Morderstwa w Christchurch: prawdziwi współsprawcy


Guy Milliere 2019-04-10

Christchurch, Nowa Zelandia. (Zdjęcie: Andrew Cooper/Wikimedia Commons)
Christchurch, Nowa Zelandia. (Zdjęcie: Andrew Cooper/Wikimedia Commons)

Masakra w Christchurch  -- w której z zimną krwią zamordowano dziesiątki niewinnych ludzi z powodu ich religii, kiedy zgromadzili się na modlitwę – była ohydnym, niewybaczalnym czynem. Morderca, Brenton Tarrant, jest zbrodniarzem. Tekst manifestu, jaki zostawił dla usprawiedliwienia swojego czynu, nie jest w żaden sposób usprawiedliwieniem.


Reakcje po tej zbrodni odznaczały się słusznym oburzeniem. Niestety, ataku użyto także do rozpoczęcia kampanii, która jest zarówno niebezpieczna, jak zdradziecka.


Tarrant w manifeście zdefiniował siebie jako "eko-faszystę" i napisał, że podziwia brytyjskiego nazistę Oswalda Mosleya i chiński reżim komunistyczny, i że odrzuca konserwatyzm. Mimo że prezydent USA Donald J. Trump potępił te morderstwa, użyto słów mordercy, by atakować Trumpa.


Być może dlatego, że Tarrant sprzeciwiał się muzułmańskiej imigracji do krajów zachodnich (głównie, jak pisał, ponieważ prowadzi to do przeludnienia), natychmiast oskarżono wielu ludzi, którzy wyrazili niepokój z powodu muzułmańskiej imigracji na Zachód, lub którzy krytykowali islamską przemoc i antysemityzm, o częściową lub pełną odpowiedzialność za tę masakrę – oskarżano wszystkich, włącznie z córką byłego prezydenta USA Billa Clintona, Chelsea Clinton.


W odróżnieniu od tego wielu muzułmanów, kiedy dzieje się przemoc w imieniu islamu, mówi, że nie wolno ich pociągać do "zbiorowej odpowiedzialności" za czyny ich współwyznawców i że próba robienia tego jest niesprawiedliwa i jest „islamofobią”. Często jednak wydaje się, że członkom innych religii nie przysługuje to samo domniemanie niewinności.


Na przykład, francuskiego autora Renauda Camusa, który dziesięć lat temu stworzył pojęcie "wielkiego zastąpienia”, obarcza się wyjątkowo ciężką odpowiedzialnością za tę masakrę; w mediach francuskich opisano go jako „współsprawcę zbrodni”.


Na dwa dni przed złożeniem hołdu ofiarom i nadaniem wezwania do modłów premierka Nowej Zelandii, Jacinda Ardern zaprosiła imama, by przeczytał wersety koraniczne z Sury al Bakara na otwarcie sesji parlamentarnej. Sura al Bakara mówi o "tych, którzy zostali zabici na drodze do Allaha" i przywołuje "wielką karę" dla "tych, którzy nie wierzą". Czy Nowozelandczycy rzeczywiście zasługują na wielką karę, ponieważ Australijczyk przyjechał do Nowej Zelandii i dopuścił się masowego morderstwa?  


Zamiast obwiniać mordercę, Ardern obciążyła winą karabiny; potem powiedziała, że tekst Tarranta powinien zostać usunięty ze stron internetowych. Wezwała media społecznościowe do usunięcia wpisów, jakie zostawił Tarrant – co jest posunięciem uniemożliwiającym dotarcie do jego motywacji. Ardern dodała, że nigdy nie wymówi nazwiska Tarranta i poprosiła innych, by poszli w jej ślady. Nałożyła także islamską zasłonę na znak współczucia i solidarności. A w piątek, 21 marca, radio i telewizja w całym kraju nadały islamskie wezwanie do modlitwy ze słowami "Allahu Akbar" ("Allah jest większy"), podczas gdy wielu Nowozelandczyków zachowało dwie minuty milczenia.


