Mój rok na terytorium Autonomii Palestyńskiej


Manfred Gerstenfeld 2018-12-22


Wywiad z Els van Diggele: „Doszłam do wniosku, że było tam stulecie stagnacji, destrukcji i walki o władzę, która toczy się na plecach zwykłych palestyńskich Arabów”. 


Els van Diggele urodziła się w 1967 r. w holenderskiej wsi Warmond. Po studiach na wydziale historii Uniwersytetu Leiden University, studiowała na podoktoranckim kursie dziennikarstwa na Uniwersytecie Erasmusa w Rotterdamie.  


“Moja pierwsza książka, opublikowana w 2000  r., omawiała wewnętrzne konflikty w Izraelu. Nosiła tytuł Lud, który mieszka osobno. Następną książkę opublikowałam w 2007 r. i zajmuję się tam podziałami między chrześcijanami w Izraelu. Tytuł brzmi Święte kłótnie.


Chciałam zakończyć trylogię pisząc o palestyńskich Arabach. Mieszkałam na terenie Autonomii Palestyńskiej, starannie wyszukując ludzi, którzy ośmielą się mówić prawdę. Inaczej słyszałabym tylko: ‘Wszystko jest w porządku. Problemem jest izraelska okupacja’.


Mój pierwszy przełom nastąpił, kiedy palestyński Arab zapytał mnie: ’Czy piszesz o naszej okupacji? Jesteśmy okupowani przez naszych przywódców. Palestyńska okupacja zaczyna się w rodzinie z ojcem i wujkami. Potem okupują nas nasi szefowie i przywódcy. Jednostka nie istnieje’. Dodał: ‘To jest nasz największy, prawdziwy problem i to wyjaśnia stagnację naszego społeczeństwa’.


Przez rok mieszkałam na terytorium Autonomii Palestyńskiej. Nie zarejestrowałam się u władz jako dziennikarka. Władze w żaden sposób mi nie przeszkadzały, choć byli ludzie, którzy podejrzewali, że jestem szpiegiem.


Także w Gazie nie natknęłam się na przeszkody. Prowadzenie wywiadów tam było nawet łatwiejsze niż na ‘Zachodnim Brzegu’. W Gazie ludzie także boją się i społeczeństwo jest bardzo hierarchiczne. Niemniej ludzie byli bardziej otwarci, być może dlatego, że są biedniejsi i bardziej zdesperowani. Zrozumiałam wyraźnie, że nie ma żadnej historycznej jedności między ‘Zachodnim Brzegiem” a Strefą Gazy. To jest jak życie w dwóch różnych światach.   


Jedyna przeszkoda, na jaką napotkałam, była na uniwersytecie w Nablus na ’Zachodnim Brzegu’. Zapytałam studentów o morderstwo popełnione w 2007 r. Chciałam wiedzieć, co się zdarzyło i gdzie miało to miejsce. Kilkoro ludzi zareagowało: ‘Jakie morderstwo? Nic o tym nie wiem’. Ta reakcja jest charakterystyczna dla kultury strachu, która często powoduje zaprzeczanie faktom. Drugim razem przyszłam z palestyńską kobietą, która tam studiowała. Wezwano mnie do władz uniwersyteckich i zabroniono wstępu.  


Patrząc na społeczeństwo palestyńskich Arabów przez soczewkę historii, doszłam do wniosku, że było tam stulecie stagnacji, destrukcji i walki o władzę, która toczy się na plecach zwykłych Palestyńczyków. Nikt ich o nic nie zapytał.


Ta postawa przewija się wspólnym wątkiem przez całe społeczeństwo palestyńskich Arabów. Dobrym przykładem jest wypchnięcie byłego premiera Salama Fajjada. Rozmawiałam z tym umiarkowanym człowiekiem, a także z zajmującymi kierownicze stanowiska członkami Hamasu. Umiarkowany głos nie może odnieść sukcesu w palestyńskim społeczeństwie.


Obraz, jaki wyniosłam z rozmów ze skłonnymi do współpracy Palestyńczykami, różni się zasadniczo od tego, co przez ostatnie pięćdziesiąt lat mówiła nam Państwowa Służba Informacyjna NOS i główne gazety holenderskie. Przedstawiają nam obraz palestyńskich Arabów jako bezsilnych ofiar izraelskiej okupacji, która trwa od pięćdziesięciu lat.  


Ale obraz, jaki zobaczyłam i zrozumiałam, jest odwrotnością tego, jaki miałam zanim zaczęłam badania. To było szokujące, ale ciekawe odkrycie. Zrozumiałam, że tego nowego obrazu nie będę mogła pokazać w Holandii.


Powoli pojmowałam tę sytuację. Wielu Holendrów jest emocjonalnie zaangażowana w sprawę palestyńskich Arabów. Wierzą, że palestyńscy Arabowie żyją w upośledzonym społeczeństwie, którego nie wolno krytykować. Dziennikarze i eksperci są tak emocjonalnie zaangażowani, że przestają profesjonalnie wykonywać swój zawód.  


Wielu dziennikarzy stało się uczestnikami tego, co mają relacjonować. Fakty nie są dłużej ważne, Wynikiem tego jest pięćdziesiąt lat jednostronnego relacjonowania sytuacji dla Europy Zachodniej.


Tytuł mojej książki z 2017 r. brzmi: Nienawidzimy się wzajemnie bardziej niż nienawidzimy Żydów. Ludzie w Holandii mówili mi: ‘Nie wolno ci było napisać takiej książki. Wiesz o okupacji. Wszystko wynika z kolonialnych rządów. Palestyńscy Arabowie nigdy nie mogli stworzyć własnego rządu, ponieważ są rządzeni przez obcokrajowców’.


Odpowiadałam: Dławiące podziały wśród Palestyńczyków już trwają przez stulecie. Nie można za to winić Anglii ani Izraela.


To dziwne, że nie mogę z nikim w Holandii dyskutować w dobrze podbudowany argumentami i racjonalny sposób o mojej książce. Ludzie nie rozumieją natury Bliskiego Wschodu. W społeczeństwie palestyńskich Arabów broń jest wszędzie.


Fajjad chciał stworzyć uporządkowane państwo przez współpracę z Izraelem. Powiedział: ‘Państwo jest nie tylko naszym prawem, ale naszym obowiązkiem. Potrzebujemy prawa i porządku, rozbrojenia i walki z korupcją’.


Palestyńczycy tego nie chcą. Wolą opór. Abbas wyrzucił Fajjada”.  


Van Diggele kończy: “Pracuję teraz nad krótką książką o tytule Wprowadzająca w błąd informacja: holenderskie media w żelaznym uścisku Palestyny. Publikacja jest planowana na początek 2019 roku.


My year in the Palestinian Autority territories

Israel National News, 7 grudnia 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska