Mord w Stambule i walka o supremację w świecie sunnickim


Yigal Carmon 2018-11-08


Teraz, kiedy Arabia Saudyjska przyznała się do odpowiedzialności za zamordowanie Chaszodżdżiego, pora wyjaśnić rolę i odpowiedzialność Turcji w tej sprawie z perspektywy walki między Turcją Recepa Tayyipa Erdogana i Arabią Saudyjską Muhammada Bin Salmana (MBS) o przywództwo w świecie sunnickim.

Początkowe przecieki Turcji dla Al-Dżaziry, stacji telewizyjnej rządu katarskiego, którą władcy Kataru oddali do dyskpozycji rządu tureckiego i która od chwili morderstwa mówi o nich codziennie przez 24 godziny na dobę, starając się wplątać samego MBS, informowały, że Chaszodżdżi poprosił panią Hatice Cengiz, by zadzwoniła do doradcy Erdogana, Yasina Aktaya, jeśli nie wróci z saudyjskiego konsulatu[1]. Kilka dni później Turcy widocznie zorientowali się, że bezpośrednie połączenie z doradcą Erdogana tworzy niepożądany związek z samym Erdoganem i pan Aktay przestał pojawiać się w ich programach, a pani Cengiz przestała o nim mówić.  

 

Szczegółowe przecieki tureckie o tym, co działo się w konsulacie, wyraźnie wskazują na to, że turecki wywiad zainstalował w konsulacie urządzenia podsłuchowe, jak również kamery w kilku pokojach konsulatu i w domu konsula. Turecki wywiad – a więc także prezydent Erdogan – wiedział o napięciach między Chaszodżdżim a bin Salmanem, którego Chaszodżdżi atakował w swoich artykułach. Tureckie przecieki dla Al-Dżaziry ujawniają, że wiedzieli o przybyciu trzech wysokich rangą saudyjskich oficerów wywiadu do Stambułu na kilka dni przed morderstwem i o komunikacie, jaki wysłali do Rijadu po rozpoznaniu, jakiego dokonali w mieście. Turcy wiedzieli także o 18 saudyjskich „dyplomatach”, którzy przybyli w dwóch prywatnych samolotach w dniu morderstwa.  

 

Według tureckich przecieków ten liczny zespół rozmawiał swobodnie podczas dokonywania morderstwa i dlatego można założyć, że byli równie nieostrożni podczas przygotowywania go i turecki wywiad wiedział o przygotowaniach do tego morderstwa.  

 

Najprawdopodobniej zarówno turecki wywiad, jak Erdogan mieli czas na interwencję i mogli ostrzec Chaszodżdżiego i poradzić mu, by trzymał się z dala od konsulatu, ale pozwolili mu wpaść w pułapkę. Mogli także ostrzec saudyjskiego konsula, bez ryzyka odkrycia ich źródeł informacji z podsłuchu, po prostu przez powiedzenie, na przykład, że są zaniepokojeni nagłym przybyciem do Stambułu 18 saudyjskich oficerów wywiadu i bezpieczeństwa. Nie zrobili nawet tego. Wiedzieli o wszystkich przygotowaniach i mogli zapobiec morderstwu – ale woleli nie interweniować.    

 

Z takimi przyjaciółmi Chaszodżdżi właściwie nie potrzebował wrogów.

 

Saudyjski wywiad był wyraźnie zbyt pewny siebie. Nie przyszło im do głowy, że konsulat jest na podsłuchu i podglądzie. Najwyraźniej wierzyli, że kiedy Chaszodżdżi wszedł do konsulatu, mogą bezpiecznie popełnić zbrodnię na swoim „suwerennym terytorium” – w konsulacie, bez niczyjej wiedzy, a także zainscenizować wyjście Chaszodżdżiego przy użyciu sobowtóra, co pozwoliłoby im na twierdzenie, że Chaszodżdżi wyszedł i potwierdziłaby to zewnętrzna kamera turecka przed konsulatem. Dopiero kiedy zrozumieli, że wszystko było obserwowane i nagrywane w środku, Saudyjczycy przyznali się do morderstwa. Także sam Muhammad bin Salman nie mógł sobie tego wyobrazić i nie miał doradców, którzy ostrzegliby go, że w walce między nim a Erdoganem o przywództwo w świecie sunnickim Erdogan nie będzie się zastanawiał i złamie postanowienia  Konwencji Wiedeńskiej[2] i naruszając saudyjskie terytorium – konsulat – by zrobić to, co uważa za stosowne.

 

Dlaczego Turcja ucieka się do przecieków zamiast otwarcia dochodzenia kryminalnego i dlaczego nadal unika włączenia kompetentnych organów międzynarodowych?  

