Dzwon alarmowy – powrót antysemityzmu


Liat Collins 2019-02-28

Emmanuel Macron patrzy na grób z wymalowaną swastyką podczas wizyty na żydowskim cmentarzu w Quatzenheim 19 lutego. (zdjęcie: FREDERICK FLORIN/POOL/VIA REUTERS)
Emmanuel Macron patrzy na grób z wymalowaną swastyką podczas wizyty na żydowskim cmentarzu w Quatzenheim 19 lutego. (zdjęcie: FREDERICK FLORIN/POOL/VIA REUTERS)

Jaki był najmocniejszy obraz z Paryża w tym tygodniu: obecny prezydent i dwóch jego poprzedników w marszu tysięcy ludzi z jednoznacznym przesłaniem przeciwko nienawiści i antysemityzmowi, czy swastyki namalowane na portrecie nieżyjącej Simone Veil, ocalałej z Szoah i wybitnej polityczki francuskiej? Plakat z hasłem: „Nie dla banalizacji nienawiści”, wzniesiony wysoko na Place de la Republique? Czy żałosny widok zrąbanego drzewa, które zasadzono ku pamięci francuskiego Żyda, Ilana Halimiego, porwanego i torturowanego na śmierć w 2006 roku? A może był to osłupiały wyraz twarzy słynnego francuskiego filozofa, Alaina Finkielkrauta, kiedy protestujący w „żółtych kamizelkach” na Boulevard du Montparnasse krzyczeli do niego „brudny Żydzie” i „brudny syjonisto”, i wywrzaskiwali do niego: „Umrzesz, pójdziesz do piekła”, podczas gdy inni krzyczeli „wracaj do Tel Awiwu”.

Jak na ironię inni antysemici – lub antysyjoniści – wzywają Żydów, by opuścili Izrael, najlepiej nie idąc dalej niż do Morza Śródziemnego.  

 

Nienawidzący Żydów nigdy nie są usatysfakcjonowani. Nienawidzą nas, kiedy jesteśmy martwi i pochowani: czego dowodem jest 96 zbezczeszczonych grobów na żydowskim cmentarzu w Quatzenheim w pobliżu Strasbourga. Francuskiemu prezydentowi Emmanuelowi Macronowi należy się uznanie, że poświęcił czas na wizytę i zobaczenie na własne oczy nagrobków z namalowanymi na nich swastykami. Macron rozumie, że antysemityzm jest niebezpieczny nie tylko dla francuskich Żydów, ale że jest niebezpieczeństwem dla Francji.
 

Łatwo filozofować, że te najnowsze antysemickie ataki w “Republique” wynikają jedynie z tego, że wiece populistycznych „żółtych kamizelek” wymykają się spod kontroli i – w duchu wielowiekowej europejskiej tradycji – obwiniają Żydów za wszystkie bolączki świata, od kapitalizmu do komunizmu. Sam Macron, jako były pracownik Rothschild Bank, jest oskarżany o to, że jest „żydowską kurwą” i częścią globalnego żydowskiego spisku.
 

To wyjaśnienie opowiada nam tylko o tym, co gra w duszach skrajnej zachodniej prawicy i skrajnej zachodniej lewicy. Ignoruje paskudny element ataków podsycanych przez islamistyczną ideologię. Młodzi muzułmanie w ramach rasistowskiej nienawiści zabijają Żydów i tego nie można ignorować w imię politycznej poprawności. W kwietniu 2017 roku i w marcu 2018 roku dwie żydowskie kobiety – Sarah Halimi, 65lat, i Mireille Knoll, 85 lat – zostały z wyjątkową brutalnością zabite we własnych domach. Ich śmierć podnosi liczbę żydowskich ofiar śmiertelnych z powodu antysemityzmu/terroru we Francji do 12 od 2003 roku. 

 

W grudniu 2018 roku Agencja Praw Podstawowych Unii Europejskiej (FRA) opublikowała szokujące badanie zestawione z odpowiedzi ponad 16 tysięcy Żydów z 12 krajów europejskich. 
 

Wyniki badania ”sugerują, że antysemityzm przenika sferę publiczną, reprodukując i wszczepiając negatywne stereotypy o Żydach. Samo bycie Żydem podnosi prawdopodobieństwo spotkania się z nieustającym strumieniem obelg wyrażanych w różnej formie, gdzie się nie pójdzie, cokolwiek się czyta i z kim się kontaktuje…
 

Ogólnie rzecz biorąc, dziewięciu na dziesięciu respondentów (89%) w badaniu z 2018 roku uważało, że antysemityzm wzrósł w ich kraju w ciągu ostatnich pięciu lat; ponad ośmiu na dziesięciu (85%) uważa to za poważny problem. Respondenci na ogół oceniają antysemityzm jako największy polityczny lub społeczny problem w swoich krajach”.
 

“Nie jest zaskakujące, że przeważająca większość uczestników badania uważała, że antysemityzm staje się gorszy – mówi dyrektor FRA, Michael O’Flaherty. – Obawiają się także o własne bezpieczeństwo i o bezpieczeństwo swoich bliskich. Chronią się przez pozostawianie jarmułek w domu, dyskretne wieszanie mezuz, unikanie pewnych dzielnic w swoich miastach lub nieuczęszczanie na żydowskie wydarzenia.
 

