Odnaleziony tekst Tischnera oraz portret (pewnego) Polaka AD 2018


Andrzej Koraszewski 2018-11-19


Komputer księdza Tischera ukrywał znaleziska, wśród których jest tekst o niepodległości. W sieci dostępne są obszerne fragmenty tego artykułu, całość ma się ukazać w wydaniu książkowym w przyszłym roku, wraz z innymi nieznanymi artykułami Tischnera. Tekst o niepodległości jest nie tylko ciekawy, wydaje się ważny i wart dyskusji.

Józef Tischner powiedział kiedyś, że najpierw jest człowiekiem, potem filozofem, potem długo, długo nic, a dopiero potem jest księdzem. W tym tekście księdza nie ma wcale, jest Polak, zastanawiający się nad pytaniem, dlaczego w dniu święta niepodległości nie pielgrzymujemy do grobu Kopernika. Zabawne, bo kiedy Tischner umierał, nie było jeszcze pewności, czy ten grób jest w Toruniu, czy we Fromborgu. Podejrzewano, że raczej we Fromborgu, gdzie Kopernik spędził ostatnie lata swojego życie i gdzie umarł, ale potwierdzenie otrzymaliśmy dopiero w roku 2005, a dopiero w dziesięć lat po śmierci Józefa Tischnera szczątki Mikołaja Kopernika doczekały się ponownego pogrzebu. Pisząc ten tekst Tischner nie podejrzewał nawet, jak fantastyczna byłaby wycieczka do grobu Kopernika z okazji święta niepodległości.



Skąd pomysł połączenia niepodległości i Kopernika? Polski filozof rozpoczyna swoje rozważnania o naszej niepodległości tak:

„Kiedy się walczy o niepodległość narodu, na drugim planie pozostaje pytanie, czym ta niepodległość jest w swej istocie. Wiadomo, niepodległość to niepodległość. Niepodległość oznacza, że kraj pozostaje bez „obcych” – bez obcych urzędników, obcej władzy, obcego języka. Obcymi są: Rosjanie, Prusacy, Austriacy. Niepodległość oznacza, że Polacy nie służą już w obcym wojsku, że dzieci w szkole nie uczą się w obcym języku, że obywatele nie płacą podatków obcemu władcy. Wszystkie te określenia mają jednak charakter negatywny. Niepodległość nie jest podległością. Co pozytywnego można powiedzieć o niepodległości? Czym ona jest bez odniesienia do „obcych” – do Rosjan, Niemców, Austriaków?”

To oczywiste i naturalne, że pojęcie niepodległości kojarzy się z obcymi i zniewoleniem. A jednak nawet w czasach, kiedy Polska zniknęła z map, w tym myśleniu o niepodległości można było zaobserwować dwa nurty. Jeden charakteryzuje gniew, przekonanie, że wszelkie zło, które nas spotyka, jest spowodowane przez obcych. Nawet jeśli Polak krzywdzi, okrada, okłamuje, czy zabija drugiego Polaka, to też jest wina obcych, bo „niewola nie pozwala się ujawniać jego naturalnej dobroci”.


Jest to koncepcja prosta łatwa i przyjemna i w związku z tym niesłychanie popularna, szczególnie wśród romantyków i szukających poklasku polityków. Drugi nurt jest również stale obecny, ale zdecydowanie mniej popularny. Z tego drugiego nurtu najsilniej przemawia do Tischnera Norwid piszący, że „Cały mózg Polski od wieku przeszło nie jest umieszczony na tej wyżynie form człowieka zbiorowego, gdzie mózg bywa, ale w pośladkowych nizinach i czaszce wręcz przeciwnych. Nic więc logicznego być nie może – a że historia nie cierpi próżni, więc zapełnia ten rozstęp przypadkami, trafami, akcydensami, nieszczęściami co piętnaście lat”. (…).”


Ten drugi nurt tworzony przez ludzi obawiających się sentymentalnego samozachwytu i uproszczonych wyjaśnień źródeł wszelkiego zła wyłącznie w przemocy obcych, każe inaczej postrzegać cały problem niepodległości.


Porównując wypowiedzi Mickiewicza i Norwida Tischner stawia na ostrzu noża pytanie o niepodległość:

„…tak, ale czego niepodległość? Czy wystarczy obalić przemoc, by dobro samo rozkwitło? Czy wystarczy, by zginął śnieg i pszenica już sama wyrośnie? Czy po złej władzy musi zawsze pojawić się dobra władza? Czy wolność narodu jest zawsze wolnością tego, co w narodzie najlepsze?”

Pisze dalej Tischner o kłopotach z wolnym państwem, o konfliktach między dobrem wspólnym i partykularnym, o tym, że niepodległość to jednak coś znacznie więcej, niż tylko niepodległość od obcych. „Naród – pisze dalej - jest wielką wartością, ale jest nią tylko wtedy, gdy nie sprzeciwia się, lecz służy rozwojowi człowieczeństwa człowieka.” Zwraca uwagę na dwa zagrożenia z powodu złego rozumienia wolności i niepodległości:

„Pierwszy problem to problem zniewolenia. Okazuje się, że nie wystarczy czysto zewnętrzne odzyskanie wolności. Zniewolenie może przeniknąć do wnętrza człowieka i stać się jego drugą naturą. Są ludzie, którzy po zniknięciu pierwszej niewoli, odkrywają, jak wielkim przywilejem może być dla człowieka pozostawanie w cudzej niewoli. Mimo takich czy innych niedogodności, niewola dostarcza człowiekowi poczucia zupełnej niewinności. Niewolnik może kraść, zdradzać, zabijać i mieć przy tym zupełnie czyste sumienie. Nie on bowiem jest winien, winna jest władza. Kto przechodzi z niewoli do wolności, ten musi być gotowy na przyjęcie winy. A to wydaje się ponad siły.” 