 

Użycie tajnych nagrań i kamer w procesie byłoby w tym wypadku wysoce problematyczne. Normalnie, strona przedstawiająca dowody zdobyte takimi metodami jest w pełni obnażona. Turcy wolą uniknąć przedstawienia swoich materiałów i sposobu, w jaki je zebrali, bo w takim procesie Turcja może przeistoczyć się z oskarżyciela w oskarżonego o różne grzechy[3]

 

Obecnie Turcy rozpaczliwie próbują zdobyć dowody, które nie są oparte na własnej inwigilacji, i żądają, by Saudyjczycy wydali Turcji morderców. Saudyjczycy oczywiście nie podporządkują się, żeby nie pozwolić Turcji na uniknięcie oficjalnego przyznania, że złamali Konwencję Wiedeńską. Gdyby wynikiem tego złamania konwencji było zapobieżenie zbrodni, mogłoby to ewentualnie  być uzasadnione, ale najwyraźniej Erdogan postanowił poświęcić Chaszodżdżiego, by upolować saudyjskiego króla. 

 

Mimo tych komplikacji, obecną rundę walki między Arabią Saudyjską z jednej strony, a Turcją i jej partnerem, Katarem, z drugiej, wygrała Turcja z pomocą Kataru. Nawet pierwszy etap formowania „arabskiego NATO”, które tworzy się obecnie ze szczodrym finansowaniem saudyjskim, nie może zmienić ogólnego obrazu na poziomie międzynarodowym.  

 

W wewnątrzsunnickiej walce o supremację w świecie sunnickim „Washington Post” bez namysłu przyjął rolę strony, zamiast rolę bezstronnych dziennikarzy, mimo faktu, że żadna ze stron w tej walce nie jest orędownikiem demokracji i wolności słowa. Ta gazeta umożliwiła Chaszodżdżiemu promowanie na swoich stronach antysaudyjskiego programu Bractwa Muzułmańskiego z przywłaszczeniem słownictwa demokracji i wolności słowa, jak gdyby Bractwo Muzułmańskie opowiadało się za tymi wartościami. Widocznie eksperci „Washington Post” oszczędzili redaktorowi naczelnemu istotnych informacji o Bractwie Muzułmańskim i o fakcie, że prezydent Erdogan także jest odpowiedzialny za brutalne represje wobec prasy i wolności słowa w Turcji, włącznie ze „znikaniem” dziennikarzy w stopniu nieporównywalnie większym niż w jakimkolwiek innym kraju na Bliskim Wschodzie.  

 

W konkluzji istotne jest powrócenie do tragicznych aspektów tej sprawy - człowiek został brutalnie zamordowany, a jego mordercy muszą stanąć przed sądem.

 

Próby Erdogana i emira Kataru obciążenia osobiście Muhammada bin Salmana o udział w tej zbrodni nie ostaną się w sądzie. Każdy człowiek jest odpowiedzialny za własne czyny; mordercy są odpowiedzialni za swoje czyny.

 

Odpowiedzialność Muhammada bin Salmana jest polityczna, podobnie jak odpowiedzialność rosyjskiego prezydenta Putina w niedawnej próbie otrucia Sergeja Skripala i jego córki i jak odpowiedzialność Xi Jin Pinga i  Erdogana za znikanie dziennikarzy w Chinach i w Turcji. Na szczeblu politycznym, jak Erdogan wie z własnego doświadczenia, reguły są inne.

  


[1] Aljazeera.com/news/2018/10/jamal-khashoggi-case-timeline-181017155740442.html, 17 października 2018.

[2] Artykuł 31 Konwencji Wiedeńskiej z 1963 roku gwarantuje nienaruszalność terenów konsularnych: Paragraf 1. Konsularne tereny mają być nienaruszalne w rozumieniu paragrafu 2 – Władze przyjmującego państwa nie mogą wkraczać na konsularne tereny, które są używane wyłącznie dla działalności konsularnej, z wyjątkiem otrzymania pozwolenia od kierującego placówką konsularną lub osoby upoważnionej przez kierującego misją dyplomatyczną wysyłającego kraju.      (Mfa.gov.tr/data/Kutuphane/MultilateralConventions/ViennaConventiononConsularRelations.pdf)

[3] Jak pamiętamy, w pierwszych dniach po morderstwie był przeciek z Turcji przekazany przez Al-Dżazirę, że informacja o tym, co się stało w konsulacie dotarła za pośrednictwem zegarka Apple, który Chaszodżdżi miał na ręku. Potem jednak okazało się,  że te zegarki nie mają takich możliwości.       

 

MEMRI, Daily Brief  Nr 170, 5 listopada 2018     
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska                                                    



Yigal Carmon 

Prezes i założyciel MEMRI,