Kochaj Bliźniego


Ludwik Lewin 2018-11-26


Po tragicznym zamachu w Pittsburghu w paryskim swym mieszkaniu oglądałem telewizję, słuchałem radia, czytałem gazety lewicowe, prawicowe i te z centrum. I nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że głównym winnym morderstwa w żydowskiej świątyni jest Donald Trump.


Ten ojciec ortodoksyjnej żydówki, dumny, jak sam mówił, z żydowskich wnuków, oskarżany był o wzniecanie antysemityzmu i zezwalanie na antysemityzm. A to dlatego, że popiera jakoby „białych suprematystów” i używając języka nienawiści, do nienawiści nawołuje.


Nie popieram „białych suprematystów”, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Przerażające wydają mi się jednak komentarze, w których twierdzi się, że Trump zradykalizował więcej ludzi niż ISIS (tzw. państwo islamskie). Przerażają tym bardziej gdy wychodzą z żydowskich ust. Tak samo, jak zatruty i pozorny jest altruizm stwierdzeń, że „my Żydzi nie jesteśmy jedyną grupą, (w którą wycelowane były nawoływania prezydenta). Wypowiedziane z całą świadomością, zagroziły bezpieczeństwu Kolorowych, muzułmanów, LGBTQ i niepełnosprawnych”.


Rabin Jeffrey Myers z synagogi „Drzewo Życia” w Pittsburghu, nie wymawiając słowa „antysemityzm”, dał jego bardzo trafną definicję. „Nienawiść” – mówił – „nie wie co to są partie polityczne. Nienawiść nie jest niebieska i nie jest czerwona, nienawiść jest we wszystkim”.


Rzecz w tym, że antysemityzmu nie da się zredukować do odmiany rasizmu, nie można go porównywać z „islamofobią” czy „homofobią”, a dodawanie tu niepełnosprawnych, to już tylko danina złożona na ołtarzu poprawności politycznej.


Antysemityzm jednoczy lewicę i prawicę, rewolucjonistów z tradycjonalistami, internacjonalistów z nacjonalistami – pisała Ruth Wisse w Wall Street Journal. I zwracała uwagę, że pojedynczy strzelec mniejszym jest zagrożeniem dla Żydów i dla kraju (myślała o USA, a ja dodam, dla świata) niż Louis Farrakhan, który na twitterze i FaceBooku nazywa Żydów „termitami”, co nie przeszkadza byłym prezydentom – Clintonowi i Obamie – uśmiechać się doń na wspólnych fotografiach.


Dodać do tego należy antyizraelski fanatyzm, który zawładnął amerykańskimi uniwersytetami, jak i brak reakcji na okrzyki „śmierć Żydom”, wznoszone przez maszerujących w Paryżu „obrońców” Palestyńczyków. Niewiele silniejsza była reakcja na to samo hasło wykrzykiwane przez uczestników pochodu różnego rodzaju konserwatystów, tradycjonalistów i innych niezadowolonych z rządów socjalistycznego prezydenta, którzy maszerowali trzy lata temu przez stolicę Francji.


Jak to się dzieje, że ludzie o biegunowo różnych poglądach, wzajemnie się nienawidzący, w tym jednym punkcie są zgodni, nawet wtedy, jeśli tę zgodę kwestionują. I nawet wtedy, gdy zaprzeczają swemu antysemityzmowi.


Pisał mój przyjaciel prof. Kerner w eseju „Mówimy po żydowsku”

Znany niemiecki krytyk literacki, pochodzący z Polski, Marcel Reich-Ranicki w jakiejś dyskusji telewizyjnej wypowiedział się o antysemityzmie. Na to jeden z uczestników odpowiedział, że się zgadza z tezą Reicha – Ranickiego, ale jest ona „ergaenzungsbeduerftig” tzn. wymaga uzupełnienia. Na to Reich-Ranicki odrzekł, że jeszcze nigdy niczego nie powiedział na temat antysemityzmu, żeby to nie zostało natychmiast uznane za „ergaenzungsbeduerftig”.

To samo daje się zaobserwować w politycznie poprawnych wypowiedziach w mediach francuskich, które znam najlepiej; podejrzewam jednak, że stosuje się to i do innych „poprawnych”. Jeżeli piętnują antysemityzm lub choćby uznają jego istnienie, zaraz uzupełniają zdanie dodatkiem „oraz wszystkie inne formy rasizmu”. Czyli: jesteśmy przeciwko antysemityzmowi (ale jeszcze bardziej przeciwko uciskowi czarnych, kolorowych, gejów, itp. itd.). Coraz częściej pojawiają się jeszcze bardziej dobitne oświadczenia typu „przeciwko antysemityzmowi i wszelkim formom nietolerancji i rasizmu, skądkolwiek by nie pochodziły”. A najbardziej szczerzy stawiają kropkę nad „i” wołając „przeciwko antysemityzmowi, jak również żydowskiemu ekstremizmowi i nietolerancji”. Stad już blisko jak przez sień do wołania o pomstę do Nieba za cierpienia narodu palestyńskiego i nawolywania do zniszczenia Izraela.