Nie jest możliwa ilościowa ocena tego, jak destrukcyjna może być taka codzienna rzeczywistość. Szokujące statystyki mówią jednak wyraźnie: w ciągu ostatnich pięciu lat w 12 państwach członkowskich Unii Europejskiej, w których Żydzi żyli od stuleci, ponad jedna trzecia mówi, że rozważają emigrację, bo nie czują się już bezpiecznie jako Żydzi”.  
 

Jak wskazała dziennikarka Evelyn Gordon, kiedy raport został opublikowany, ciekawe jest to, że „kraje powszechnie uważane za liberalne ogólnie wypadły gorzej niż te, które mają ‘prawicowe’ rządy. Najwyższy odsetek respondentów, którzy uważają antysemityzm za duży problem, był we Francji (95%), następnie w Belgii (86%), Niemczech i Polsce (85%), Szwecji (82%), Hiszpanii (78%), na Węgrzech (77%), w Wielkiej Brytanii (75%), Austrii, Włoszech i Holandii (73%) oraz Danii (56%). Tak więc kraje postrzegane przez własnych Żydów jako te, które mają najgorszy problem antysemicki, są wszystkie, poza Polską, uważane za bastiony liberalizmu”.
 

A właśnie, Polska. Co mogę powiedzieć o Polsce (bez narażanie się na pozwanie przez rząd polski)? W tym tygodniu cztery kraje wyszegradzkie – Polska, Węgry, Czechy i Słowacja – miały spotkać się w Izraelu na swoim pierwszym spotkaniu poza własnym blokiem. Przybyli premierzy trzech krajów, ale Polska wycofała się po dyplomatycznej awanturze wokół błędnej publikacji uwag premiera Benjamina Netanjahu i słów nowo mianowanego ministra spraw zagranicznych,  Yisraela Katza w jego pierwszym dniu na tym stanowisku.  
 

14 lutego, na spotkaniu za zamkniętymi drzwiami w Muzeum Historii Polskich Żydów w Warszawie Netanjahu powiedział izraelskim dziennikarzom, że „Polacy współpracowali z nazistami” w zabijaniu Żydów podczas Szoah. W kilku mediach, włącznie z  „Jerusalem Post”, te słowa były albo błędnie cytowane, albo sparafrazowane przez dodanie przedimka określonego “the” przed Polacy, co sugerowało, że cały naród polski kolaborował przy nazistowskim Ostatecznym Rozwiązaniu.
 

Polska jest szczególnie wrażliwa na sugestie, że kraj był współodpowiedzialny za zabijanie Żydów podczas II Wojny Światowej. Im bardziej nacjonalistyczny staje się ten kraj, tym bardziej przedstawianie się w charakterze głównej ofiary nazistów i podkreślanie liczby Żydów uratowanych przez Polaków staje się kwestią dumy narodowej, przy równoczesnym unikaniu mówienia o trzech milionach polskich Żydów, którzy zginęli w Zagładzie. 

 

Katz pokazał, że jakikolwiek powód miał Netanjahu do wręczenia mu portfela ministra spraw zagranicznych na dwa miesiące przed wyborami, miało to więcej wspólnego z wewnętrzną polityka Likudu niż z dyplomatycznymi umiejętnościami Katza. W wywiadzie dla telewizji i24 News Katzowi udało się zamienić tę sprawę w duży kryzys przez zacytowanie słów nieżyjącego premiera Icchaka Szamira, który powiedział kiedyś, że „Polacy wysysają antysemityzm z mlekiem matki”.   
 

Kiedy pozostali przywódcy W4 – W3, bez Polaków – spotkali się w tym tygodniu w Jerozolimie, Węgry i Słowacja oznajmiły, że otworzą w tym mieście przedstawicielstwo dyplomatyczne, a Republika Czeska już ma tam misję handlu i turystyki.  

 

Stosunki Izraela z węgierskim premierem Viktorem Orbanem są przykładem ostrożnego chodzenia po linie między przeszłością a teraźniejszością i narodową dumą, która wzrosła wraz ze wzrostem prawicy.  
 

Nie należy jednak nie zauważać antysemityzmu lewicy. W Wielkiej Brytanii wrogość w Partii Pracy pod kierownictwem Jeremy’ego Corbyna sięgnęła do takich poziomów, że w tym tygodniu ośmiu członków parlamentu z ramienia tej partii opuściło ją, powołując się na szalejący antysemityzm (i w mniejszym stopniu, na politykę w sprawie Brexitu).
 

Podczas niedawnej wizyty w Wielkiej Brytanii spotkałam kilku Żydów, którzy po latach lub nawet dziesięcioleciach opuścili Partię Pracy. Jedni mówili, że myślą o emigracji, może do innego angielskojęzycznego kraju – mimo narastającego antysemityzmu wszędzie, od Ameryki Północnej do Australii. Inni mówili, że chcieliby pojechać do Izraela, ale nie stać ich na to. 
 

Mimo skierowanego do Finkielkrauta wrzasku: “Wracaj do Tel Awiwu”, ten powrót nie powinien być powodowany strachem. Jest wiele pozytywnych powodów, by przyjechać.  Jest oburzające, że Żydzi w tak wielu krajach znów czują, że żyją w niebezpiecznych czasach i miejscach. 
 

Świata nie stać na ignorowanie antysemityzmu. Wbrew teoriom spiskowym Żydzi – i Izrael – nie kontrolują finansów, mediów i polityki świata. Nie mamy środków na samodzielną walkę z antysemityzmem. Ani nie powinniśmy być do tego zmuszeni. Nienawiść jest nienawiścią. Zagraża wszystkim. 


The antisemitism wake-up call

Jerusalem Post, 22 lutego 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.