"Palestyna" urojona


Phyllis Chesler 2018-12-01


Ośmielam się powiedzieć, ryzykując zawstydzanie i odrzucenie za głośne powiedzenie prawdy, że „Palestyna” jest fikcją, pojęciem, które odnosi się do zmyślonego bytu, nie istniejącego, ale społecznie skonstruowanego. 

Podczas gdy barbarzyńcy terroryzują ludzi wszędzie (gdyby tak nie było, Wielka Brytania i Australia przyznałyby azyl Pakistance, Asii Bibi), świat pozostaje bosko zajęty, wręcz obsesyjnie zajęty rzekomą „okupacją” kraju, który nie istnieje. 


Mówię o ”Palestynie”, znanej także jako terytoria sporne. I tak, ośmielam się pisać to słowo w cudzysłowie, ponieważ jest fikcją, pojęciem, które odnosi się do urojonego bytu, bytu pożądanego przez świat tym bardziej, że nie jest realny, ale jest społecznym konstruktem.


Chociaż nie istnieje, ”Palestyna” jest tak świętym pojęciem, że człowiek ryzykuje zawstydzanie i odrzucenie za powiedzenie tego głośno. Honor świata jest teraz związany z tym fałszerstwem. A dlaczego? Ponieważ jest to koncepcja, która pozwala nienawidzącym Żydów z całego świata na kultywowanie swojej nienawiści wobec Żydów w Izraelu i na całym świecie. Jest to sposób, w jaki europejscy chrześcijanie i nie-zachodni muzułmanie mogą kontynuować swoją makabryczną historię pogromów, masakr i rzezi Żydów na skalę przemysłową – i nadal głosić cnotliwie swoje współczucie wobec innych Semitów: wygnanych muzułmanów arabskich, współczucie, jakiego niestety nie odczuwają wobec prześladowanych arabskich i afrykańskich chrześcijan.


Ta urojona Palestyna jest podobna do innych urojonych i społecznie skonstruowanych idei. Na przykład, biała kobieta, Rachel Dolezal wierzyła, że jest Afro-Amerykanką. Rosnąca liczba mężczyzn wierzy, że są kobietami w pułapce męskich ciał; są więc postrzegani jako zarówno ofiary, jak bohaterowie za zaakceptowanie tego losu. Mniejsza liczba kobiet wierzy, że w rzeczywistości są mężczyznami w pułapce kobiecego ciała. One także uważane są za ofiary/bohaterki.  


Intifada i Dżihad w arabsko -”palestyńskim” stylu stały się globalne. Aktywiści Antify w Ameryce także noszą maski na twarzach, są agresywni, wulgarni i stosują przemoc. Zakrzykują każdego, z kim się nie zgadzają i działają jako agresywna tłuszcza na kampusach i na demonstracjach. Niezależnie od tego, jakie są ich rzeczywiste kwestie (Wall Street, rasizm policji wobec czarnych, apokalipsa klimatyczna, system więzienny, prawa kobiet) „Palestyna” jest często sygnalizowana przez noszenie kefiji w stylu Arafata i masek na twarzach w stylu Hamasu.


Często skandują także ”Palestyna będzie wolna od rzeki do morza”, co jest powiedzeniem innymi słowami: ”Zróbmy czystkę etniczną Żydów, nie tylko tych, którzy żyją na ’Zachodnim Brzegu’, ale także tych z Hajfy, Tel Awiwu i Jerozolimy”. Jest to wezwanie do ludobójstwa, które błędnie rozumie się jako wezwanie do jakiegoś słusznego oporu.


Przywódczynie amerykańskiego Marszu Kobiet zachęcają do noszenia hidżabu jako czynu antyrasistowskiego, podczas gdy równocześnie kobiety w Gazie i na ”Zachodnim Brzegu” są przymusowo zakwefione i karane za rzeczywisty opór wobec seksizmu.


W Ameryce pewne kobiety zbezcześciły amerykańskie flagi i zamieniły je w hidżab, a w 2017 roku nie-muzułmanki brały udział w Światowym Dniu Hidżabu podczas miesiąca ramadan. Nałożyły hidżaby na znak solidarności z muzułmankami.


Ci, którzy filmują protesty Antify na kampusach lub demonstracjach są popychani, szturchani i zawstydzani: ”Nie masz żadnych przyjaciół. Kto chciałby być twoim przyjacielem? Jesteś nieudacznikiem, jesteś faszystą/zwolennikiem supremacji białych/islamofobem”. To właśnie zdarzyło się w Portland w Oregonie. Przyjaciółka z Portland, której ufam, zapewnia mnie, że te typy z Antify są tylko marginalną grupą „wariatów”. Może mieć rację, ale brunatne koszule Hitlera nie były najlepszą reklamą zdrowia psychicznego społeczeństwa.