Wśród Żydów wielki niepokój budzi zwycięski pochód przez Europę partii zwanych populistycznymi, określanymi przede wszystkim jako skrajnie prawicowe. Daniel Pipes, amerykański politolog, specjalista od Islamu i znawca Krajów Arabskich, przyznając, że wiele z tych organizacji ma sięgające nazizmu i faszyzmu korzenie, protestuje przeciw takiej klasyfikacji.


Pipes zauważa, że te partie są „kulturowo prawicowe”, ale ich programy gospodarcze są jak najbardziej lewicowe. Francuskie Zjednoczenie Narodowe (RN, do niedawna Front Narodowy) wzywa do upaństwowienia banków i najwięcej ma zwolenników w regionach niegdyś proletariackich i zdominowanych dawniej przez partię komunistyczną. Włoski Ruch 5 Gwiazd to populizm niewątpliwie lewicowy, co nie przeszkadza mu rządzić w koalicji z bardzo prawicową Ligą.


Te partie amerykański politolog woli nazywać „cywilizacyjnymi”, ponieważ, jak twierdzi, najważniejsza z ich idei to obrona europejskiej cywilizacji, zagrożonej przez masową imigrację, wspomaganą przez tradycyjne partie lewicowe i prawicowe, oddalające się od swych społeczeństw, reprezentujące wyłącznie interesy elit.


Daniel Pipes kładąc szczególny nacisk na antyimigrancki charakter tych partii, tłumaczy, że ich sprzeciw wobec napływu przybyszy z Afryki i Bliskiego Wschodu, to nie objaw rasizmu czy jakiejś „islamofobii”, ale wynik obaw, że ci opierający się asymilacji cudzoziemcy narzucą Europie swe zwyczaje.


Francuski geograf Christophe Guilluy, który zdobył sławę książką „Francja Peryferyjna”, wzrost znaczenia partii „populistycznych” tłumaczy pauperyzacją warstw średnich, do których zalicza zanikającą klasę robotniczą, tak samo jak pracowników umysłowych oraz drobnych przedsiębiorców i kupców, wyrzuconych z obiegu przez globalizację, która spowodowała nigdy dotąd niespotykaną koncentrację kapitału.


Globalizacja, której nadejście zbiegło się z liberalizmem ekonomicznym i głoszeniem libertynizmu obyczajowego, miała zmienić świat w sposób łagodny i być gwarancją szczęścia dla każdego. Dla każdego, a nie dla wszystkich, bo liberalizm odmawiał istnienia społeczeństwu.


„Społeczeństwo nie istnieje” – zadeklarowała w roku 1987 ówczesna premier brytyjska pani Thatcher. Od tego czasu politykę rozluźniania więzów społecznych prowadzą, wymieniając się przy władzy, zarówno prawica, jak i lewica.


Globalizacja okazała się manną dla wielkich metropolii, dla milionerów i dla 20 do 30 procent „góry społecznej”. A dół pozostawiła w coraz bardziej pogłębiającym się dole.


I ten dół – mieszkańcy małych miast i wsi – coraz bardziej czuje jak robi się obcy i niepotrzebny we własnym domu.


Christophe Guilluy przypomina, że dzisiejsze (i jutrzejsze) ofiary globalizacji nie były ksenofobiczne. Pracownicy chcieli grać w grę globalizacji, a propaganda antyimigracyjna przez długi czas nie znajdywała odzewu.


Za obecny stan rzeczy wini geograf wyłącznie liberalizm. Zmarginalizowanie warstw średnich jest jednak wynikiem nie tylko polityki, ale i rozwoju technologicznego. Cyfryzacja i automatyzacja niewiele miejsca zostawiają dla ludu pracującego, jak „klasę średnią” nazwaliby marksiści. I złudne chyba są nadzieje na to, że miejsce to zrobią partie populistyczne.


Żyjemy niewątpliwie w epoce przełomowej. A ponieważ przełom ten trudny jest do zrozumienia, spodziewać się można sprawdzonych w historii tłumaczeń. Od upadku Cesarstwa Rzymskiego, poprzez krucjaty, do rewolucji przemysłowej, najprostsze z nich podpowiada, że winni są Żydzi.


Żydzi w Pittsburghu nie wołali o śmierć dla ranionego przez policjantów mordercy. W sposób jakże żydowski powiadomili, że w szpitalu ratowali go żydowscy lekarze i żydowskie pielęgniarki.


Kochaj bliźniego – zaleca, wywodząca się z judaizmu, moralność chrześcijańska. Oczekiwanie miłości jest niewątpliwie przesadnym wymaganiem. Powstrzymajcie się chociaż przed nienawiścią.


* Tekst ukazał się pierwotnie w październikowym numerze "Słowa Żydowskiego". 

 



Ludwik Lewin

 

Dziennikarz i poeta, od 1967 roku mieszka w Paryżu, był wieloletnim korespondentem Polskiej Sekcji BBC.