Trzy dni, które nie wstrząsną Kościołem


Andrzej Koraszewski 2019-02-25

Papiez Franciszek otwiera szczyt na temat ochrony niepełnoletnich w Kosciele.
Papiez Franciszek otwiera szczyt na temat ochrony niepełnoletnich w Kosciele.

Skąd wiem, że nie wstrząsną? Takie odnoszę wrażenie, pamiętając o historii tego Kościoła.


Sprawy zaszły zbyt daleko, milczeć już się nie dało, więc worek pokutny na grzbiet, popiół na głowę i płacz wielki. Worek pokutny jest symboliczny, płacz albo udawany, albo nawet szczery. W tych samych sutannach, w tych samych pysznych komnatach obradowali nad tym co zrobić, by wydać się ponownie świątobliwymi.


Żeby naprawdę wyrzec się pedofilii musieliby wyrzec się pychy, ambicji bycia ponad prawem, musieliby przestać bredzić, że są jakimiś ojcami, innymi słowy musieliby porzucić swoją rolę kapłanów, powiedzieć że Wszechmocny nie potrzebuje do swojej obrony państwowych praw, którymi tak gardzą, powtarzając w kółko, że ich prawa są ponad ludzkim prawem, ale ich prawa mają być państwowym prawem. Nie, panowie prałaci, jesteśmy świadkami kolejnego oszustwa, które być może dla niektórych z was jest samooszustwem.


Mamy podziwiać nową sztukę w starych dekoracjach. Zebrały się ekscelencje by radzić, co robić, by nie wyglądać na świnie. Wraca stara śpiewka, szef nic nie wiedział i szczerze żałuje. To już widzieliśmy.


Powiedzieć wam szczerze? Jeśli Bóg istnieje, to musi uważać ateizm za mniejszą obrazę niż są nią religie. To nie moje słowa, to Edmond de Goncourt. Czy dziś te słowa brzmią jeszcze mocniej niż w XIX wieku? Skądże znowu. Tak wiele się w kapłańskich kręgach nie zmieniło. Niektórzy będą twierdzić, że dziś kapłańska pycha jest nieco mniejsza. Nie jestem tego pewien, chociaż częściej musicie uważać na słowa.


Internautka pisze, żeby nie obrażać się na Pana Boga za winy urzędników Kościoła. Pan Bóg milczy, nie ciska gromów, wszystko co o nim wiemy, to od tych, którzy ogłosili się jego przedstawicielami. Wrzawa wokół grzechu pedofilii nie przeszkadza walczyć z in vitro, z chroniącą życie nowoczesną medycyną, sprzeciwiać się prawom kobiet, po staremu zwalczać demokrację, a wszystko w imię ochrony swoich przywilejów. Co robił namiestnik papieża tuż przed wybuchem mordów w Ruandzie? Walczył z prezerwatywami, a kiedy mordy wybuchły, uciekł, żeby nie zabierać głosu i nie wstrzymywać kapłanów przed udziałem w ludobójstwie. Nie mówcie mi, że to nie ma związku, ma taki sam związek jak te niedawne uściski katolickiego papieża z muzułmańskim arcykapłanem, który wielokrotnie osobiście  wzywał do mordów i nigdy nie zrobił nic, żeby mordy powstrzymać. Arcykapłani się całowali i zapewniali wszem i wobec, że religie są samym dobrem, a w tym czasie muzułmanie na rozkaz swoich kapłanów wyrzynali całe chrześcijańskie wsie. Czy całując zbira w imię obrony wszelkiej pobożności dobry papież Franciszek pomyślał sobie „Bóg rozpozna swoich”? Czy tylko pamiętał, że międzyreligijny dialog dobrze wygląda i służy Kościołowi? Wielu się nabierze. (I faktycznie wielu dało się nabrać. A te dziesiątki tysięcy ludzkich istnień? Trudno, koszty własne, albo raczej cudze.)      


Ktoś kiedyś powiedział, że szarzy ludzie uważają religię za prawdę, mędrcy za fałsz, władcy za pożyteczne narzędzie. Zgubił arcykapłanów i ich namaszczoną sforę, a dla nich religia to raison d'être, więc trzeba zatrzymać lawinę błota, bo dłużej nie można ukrywać i zaprzeczać.    