To szczególnie fałszywe i dlatego święte pojęcie „Palestyny” jest wszędzie. W Organizacji Narodów Zjednoczonych, w programach uniwersyteckich, w artykułach dziennikarzy, przywódców kościołów i działaczy praw człowieka. Samoidentyfikujący się „Palestyńczycy” publikują coraz więcej książek, a te książki, jakby nie były ułomne lub surrealistyczne, otrzymują pełne szacunku recenzje i zdobywają nagrody.


Nabożnie czytuję Publisher’s Weekly (PW). Zawiera wczesne recenzje przemysłu wydawniczego. W numerze 19 z listopada na pierwszej stronie recenzji książek niebeletrystycznych jest kuszące, kolorowe zdjęcie przepisu z książki zatytułowanej Zaitoun: Recipes From the Palestinian Kitchen [Zaitoun: przepisy z palestyńskiej kuchni] Yasmin Khan. Książka ma być zestawem „palestyńskich przepisów”, takich jak „ten deser z moreli i wody różanej”.


Naprawdę? Jadłam podobny deser bardzo dawno temu w Teheranie; i również w Kabulu. Desery z wody różanej i pistacji są słynne i wszechobecne. Recenzja PW ma gwiazdki i książka otrzymała ocenę ”znakomita”. Khan prezentuje następujące potrawy jako „palestyńskie”: „Mezze, humus i falafel...pieczony bakłażan z pikantną ciecierzycą...Khan dostarcza także pomocną listę niezbędnych w spiżarni produktów, żeby je zawsze mieć pod ręką (suszone owoce, orzechy, jogurt, zatar)”.


Każdy żydowski Izraelczyk, którego znam, ma te produkty pod ręką. Nawet ja je mam. Każda izraelsko-amerykańska firma organizująca przyjęcia, jaką wynajmowałam, by dostarczyli koszerne posiłki dla moich gości, miała je pod ręką. Koptyjscy chrześcijanie w Egipcie rozpoznaliby wszystkie potrawy Khan, włącznie z zupą z soczewicy, tabbouleh, itd., które w recenzji opisują jako „nęcące, sycące i pocieszające”. Podobnie rozpoznaliby je Arabowie na całym Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej i w częściach Azji Środkowej.  


Recenzent dziękuje Khan za danie nam ”miłego wglądu w (palestyńskie) życie. Palestyńczycy, na przykład, są zachęcani do „nie kupowania ziół rosnących w izraelskich osiedlach na Zachodnim Brzegu, bo daje to osiedlom poczucie zdolności do życia i trwania”.


Czy inne książki kucharskie oferują podobne, wściekle polityczne opinie? Czy indoktrynacja na rzecz „Palestyny” musi przenikać do każdej możliwej przestrzeni, włącznie z przestrzenią kulinarną? Tak, musi, bo mamy do czynienia z urojonym bytem, który cały świat chce samą siłą woli doprowadzić do zaistnienia.


Tak więc liberalni właściciele firmy produkującej lody, Ben and Jerry’s ice cream wybrali amerykański Marsz Kobiet jako jednego z czterech odbiorców, z którymi podzielą się dochodami z lodów o nowym smaku, nazwanych “Pecan Resist”. B&J prawdopodobnie nie spodziewali się krytyki, jaka na nich spadła z powodu ujawnienia historii przywódczyń Marszu Kobiet z ich nienawiścią do Żydów i syjonistów i poparciem dla szariatu, „palestyńskich terrorystów i homofobów”.  


Oczywiście, na ”Zachodnim Brzegu” i w Gazie żyją Arabowie, których przywódcy terroryzują, głodzą i mordują. Ich również nauczono, by obwiniali Izrael za wszystkie swoje liczne bolączki i tragedie. Z nieopanowaną i niesłabnącą furią traktują Izrael jak kozła ofiarnego. Izrael jest nieustannie w defensywie.  


Oczywiście, istnieją dwadzieścia dwa arabskie państwa muzułmańskie, które absolutnie odmawiają pozwolenia Arabom pochodzącym z tych spornych terytoriów na zostanie obywatelami i na integrację w kraju, w którym ludzie także mówią po arabsku i jedzą humus, falafel i desery zaprawione wodą różaną. Ta historyczna odmowa jest kompletną i ogromną tragedią, która przekracza możliwości naprawy przez Izrael.


Imaginary ”Palestine”

Arutz Sheva, 21 listopada 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 



Phyllis Chesler

Emerytowana profesor psychologii City University of New York, współzałożycielka Association for Women in Psychology oraz National Women's Health Network.