Trauma i terror: widok z Południa


Simon Plosker 2018-11-15


Suchy trzask pod stopą spowodował, że wzdrygnąłem się. W izraelskim mieście nadbrzeżnym Aszkelon, wśród gruzu leżały rzeczy mieszkańców czteropiętrowego bloku mieszkalnego.


Potłuczone szkło, dziecinne zabawki, buteleczka czerwonego lakieru do paznokci, nawet rower, wszystko porozrzucane na podłodze, olbrzymia dziura w ścianie otwiera widok na ulicę poniżej. Czułem się, jakbym bezcześcił własność rodzin, które musiały opuścić budynek po bezpośrednim trafieniu przez palestyńską rakietę.


 

 

 



Byłem tutaj, żeby samemu zobaczyć sytuację razem z tłumkiem dziennikarzy, zarówno izraelskich, jak zagranicznych, wspinając się po schodach zbombardowanego domu, zaglądając przez otwarte drzwi, dokumentując zniszczenia. 


Śmierć i zniszczenia w Aszkelonie


Ta dzielnica Aszkelonu należy do biedniejszych części miasta. Budynek, jeszcze przed uderzeniem rakiety, był stary i zapuszczony, produkt lat 1950, kiedy Izrael musiał masowo budować betonowe bloki mieszkalne, by pomieścić tysiące nowych imigrantów napływających do kraju. Podczas gdy wszystkie nowe mieszkania w Izraelu mają, zgodnie z prawem, wzmocnione bezpieczne pomieszczenie, ten i otaczające go budynki nie mają takiego pomieszczenia. Publiczny schron na zewnątrz służy także jako synagoga.



Trzydzieści sekund.


To wszystko, co masz, żeby zdążyć w bezpieczne miejsce po usłyszeniu sygnału o nadchodzącym ataku rakietowym. Ponieważ musiałem złapać dwoje śpiących dzieci i zbiec na dół do mojego bezpiecznego pokoju podczas konfliktu w Gazie w 2014 r., próbowałem wyobrazić sobie zrobienie tego samego, mając mniej czasu z powodu bliskości Gazy. Potem wyobrażałem sobie, co by się stało, gdybym był stary, niezdolny do biegu.


Trzydzieści sekund.


Jest jasne, że było to zbyt mało dla mieszkańców tego budynku, z których kilku zostało rannych. Wśród ludzi kręcących się na ulicy było widać gniew, nie tylko na terrorystów, którzy wystrzelili rakietę, ale także na władze izraelskie, które ich zdaniem zawiodły i nie zapewniły im bezpieczeństwa.


Kontynuowałem wspinaczkę do mieszkania na czwartym piętrze, gdzie zginął 48-letni Mahmoud Abu Asabeh, pogrzebany pod ruinami. Na ścianie widać było świeże plamy krwi, albo Abu Asabeha, albo kobiety, która została ciężko ranna w tym samym miejscu.


Patrzyłem z przerażeniem.



Przez lata ostrzeliwania przez palestyńskie rakiety Żelazna Kopuła spowodowała jakieś uspokojenie. Tutaj jednak był dowód, że nawet najbardziej nowoczesny technologicznie system obronny nie daje 100-procentowej ochrony.   


Istotnie, gdyby nie Żelazna Kopuła i bezpieczne pomieszczenia, izraelskich ofiar byłoby znacznie więcej. To jest coś, co media ignorują, kiedy piszą o braku proporcjonalności, uważając ją za moralny barometr.


Bezmiar traumy mieszkańców Sderot


W Sderot słuchałem Jonatana Jagodowskiego, przedstawiciela Magen David Adom (MDA) [Czerwona Gwiazda Dawida], izraelskiej organizacji [odpowiednika Czerwonego Krzyża], który wyjaśniał, że do rannych zaliczał ludzi, którym udzielano pomocy medycznej z powodu zespołu stresu pourazowego, który to problem wynikał nie tylko z najnowszej sytuacji, ale był długoterminowym problemem nękającym mieszkańców tego regionu, którzy od lat żyją pod groźbą ataków rakietowych i moździerzowych.


