Mój list do Darwina


Jerry A. Coyne 2018-11-26


Dziewięć lat temu brytyjskie Radio 4 zaprosiło kilkoro z nas do napisania listu do Charlesa Darwina, mówiącego staruszkowi, co naszym zdaniem chciałby wiedzieć 200 lat po urodzeniu w 1809 roku i w 150 lat po opublikowaniu książki O powstawaniu gatunków.Czytaliśmy te listy „Drogi Panie Darwinie” na antenie ( można ich posłuchać tutaj; innymi uczestnikami byli Craig Venter, Sir Jonathan Miller, Peter Bentley i Baruch Blumberg). Później, Oxford University Press, brytyjski wydawca mojej książki Ewolucja jest faktem, opublikował mój list na swojej stronie internetowej. Dla uczczenia publikacji O powstawaniu gatunków 24 listopada 1859 roku zamieszczam ten list poniżej.

Drogi Panie Darwin,


Wszystkiego najlepszego w dniu 200 urodzin! Mam nadzieję, że czuje się Pan tak dobrze, jak można oczekiwać u kogoś, kto jest martwy od blisko 130 lat. Przypuszczam, że Pana ostatnia książka, ta o dżdżownicach, ma dla Pana szczególne znaczenie w tych dniach. Czy robaki w  Westminster Abbey są lepsze od tych, które badał Pan tak starannie  wokół Pana domu w Downe w Kent? Z pewnością przez lata ucztowały na bardzo znakomitych ludziach!


Starczy jednak tych osobistych pytań: proszę pozwolić, że się przedstawię. Jestem jednym z tysięcy – może dziesiątków tysięcy – zawodowych biologów, którzy pracują na pełen etat z Pana naukowym dziedzictwem. Będzie Pan zadowolony z informacji, że Wielka Brytania nadal pozostaje kuźnią tego, co nazywamy dzisiaj biologią ewolucyjną i że Pana koncepcje zyskały powszechną popularność na całej planecie. Pracuję w Chicago w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Jednak także Francuzi wreszcie porzucili (choć z ociąganiem) swoją akceptację Jean-Baptiste Lamarcka, którego błędne idee ewolucyjne zdyskredytował Pan.  


Pana O powstawaniu gatunków kończy w tym roku 150 lat. Właśnie przeczytałem tę książkę ponownie na Pana cześć i muszę powiedzieć, że choć nie zawsze styl jest pełen swady, jest to doprawdy wszechstronne i wnikliwe dzieło. Jest to niezwykłe, biorąc pod uwagę, że kiedy Pan to pisał, nie wiedział Pan, jak solidna okaże się ta książka po latach. Odkrycia nowoczesnej biologii, wiele z niech niewyobrażalne dla Pana, kiedy pracował Pan w swoim gabinecie w Down House, dostarczały coraz więcej dowodów na poparcie pana idei i żadnego, który by im zaprzeczył. Dowiedzieliśmy się ogromnie wiele przez te 150 lat i niemal wszystko pasuje swobodnie w ramy, które nakreślił Pan w O powstawaniu gatunków. Weźmy, na przykład, DNA. Tak nazywamy dziedziczny materiał, który przechodzi z pokolenia na pokolenie. Niczego Pan o tym nie wiedział – pamięta Pan jak bardzo Pan pragnął zrozumieć, jak działa dziedziczenie? Teraz mamy pełne sekwencje DNA dziesiątków gatunków, każda stanowiąca łańcuch miliardów czterech liter DNA - A, T, G i C – a każda z nich jest inną  substancją chemiczną. Co znajdujemy, kiedy porównujemy te sekwencje między, na przykład, myszą a człowiekiem? Widzimy w DNA odpowiedniki anatomicznych podobieństw  - jako ssaków – między myszami a ludźmi, które istnieją, ponieważ pochodzimy od wspólnego przodka, wczesnego ssaka. Łańcuchy A, G, C i T mówią dokładnie tę samą historię ewolucyjną dla cech takich jak laktacja lub ciepłokrwistość. Jest absolutnie cudowne, że Pana 150-letnie spostrzeżenie o wspólnym pochodzeniu jest tak istotne dla najnowszych odkryć w nowej dziedzinie, którą nazywamy biologią molekularną.


