pośrodku przygotowań do ”Marszu miliona” zaplanowanego na Dzień Ziemi 30 marca, w Gazie wybuchły protesty ze sloganem „Chcemy żyć”. Ktoś stworzył także logo dla tych anty-hamasowskich protestów, wycelowane w korupcję przywódców i straszliwą sytuację gospodarczą spowodowaną przez ich politykę. Inne hasła widziane podczas tych protestów brzmiały: „Rewolucja głodnych”, „Religia, ojczyzna i legitymacja porzuciły was”.   To ostatnie hasło przynosi największą szkodę, bowiem Hamas opiera swoją legitymację na związkach z islamem, miłości do ojczyzny i legalności, jaką uzyskał w wyborach z 2006 roku, kiedy zdobył większość miejsc w Palestyńskiej Radzie Ustawodawczej.


Kierownictwo Hamasu natychmiast zrozumiało rozmiary zagrożenia, jakie stanowiła ulica, jak również potencjalne znaczenie protestu, ponieważ członkowie Hamasu są w pełni świadomi tego, co myśli o nich przeciętny człowiek z ulicy. Zanim demonstracje mogły przyciągnąć więcej uczestników, rozszerzyć zasięg i rozrosnąć się lawinowo, siły bezpieczeństwa Hamasu zaatakowały demonstrantów pałkami i uprowadziły kilku organizatorów demonstracji w nieznane miejsce, rozpraszając demonstracje z wściekłą brutalnością i raniąc wielu protestujących.    


Ludzie odpowiedzieli zamieszczaniem filmów pokazujących bezpieczniaków Hamasu w mundurach polowych, którzy bezlitośnie bili pokojowych demonstrantów, publikowaniem zdjęć ran zadanych demonstrantom i wpisami na mediach społecznościowych, jakich dotąd nigdy nie widziano. Imad abu Neima napisał: "Piszę do was ze szpitala Szifa, wśród rosnącej liczby rannych i wśród ich głośnych jęków mówię: Stan rannych jest bardzo zły i są one albatrosem u waszej szyi, o przywódcy, i musicie się nimi bardziej zainteresować. Nie straćcie ich, bo to by znaczyło utratę waszych rodzin. Dbajcie o nich tak, jak dbalibyście, gdyby to wasi synowie byli ranni”.  


Słowa autora są aluzją do niemożliwej sytuacji, znanej wszystkim Gazańczykom: Hamas daje preferencje własnym rodzinom we wszystkim, a kiedy cała Gaza cierpi, to boli bardziej niż zwykle. Dyskryminacja jeszcze powiększy się po 6 kwietnia, kiedy zaczyna się ramadan, podczas którego zwyczajowo konsumuje się więcej żywności nocą z powodu poszczenia w dzień.   


Jeden z autorów napisał: "Idźcie do Żydów, żeby się od nich nauczyć [jak zachowuje się przywódca polityczny wobec swoich obywateli]. Wyobraźcie sobie! Współmieszkaniec mojego miasta bił mnie na oczach moich rodziców!! Hamas uciska, łamie ręce i nogi kobietom, dzieciom, starcom”. 


Hamas przyswoił sobie problem, ale wskazuje oskarżycielskim palcem na Izrael. Salah Albardwil, członek biura politycznego Hamasu, twierdzi, że wszystkie protesty i działania pod hasłem ”My chcemy żyć” są organizowane przez służbę wywiadowczą AP, która podżega masy przeciwko Hamasowi, a równocześnie jej członkowie likwidują biednego chłopca z Gazy, który przeniknął do AP, żeby przynieść trochę pieniędzy dla swojej matki i braci.


Przywódca Hamasu, Jihja Sinwar, przeszedł sam siebie, kiedy oświadczył 30 marca: „’Dzień Ziemi’… Nasz naród podkreśla lojalność wobec naszych podstawowych zasad, nigdy nie zrezygnuje z prawa powrotu mimo tych, którzy to robią (=OWP) mimo normalizacji normalizatorów (= przedstawicieli Saudyjczyków, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Egipcjan i Jordańczyków) i w obliczu kolaborantów (=AP)". A następnie powiedział: „Nasi ludzie wychodzą dzisiaj, żeby powiedzieć ‘My chcemy żyć z honorem’ (=w obliczu izraelskiego poniżania)…” W ten sposób Sinwarowi udaje się zajść z boku ruch protestu, biorąc ich hasło używane przez protestujących przeciwko Hamasowi i kierując je przeciwko Izraelowi.  


Przy innej okazji Sinwar zrobił to samo, oświadczając: ”Nasi ludzie mówią stanowczo, że zamierzają kontynuować dotychczasową drogą i przerwą oblężenie mocą silnego lub bezradnością słabego, ponieważ nasz naród wychodzi [do płotu granicznego] dzisiaj i mówi: ’Chcemy żyć z honorem’”.


AP nie zignorowała protestów w Gazie i przewodniczący Mahmoud Abbas powiedział przed kamerami: "…Przekleństwo na ojców [Hamasu]…Psy…mamy wzorowych ludzi w Gazie… niechaj Allah im pomoże… ich poświęcenie nie zostanie zapomniane… oni [Hamas] skończą na śmietniku historii”.  


Rzecznicy Hamasu nie przyjęli spokojnie tych obelg. Oskarżyli Mahmouda Abbasa o szerzenie kultury „my chcemy żyć” na terenach pod swoim panowaniem, co znaczy, że woli on, by ludzie szukali zarobku, utrzymywali swoje rodziny i zrezygnowali z opozycji wobec Izraela. Hamas wierzy, że Abbas zamienił Palestyńczyków w naród biernych ludzi bez kręgosłupa, których jedynym pragnieniem jest żyć w teraźniejszości, zarzucając marzenie o zniszczeniu Izraela, walkę o wolną „Falestin” i nadzieję na „powrót”.


Ta kultura ”my chcemy żyć” jest całkowitą odwrotnością Hamasu, który opiera wszystkie swoje działania na gotowości palestyńskich Arabów – tak jednostek, jak grupy – stania się ofiarami złożonymi na ołtarzu ojczyzny w celu zlikwidowania tworu syjonistycznego i powrotu do wsi, z których, jak twierdzą, ich dziadowie uciekli z 1948 roku.


Czy ofiara oczekiwana od mieszkańców Gazy obejmuje synów funkcjonariuszy Hamasu? Gazańczycy znają odpowiedź na to pytanie i dlatego wychodzą na ulice skandując: „My chcemy żyć”.                                        


Czy jest to zwiastun ”Wiosny Arabskiej" w państwie Hamasu w Gazie? Na to odpowie czas.  


The suffering of Gaza’s population

Aruthz Sheva, 5 kwietnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Dr. Mordechai Kedar


Wykładowca na wydziale arabistyki w Bar-Ilan University. Przez 25 lat pracował w wywiadzie wojskowym, zajmując się, arabskimi mediami i organizacjami islamistycznymi. Jest częstym gościem w mediach arabskich jak i komentatorem spraw arabskich w mediach izraelskich.