Nie widzimy lasu zza drzew


Bjorn Lomborg 2019-03-05

© Getty Images
© Getty Images

Kiedy USA i Chiny są pośrodku wielkiego sporu o handel, Biały Dom renegocjuje istniejące porozumienia o wolnym handlu, by zamienić je w porozumienia o ”kontrolowanym handlu”, a nastroje zwróciły się przeciwko wolnemu handlowi na całym świecie.

Niemniej na Forum Światowym w Davos japoński premier Shinzo Abe i niemiecka kanclerz Angela Merkel wezwali do zwiększenia wolnego handlu i multilateralizmu.


Regionem, który opiera się temu trendowi rosnącego nacjonalizmu i protekcjonizmu, jest Afryka, która powoli działa na rzecz stworzenia największego na świecie obszaru wolnego handlu, jednoczącego 54 narody z łączną populacją ponad miliarda ludzi i łącznym produktem krajowym brutto o ponad 3,4 biliony dolarów. 


To nie powinno być zaskakujące, ponieważ, jeśli istnieje jakaś polityka, która może pomóc we wzmocnieniu najbiedniejszych gospodarek świata (z których wiele jest właśnie w Afryce), to jest nią wolny handel.


Jest tragedią, że autentyczny, globalnie wolny handel przyniósłby korzyści sięgające daleko poza ten kontynent i warte biliony dolarów. Przez zwracanie się przeciwko wolnemu handlowi odmawiamy najbiedniejszym na świecie możliwości wydobycia się z biedy, równocześnie odcinając wielkie korzyści dla reszty świata.


Wolniejszy handel zawsze pociąga za sobą koszty. Po każdej umowie handlowej są ludzie, którzy tracą pracę i ludzie, którym trudno jest znaleźć inną pracę. Te ludzkie koszty są często skoncentrowane w konkretnych miejscach.  


Na przykład, w USA najbardziej poszkodowanymi miejscami są Środkowy Zachód i części Południa, ponieważ polegały na produkcji przemysłowej, która jest w USA kosztowniejsza i mniej wydajna niż za granicą.  


Po ostrych sprzeciwach w Stanach Zjednoczonych – ale także w Europie i gdzie indziej – widać bardzo wyraźnie, że architekci wolniejszego handlu nie przemyśleli kosztów i skutków, wręcz ignorowali je i nie łagodzili problemów.


Te koszty wolnego handlu są charakterystyczne: zamknięte fabryki; zwolnieni z pracy robotnicy; dumni ludzie żyjący w miastach, które nagle nie mają już swojego przemysłu.


Kiedy jednak skupiamy się na tych problemach, nie zauważamy lasu zza drzew.


Jedno z badań sugeruje, że wolny handel powoduje wzrost nierówności dochodów i że koszt redystrybucji może pochłonąć do 20 procent wszystkich korzyści, jakie pochodzą z wolnego handlu.


To jest dużo i ważne jest żebyśmy otwarcie o tym mówili. Nadal jednak znaczy to, że 80 procent korzyści pozostaje. A są one olbrzymie.


Pamiętacie umowę o wolnym handlu z Doha? Dzisiaj całkowicie spadła z radaru: nastroje przeciwko wolnemu handlowi są tak okopane, że sam pomysł ożywienia tego globalnego porozumienia wydaje się po prostu niewyobrażalny.


Gdybyśmy jednak mogli tchnąć weń ponownie życie, wynegocjować i uzupełnić tę umowę, uczyniłoby to świat bogatszym o 11 trylionów dolarów rocznie do 2030 r., według badań zamówionych przez mój think-tank, Copenhagen Consensus.


Nawet jeśli zaakceptujemy, że 20 procent korzyści poszłoby na straty, a tylko 80 procent korzyści pozostałoby, nadal jest to fenomenalna polityka warta dla ludzkości około 9 bilionów dolarów rocznie. Te korzyści nie są ograniczone do żadnej poszczególnej grupy, ale rozciągają się na cały glob.   