W tekście prawdopodobnie pisanym z okazji kolejnej rocznicy odzyskania niepodległości Józef Tischner pisze o ciągłym przeciwstawianiu jednych postaci z naszej historii innym, „Wspomnieniu polskiej przeszłości ciągle towarzyszy plusk wody, w której topimy jednych bohaterów i z której wydobywamy innych, by zastępowali świeżo utopionych.” Nie jestem jednak pewien, czy się z nim zgadzam, kiedy patrzy z zazdrością na Francuzów. Przeraża mnie, kiedy pisze, że we Francji nawet zbrodnia może być wielka, pod warunkiem, że jest to zbrodnia francuska.” W moim przekonaniu, wybielanie, czy wręcz wynoszenie na piedestał zbrodni to droga, na której plemienność zamyka drogę do człowieczeństwa. (Tu ciekawym przyczynkiem była niedawna wpowiedź francuskiego prezydenta Macrona, który wspomniał, że marszałek Philippe Pétain odegrał pozytywną rolę podczas pierwszej wojny światowej. Wywołało to straszliwą burzę, ponieważ nie dość wyraźnie powiedział, że w czasie drugiej wojny światowej jego postawa była zbrodnicza.) Ten drugi problem, wybiórczego patrzenia na historię, trudności wydobycia z niej idei niepodległości wydaje mi się nazbyt szkicowy, ale być może jest rozwinięty w pełnym tekście.  


Powraca Tischner w zakończeniu do pytania dlaczego nam tak trudno zrozumieć ideę niepodległości i pisze, że być może widać w tym grzech, grzech Polaków, o którym Norwid pisał:„grzech społeczności nie wojującej nigdy myślą…”


Tu właśnie pojawia się nazwisko Kopernika i to pytanie, dlaczego w dzień niepodległości nikt nie idzie na grób Kopernika:

Czy dlatego, że on po raz pierwszy na dobre włączył Polskę do Europy? Czy dlatego, że w swoim czasie nie podobał się Kościołowi? A może dlatego, że podobno stworzył całkiem nowoczesną teorię pieniądza? W każdym razie w dzień niepodległości nikt nie idzie na grób Kopernika. Zdaje się, że w inne dni też się nie chodzi.


Może to przypadek. Po prostu nikt jakoś o tym nie pomyślał. A może w tym zaniedbaniu jest jakiś głębszy sens?”

Zastanawiałem się przez chwilę, skąd Tischnerowi właśnie Kopernik przyszedł w tym kontekście do głowy? Może dlatego, że nie całkiem Polak, a wtedy uwypukla wadliwość tej niepodległości opartej wyłącznie na więzach krwi, przepojonej strachem przed obcością i dostrzegającej wielkość polskości niemal wyłącznie w walce z obcymi, których macki dostrzega się wszędzie, a połowa swoich to przebrani obcy? Nie wiem. Zbiegiem okoliczności w dniu, w którym czytałem odnaleziony tekst Józefa Tischnera, czytelnik P. pod moim artykułem o ateizmie napisał:

„90 procent ateistów wypowiada kredo - wiem że Stwórca nie istnieje, 99,9999 procent ateistów wierzy w debilną teorię heliocentryczną i inne idiotyzmy jak ewolucja czy grawitacja.”

Pomyślałem, że P. poczułby się głęboko oburzony propozycją wyprawy do grobu Kopernika z okazji święta niepodległości. Powodowany ciekawością, zajrzałem na jego profil. 


Jak wynika z tego profilu na Facebooku P. to sympatyczny, kochający zwierzęta trzydziestolatek, który opowiada nam o sobie przez memy, czyli świat obrazków i jedno lub dwuzdaniowych przekazów. Pierwszy głosi  „Jeśli życzliwe przemawianie do roślin pomaga im rosnąć, wyobraź sobie, co może zdziałać życzliwe mówienie do ludzi.” Kolejny przekaz informuje, że „Masowo nas trują czajnikami elektrycznymi”. Dalej lądujemy w świecie, o którym pisał Józef Tischner.



Skąd P. wziął te „cytaty”, kto mu je zaserwował? No tak, cytat Bartoszewskiego nr 2 jest prawdziwy. Czy P. mógłby zrozumieć tamtą rzeczywistość? Ma sposób na jej odrzucenie.



Kolejny mem jest równie ciekawy:



Jak się wydaje, głównym guru P. jest Stanisław Michalkiewicz, wieloletni przyjaciel i współpracownik Korwina-Mikke i jeden z czołowych publicystów Radia Maryja. P chętnie dzieli się myślami Michalkiewicza, pokazuje jego wystąpienia na Youtube.  


Jest tu również inny guru, doktor Jerzy Jaśkiewicz, twierdzący, że szczepienia nikomu na nic nie pomogły, przeciwnie, zabijają miliony. Zabija również GMO, fluoryzacja wody zmienia mózg, ziemia jest płaska. A gdybyśmy mieli przypadkiem wątpliwości to P wyjaśnia:  



Profil P. jest karykaturalny. Może śmieszyć, może przerażać. Być może powinien skłaniać do pytania, ile z tego karykaturalnego obrazu jest produktem romantycznej wizji narodu i jego niepodległości? Czy Polacy mogą się wybić na inną niepodległość? Jak zmieniają się proporcje? I czy warto namawiać na spotkanie przy grobie Kopernika?


A swoją drogą ciekawa rzecz – żadna z wielkich idei P. nie narodziła się w Polsce. Pawiem narodów jesteś i papugą?