Między Gazą a Wzgórzami Golan



Liat Collins 2019-03-31

Dom trafiony rakietą Hamasu . (zdjęcie: AVSHALOM SASSONI)
Dom trafiony rakietą Hamasu . (zdjęcie: AVSHALOM SASSONI)

Trzęsący się psiak chwycił w tym tygodniu ludzi za serca. Nie był to pies wojny, ale psia ofiara terroryzmu Hamasu, tulący się blisko swojego brata w tym, co pozostało z ich domu. 

Rakieta wystrzelona z Gazy we wczesnych godzinach rannych 25 marca zniszczyła spokój zazwyczaj sielskiego moszawu Miszmeret w środkowym Izraelu. Dom rodziny Wolfów, imigrantów-weteranów z Wielkiej Brytanii, zamienił się w kupę gruzu, siedem osób odniosło rozmaitej powagi rany, a dwa z ich pięciu psów zostały zabite. Zdjęcie ich rannego i zaszokowanego 10-letniego buldoga ze smutnymi i nierozumiejącymi oczyma szybko rozprzestrzeniło się w mediach społecznościowych. 


Na szczęście dwa psy zostały sfilmowane, cierpko dowcipkował jeden z przyjaciół; ranni Izraelczycy – także niemowlęta – nie wywołują tak wiele współczucia. 

 

Rakieta spowodowała coś więcej niż tylko szkody fizyczne i psychiczne. Niemal wymazała historię. Atak Hamasu – w tydzień po tym, jak ta organizacja terrorystyczna twierdziła, że dwie rakiety wystrzelone na Tel Awiw zostały wystrzelone „przez pomyłkę” – wywołał rundę przemocy. Eskalacja, włącznie z 60 rakietami wystrzelonymi na Izrael w ciągu jednej nocy, odwróciła uwagę od dwóch wiadomości, które powinny były być znacznie większymi wydarzeniami.

 

26 marca Izrael i Egipt obchodziły 40. rocznicę podpisania porozumienia pokojowego między premierem Menachem Beginem a prezydentem Anwarem Sadatem. Begin, który wycofał izraelskich cywilów i żołnierzy z Półwyspu Synajskiego jako część umowy pokojowej, był także premierem, który w grudniu 1981 roku przeprowadził Prawo Wzgórz Golan, rozciągając rządy Izraela na ten strategiczny obszar.

 

W tym tygodniu prezydent USA Donald Trump podpisał proklamację uznającą te rządy Izraela. Było to śmiałe i mile widziane posunięcie. Uznanie przez USA nie nagrodziło „izraelskiej agresji”, jak to ujęli wrogowie Izraela. Wręcz przeciwnie,  w 1967 roku świat arabski rozpętał wojnę, której rezultatem – jak mieli nadzieję – miało być unicestwienie Izraela. Oni – agresorzy - przegrali. Izrael przejął panowanie nad Golanem, Gazą, Synajem i Judeą i Samarią. To nie była wojna o „osiedla”. Nie istniały „osiedla”. Istniał Izrael, państwo żydowskie. 

 

Izraelskie panowanie nad Golanem uratowało Izrael, nie zaś zagroziło Syrii. Izrael nie jest powodem tego, że Syria ma status państwa upadłego. Może ona winić tylko siebie. Kiedy Iran próbuje ustanowić swoją władzę nad syryjską stroną Wzgórz Golan, warto pamiętać, że przed czerwcem 1967 roku Syryjczycy ze swojej pozycji nad Jeziorem Galilejskim strzelali do rybaków na Jeziorze jak do kaczek i zabijali izraelskich farmerów pracujących w polu. 

 

Ze wszystkich reakcji na amerykańskie posunięcie zarówno najzabawniejsza, jak najdziwaczniejsza była odpowiedź Human Rights Watch. “Decyzja administracji Trumpa zaprzeczenia rzeczywistości izraelskiej okupacji Wzgórz Golan demonstruje lekceważenie ochrony należnej syryjskiej populacji zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym” – oznajmiła Human Rights Watch, kiedy prezydent w tweecie ogłosił o swoim zamiarze.   “Szczególnie z powodu trwających, poważnych pogwałceń praw człowieka przez Izrael na Wzgórzach Golan mieszkańcy potrzebują stałej ochrony zgodnie z prawem o okupacji, włącznie z zakazem budowania osiedli i wydobywania zasobów naturalnych na korzyść okupanta”.  

 

To jest dopiero zaprzeczanie rzeczywistości. Jakość życia populacji Golanu, która liczy 50 tysięcy ludzi (podzielonych niemal równo między Żydów i Druzów z maleńką obecnością Alawitów), nieustanie poprawiała się z roku na rok i jest bez porównania lepsza niż jakość życia mieszkańców sąsiedniej Syrii. Podczas wojny domowej izraelskie szpitale i szpitale polowe dostarczyły opieki zdrowotnej około pięciu tysiącom Syryjczyków, przeprowadzonych przez granicę przez IDF w ramach Operacji Dobry Sąsiad. Tak, to jest militarna operacja dla ratowania życia obywateli tego, co nadal oficjalnie jest państwem wrogim. I, niezależnie od tego, ile to warte, w zeszłym tygodniu Izrael otrzymał 13. miejsce na oenzetowskim Światowym Indeksie Szczęścia; Syria była 149. spośród 156 krajów.

