Wiara w Świętego Mikołaja
Badanie składało się głównie z pytania dorosłych o ich dziecięce doświadczenia z wiarą w Świętego Mikołaja, więc trzeba je przyjąć z odrobiną sceptycyzmu, ale tutaj są główne wyniki:
- 34 procent ludzi pragnęło nadal wierzyć w Świętego Mikołaja, z 50 procentami zupełnie zadowolonych, że już tego dłużej nie robią
- Około 34 procent badanych powiedziało, że wiara w Świętego Mikołaja poprawiła ich zachowanie w dzieciństwie, podczas gdy 47 procent twierdziła, że tego nie robiła
- Przeciętny wiek, kiedy dzieci przestały wierzyć w Świętego Mikołaja, wynosił 8 lat
- Są znaczące różnice między Anglią a Szkocją –
- Przeciętny wiek, kiedy ludzie przestawali wierzyć w Świętego Mikołaja wynosił dla Anglii 8,03 lat i dla Szkocji 8,58
- Istnieje różnica postaw między Anglią i Szkocją w sprawie tego, czy jest w porządku kłamanie dzieciom o Świętym Mikołaju – więcej ludzi w Szkocji niż w Anglii uważa, że jest to w porządku
- W sumie 65 procent ludzi godziło się na udawanie, że wierzą w mit Świętego Mikołaja, choć nie wierzyli, że to prawda.
- Jedna trzecia respondentów powiedziała, że byli smutni, kiedy odkryli, że Święty Mikołaj nie jest prawdziwy, podczas gdy 15 procent uważało, że rodzice ich zdradzili, a dziesięć procent odczuwało gniew
- Około 56 procent respondentów powiedziało, że wiara w Świętego Mikołaja nie wpłynęła na ich zaufanie do dorosłych, a 30 procent powiedziało, że wpłynęła
- 31 procent rodziców powiedziało, że zaprzeczyło, iż Święty Mikołaj nie był prawdziwy, kiedy ich dziecko zapytało ich bezpośrednio, podczas gdy 40 procent nie zaprzeczyło w takiej sytuacji
- 72 procent rodziców nie ma nic przeciwko mówieniu dzieciom o Świętym Mikołaju i godzą się na propagowanie mitu, a reszta wybiera nie robienie tego.
To nie jest pierwsze takie badanie. Znalazłem sondaż 52 dzieci z 1994 r., a więc mniejsza próba, ale za to bliżej wieku, w którym ludzie odkrywają, że Święty Mikołaj nie jest prawdziwy. Wyniki:
Z pięćdziesięciorgiem dwojgiem dzieci, które już nie wierzyły dłużej w Świętego Mikołaja, przeprowadzono ustrukturyzowany, indywidualny wywiad o ich reakcjach na odkrycie prawdy. Ich rodzice wypełnili kwestionariusz oceniający ich pierwotne zachęcanie dziecka do wiary w Świętego Mikołaja oraz byli proszeni o ocenę reakcji dziecka na odkrycie prawdy, jak również własnych reakcji na odkrycie dziecka. Rodzicielskie zachęcanie dziecka, by wierzyło w Świętego Mikołaja było bardzo silne. Dzieci na ogół samodzielnie odkrywały prawdę w wieku siedmiu lat. Dzieci mówiły o głównie pozytywnych reakcjach na odkrycie prawdy. Rodzice jednak przeważnie opisują swój smutek w reakcji na odkrycia ich dzieci.
W jeszcze innym badaniu, z 2002 roku, odkryto, że wszystkie 4-latki wierzyły i żaden 16-latek nie wierzył, a wiara zanikała między tymi dwoma punktami czasowymi (patrz wykres na górze). Było także badanie wyrazów twarzy dzieci, które odwiedzały Świętego Mikołaja w galerii handlowej:
Cztery niedawne, nieformalne, następujące po sobie badania uczuć 1050 dzieci (w sumie) tuż przed ich wizyta u Świętego Mikołaja w galerii handlowej sugeruje, że około 80 % miało wyraz twarzy (oceniany przez obserwatora), który wskazywał na obojętność. Dla zbadania możliwej zmiany uczuć dzieci bezpośrednio po wizycie u Świętego Mikołaja, to badanie przeprowadzono w 2007 r. Z 280 obserwowanych dzieci, które wychodziły, około 60% wydawało się obojętnych.
Jak się wydaje, jest niewiele badań związanych ze Świętym Mikołajem, a większość z tych, które mamy, jest subiektywna, ale czy to nam mówi cokolwiek? Moim zdaniem mówi nam, że stawka nie jest wysoka. Jasne, dzieci wierzą w Świętego Mikołaja, kiedy są bardzo małe. Większość z nich sama dochodzi do tego, że Święty Mikołaj nie jest prawdziwy w wieku między 7 a 12 lat. Rodziców wydaje się to wszystko cieszyć bardziej niż dzieci.