Opowiadał, że wszystkie zasoby MDA są w pełnej gotowości, część ambulansów zaparkowanych przed domami wolontariuszy, gotowe w każdej chwili do reakcji na alarm medyczny.


Kiedy byłem w Sderot, widziałem rezultat palenia się przez około 15 godzin trzech ton gazu propanu w jednym z czterech miejsc, które zostały trafione. Zastępca burmistrza Sderot, Elad Kalimi, wyjaśnił, że chociaż Żelazna Kopuła przechwyciła rakietę, odłamek wylądował w piekarni, powodując pożar i poważne zniszczenia. Na szczęście nikt nie został ranny, ale nie było to z powodu braku starań ze strony Hamasu.  


Spalona piekarnia w Sderot po ataku rakietowym.
Spalona piekarnia w Sderot po ataku rakietowym.

Kalimi podkreślił, że ludzie w Sderot żyją w takiej nienormalnej sytuacji już od 15 lat. Powiedział, że jego sześcioro dzieci cierpi na zespół stresu pourazowego. „To jest gorsze niż wojna” – powiedział, opisując jak dzieci dorastające w Sderot nieustannie przechodzą od normalnych zajęć do stanu alarmu i z powrotem do normalnych zajęć. W poprzednim tygodniu jego najmłodsze dziecko popędziło w przerażeniu do schronu, bo sądziło, że dźwięk nadciągającej burzy był dźwiękiem nadlatujących rakiet.


”Cewa Adom”


Wielu Izraelczyków, szczególnie na południu, ma aplikację w telefonach komórkowych, informującą o nadlatujących rakietach. Podczas gdy ostrzał trwał, w jakiś sposób grupa dziennikarzy, z którą byłem, uniknęła syren. Dopiero w drodze powrotnej, kiedy zatrzymaliśmy się na posiłek w restauracji obok kibucu Jad Mordechai, na krótko doświadczyłem tego, co znoszą tysiące Izraelczyków.  


Trzy odległe huki na niebie wskazywały na wystrzał najbliższej nam Żelaznej Kopuły, po czym natychmiast rozległ się metalicznie brzmiący alarm “Cewa Adom” (Kolor Czerwony), wysyłając wszystkich pędem do najbliższej strefy bezpieczeństwa, którą w tym wypadku okazała się toaleta restauracji.  


Dziennikarze, personel restauracji i, klienci, wszyscy stłoczeni na małej przestrzeni koło umywalek – a dla wielu z nich było to regularnie powtarzające się zdarzenie. Kiedy biegliśmy tak szybko, jak to możliwe, nie było paniki, tylko fatalizm, który przychodzi z doświadczeniem. Także kiedy przeżywam podobne sytuacje, albo kiedy jestem gdzieś w ramach obowiązków redakcyjnych, lub kiedy moje miasto było atakowane w 2014 r., nie było uczucia czegoś nienormalnego, jakie powinno być.     


Zbyt wiele mediów nie relacjonuje porządnie tej nienormalnej sytuacji, która znormalizowała się przez lata. Choć dziennikarze mogą przyjechać podczas dramatycznej eskalacji, rzeczywistość jest taka, że kiedy ta najnowsza przemoc osłabnie, znikną również relacje. Dla dziennikarzy mieszkańcy południa będą zaledwie przypisem w doniesieniach, które za każdym razem, kiedy Izrael musi stawić czoła terroryzmowi Hamasu przeciwko cywilnej populacji, przekazywane są bez kontekstu. 


Trauma and Terror: The View from the South

Honest Reporting, 14 listopada 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Simon Plosker

 

Izraelski dziennikarz związany z Times of Israel i redaktor naczelny strony HonestReporting.