Jak sobie radzić ze skrajnymi wydarzeniami pogodowymi?


Bjorn Lomborg 2019-04-09


De Blasio chce wydać 10 miliardów dolarów na powiększenie Manhattanu

 

Tworząc plan na lepsze przygotowanie Manhattanu na skrajne wydarzenia pogodowe, burmistrz Bill de Blasio wygłosił bardzo potrzebne przesłanie w sprawie zmiany klimatu.


Zazwyczaj, kiedy uderza kataklizm, taki jak huragan, słyszymy te same stare nawoływania do radykalnych cięć emisji dwutlenku węgla. Niemiej jest to zarówno nieskuteczne, jak w żaden sposób nie pomaga ofiarom huraganu.  


Globalne ocieplenie jest faktem i rzeczywiście jest spowodowane przez człowieka, ale argumenty na coraz bardziej drastyczne cięcia emisji ignorują rzeczywistość, czyli to że wielkie cięcia emisji są niezmiernie kosztowne. Cena znacznie przewyższa koszt, jaki spowodowałaby zmiana klimatu.  


Plan Unii Europejskie obcięcia emisji o 80 procent do roku 2050 kosztowałby około 1,4 biliona dolarów rocznie. Rekordowa (i nierealna) obietnica Nowej Zelandii neutralności karbonowej do 2050 roku będzie według oficjalnego oszacowania  kosztować 16 procent PKB w 2050 roku – więcej niż cały budżet narodowy w ubiegłym roku.


Dlatego badania jedynego na świecie ekonomisty klimatu, który zdobył Nagrodę Nobla, Williama D. Nordhausa, pokazują, że powinniśmy podjąć działania – ale nie czynić tak drakońskich cięć, że zaszkodzimy sami sobie.


Ponadto cięcia emisji dwutlenku węgla są nieskutecznym sposobem na redukowanie wpływu huraganu. Nawet gdybyśmy dokonali nierealistycznie głębokich cięć emisji, wpływ na klimat będzie mierzalny dopiero za 50 do 100 lat i może wyłącznie spowolnić wzrost temperatury, nie zaś zatrzymać go lub odwrócić trend.  

Próba pomocy ofiarom huraganów przez obcinanie emisji jest zasadniczo bardzo kosztownym i marnym sposobem dokonania maleńkiego dobra w odległej przyszłości.


Istnieją jednak sensowne sposoby pomocy. Kiedy uderzył huragan Sandy, było jasne, że tanie rozwiązania, takie jak zabezpieczenia wejść do metra mogły pomóc uniknąć kosztownego zalania.


Tak zwane działania adaptacyjne, jak budowanie murów przeciwpowodziowych, wałów przeciwpowodziowych i ruchomych barier sztormowych, oznacza, że jesteśmy lepiej przygotowani – zarówno dzisiaj, jak w przyszłości, cokolwiek zmiana klimatu może na nas sprowadzić.


Adaptacja jest często znacznie bardziej skuteczna niż szeroko omawiana polityka klimatyczna. Już w 2005 roku badacz klimatu Roger Pielke Jr. pokazał, że szkody klimatyczne spowodowane czynnikami społecznymi są dużo ważniejsze niż CO₂: gdybyśmy mogli magicznie wdrożyć cięcia emisji, by zatrzymać wszystkie skutki zmiany klimatu, ale ludzie nadal przenosiliby się na wybrzeża i budowali tam coraz droższe domy, szkody spowodowane huraganami za 50 lat nadal wzrosłyby o 200 do 500 procent.


Jeśli zmiana klimatu będzie trwała, ale uda nam się powstrzymać ludzi przed osiedlaniem się w niebezpiecznych miejscach, szkody za 50 lat będą tylko 10 do 20 procent większe niż dzisiaj.


Ponadto, jest niesłychanie trudno zmienić klimat, podczas gdy wpływanie na społeczeństwo jest stosunkowo łatwe. Tak więc, zmniejszenie szkód spowodowanych huraganami można osiągnąć najskuteczniej i taniej przez zwiększenie odporności narażonych społeczności. To, zasadniczo, proponuje de Blasio. Cały kraj powinien naśladować jego sposób rozumowania. 


De Blasio planuje powiększenie wałów przeciwpowodziowych i barier sztormowych i stworzenie przybrzeżnego przedłużenia przez stworzenie dodatkowego lądu, jak również szereg innych posunięć w celu ochrony dolnego Manhattanu. Na razie trudno ocenić, które pomysły są opłacalne i dadzą największą ochronę przy podobnych nakładach.


Jak już, to ten plan powinien być szerszy. De Blasio mówi o zabezpieczeniu Nowego Jorku przed skutkami zmian klimatycznych, ale skupia się na powodziach. Istnieje wiele innych pomysłowych sposobów adaptacji, jak ochładzanie miast przez zwiększanie terenów zielonych i redukowanie czarnego asfaltu i betonu, które pochłaniają ciepło.  


Ale plan de Blasio pokazuje, że przywódcy potrafią zdjąć swoje końskie okulary, odwrócić uwagę od nadmiernej koncentracji na cięciach emisji i spojrzeć na adaptacje, by zająć się problemem.


Muszą to zrobić. Niedawne globalne badanie w ”Proceedings of the National Academy of Sciences” ujawnia, że nawet przy niespełna metrowym podniesieniu się poziomu morza i bez żadnego wzrostu wydatków na adaptację zmierzamy w kierunku katastrofy: 329 milionów ludzi co roku zalewanych powodzią na całym świecie (w porównaniu z 3 milionami dzisiaj) i kosztem dochodzącym do 17 bilionów dolarów rocznie.


Gdybyśmy jednak globalnie wydawali tylko 40 miliardów dolarów rocznie na adaptacje, ten koszt zostałby zredukowany o 99,8 procenta. Liczba ludzi dotkniętych powodziami wręcz zmalałaby. Dlatego niektóre kraje (wyróżnia się tu Holandia) już inwestują w adaptacje.


Nawiasem mówiąc, to oszacowanie na 40 miliardów dolarów sugeruje, że 10 miliardów dolarów podane przez de Blasio tylko na dolny Manhattan może być nieco nadmierne. Zasadniczo jednak, to badanie podkreśla, jak solidna i sensowna jest jego propozycja.  


Uczynienie Nowego Jorku bardziej odpornym na skrajne wydarzenia pogodowe – i przyszłe skutki zmian klimatycznych – jest nadzwyczaj sensownym planem.  


The right way to deal with extreme weather

New York Post, 15 marca 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Björn Lomborg

 

Dyrektor Copenhagen Consensus Center i profesor nadzwyczajny w Copenhagen Business School. Jego najnowsza książka nosi tytuł “How Much Have Global Problems Cost the World? A Scorecard from 1900 to 2050.”