Osobiście sądzę, że wiara w Świętego Mikołaja jest ogólnie nieszkodliwa. Dzieci wydają się wyrastać z wiary w Świętego Mikołaja. Nie cierpią, kiedy przekraczają próg do świata niewierzących w Świętego Mikołaja, bo rozumieją, że Święty Mikołaj jest czymś dla małych dzieci, a one już nie są dłużej małe. Wiara ewoluuje w miarę rozwoju dziecka i wszystko się rozwiązuje.
Podstawową kontrowersją jest jednak coś, co omawiałem w 2016 roku, odpowiadając na komentarz na ten temat w ”Lancet” – czy zachęcanie do wiary w Świętego Mikołaja powoduje, że dzieci nie ufają autorytetom ogólnie i czy jest to dobre, czy złe? Wyłożyłem moją opinię w poprzednim poście, ale ją szybko streszczę – uważam, że ogólny efekt na zaufanie do autorytetów jest prawdopodobnie niewielki. Ale także nie powinniśmy zakładać, że uczenie dzieci kwestionowania autorytetów i tego, że nie ma definitywnych „strażników prawdy” jest czymś złym. Może jest to jakoś pożyteczne?
Jak jednak pisałem, potrzeba tu równowagi. Nie chcemy tworzyć zwolenników teorii spiskowych, którzy z zasady nie ufają wszystkim instytucjom i ekspertom. Ale nie chcemy także ludzi, którzy łatwowiernie ufają każdej postaci, jaką postrzegają jako autorytet. Zdrowa dawka wątpliwości i sceptycyzmu wobec każdego twierdzenia, wobec każdego autorytetu, jest dobra, jak długo jest zrównoważona właściwym szacunkiem dla ekspertyzy i profesjonalizmu oraz odpowiednią pokora wobec własnych zdolności i wiedzy.
Czy Święty Mikołaj trafia w ten właściwy punkt? Prawdopodobnie zleży to od zachowania rodziców. Moją postawą było zasadniczo zachowywanie spokoju. Razem z żoną ani nie zachęcaliśmy, ani nie zniechęcaliśmy do wiary w Świętego Mikołaja. Nasze dzieci wierzyły w niego, bo to tkwiło w społeczeństwie i zaabsorbowały tę wiarę. Zawsze jednak traktowaliśmy Świętego Mikołaja jako ideę, nie jako rzeczywistą osobę, i zawsze z przymrużeniem oka. Dodawaliśmy także inne zabawne rzeczy do świąt, jak pewnego roku dawanie prezentów od Doktora – ponieważ cała rodzina oglądała „Dr. Who”. Nigdy także nie kłamałem bezpośrednio dzieciom, a kiedy zadawały pytania, zachęcałem je. Nie udawałem, że jako rodzic mam jakąś tajemną wiedzę – Święty Mikołaj był dla mnie równie tajemniczy, jak dla nich, pomyślmy więc o tym razem. Pojęły wszystko jak trzeba bez żadnych problemów.
Podkreślaliśmy także, o co ogólnie chodzi w sezonie świątecznym (niezależnie od kulturowego lub religijnego dziedzictwa) – wiązanie się z rodziną i bliskimi i pokazywanie innym ludziom, że cię obchodzą i że myślisz o nich. Tak więc zawsze podkreślaliśmy, że dajemy podarki innym ludziom i gdy tylko nasze dzieci były wystarczająco duże, uczestniczyły w dawaniu podarków (nawet jeśli była to tylko pomoc w wyborze prezentów dla innych). Wiedziały, że ludzie dają sobie wzajemnie prezenty w Boże Narodzenie – to nie był tylko jakiś radosny święty.
W ostatecznym rachunku może to być metafora samego życia. Można być zatwardziałym materialistą i nadal upajać się pełnym ludzkim doświadczeniem bez żadnej wiary w magię. Ludzie lubią opowiadać, potrzebujemy związków z innymi ludźmi, dobrze czujemy się, kiedy mamy poczucie sensu i znaczenia. Nawet jeśli ten sens jest całkowicie subiektywny, no to co? Tworzymy własny sens, co zarówno dodaje sił, jak wyzwala. Nie odziedziczyliśmy celu od społeczeństwa, od jakiegoś starożytnego systemu wiary, jaki nam przekazano. Pewne rzeczy w świecie są realne, a pewne nie są, a inne są metaforami lub po prostu tylko uczuciami. W ostatecznym rachunku musimy to rozszyfrować sami.
17 grudnia 2018
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe. Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry. (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine. Prowadzi blog Neurologica.