O powstawaniu gatunków dał Pan bardzo niewiele dowodów na rzecz ewolucji ze skamieniałości, załamując ręce nad brakami w zapisie kopalnym. Od tego czasu jednak wysiłki poszukiwaczy skamieniałości przyniosły mnóstwo dowodów zmiany ewolucyjnej i wiele zdumiewających „przejściowych” form, które wiążą główne grupy zwierząt, dowodząc Pana idei wspólnego pochodzenia. Pan przewidział istnienie tych form; my znaleźliśmy je. Są wśród nich skamieniałości, które pokazują przejście między ssakami i gadami, rybami i płazami, a także dinozaury z piórami – przodkowie ptaków! W ostatnich latach paleontolodzy znaleźli zdumiewającą skamieniałość nazwaną Tiktaalik, która jest pośrednia między rybami a płazami. Ma płaską głowę i kark płaza, ale rybi ogon i ciało, podczas gdy jego płetwy są solidne i przy niewielkiej modyfikacji z łatwością zdolne dać mu wsparcie, kiedy opuszczał wodę. Zapis kopalny dał nam bezpośredni wgląd w zdarzenie o wielkim znaczeniu w historii planety: kolonizacji suchego lądu przez kręgowce. Mamy też równie przekonujące dowody ponownej kolonizacji morza przez ssaki: grupę, z której powstały walenie. W O powstawaniu gatunków poprawnie pisał Pan, że walenie prawdopodobnie powstały ze zwierząt lądowych, ale pomylił się Pan w jednym punkcie. Sądził Pan, że mogą pochodzić od mięsożernych, takich jak niedźwiedzie, ale teraz wiemy, że tak nie jest. Przodek waleni mógł być małym zwierzęciem kopytnym podobnym do jelenia. W ciągu ostatnich trzydziestu lat odkryliśmy całą serię przejściowych skamieniałości, spinających brzegi przepaści między tym prastarym jeleniem a nowoczesnymi waleniami, pokazujących, jak tracą swoje tylne kończyny, ewoluują płetwy i przesuwają otwór oddechowy na czubek głowy. Zarówno Tiktaalik, jak ci przodkowie waleni kładą kres argumentowi, z którym Pan też się spotkał, że w żadnym razie nie mogły istnieć formy przejściowe między lądem a wodą.  

Jednak najbardziej zadziwiający zestaw przejściowych skamieniałości pochodzi z przejścia ewolucyjnego bliższego nam. W 1871 r. przewidział Pan, że – ponieważ ludzie wydają się najbliżej spokrewnieni z afrykańskimi małpami człekokształtnymi, gorylami i szympansami – na tym kontynencie znajdziemy ludzkie skamieniałości. I teraz je mamy – w obfitości! Okazuje się, że nasza linia rodowa oddzieliła się od linii szympansów, naszych najbliższych krewnych, niemal 7 milionów lat temu i mamy znakomitą serię skamieniałości dokumentujących nasze przejście od wczesnych małpopodobnych stworzeń do bardziej nowoczesnych postaci ludzkich. Nasz gatunek stał się przykładem ewolucji. A wiemy jeszcze więcej: dowody z naszego dziedzicznego materiału, DNA, powiedziały nam, że wszyscy nowocześni ludzie pochodzą ze stosunkowo niedawnej migracji – około 100 tysięcy lat temu – kiedy nasi przodkowie opuścili Afrykę i rozprzestrzenili się po całym świecie.


Tezą, z której był Pan najbardziej dumny, był dobór naturalny. Ta teza także miała dobre 150 lat, trzymając się znakomicie jako główna przyczyna ewolucji i jedyna znana przyczyna adaptacji. Najbardziej chyba dramatyczny, nowoczesny przykład dotyczy bakterii, które powodują choroby, włącznie ze szkarlatyną, która była taką zmorą Pana rodziny. Chemicy stworzyli leki na takie choroby, ale teraz, jak mógłby Pan przewidzieć, mikroby stają się odporne na te leki – dokładnie w zgodności z zasadami doboru naturalnego – bowiem większość odpornych na leki mikrobów to te, które przeżyły, by się rozmnożyć. Są setki innych przykładów. Jeden, który powinien sprawić Panu szczególną przyjemność, to obserwacja doboru naturalnego wśród zięb z Galapagos, które kolekcjonował Pan podczas podróży „Beagle” – nazwane obecnie „ziębami Darwina” na Pana cześć. Kilkadziesiąt lat temu zoolodzy zauważyli, że wielka susza na wyspach zmniejszyła liczbę małych ziaren dostępnych dla ptaków. I, dokładnie tak jak Pan przewidział, w ciągu kilku lat dobór naturalny spowodował ewolucję ptaków o większych dziobach. Ten przykład z pewnością figurowałyby na poczesnym miejscu w O powstawaniu gatunków, gdyby pisał Pan tę książkę na nowo dzisiaj.


