Przypomnienia, wspomnienia i upamiętnienia Holocaustu


Liat Collins 2019-01-27

Pomnik masowych morderstw z II Wojny Światowej na brzegach Dunaju w Budapeszcie, 11 lutego 2014. Główna organizacja żydowska na Węgrzech postanowiła ostatnio zbojkotować tegoroczną oficjalną ceremonię upamiętnienia Holocaustu, jeśli nie pokaże się wyraźnie roli miejscowych obywateli w nazistowskich deportacjach (zdjęcie: REUTERS/BERNADETT SZABO)
Pomnik masowych morderstw z II Wojny Światowej na brzegach Dunaju w Budapeszcie, 11 lutego 2014. Główna organizacja żydowska na Węgrzech postanowiła ostatnio zbojkotować tegoroczną oficjalną ceremonię upamiętnienia Holocaustu, jeśli nie pokaże się wyraźnie roli miejscowych obywateli w nazistowskich deportacjach (zdjęcie: REUTERS/BERNADETT SZABO)

Był okres, kiedy modna była wiara, że istnienie telewizji zapobiegłoby Holocaustowi. Gdyby ludzie widzieli dokonywane potworności, podjęliby działania, by je zatrzymać, argumentowano. Widząc jednak wszystkie potworności ostatnich dziesięcioleci, które naruszały komfort naszych salonów zdjęciami z miejsc tak odległych jak Ruanda, Kambodża, Serbia, Syria i Jemen, podejrzewam, że większość świata siedziałaby, w najlepszym wypadku kręcąc głowami z dezaprobatą i po prostu oglądała widowisko. 


Z nastaniem mediów społecznościowych sytuacja pogorszyła się. Platformy mediów społecznościowych nie tylko nie zapobiegają dziejącym się horrorom, ale służą do polaryzowania populacji i podsycania płomieni. Istnieje powód, dla którego o klipach filmowych, które zdobywają globalny sukces, mówi się, że rozprzestrzeniają się jak „wirus”. Szybko szerzą przesłanie – słuszne lub niesłuszne. Protokoły mędrców Syjonu, fałszerstwo składające się z kłamstw o żydowskiej, globalnej dominacji, opublikowane najpierw w Rosji w 1905 roku , nie musi już być drukowane, by przetrwać. Media społecznościowe używają chwytliwych memów, by skutecznie serwować truciznę po kilka bitów na raz.

 

W niedzielę 27 stycznia znaczna część świata będzie obchodzić Międzynarodowy Dzień Pamięci o Holocauście. Będą wzruszające ceremonie, uspokajające przemówienia i uniwersalne przesłanie o „wyciągnięciu lekcji” i „Nigdy więcej!”. ONZ wybrała tę datę, ponieważ był to dzień wyzwolenia Auschwitz- Birkenau.

 

Niedawne sondaże pokazują jednak, że dzisiejsza młodzież nie rozpoznaje nazw obozów koncentracyjnych, nie mówiąc już o wiedzy o tym, co tam się działo i co symbolizują.  

 

W tym tygodniu Conference on Jewish Material Claims Against Germany (Claims Conference) i Azrieli Foundation wspólnie ogłosiły wyniki wszechstronnego badania wiedzy i świadomości o Holocauście wśród dorosłych w Kanadzie. Wśród niepokojących wyników jest to, że: “52% millennialsów nie potrafi nazwać ani jednego obozu koncentracyjnego lub getta, a 62% millenialsów nie wie, że 6 milionów Żydów zostało zabitych w Holocauście”.  

 

Jeszcze gorzej, “22% millennialsów nie słyszało lub nie jest pewna czy słyszało o Holocauście”. Te wyniki są podobne do wyników badania przeprowadzonego w kwietniu w USA.  

