Kiedy Ameryka porzuci Afganistan, zapłacą za to kobiety


Phyllis Chesler 2019-02-13

Donald Trump przemawia na spotkaniu z dowództwem wojskowym w październiku 2017 roku. Getty Images
Donald Trump przemawia na spotkaniu z dowództwem wojskowym w październiku 2017 roku. Getty Images

Wezwanie prezydenta Trumpa do wycofania się z Afgaanistanu podnosi kłopotliwe pytania: Czy Zachód ma moralny obowiązek trwania w walce, której nie można wygrać? Ilu żołnierzy  i majątku mamy stracić, by ratować ofiary barbarzyństwa?


W końcu, nikomu i nigdy nie udało się zdobyć lub zmienić Afganistanu. To jest przegrana gra. Kiedy jednak Stany Zjednoczone odejdą, dziewczęta i kobiety zostaną na łasce bezlitosnych fanatyków religijnych.  


Powinnam to wiedzieć: byłam kiedyś panną młodą, schwytaną w pułapkę w Kabulu na początku lat 1960. Widziałam tam wielkie piękno i doświadczyłam niezwykłej uprzejmości. Ale widziałam także z bliska apartheid płci i religii. 


Choć żyłam w wytwornym purdah (odosobnieniu), w domu ze służącymi, wkroczyłam w średniowieczny świat kobiet w burkach, poligamii, małżeństw dzieci, przemocy w imię honoru, honorowego zabijania, endemicznej, ale zaprzeczanej pederastii, rozdzierającej serce nędzy, nienawiści do niewiernych i religijnego fanatyzmu. Wówczas, mimo istnienia kilku nadzwyczajnych książek o Afganistanie, ludzie Zachodu nie wiedzieli właściwie niczego o kulturze wojowniczości tego kraju, nieustannych waśniach, chorobliwej podejrzliwości i nienawiści do kobiet.  


Po powstaniu Talibanu, szczególnie po 9/11, Amerykanie dowiedzieli się, że afgańskie kobiety są publicznie bite, jeśli obsunie im się burka i pokaże kostka lub pasmo włosów i że są kamienowane na śmierć za rzekome cudzołóstwo, kiedy zostaną zgwałcone.


Mężowie i teściowe poniżają i niewolą żony, a czasami torturują je na śmierć. Dowiedzieliśmy się, że przemoc domowa jest uważana za normalność i że kobiety rutynowo popełniają samobójstwo jako jedyne wyjście.  


Amerykańskie kobiety musiały zabrać głos. Była pierwsza dama, Laura Bush, mówiła o ”brutalnym traktowaniu afgańskich kobiet, zamkniętych w domach, z zakazem wychodzenia na zewnątrz”. Kobiety, powiedziała „karano za śmiech. Dziewczynkom zabraniano chodzenia do szkoły”.  


Feministki przemawiały w radio, organizowały wiece, podczas których mówiły o okrucieństwach Talibów. Zachodni działacze społeczni, lekarze, organizacje pomocowe pospieszyli do Afganistanu. Niektórych z nich zabito.    


Niemniej ratowano także życie Afganek – i polepszano je. Według pani Bush, liczba dziewczynek w szkołach podstawowych skoczyła z 5 tysięcy za rządów talibów do niemal 2,5 miliona w 2016 roku. Ponad 120 tysięcy ukończyło szkołę średnią. Obecnie jest ponad trzy tysiące przedsiębiorstw, których właścicielkami są kobiety.


Organizacja Kobiety dla Kobiet Afgańskich także informuje, że od 2001 roku kształciła i chroniła ponad milion afgańskich kobiet.


Oczywiście, Ameryka i nasi sojusznicy nie najechali na Afganistan z powodu praw kobiet. Zrobiliśmy to w pościgu za Osamą bin Ladenem, któremu talibowie dali schronienie. Obecnie bin Laden nie żyje, niemniej nadal jesteśmy w Afganistanie.


Zbyt wielu amerykańskich żołnierzy zginęło (2400) i zostało rannych (20320) — nie mówiąc już i ponad 100 tysiącach afgańskich cywilów martwych i rannych. Biliony wydano na ten nowy rodzaj wojny religijnej, w której walczymy z żołnierzami bez mundurów, którzy chowają się za cywilami, i na wspieranie skorumpowanych i niekompetentnych przywódców, którzy nie potrafią zjednoczyć własnych watażków.   


To nie może trwać. Trump wydaje się teraz być zdecydowany na wycofanie się, chociaż kraj pozostaje podzielony, chaotyczny, skorumpowany, wybuchowy i jest bezpieczną przystanią dla terrorystów. Zwlekanie, by wykuć i zaprowadzić traktat pokojowy z Talibanem, jest prawdopodobnie przegraną sprawą, nie różniącą się od prób zawierania traktatów z  ISIS, Boko Haram, Hezbollahem lub Autonomią Palestyńską.  

 

Trump broni decyzji wycofania sił USA z Syrii i Afganistanu.   

 

Nie jestem strategiem militarnym. Boję się jednak o Afgańczyków, szczególnie o afgańskie kobiety i dziewczynki, kiedy Amerykanie odejdą – szczególnie te, które okazały tyle odwagi, by walczyć o własne prawa wobec takich niewiarygodnych przeciwności.


Po prostu nie możemy zabrać mostem powietrznym wszystkich kobiet, dziewczynek i dysydentów, by dać im życie w wolności. (Czy w ogóle wszyscy oni zechcieliby wyjechać?) Nie ma też w pobliżu żadnej bezpiecznej enklawy, do której mogliby uciec.  


Nie, odejście Ameryki będzie monumentalną tragedią dla afgańskich dziewczynek i kobiet. W momencie, kiedy odejdzie ostatni żołnierz, talibowie i dobrane grupy paramilitarne spalą każde istniejące schronienie dla maltretowanych kobiet i każdą szkołę dla dziewczynek. Nieustający strach będzie na porządku dziennym.


Może jednak istnieje jakiś sposób, by zapewnić przynajmniej trochę bezpieczeństwa i godności dla tych, których zostawimy. Oby tak było: to byłby nasz największy triumf.

 

When America gives up on Afghanistan, its women wil pay

New York Post, 1 lutego 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska