CODE PINK przekracza czerwoną linię w Iranie


Liat Collins 2019-03-24

Jan Schakowsky (członkini Kongresu, D-IL) obejmuje przedstawicielkę Code Pink na imprezie w Capitol Hill w Waszyngtonie, gdzie aktywistki wręczyły petycję poparcia dla umowy nuklearnej z Iranem w lipcu 2015 r. (zdjęcie: YURI GRIPAS / REUTERS)
Jan Schakowsky (członkini Kongresu, D-IL) obejmuje przedstawicielkę Code Pink na imprezie w Capitol Hill w Waszyngtonie, gdzie aktywistki wręczyły petycję poparcia dla umowy nuklearnej z Iranem w lipcu 2015 r. (zdjęcie: YURI GRIPAS / REUTERS)

Spadaj, Syndromie Sztokholmski; zrób miejsce dla Efektu Teherańskiego. Jeśli jeszcze nie ma nazwy dla zjawiska, w którym liberalni, lewicowi ludzie Zachodu są urzeczeni czarem Islamskiej Republiki Iranu, to powinna być.

Piszę to, kiedy zbliża się święto Purim, obchody przeżycia Żydów w starożytnej Persji po tym, jak doradca króla Achaszwerusza (Kserksesa), Haman spiskował, by zgładzić całą żydowską społeczność. Tradycyjnie Żydzi świętują na przyjęciach kostiumowych, dają podarunki i datki dobroczynne, i czytają Księgę Estery. Według Talmudu, powinni pić tak dużo, żeby nie móc już odróżnić złego Hamana od wujka Estery, bohaterskiego Mordechaja.

Członkinie grupy Code Pink miały wczesny start do tego święta, choć prawdopodobnie zrobiły to bez pomocy alkoholu. Ta organizacja, która proklamuje, że jest „kobiecą organizacją oddolną, która działa na rzecz zakończenia wojen i militaryzmu USA [oraz] popierania pokoju i inicjatyw praw człowieka”, właśnie wróciła z jednej ze swoich regularnych podróży do Iranu.   


Mam dług wdzięczności wobec mojego kolegi, Setha J. Frantzmana za napisanie o tej wizycie i danie mi okazji do chwili śmiechu – gdyby nie było to tak smutne i niebezpieczne.

Pod koniec lutego 28-osobowa delegacja Code Pink pojechała do Iranu, gdzie 25 lutego spotkała się z irańskim ministrem spraw zagranicznych Dżavadem Zarifem co było, jak opisano, jednym z głównych wydarzeń tej podróży. 

Co robiła w Iranie feministyczna organizacja praw człowieka?  Według ich strony internetowej, „Delegacja Pokoju” miała na celu „danie uczestnikom wyjątkowej szansy na zrozumienie tego bardzo oczernianego kraju i pokazanie ludzkiej twarzy tej walki politycznej”.

Mogę powiedzieć, czego ta organizacja nie robiła: nie interesowała się losem zwykłych Irańczyków. To jest kraj, który wiesza homoseksualistów i dokonał egzekucji (według danych ONZ) na co najmniej 33 dzieciach od roku 2013. (Dziewczynki można skazać na śmierć od wieku dziewięciu lat, chłopców od 15). Dzieci są nadal wydawane za mąż za starszych mężczyzn, by były gwałcone przez resztę swojego nieszczęsnego życia. Iran prześladuje mniejszości – włącznie z chrześcijanami, bahajami i Kurdami, między innymi. W zasadzie zakazał trzymania psów jako zwierząt domowych i prowadzi kampanię przeciwko ekologom. (Pamiętacie irańsko-kanadyjskiego ekologa, Kavousa Seyyed-Emamiego, który w zeszłym roku zmarł w osławionym więzieniu Teheranu Evin? Code Pink najwyraźniej nie pamiętała go. Albo ich po prostu nie obchodził.)

W tym tygodniu poinformowano, że irańska prawniczka, broniąca praw człowieka, Nasrin Sotoudeh została skazana na 38 lat więzienia i 148 batów za obronę prawa kobiet do publicznego pojawiania się bez nakrycia głowy. Co myślą o tym ultra-feministki z Code Pink? Co ważniejsze, dlaczego nie zapytały Zarifa i innych funkcjonariuszy, z którymi się spotkały, o takie potworności? (Powiem wam: chciały wrócić bezpiecznie do swojego liberalnego stylu życia w USA lub gdzie indziej.)

Planowanie wyprawy powinno być częścią zabawy. Ponieważ ja – ortodoksyjna izraelska Żydówka – nie dostałabym pozwolenia na wizytę w Iranie, nawet gdybym była w stanie przełknąć odrazę do reżimu, który tam rządzi, przyjrzałam się bliżej planom podróży grupy Code Pink.

 
Wskazówki dla tych, które chciały pojechać w tę podróż, ujawniały więcej niż odkryta głowa. Spowodowały, że włosy stanęły mi dęba.


Kogo zaproszono do uczestnictwa? Organizatorki szukały aktywistek, które mogły szeroko rozpropagować opowieści z tej wizyty. Na początku jest informacja, że otrzymanie wizy do Iranu jest trudnym i czasochłonnym procesem. Ludzie z izraelską pieczątką w paszporcie muszą zdobyć „czysty” paszport zanim złożą podanie, chociaż posiadanie irańskiej wizy nie przeszkadza w odwiedzeniu Izraela (lub „Palestyny”, jak piszą organizatorzy).