Wolny handel jest niewątpliwie dobry dla ubogich tego świata, którzy mieliby nowe możliwości rozwoju i prosperowania. Wzrost bogactwa z umowy w Doha byłby równowartością dodatkowego tysiąca dolarów dla każdego człowieka w rozwijającym się świecie co roku do 2030 r. Zmniejszyłoby to liczbę ludzi żyjących w ubóstwie o 145 milionów w zaledwie 12 lat.


Wolny handel jest także dobry dla konsumentów w bogatych krajach: wejdź do dowolnego sklepu dzisiaj, a różnorodność dóbr, jakie widzisz, jest niewyobrażalna w świecie z granicami między krajami i bez wolnego handlu.


Żaden kraj, nawet największy i najzamożniejszy, nie jest w stanie wytworzyć każdego produktu równie sprawnie i wydajnie, jak możemy to zrobić z globalnymi łańcuchami wartości.


Policzono ten efekt. Pokazano, że Amerykanin z klasy średniej zyskuje ponad jedną czwartą swojej siły nabywczej dzięki korzyściom z handlu zagranicznego. To znaczy, że przeciętny Amerykanin z klasy średniej może kupić 29 procent więcej za każdego dolara, a ten efekt jest jeszcze większy – 62 procent – dla najbiedniejszych 10 procent Amerykanów. I to właśnie jest zagrożone przez wojnę handlową.


Wolny handel jest także dobry dla eksporterów i pracowników w bogatych krajach: Rada Doradców Ekonomicznych pokazała, że przeciętnie eksportujące przemysły w USA płacą robotnikom przemysłowym 18 procent więcej niż firmy, które nie eksportują.  


Są także bardziej nieoczekiwane korzyści obalania barier między krajami: pokazano, że wolny handel tworzy więcej miejsc pracy dla kobiet, zmniejsza dyskryminację w zatrudnieniu i prowadzi do poprawy poszanowania praw człowieka.


Są również korzyści środowiskowe: choć wzrost produkcji podnosi poziom zanieczyszczenia, wyższe dochody prowadzą do lepszych technologii i ostrzejszych regulacji, które z kolei zmniejszają zanieczyszczenie o około 12,5-15 procent.


Wolny handel tworzy wstrząsy i trudności w każdej gospodarce, a są one okrutnie skoncentrowane. Te efekty trzeba uznać. Musimy zapewnić, że wystarczająca ilość pieniędzy zostaje przeznaczona na te punkty zapalne, żeby pomóc zdobyć nową pracę tym, których sytuacja nagle pogorszyła się z powodu utraty pracy w przemysłach, które utraciły konkurencyjność lub zostały przeniesione w inne miejsca.


Jeśli jednak skupiamy się na 20 procentach korzyści, które mogą zniknąć, ryzykujemy utratę 80 procent korzyści, które pozostają: korzyści dla ubogich na świecie, dla bogatych konsumentów, dla robotników, a także dla planety.


Afryka mądrze działa na rzecz wolnego handlu. Gdyby reszta świata powróciła do tego samego, wszyscy odnieśliby korzyści.


We are missing the forest for the trees on free trade

The Hill, 31 stycznia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Od redakcji „Listów z naszego sadu”







O plusach i minusach wolnego handlu pisałem na początku naszej transformacji w wydanej przez Państwowe Wydawnictwo Naukowe książce Wielki poker. Próbowałem pokazać zawiłości gry o wolny handel w kontekście historii gospodarczej i przemian w naszym  kraju. Książka jest dostępna on-line: https://drive.google.com/file/d/0B5oLELV62KgNbmF2Z1VaT2hTcnM/view

 



Björn Lomborg

 

Dyrektor Copenhagen Consensus Center i profesor nadzwyczajny w Copenhagen Business School. Jego najnowsza książka nosi tytuł “How Much Have Global Problems Cost the World? A Scorecard from 1900 to 2050.”