W Gdańsku obalono pomnik prałata. Czy sprawcy trafią do więzienia? A jeśli tak, czy uznamy ich za więźniów sumienia? Peter Benenson więźniami sumienia nazwał tylko tych, którzy trafiają do więzień za słowa. Tu sprawcy poszli dalej. Obalili pomnik prałata ostrożnie, żeby nie uszkodzić, nie rozbić głowy, nie spowodować jakiegoś pęknięcia. Chcieli wykrzyczeć protest przeciw chwale łajdactwa. Jakże delikatna i trudna sprawa. Jak ich nazwiemy? Pomniki powinny być usuwane zgodnie z prawem, zgodnie z procedurą. A tu akt taki gwałtowny, pełen przemocy. To pewnie jacyś ateiści, działający nocą z tymi oponami i koszulkami.


Właśnie w Watykanie miał się zacząć spektakl, na który z powodu choroby nie mógł pojechać biskup, który chronił dobrego imienia prałata. Pojechał inny, też boży człowiek, pełen dobrych chęci.


Pomnik wrócił na swoje miejsce. Prałat znów stoi na skwerze Obrońców Kościelnej Pedofilii, (być może nazwę skweru należy rozszerzyć, wspomnieć również o antysemityzmie, pysze i donosicielstwie). Ale to nasze lokalne sprawy, w mieście, w którym zabito prezydenta.


Skąd wzięła się idea, że religie zasługują na szacunek? Czy tylko z głębokiego przekonania, że krytyka może im zaszkodzić? Ten szacunek jest tak głęboki, że wielu wątpiących na wszelki wypadek pokornie pochyla głowę i w milczeniu klęka przed ołtarzem, przy którym celebrę serwuje człowiek, który na żaden szacunek nie zasługuje.


Obawiam się, że watykański sabat miał wyłącznie na celu powstrzymanie tych, którzy widząc to wszystko, gotowi są wstać z kolan i wyjść z kościoła.


Ten tekst jest mało uprzejmy, może wręcz niegrzeczny, może urazić czyjeś uczucia, „słucham tych wszystkich narzekań na niegrzeczność i brak pohamowania i dochodzę do wniosku, że nie można  grzecznie zapytać, czy rozważałeś możliwość, że poświęciłeś swoje życie iluzjom. A to jest ważne pytanie i warto je zadać. Oczywiście, że powinniśmy to pytanie zadawać i oczywiście będzie to ludzi obrażać. Trudno”. To znów nie są moje słowa, To Daniel Dennett,


Kiedy obsuwa się lawina błota, jedni myślą jak ratować świątynię, inni jak z niej uciekać. Podejrzewam, że tak naprawdę w Watykanie radzono jak ich powstrzymać.    



Niedawno wyszła moja nowa książka pod tytułem „Ateista”. Próbuję w niej odpowiedzieć na pytanie czym jest i czym nie jest ateizm oraz dlaczego jestem ateistą. Prosta odpowiedź – dlatego, że nie znalazłem żadnego boga, może zabrzmieć nieco dwuznacznie i wyglądać na kpinę. Porzuciłem szukanie boga jako nastolatek na rzecz stwierdzenia, że ta hipoteza nie jest mi potrzebna. Nie jest potrzebna do wyjaśnienia praw fizyki ani kosmologii, ani tajemnicy życia i zjawisk przyrodniczych. W czasach przednaukowych idea boga okazała się hipotezą zwodniczą, hamującą rozwój nauki oraz krytycznego myślenia, ideą wzmacniającą skłonność do zabobonów i teorii spiskowych. Jesteśmy ignorantami, ale religia dostarcza błędnych odpowiedzi o naturze świata, zmieniając naszą ignorancję z czynnika stymulującego, skłaniającego do szukania odpowiedzi, w umysłowe lenistwo i zadowalanie się wyjaśnieniami, które przy bliższym oglądzie okazują się nieodmiennie fałszywe. W krajach rozwiniętych rzadko spotykamy dziś ludzi wierzących, dających wiarę w religijne opisy stworzenia świata. Porzucono teorię geocentryczną, bóg przestał ciskać piorunami, karać za grzechy suszami, powodziami, zarazami i trzęsieniami ziemi, jednak jego słudzy nie przestali straszyć i nadal pozostają znakomitymi producentami nerwic.

Książkę można nabyć w Wydawnictwie „Stapis” oraz w wielu księgarniach  internetowych.