24 marca ”główny cenzor” kraju, David Shanks, poszedł o krok dalej i nakazał wszystkim Nowozelandczykom, którzy mieli tekst manifestu Tarranta, by go zniszczyli. Dodał, że każdy w Nowej Zelandii, kogo przyłapie się na posiadaniu tego tekstu w komputerze, może oczekiwać kary więzienia do 10 lat.


Czy nadal można powiedzieć, że istnieje olbrzymia różnica między wyrażaniem niepokoju z powodu masowej  muzułmańskiej imigracji na Zachód a dokonywaniem masowego morderstwa? Czy nadal można powiedzieć, że istnieje gigantyczna różnica między kwestionowaniem islamu, a zabijaniem muzułmanów? Lub że fakty pokazały, iż muzułmańska imigracja na Zachód może mieć niepokojące konsekwencje? Albo, że islam może nie być religią pokoju? Lub że miliony kobiet muzułmańskich w świecie muzułmańskim może czuć się uciskana przez obowiązek noszenia hidżabu?


Czy można nadal powiedzieć, że karabiny nie strzelają same, ale są narzędziami, których ludzie używają nie tylko do popełniania zbrodni, ale także do obrony? Lub że wymazywanie tekstów napisanych przez mordercę i grożenie surowymi karami tym, którzy mają jego manifest w komputerze, może osiągnąć efekt odwrotny od zamierzonego?


We wszystkich krajach europejskich z dużymi populacjami muzułmańskimi pojawiły się strefy zakazane, wzrosła liczba przestępstw i powstały olbrzymie problemy z integracją. Po tym jak Szwecja otworzyła drzwi do masowej imigracji z krajów muzułmańskich, stała się znana jako stolica gwałtów Zachodu.


Wymazanie tekstu mordercy, informacji o nim i jego wpisów, a nawet ukrywanie jego nazwiska może uniemożliwić zrozumienie tego, co prowadzi do takich zbrodni i zaszkodzić zdolności społeczeństwa do zapobiegania podobnym zbrodniom w przyszłości.  


Uznanie za przestępców ludzi, którzy mają tekst na swoich komputerach, czyni posiadanie informacji przestępstwem.  


Proszenie, by nie-muzułmanki nosiły zasłony, sugeruje przymknięcie oczu na to, że islam nie traktuje kobiet jako równych mężczyznom. Wiele milionów muzułmańskich kobiet godzi się na noszenie zasłon – a niektóre nawet przystępują do dżihadu i zostają bojowniczkami – inne, które mogą chcieć życia bez zasłon, zostają surowo ukarane. W Iranie, Szaparak Szadżarizadeh została skazana na 20 lat więzienia za zdjęcie z głowy chusty, a "policja moralności" aresztuje kobiety, które odmawiają noszenia chust. Kobiety mogą zostać skazane na więzienie lub chłostę.


W Arabii Saudyjskiej dobrą wiadomością w 2018 roku było, że zmieniono kilka praw, żeby pozwolić kobietom na prowadzenie samochodu, otworzenie przedsiębiorstwa, oglądanie zawodów sportowych i posiadanie dostępu do edukacji i opieki zdrowotnej bez zezwolenia męskiego opiekuna. Złą wiadomością jednak jest to, że religijna policja nadal ściśle monitoruje przestrzeganie islamskich reguł; kobietom nadal nie wolno podróżować, wyjść za mąż lub rozwieść się, złożyć skargi na policji ani nawet wyjść z więzienia bez pozwolenia męskiego opiekuna. Jeśli próbują uciec, ryzykują aresztowanie lub zabicie. W listopadzie aresztowano dziesiątki działaczek, które były zaangażowane w kampanii o „prawo do prowadzenia samochodu” i obecnie toczy się przeciwko nim proces. Trzy zostały zwolnione za kaucją; ale co z resztą? Jeśli kobietom wolno obecnie prowadzić samochód, to dlaczego nie są one zwolnione? Apple i Google, wśród swoich aplikacji oferują rządowi Arabii Saudyjskiej aplikacje, która "pozwala saudyjskim mężczyznom śledzić ruchy kobiet, których są opiekunami”.  


Nadanie przez radio i telewizję muzułmańskiej modlitwy włącznie ze słowami "Allahu Akbar" sugeruje przymkniecie oczu na fundamentalistyczną nietolerancję islamu dla innych religii oraz na to, że słowo islam znaczy "poddanie". Chociaż wiele kroków rządu i mediów Nowej Zelandii z pewnością zrobiono z dobrymi intencjami, prawdopodobnie zostaną one zinterpretowane jako oznaki słabości, ciche poddanie się i integralną część kulturowego samobójstwa, które zdobywa pole we wszystkich zachodnich społeczeństwach.  


Na Zachodzie nadal wydaje się szerzyć odmowa przyjrzenia się problemom, jakie stanowi masowa muzułmańska imigracja; pragnienie zamykania oczu na to, czego islam oczekuje i zdecydowanie, by nie łączyć z islamem zbrodni popełnianych na wszystkich kontynentach w imię dżihadu. Ta odmowa idzie ręka w rękę z obwinianiem dostępu do broni za morderstwa; wymazywaniem informacji, by móc udawać, że nigdy nie istniała; wprowadzaniu coraz dalej idącej cenzury; proszeniem nie-muzułmanek, by nosiły muzułmańskie zasłony dla okazania solidarności i nadawaniem na cały kraj modlitwy mówiącej  "Allahu Akbar".


Akceptowanie w coraz większym stopniu tej nowej kultury, być może, po to aby wydawać się dobrodusznymi i serdecznymi ludźmi, lub może po prostu, by zdobyć więcej głosów, stało się zachowaniem przyjętym przez przywódców wielu krajów. Nie tak chętnie jednak przyjęły je społeczeństwa tych krajów i to mógł być wiodący czynnik we wzroście – jako reakcja – ruchów nacjonalistycznych w całej Europie.  


Oczywiście, każde społeczeństwo ma ekstremistów i psychopatów, ale jeśli nieustannie wysyła sygnały, że przemoc i żądania islamu są do zaakceptowania w wolnym świecie, takie potworności jak masakra w Christchurch, mogą zdarzać się jako straszliwie chybiony wyraz skrajnej frustracji publicznej. Można argumentować, że druga strona także może być sfrustrowana, że jej wiara nie jest jeszcze bardziej powszechnie przyjmowana w ich nowym domu, ale nikt im nie kazał przybywać na Zachód ani przynosić ze sobą przemocy, przed którą podobno uciekają. Alex Alexiev, przewodniczący Center for Balkan and Black Sea Studies, napisał:

"Jeśli jest jedna rzecz, która powinna poważnie niepokoić w morderczych majaczeniach zamachowcy, to nie jego szalone idee, ale fakt, że jego pogląd na imigrację podziela większość Europejczyków – i to nie tylko w Europie Wschodniej, która odmawia przyjmowania imigrantów”.

Rzeczywistymi współsprawcami masowego mordercy z Christchurch nie są ci, którzy alarmują w sprawie muzułmańskiej imigracji na Zachód, ale ci na Zachodzie, którzy przyjęli postawę biernego poddania się, słabości i kulturowego samobójstwa i odmawiają widzenia potencjalnych burz na horyzoncie.

"Twierdzenie, że islam jest religią pokoju – napisał znany brytyjski autor i komentator Douglas Murray – jest uprzejmością wymyśloną przez zachodnich polityków, żeby albo nie obrazić muzułmańskiej populacji, albo po prostu okłamywać samych siebie, że wszystko może ułożyć się dobrze”.   

Ryzyko, że nic nie ułoży się dobrze jest aż nadto realne; nie można go ignorować w nieskończoność.


Christchurch Murders: The Real Accomplices

Gatestone Institute, 2 kwietnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Guy Millière

Francuski eseista, profesor literatury francuskiej na uniwersytecie w Paryżu, autor 27 książek na temat Europy, Stanów Zjednoczonych i Bliskiego Wschodu.