 

Nie jest tak, że antysemityzm jest czymś nowym. Zapewne istniał od czasów biblijnych. Z pewnością podniósł swój ohydny łeb w epoce rzymskiej; pojawił się podczas krucjat, oszczerstwie o rytuale krwi w Średniowieczu, w czasach Inkwizycji, włoskich gettach i europejskich pogromach i prześladowaniach. Zanim Trzecia Rzesza Hitlera sformułowała swoje Ostateczne Rozwiązanie, by wyeliminować ze świata wszystkich Żydów do ostatniego i wymazać każdą resztkę żydowskiej kultury i religii, grunt był już żyzny i dobrze przesiąknięty żydowską krwią.

 

Stworzenie państwa Izrael nie położyło kresu nienawiści do Żydów, a tylko dało jej nową postać: antysyjonizm stał się następcą tradycyjnego antysemityzmu. W swojej najbardziej chorej postaci zrównuje syjonizm z nazizmem, co jest sposobem zarówno demonizowania Izraela, jak i zdjęcia odpowiedzialności za wydarzenia Holocaustu. Żydzi nie są już ofiarami – są sprawcami. Jest to podwójny grzech: zrównywanie Żydów z nazistami łączy trywializowanie z perwersją prawdy. Doskonale pasuje do jaskini ech cyberprzestrzeni. 

 

Z populacją liczącą na całym świecie mniej niż 15 milionów, Żydzi są mniejszością wszędzie, gdzie żyją, poza Izraelem, który swoim domem nazywa około 6,5 miliona Żydów. Antysemityzm można jednak znaleźć także w krajach, w których w ogóle nie ma Żydów.

 

Kiedy premier Malezji, Mahathir bin Mohamad odmawia pozwolenia izraelskiemu zespołowi pływackiemu paraolimpijczyków na udział w zawodach, oznacza to wywieszenie napisu ”Żydom wstęp wzbroniony!” Ci, którzy tego nie potępiają, są współwinni. Kraj, który nie chce gościć izraelskiego zespołu na wydarzeniu sportowym, najwyraźniej nie popiera ducha sportowego. Inne kraje powinny odmówić uczestniczenia, jak długo Izrael – uznany za suwerenne państwo przez Organizację Narodów Zjednoczonych ponad 70 lat temu -  nie będzie miał równej szansy uczestniczenia w zawodach.

 

Kiedy Islamska Republika Iranu otwarcie ogłasza, że jej celem jest wymazanie Izraela z mapy, odpowiedzią nie jest pozwolenie jej na rozwinięcie broni zdolnej do przenoszenia jądrowych głowic ani pęd, by wzmocnić jej gospodarkę dla obłaskawienia jej.

 

Wojna przeciwko Żydom nie ogranicza się do cyberprzestrzeni. Dzieje się w rzeczywistym świecie z każdą rakietą wystrzeloną na Izrael z Gazy lub Syrii, z każdym atakiem na Żydów i ich zwolenników na całym świecie i z każdym oświadczeniem o delegitymizacji.

 

Antysemityzm obiera Żydów za cel ataków. Jedynym sposobem uniknięcia widzenia tego jako pogwałcenia praw człowieka jest zaprzeczanie, że Żydzi (lub Izraelczycy) są ludźmi.

 

W zbyt wielu miejscach Żydzi mają powody by obawiać się otwartego noszenia oznak swojej religijnej tożsamości – jarmułek lub gwiazdy Dawida. Żydowskie szkoły, ośrodki kultury i synagogi muszą mieć wiele warstw zabezpieczeń. Żydzi w Europie nie potrzebują przypomnienia, że antysemityzm jest zabójczy.

lscreenUp Next

W ostatnich latach były śmiertelne ataki na Żydów we Francji,  Belgii i Danii. Tymczasem kule wystrzelone przez zwolennika białej supremacji, Roberta Bowersa w Pittsburgh w Pensylwanii w październiku 2018 r. zabiły 11 ludzi, raniły wielu innych i dokonały wyłomu w poczuciu bezpieczeństwa społeczności żydowskich w innych miejscach na świecie.