Najwięcej mówi instrukcja dotycząca obowiązującego ubioru w Iranie: 

“Dla kobiet: na normalnym ubraniu musisz zawsze mieć/nosić tunikę lub długi płaszcz (wystarczająco długi, by zakryć pośladki) i musisz nakrywać głowę chustą, kiedy jesteś w miejscu publicznym. Nie musisz zakrywać każdego pasma włosów. Nie ma ograniczeń co do kolorów.

**WAŻNE** Proszę, upewnij się, że zawsze masz ze sobą chustę i długą spódnicę/tunikę/płaszcz ze sobą w bagażu podręcznym, a nie w walizce w samolocie. Musisz nosić chustę na głowie i być zakryta zanim wyjdziesz z samolotu na lotnisku w Iranie”.

Czy którejkolwiek z nich dało to coś do myślenia, albo czy któraś zastanawiała się w tym momencie, gdzie kupić jaskrawo różowy hidżab? Czy każdy ze 148 batów, jakie ma otrzymać Sotoudeh, będzie na próżno? Każdy rok w więzieniu – zakładając, że przeżyje chłostę – będzie daremny?


Czy kobiety, które uważają prawo wyboru za ważniejsze niż prawa dziecka rosnącego w ich łonie, nie uważają za skandaliczne, że irańskie kobiety nie mają wyboru czy zakrywać swoje włosy, czy nie? 

Z wskazówek przed podróżą dowiadujemy się, że „Irańczycy są często inteligentni w rozmowach o polityce. Nie wahaj się przed podejmowaniem rozmowy o polityce z każdym, albo na formalnych spotkaniach, albo poza nimi”. Niemniej jest tam ostrzeżenie: „Po prostu bądź ostrożna i upewnij się, że mówisz do ludzi, którzy nie mają skrytych zamiarów”. 

No cóż, Code Pink wie wszystko o skrytych zamiarach – muszą one tylko być poprawne. Zamiarem Irańczyka może być błaganie o pomoc. Trzeba mieć współczucie dla człowieka, który ryzykuje powiedzenie kilku słów prawdy, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bezużyteczni są ci idioci dla tych, których naprawdę obchodzą prawa człowieka i wolność.


“Media społecznościowe, takie jak Facebook i Twitter, są mocno filtrowane w Iranie” – zapisano we wskazówkach dla grupy.   

”Mocno filtrowane” to kolejne słowo-kod dwójmowy Code Pink. Jest to kolejny sposób kontroli, żeby ci, którzy są niezadowoleni z władz, nie mogli sięgnąć po pomoc na zewnątrz; i żeby ludzie nie wiedzieli, co dzieje się w zewnętrznym świecie. 

“Jaki rodzaj drobnych upominków mamy przywieźć? Koszulki, zapinki, ciekawe książki, czekoladę, każdą pamiątkę z twojego miasta lub stanu”.  


“Czy są jakieś restrykcje na książki przywożone do Iranu?”

“Nie bierz Biblii jako podarunku, bo zrobisz wrażenie, że jesteś w wyprawie misyjnej do Iranu. Rząd irańskie nie jest też zbyt zainteresowany Georgem Sorosem”. 

Teraz wiecie jak wygląda puszczenie oka, kiedy się to robi w przewodniku podróży.  

Zadowoleni ze swoich doświadczeń Kevin Zeese i Margaret Flowers, opisali podróż na witrynie internetowej World Beyond War, gdzie Zeese jest członkiem zarządu doradców. 

Nic dziwnego, że opisali ”nadzwyczajne spotkanie” z Zarifem jako szczytowy punkt wyprawy. Podczas podróży grupa ta powiedziała irańskim mediom, że Izrael i Arabia Saudyjska zmusiły prezydenta USA Donalda Trumpa do odstąpienia od porozumienia nuklearnego z Iranem – JCPOA.

Zeese i Flowers napisali: “Zarif wyjaśnił podstawową przyczynę problemów między Stanami Zjednoczonymi a Iranem. Nie chodzi o ropę naftową, rodzaj rządu w Iranie ani nawet o broń jądrową, chodzi o rewolucję irańską 1979 roku, która uczyniła Iran niezależnym od imperium [sic] USA po sprawowaniu przez USA kontroli nad Iranem od zamachu 1953 roku. Iran chce być respektowany jako suwerenny naród, który decyduje o własnej polityce krajowej i zagranicznej, nie zaś być zdominowany przez Stany Zjednoczone”.  

Inne godne zapisania wspomnienia pochodziły z Muzeum Pokoju: ”Nasza delegacja dała muzeum książkę o aktywizmie wojny i pokoju”.

Wygląda na to, że ironia sytuacji do nich nie dotarła. Macki terroru Teheranu są odczuwane na całym świecie, od Argentyny do Jemenu. Reżim irański finansuje organizacje terrorystyczne Hamas i Hezbollah, między innymi. Nie zrezygnował z planów zbudowania broni jądrowej – i nadal pracuje nad międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi, zdolnymi do przenoszenia głowic jądrowych. Aresztuje działaczy pokojowych i organizuje wiece, na których pali się flagi izraelskie, amerykańskie i saudyjskie. I otwarcie oznajmia o swoim celu wymazania państwa syjonistycznego z powierzchni ziemi.

Wizyta Code Pink daje ajatollahom legitymację, o jaką się starają, zdradzając równocześnie przyzwoitych ludzi – szczególnie ludzi w Iranie.  

Irański reżim musiał się zaróżowić z zadowolenia – ale ja jednak, jak słyszę o Code Pink,  widzę na czerwono.


Code Pink crosses a redline in Iran

Jerusalem Post, 15 marca 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 



Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.