W sumie, odporność Pana tez jest niezwykła. Nie znaczy to jednak, że miał Pan rację we wszystkim. O powstawaniu gatunków było, proszę to przyznać, niewłaściwym tytułem. Poprawnie opisał Pan jak pojedynczy gatunek zmienia się z czasem, ale poległ Pan przy próbie wyjaśnienia, jak jeden gatunek rozdziela się na dwa. Specjacja jest istotnym problemem, ponieważ leży u podstaw procesu rozgałęziania się, które daje drzewo życia – tę nadzwyczajną wizję świata przyrody jako jednej olbrzymiej genealogii, którą Pan nas obdarzył. Specjacja jest kluczem do zrozumienia, jak zaczynając od pierwszego gatunku na ziemi, ewolucja dała 50 milionów gatunków, które zamieszkują dzisiaj naszą planetę.


Nazwał Pan kiedyś specjację ”tajemnicą tajemnic”, ale dzisiaj jest ona znacznie mniej tajemnicza. Uznajemy obecnie, że gatunki oddzielają się od siebie przez bariery reprodukcji. To jest, rozpoznajemy różne gatunki, takie jak ludzie i szympansy, ponieważ nie mogą z powodzeniem krzyżować się. Dla nowoczesnych biologów ewolucyjnych badanie „powstawania gatunków” oznacza badanie, jak powstają te bariery reprodukcyjne. I teraz, kiedy mamy do badania konkretne zjawisko, czynimy niezwykłe postępy w rozumieniu genetycznych szczegółów tego, jak jeden gatunek rozchodzi się na dwoje. Temu właśnie poświęciłem całe moje życie zawodowe.


Chciałbym zakończyć ten list powiedzeniem Panu, że Pana teoria ewolucji osiągnęła powszechną akceptację. Jak Pan dobrze wie, ewolucja okazała się gorzką pigułką do przełknięcia dla ludzi religijnych. Na przykład, znaczny odsetek społeczeństwa amerykańskiego, mimo dostępu do edukacji, trzyma się wiary w dosłowną prawdę Księgi Rodzaju. Będzie Panu trudno w to uwierzyć, ale więcej Amerykanów wierzy w istnienie aniołów niż akceptuje fakt ewolucji. Niestety, często muszę odkładać na bok moje badania, by walczyć z próbami „kreacjonistów”, którzy chcą, by ich biblijny pogląd był nauczany w szkołach. Ludzie wyewoluowali nadzwyczajne zdolności intelektualne, ale niestety, ich właściciele nie zawsze pozwalają im się swobodnie rozwijać. To jednak raczej Pana nie zaskoczy - pamięta Pan próbę biskupa Oksfordu, by osadzić w miejscu Pana przyjaciela, Thomasa H. Hixleya?


Napisał Pan we wstępie do O powstawaniu gatunków, że

“Nikt lepiej ode mnie nie pojmuje, jak niezbędne jest późniejsze szczegółowe ogłoszenie wszystkich faktów i cytat, na których oparłem moje wnioski, i spodziewam się, że będę mógł tego dokonać w przyszłej pracy”.



Wydaje się, że odciągnięty przez inne projekty nigdy Pan do tego nie doszedł, ale moje starania w tej sprawie przedstawiłem w książce (którą załączam) pod tytułem Ewolucja jest faktem. Dokładniej opisuję w niej dowody popierające Pana niż kiedykolwiek mógłbym to zrobić w liście o tych rozmiarach, ale to jest tylko jedna książka w jednym momencie historii biologii. Kiedy sam nie będę już istniał równie długo jak Pan, ktoś inny z pewnością będzie musiał napisać uaktualnienie, bowiem fakty popierające Pana teorię nadal przychodzą w dużych ilościach i założyłbym się, że będą to robić w przyszłości.


Spoczywaj więc w spokoju, Darwinie, i mam nadzieję, że następne sto lat zobaczy stałą ewolucję racjonalności w naszym burzliwym świecie.



Pana pokorny sługa,
Jerry Coyne


My letter to Darwin

Why Evolution Is True, 25 listopada 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry Coyne

Profesor (emeritus) na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.