 

Czasami ma się wrażenie, że jedyną rzeczą, która jednoczy skrajną prawicę i skrajną lewicę, jest nienawiść do Żydów. Oskarżenie, że Żydzi – lub syjoniści – kontrolują świat przez banki i media, może przychodzić i przychodzi, z obu tych stron.  

 

W Charlottesville w 2017 roku biali nacjonaliści krzyczeli: ”Żydzi nas nie zastąpią!” W imię intersekcjonalności członkowie Black Lives Matter przyjęli antyizraelską platformę, poparli ruch BDS, a przywódczynie Marszu Kobiet, który odbył się w zeszłym tygodniu w Waszyngtonie, są dumne ze swojego antyizraelskiego stanowiska i popierają Louisa Farrakhana, którego retoryka obejmuje mowę o „szatańskim Żydzie”.  

 

Radykalna lewica absurdalnie uchyliła kołdry, by pozwolić islamistom i dżihadystom na wskoczenie do jej łoża, żeby mieli ciepło. Widok przywódcy brytyjskiej Labour Party, Jeremy’ego Corbyna, kładącego wieniec na grobach arabskich terrorystów zamieszanych w masakrę na Olimpiadzie w Monachium, w której zamordowano 11 izraelskich sportowców, jest oczywistym, oburzającym przykładem.  

 

Sytuacja stała się tak poważna, że we wrześniu 2018 roku były rabin naczelny Wielkiej Brytanii, Lord Jonathan Sacks, zabrał głos w debacie w Izbie Lordów na temat antysemityzmu i odszedł od swojej tradycyjnej powściągliwości, mówiąc:  

“Antysemityzm jest najtrudniejszą do pokonania ze wszystkich nienawiści, ponieważ, podobnie jak wirus, podlega mutacji, ale jedna rzecz pozostaje ta sama. Żydów, czy to jako religię, jako rasę, czy jako państwo Izrael czyni się kozłem ofiarnym z powodu problemów, za które odpowiedzialne są wszystkie strony. Tak rozpoczyna się droga do tragedii.

 

Antysemityzm lub każda inna nienawiść stają się niebezpieczne, kiedy zdarzają się trzy rzeczy.

 

Pierwsza: kiedy przechodzi z marginesów polityki do partii głównego nurtu i jej kierownictwa. Druga: kiedy ta partia widzi, że nie szkodzi to jej popularności. I trzecia: kiedy ci, którzy protestują przeciwko temu, są oczerniani i nękani za swój sprzeciw. Wszystkie te trzy czynniki istnieją dzisiaj w Wielkiej Brytanii. Nigdy nie myślałem, że zobaczę to za mojego życia. Dlatego nie mogę milczeć. Bowiem nie tylko Żydzi są zagrożeni. Zagrożone jest również nasze człowieczeństwo”.

To przemówienie zyskało szeroki rozgłos, ale słowa nie wystarczają.

 

Niezależnie od tego, jak wiele razy powtarza się słowa ”Nigdy więcej!” podczas Międzynarodowego Dnia Pamięci o Holocauście, nie będą one niczego znaczyły, jeśli mówcy na tych imprezach nie przyznają, że ofiarami byli Żydzi.

 

Jeśli ONZ poświęca jeden dzień w roku na kazania przeciwko horrorowi nienawiści do Żydów, ale nadal wyłącznie Izrael wybiera do potępienia przez wszystkie pozostałe dni w roku, nie osiąga niczego.

 

To jest lekcja, która należy wyciągnąć. Odmawianie Izraelowi prawa do istnienia – lub do samoobrony – jest tylko nowoczesną wersją tego, co nazywa się „najstarszą nienawiścią”.

 

“Nigdy więcej” musi zacząć się teraz. I nie może trwać tylko przez jeden dzień.


Holocaust Reminders, Memories and Commemorations

Jerusalem Post, 25 stycznia 2019

Tłumaczenie: Malgorzata Koraszewska



Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.