Z końcem roku


Paulina Łopatniuk 2019-01-01

Myślę, że mitoza zamiast fajerwerków będzie wystarczająco sylwestrowa.  fot. Paul Andrews/Univ. Dundee, CC BY 4.0, https://wellcomecollection.org/works/tc635q2d
Myślę, że mitoza zamiast fajerwerków będzie wystarczająco sylwestrowa.  fot. Paul Andrews/Univ. Dundee, CC BY 4.0, https://wellcomecollection.org/works/tc635q2d

Koniec roku nam dziś nastał, a pamiętam dobrze, że poprzednio przy tej okazji pojawiały się głosy łaknące podsumowań, planów na przyszłość, deklaracji i tym podobnych rzeczy pojawiających się po internetach (i nie tylko) na przełomie kolejnych roczników. Nie jestem najlepsza w takich rozrywkach, nigdy nie bawię się w postanowienia noworoczne (i tak bym ich przecież nie dotrzymywała – minimum uczciwości względem siebie staram się zachowywać, a znam już siebie nazbyt dobrze, by liczyć na podobne cuda noworoczne), we wszelkich podsumowaniach szybko gubię się, roztrząsając plusy i minusy, no ale skoro są pośród czytających patologów osoby, którym zależy, mogę spróbować, zwłaszcza że pewne istotne sprawy rzeczywiście się na początek roku 2019 szykują.


Kolejna partia mitotycznych fajewerków.  fot. Laura Trinkle-Mulcahy; CC BY 4.0, https://wellcomecollection.org/works/vg5fkerk; tu parę słów o mitozie, jeśli potrzeba objaśnień – https://patolodzynaklatce.wordpress.com/2016/07/05/chromosom-jak-szczotka-czyli-co-robi-ki-67/
Kolejna partia mitotycznych fajewerków.  fot. Laura Trinkle-Mulcahy; CC BY 4.0, https://wellcomecollection.org/works/vg5fkerk; tu parę słów o mitozie, jeśli potrzeba objaśnień – https://patolodzynaklatce.wordpress.com/2016/07/05/chromosom-jak-szczotka-czyli-co-robi-ki-67/

Zazwyczaj w podobnych podsumowaniach pojawiają się cyferki, nie widzę jednak większego sensu w epatowaniu cyferkami, mogę jednak wygrzebać ze statystyk tegoroczne hity i najpopularniejsze na blogu artykuły w ogóle. Sam blog istnieje od marca 2015 roku i od tego czasu pojawiły się na nim 83 teksty (w tym pierwszy, otwierający, który po trosze tłumaczyczym patolodzy i patolożki tak naprawdę się zajmują i podpowiada skąd tytuł bloga), w tym w tym roku zaledwie 13 – ot, teksty coraz dłuższe, a obowiązków i zobowiązań pozablogowych niemało. Za to na fejsbukowym fanpejdżu bloga konsekwentnie zdjęcia i opisy publikuję codziennie – polecam gorąco.


<span>Olbrzymi, hodowany (leczony głównie metodami tzw. niekonwencjonalnymi) od ponad 35 lat rak podstawnokomórkowy skóry, nowotwór na szczęście mało agresywny, choć złośliwy; CC BY-NC-ND, </span>https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4809214/
Olbrzymi, hodowany (leczony głównie metodami tzw. niekonwencjonalnymi) od ponad 35 lat rak podstawnokomórkowy skóry, nowotwór na szczęście mało agresywny, choć złośliwy; CC BY-NC-ND, https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4809214/

Najpopularniejszym tegorocznym artykułem było Zapuszczenie, tekst o zmianach zaniedbanych, zapuszczonych, zlekceważonych, takich, na widok których zazwyczaj pojawiają się w komentarzach pytania typu “Ale jak można tak długo chodzić z czymś takim?”. Tekst – początkowo miał dotyczyć czegoś zupełnie innego (to się u mnie na blogu często zdarza) – przeewoluował w kierunku garści refleksji na temat przyczyn mogących stać za podobnymi sytuacjami. I tego, że lekceważenie wcale niekoniecznie będzie zawsze głównym powodem. A skoro już wymieniam, to niech będzie pełne podium, czyli także drugie i trzecie pod względem klikalności miejsce. Artykuł o zapuszczonych guzach goni kawałek o nietypowo – bo w płucach – zlokalizowanych potworniakach – Nie kłacz, gdy kaszlesz. Popularność tej akurat noteczki nie zaskakuje mnie jakoś przesadnie – w końcu trudno przejść obojętnie obok guza powodującego, że odkrztusza się włosy czy dławi masami łojowymi (smacznego!). W trzeciej kolejności waszą uwagę zwracał w tym roku tekst poważniejszy i bardziej przykry w treści aniżeli ten o kłaczkach w płucach, mianowicie notka o pewnej niezwykle poważnej wadzie serca – nic zabawnego w sytuacji, w której serce rozwija się poza klatką piersiową, nie ma.

Historyczne zdjęcie Rtg bliźniaka bezsercowego (ilustracja z pracy R. Gladstone’a, 1905), domena publiczna, https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_odwr%C3%B3conej_perfuzji_t%C4%99tniczej
Historyczne zdjęcie Rtg bliźniaka bezsercowego (ilustracja z pracy R. Gladstone’a, 1905), domena publiczna, https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_odwr%C3%B3conej_perfuzji_t%C4%99tniczej

Zresztą wady wrodzone i zaburzenia przebiegu ciąży generalnie wydają się was interesować szczególnie – najchętniej w ogóle na blogu czytane teksty obok wspomnianego artykułu o zaniedbanych guzach – to niespecjalnie wesoła notka o zaśniadach (Ratujmy bąbelki) i również mało przyjemna notka o bardzo rzadko na szczęście wikłającym ciąże bliźniacze zespole TRAP – Bez serc, bez głowy. Ta trójka wyprzedziła tak glistytasiemce oraz przywry, jak i choroby zakaźne zarówno te w miarę popularne, jak i te dużo szczęśliwie rzadsze, baaaa, wyprzedziła nawet artykuł o najpopularniejszym chyba polskim szarlatanie i o jedzeniu wijów. To chyba jakaś wskazówka odnośnie tego, o czym chcecie czytać. Będę pamiętać, jakkolwiek nie obiecuję, że się na tym skupię – nie mówimy może o tekstach literackich, jednak nawet przy noteczkach popularyzujących wiedzę medyczną wena się przydaje, a tę trudno kontrolować. Moje teksty mają brzydką tendencję do zbaczania z wstępnie wytyczonych torów w kierunkach niekiedy nieoczekiwanych.

<span>Zaśniad częściowy z płodem triploidalnym;CC BY-NC-ND 4.0, </span>https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5620778/;zdjęcie<span>wykorzystane też w tekście dla </span><span class=\
Zaśniad częściowy z płodem triploidalnym;CC BY-NC-ND 4.0, https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5620778/;zdjęciewykorzystane też w tekście dla oko.press – https://oko.press/bezocze-mozg-poza-czaszka-zarosniecie-przelyku-brzydkie-dzieci-wadami-wrodzonym/

Stąd też zresztą współpraca ze mną bywa trudna – często obiecane wam teksty lądują w kolejce, w której obecnie tkwi o wiele więcej szkiców i zajawek tekstów zaplanowanych aniżeli dotąd opublikowałam – nie jest mi łatwo zmobilizować się do pisania na zamówiony temat – w tym roku udało się to właściwie tylko w przypadku tekstu o wadach letalnych dla OKO.press.


Miały pojawić się też plany.


Jeśli o nowe teksty idzie, wspomniałam już, że wena niekoniecznie sprzyja zaplanowanym zagadnieniom, a i życie pozablogowe bywa, że wchodzi w paradę, jednak wśród tematów, które planuję w nadchodzących miesiącach poruszyć koniecznie (choćby i dlatego, że obiecałam) jest pewna duża awantura medyczna, nie na skalę Wakefielda może (czy z innej działki – Seraliniego), jednak – myślę – istotna i dotykająca zagadnień żywych w debacie publicznej (nie, nie powiem jaka, by nie psuć niespodzianki), jest zespół Downa, są szczepienia przeciwko HPV i jest bariera krew-mózg (o tym obiecywałam napisać jeszcze zanim blog w ogóle powstał, zatem ten plan stoi w hierarchii ważności wysoko). Nie, to nie wszystkie domagające się wykończenia noteczki, ale te są wyjątkowo wysoko na liście priorytetów.



Ach. I obiecałam wspomnieć o pewnych istotnych sprawach. Otóż są takie dwie. Jedna rozstrzygnie się już za tydzień. Być może pamiętacie jeszcze, że patolodzy trafili do finału konkursuPopularyzator Nauki 2018 w kategorii Media. PAP Nauka w Polsce pisze o konkursie:

Organizowany od 2005 r. konkurs Popularyzator Nauki organizowany jest przez serwis Nauka w Polsce Polskiej Agencji Prasowej we współpracy z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego. To najstarszy i najbardziej prestiżowy w Polsce konkurs, w którym nagradzani są uczeni, ludzie mediów, instytucje oraz społecznicy, których pasją jest dzielenie się wiedzą i odsłanianie tajemnic współczesnej nauki osobom niezwiązanym ze środowiskiem akademickim.

Za tydzień zatem odbędzie się w stolicy uroczysta gala, podczas której ogłoszone zostanie ostatecznie kto spośród finalistów i finalistek otrzyma nagrody w poszczególnych kategoriach (właśnie dotarło do mnie oficjalne zaproszenie). Będzie mi miło, jeśli będziecie o patologach za tydzień pamiętać.


<span>I jeszcze jedna mitoza, </span><span> fot. Paul Andrews/Univ. Dundee, CC BY 4.0, </span>https://wellcomecollection.org/works/cwrt6tm4
I jeszcze jedna mitoza,  fot. Paul Andrews/Univ. Dundee, CC BY 4.0, https://wellcomecollection.org/works/cwrt6tm4

A druga rzecz… Druga rzecz to niespodzianka, którą szykuję dla was już od jakiegoś czasu, a to dobry chyba czas, by uchylić rąbka tajemnicy. Piszecie czasem, że chętnie czytali/łybyście patologówtakże w wersji papierowej. Będzie okazja i to już niedługo. W tym roku zbiór moich tekstów wydaje Wydawnictwo Poznańskie – część z nich będzie całkiem nowa, część to poprawione i rozszerzone teksty, które już z bloga znacie. Będą wśród nich takie, które w końcu poruszą zagadnienia, których poruszenia od dawna się ode mnie domagacie (ot, celiakia chociażby albo endometrioza), będzie w końcu trochę więcej o nowotworach, będą – a jakże – zdjęcia (choć siłą rzeczy mniej niż na blogu). Szczegółami będę się z wami dzielić na bieżąco.


A dzisiaj? Dzisiaj bawcie się dobrze. 


(Przypominam też, że patologów możecie śledzić również na fejsbuku – warto tam zaglądać, bo strona jest codziennie aktualizowana)



Paulina Łopatniuk


Lekarka ze specjalizacją z patomorfologii, pasjonatka popularyzacji nauki, współtwórczyni strony poświęconej nowinkom naukowym Nauka głupcze, ateistka, feministka. Prowadzi blog naukowy Patolodzy na klatce.