Dlaczego Palestyńczycy sprzeciwiają się antyirańskiej koalicji


Khaled Abu Toameh 2019-02-10

Palestyńczycy mają powody, by sądzić, że wpływowe kraje arabskie porzuciły zarówno ich, jak i sprawę palestyńską. Obawiają się, że kilka krajów arabskich może zmierzać ku normalizacji stosunków z Izraelem. Na zdjęciu: izraelski premier Benjamin Netanjahu ściska rękę sułtana Omanu, Kabusa ibn Saida podczas oficjalnej wizyty Netanjahu w Omanie 26 października 2018 roku. (Zdjęcie: Israel PM's Office)
Palestyńczycy mają powody, by sądzić, że wpływowe kraje arabskie porzuciły zarówno ich, jak i sprawę palestyńską. Obawiają się, że kilka krajów arabskich może zmierzać ku normalizacji stosunków z Izraelem. Na zdjęciu: izraelski premier Benjamin Netanjahu ściska rękę sułtana Omanu, Kabusa ibn Saida podczas oficjalnej wizyty Netanjahu w Omanie 26 października 2018 roku. (Zdjęcie: Israel PM's Office)

Palestyńczycy mają powody, by sądzić, że wpływowe kraje arabskie porzuciły zarówno ich, jak i sprawę palestyńską. Obawiają się, że kilka krajów arabskich może zmierzać ku normalizacji stosunków z Izraelem.


Od kilku tygodni kierownictwo Autonomii Palestyńskiej (AP) prowadzi kampanię przeciwko amerykańsko-polskiej konferencji, która ma odbyć się w Warszawie w tym miesiącu. Przedstawiciele USA i Polski powiedzieli, że konferencja będzie obejmowała sesje na temat Syrii, Jemenu, budowy pocisków balistycznych, terroryzmu i nielegalnego finansowania terroryzmu oraz bezpieczeństwa cybernetycznego. Przedstawiciel USA powiedział, że na konferencji będzie także omawiana „destrukcyjna polityka Iranu w regionie”.  


Dlaczego Palestyńczycy tak niepokoją się tą nadchodzącą konferencją? Ponieważ obchodzi ich Iran, Jemen lub Syria, albo rozbudowa systemów rakietowych? Nie, Palestyńczycy niepokoją się, bo w jakiś sposób przekonali samych siebie, że głównym celem konferencji jest zbliżenie krajów arabskich do Izraela. Nie jest jasne, na czym opiera się to twierdzenie Palestyńczyków, szczególnie, że ani USA, ani Polska nie wspominają kwestii normalizacji stosunków między Izraelem a krajami arabskimi jako punktu porządku dziennego konferencji.   


”OWP uważa konferencję za rodzaj bezpośredniej i publicznej normalizacji [stosunków między Arabami a Izraelem]” -  powiedział członek Komitetu Wykonawczego OWP, Ahmed Madżdalani. " Jest to próba zmiany priorytetów na Bliskim Wschodzie, żeby główną kwestią stało się przeciwstawienie się Iranowi zamiast zakończenia [izraelskiej] okupacji”. Madżdalani wezwał kraje arabskie do zbojkotowania konferencji.


Sekretarz generalny OWP, Saeb Erekat, także wyraził niepokój wobec planowanej w Warszawie konferencji; powiedział, że jest to ”poważna próba obalenia Arabskiej Inicjatywy Pokojowej”, którą zatwierdziła Liga Arabska w 2002 roku. Ta licząca 10 zdań inicjatywa wzywa do normalizacji stosunków między krajami arabskimi a Izraelem w zamian za pełne wycofanie się Izraela do granic sprzed 1967 roku (włącznie z wschodnią Jerozolimą) i „sprawiedliwe rozwiązanie” sprawy palestyńskich uchodźców w oparciu o rezolucję ONZ 194.  Rezolucja stanowi, że uchodźcy, którzy „pragną powrócić do swoich domów i żyć w pokoju z sąsiadami powinni otrzymać na to pozwolenie w najszybszym praktycznie terminie”.


Chociaż Izrael wyraził wstępnie poparcie dla tej inicjatywy, powiedział także wyraźnie, że nie może zaakceptować relokacji milionów Palestyńczyków do Izraela. Takie posunięcie oznaczałoby stworzenie dwóch państw palestyńskich: jednego na Zachodnim Brzegu i w Gazie oraz wschodniej Jerozolimie, a drugiego w Izraelu, gdzie Żydzi byliby mniejszością w swoim kraju.  


Erekat i inni Palestyńczycy wydają się zaniepokojeni tym, że Arabowie planujący uczestnictwo w konferencji porzucą Arabską Inicjatywę Pokojową, włącznie z „prawem powrotu” do Izraela dla palestyńskich uchodźców i ich potomków. Są widocznie zaniepokojeni tym, że ich arabscy bracia porzucą sprawę palestyńską na rzecz antyirańskiej koalicji. Kilka krajów arabskich uważa obecnie irańskie „zagrożenie” za swój główny priorytet i wierzy, że powinno mieć pierwszeństwo przed sporem palestyńskim.


"Sprawa palestyńska jest sprawą arabską i islamską par excellence" - powiedział Erekat , dając wyraz palestyńskim obawom o arabską obojętność wobec Palestyńczyków. "Nie autoryzowaliśmy nikogo do negocjacji w imieniu Palestyńczyków. USA planują, poprzez warszawską konferencję, najpierw osiągnąć normalizację [stosunków] między Arabami a Izraelem, przed pokojem [między Izraelem a Palestyńczykami]”.


Nawet jeśli planowana konferencja ma na celu stworzenie koalicji przeciwko Iranowi, można by się spodziewać, że Autonomia Palestyńska pierwsza do niej dołączy. W ciągu ostatnich kilku lat kierownictwo palestyńskie wielokrotnie oskarżało Iran o ingerencję w wewnętrzne sprawy Palestyńczyków, szczególnie przez wspieranie Hamasu i Islamskiego Dżihadu w Strefie Gazy. Wydaje się, że kierownictwo palestyńskie woli, by Iran nadal stanowił zagrożenie dla krajów arabskich niż żeby wyłonił się pokój między tymi krajami a Izraelem.  


Niedawno wysocy rangą funkcjonariusze palestyńscy oskarżyli Iran o to, że stoi za cotygodniowymi demonstracjami, które zaczęły się w marcu 2018 roku. „Iran finansuje te marsze” -  powiedział przedstawiciel palestyński w sprawie demonstracji organizowanych w kontekście sponsorowanego przez Hamas ”Marszu powrotu”.


„Marsz powrotu” jest nazwą wybraną przez Hamas i inne grupy palestyńskie dla cotygodniowych protestów wzdłuż granicy Gazy z Izraelem. Te grupy mówią, że ich głównym celem jest zmuszenie Izraela do zniesienia blokady Strefy Gazy, ale przez nazywanie ich „Marszem powrotu” Hamas i jego zwolennicy mówią także, że chcą, by palestyńscy uchodźcy i ich potomkowie przenieśli się do Izraela jako część tego, co uważają za „prawo powrotu”.


Osama Kawassmeh, rzecznik rządzącej frakcji Fatahu prezydenta Autonomii Palestyńskiej, Mahmouda Abbasa, także napadł na Iran:

"Iran nie dał niczego narodowi palestyńskiemu. Jest haniebne, że niektórzy myślą, że ekonomiczny kryzys w Iranie spowodowany jest jego poparciem dla Palestyńczyków. Nigdy nie słyszeliśmy, by Iran pomógł zbudować szkołę, szpital lub uniwersytet, albo jakikolwiek inny projekt rozwojowy”.

Poparcie Iranu dla Hamasu i Islamskiego Dżihadu, wyjaśnił, nie znaczy poparcia dla palestyńskiego narodu. „To jest całkowicie błędne przekonanie” - powiedział.


W dodatku ludzie lojalni wobec Abbasa oskarżyli Iran o poparcie dla pełnego przemocy przejęcia przez Hamas władzy w Strefie Gazy w 2007 roku. Jeden z nich twierdził, że terroryści Hamasu, którzy zorganizowali wówczas zamach stanu przeciwko Autonomii Palestyńskiej, otrzymali szkolenie wojskowe w Iranie i „kilku krajach arabskich”.  


Inną oznakę tego, że kraje arabskie odwróciły się tyłem do Palestyńczyków, dostarczyło niedawne spotkanie arabskich ministrów spraw zagranicznych w Jordanii w celu zbudowania konsensusu wśród państw arabskich w kwestiach regionalnego bezpieczeństwa. Palestyńczycy nie zostali zaproszeni.  


”Autonomia Palestyńska w mieście Ramallah na Zachodnim Brzegu powinna zadać sobie pytanie, dlaczego wszyscy lekceważą sprawę palestyńską - powiedział palestyński politolog Fajez Abu Szamaleh. – Dlaczego sprawa palestyńska nie jest dłużej w centrum uwagi Arabów i Żydów? Nawet kandydaci w wyborach izraelskich ignorują sprawę palestyńską”.


Palestyńskie obawy nie wydają się bezzasadne. Kilka krajów arabskich wydaje się mieć całkowicie dość Palestyńczyków, szczególnie kłótni między Fatahem i Hamasem. Egipt, Katar, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i inne kraje arabskie próbowały przez ostatnie dziesięciolecie pomóc tym dwóm rywalizującym stronom w rozwiązaniu ich różnic, ale bezskutecznie. Funkcjonariusze egipskiego wywiadu poświęcili lata na próby przekonania Hamasu i Fatahu do wspólnej pracy dla dobra Palestyńczyków.


Jednak zamiast tego przywódcy palestyńscy są zajęci blokowaniem arabskiego uczestnictwa w konferencji, która może doprowadzić do stworzenia koalicji przeciwko Iranowi – temu właśnie krajowi, który Abbas i ludzie wobec niego lojalni obwiniają za trwający podział między Palestyńczykami. Czy jest możliwe, że kraje arabskie wreszcie budzą się ze swojej długiej drzemki i zaczynają starać się o lepsze życie dla siebie i swoich sąsiadów?


Why Palestinians Oppose an Anti-Iran Coalition

Gatestone Institute, 9 lutego 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Khaled Abu Toameh - urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, palestyński dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w "The Jerusalem Post", "Wall Street Journal", "Sunday Times", "U.S. News", "World Report", "World Tribune", "Daily Express" i palestyńskim dzienniku "Al-Fajr". Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.