 

Nawet kiedy leciały rakiety, wielu Gazańczyków przyznawało, że życie było lepsze, kiedy Izrael kontrolował to terytorium.

 

Egipt, który także cierpi z powodu terrorystycznych organizacji działających w Gazie i na Synaju, trudził się, by doprowadzić do zawieszenia ognia. Nie zaproponował, że przejmie kontrolę nad Strefą Gazy, nad którą panował do 1967 roku. (Ani nie przyznał wówczas Palestyńczykom w Gazie niepodległości.) Odmówił przyjęcia odpowiedzialności za Gazę w ramach porozumienia pokojowego z 1979 roku. Wątpliwe jest jednak, czy można osiągnąć rzeczywiste rozwiązanie pokojowe z Palestyńczykami w Gazie bez powiązania ich losu z ich mówiącymi po arabsku, sunnickimi braćmi raczej niż z Izraelem.

 

Sobota 30 marca była pierwszą rocznicą tak zwanego ”Wielkiego Marszu Powrotu”. Był to rok przemocy i terroryzmu środowiskowego. Rozumiem frustrację mieszkańców Negewu, którzy musieli znosić około 20 lat ataków rakietowych i nie widzieli takiej samej reakcji, jaka przyszła w odpowiedzi na zniszczenie jednego domu w środkowym Izraelu.

 

Hamas organizuje protesty i ataki na Izrael, ponieważ potrzebuje zewnętrznego wroga; czegoś, co zapobiegnie zjawisku Wiosny Arabskiej i obaleniu ich brutalnego i kulejącego reżimu. Wyciągnęli lekcję z koszmarnego doświadczenia Syrii i innych krajów.

 

Syria szybko wezwała Radę Bezpieczeństwa ONZ, by zebrała się w sprawie uznania przez Amerykę kontroli nad Golanem. Rosja i Chiny, stali członkowie Rady Bezpieczeństwa, znajdują się w trudnym położeniu, potępiając długotrwałą kontrolę nad Golanem – posunięcie obronne – ale nie mając skrupułów w sprawie inwazji na Krym lub Tybet, albo zresztą w sprawie rosyjskiej obecności w Syrii.   

 

Kiedy w grudniu Trump niespodziewanie oznajmił, że wycofuje wojska USA z Syrii (później nieco się z tego sam wycofał), byłam w Birmingham, uczestnicząc w Limmud UK. Zapytano mnie, co sądzę o tym zaskakującym kroku. To był poważny cios dla Kurdów, którzy dzielnie walczyli z ISIS, często sami, odpowiedziałam, ale choć nie jest to dobre dla Izraela, nie stanowi to egzystencjalnego zagrożenia. Mogłoby być złagodzone takim posunięciem, jak uznanie izraelskich rządów na Wzgórzach Golan, dodałam, i tak wielu ludzi wśród uprzejmej publiczności przewróciło oczami, że niemal odczułam ruch. 

 

Niedowierzanie pochodziło w znacznej mierze z pragnienia niektórych obecnych znajdowania  błędów we wszystkim, co robi Trump. Niemniej nawet ci Izraelczycy, których odrzuca jego osobowość i styl, przyznają, że dowiódł, iż jest prawdziwym przyjacielem Izraela. Przeniesienie ambasady do Jerozolimy i wycofanie się z umowy z Iranem ma szerokie poparcie na całym politycznym spektrum poza radykalną, skrajną lewicą.

 

Trwała obecność Izraela na Golanie także cieszy się izraelskim konsensusem, szczególnie po całkowitym wycofaniu się z Gazy w 2005 roku, po którym nastąpiły ataki rakietowe o coraz większej liczebności i zasięgu. 

 

Na zorganizowanej dla prasy wycieczce na Wzgórza Golan w czerwcu zeszłego roku ówczesny przewodniczący rady regionalnej, Eli Malka (obecnie startujący z ramienia Partii Niebieska i Biała) z dumą opowiadał o sposobach rozwijania terenu, o tworzeniu nowych miejsc pracy i lepszego transportu bez naruszania najlepszych zalet Golanu: ich krajobrazu i przyrody, rolnictwa i winnic oraz miejsc historycznych, włącznie z ponad 30 starożytnymi synagogami. Golan miał szczególne znaczenie dla Żydów po rewolcie przeciwko Rzymianom, niemal 2000 lat zanim europejskie mocarstwa podzieliły region według własnych interesów i kaprysów po zakończeniu I Wojny Światowej.  

 

Nie jest jasne, czy obecna runda przemocy rozszerzy się, czy zamrze, ale oczywiście nie jest to długotrwały pokój tego typu, jaki ludzie kalibru Begina i Sadata byli w stanie zawrzeć. Sadat mądrze wybrał pokój, kiedy po wojnie Jom Kipur zrozumiał, że nie można siłą militarną unicestwić Izraela. 

 

Dylemat, jak działać zarówno wobec Gazy, jak wobec gróźb zza północnej granicy stanie przed tym, który poprowadzi kraj po wyborach 9 kwietnia. I choć nikt z przywódców partii, które startują w wyborach, nie jest doskonały, doceniam demokrację i wolność symbolizowane przez tą wielość kart wyborczych. Trawa u sąsiadów nie zawsze jest zieleńsza. Walki w Syrii w żadnym razie jeszcze się nie skończyły, a zielone w Gazie pochodzi z flag Hamasu. Nie machają nimi dla pokoju.  


Between Gaza and the Golan

Jerusalem Post 29 marca 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.