Pokój z Jordania – nie wpadajcie w panikę


Mordechai Kedar 2018-10-28


Król Jordanii, a nie jakiś mały urzędas, oznajmił, że Jordania nie przedłuży obecnie istniejącej umowy dzierżawnej z Izraelem na dwie parcele ziemi. Jedną jest tak zwana Wyspa Pokoju w regionie północnego Naharajim, a druga mieści się w południowej Arawie w pobliżu Cofar, jest to spółdzielnia rolnicza (moszaw). Jordania miała pełne prawo do decyzji o nieodnowieniu dzierżawy według warunków z traktatu pokojowego z 1994 r. z Izraelem i jedynym powodem, dla którego sam król ogłosił tę decyzję, było przydanie jej wagi ostatecznej decyzji, zamkniętej na negocjacje. Minister spraw zagranicznych Jordanii dodał we własnym oświadczeniu, że jeśli mają być negocjacje, to będą one ograniczone do decydowania o sposobie zwrócenia tych terenów pod jordańską jurysdykcję.

Od momentu publikacji oświadczenia króla w mediach izraelskich panuje pełna histeria i w głosach zarówno dziennikarzy, jak gości słychać panikę. “Jordania anulowała traktat pokojowy!!” “Dlaczego król nam to robi?” “Co stanie się z najdłuższą pokojową granicą Izraela? “ Politycy, z drugiej strony, próbują nas uspokoić, mówiąc: “Traktat pokojowy z Jordanią jest strategicznym atutem pierwszej klasy dla Izraela”, „przyszłe stosunki z Jordanią nie są zagrożone”, „Jordania polega na nas w sprawach bezpieczeństwa” i inne podobnie nieodpowiedzialne uwagi, których sednem jest zapewnianie, że Izrael zrobi wszystko dla zachowania porozumienia pokojowego z Jordanią. 


Te osobistości medialne i ludzie, z którymi prowadzą wywiady, nie rozumieją, że kiedy mówią o znaczeniu traktatu pokojowego Izrael-Jordania, dają haszymidzkiemu królestwu możliwość wywierania nacisków na Izrael w bardziej zasadniczych sprawach, takich jak państwo palestyńskich Arabów w Judei i Samarii, kontynuowanie specjalnego statusu Jordanii w Jerozolimie, który uchyla suwerenność Izraela w Mieście Świętym, i włączenie Jordanii jako partnera w negocjacjach z Autonomią Palestyńską. W nieustannym poszukiwaniu sensacji i histerycznych nagłówków media zwracają się do „gadających głów”, których zbędne oświadczenia ignorują bliskowschodnią skłonność do podnoszenia ceny na wszystko, co Izrael uważa za ważne.  


Król Jordanii oznajmił, że zakończenie umowy dzierżawnej jest spowodowane wewnętrznymi naciskami. Wielu Jordańczyków żądało zakończenia wydzierżawiania Izraelowi jordańskiej ziemi i król przychylił się do tych żądań. W dodatku król ma „na pieńku” z Izraelem i USA w kilku sprawach, szczególnie dotyczących Jerozolimy, uznania przez Amerykę tego miasta za stolicę Izraela i przeniesienie ambasady amerykańskiej. Trump podjął te kroki mimo prośby króla  Abdullah II, by pozostawić kwestię Jerozolimy do negocjacji między AP a Izraelem, oczekując, że miasto zostanie podzielone między Izrael a przyszłe państwo palestyńskie. Król poczuł się obrażony, kiedy zignorowano jego prośbę i szukał sposobu ukarania Izraela.


Niedawno król zwolnił z więzienia Ahmada Dakamseha, jordańskiego żołnierza, który z zimną krwią zamordował siedem bezbronnych izraelskich dziewczynek z Beit Szemesz w 1997 r., raniąc sześć innych. Został on zwolniony, mimo że był skazany na dożywocie za tę masakrę niewinnych dzieci na wycieczce. Od chwili zwolnienia morderca stał się znakomitością, przedstawiają go jako bohatera w jordańskich mediach, gdzie wzywa widzów i słuchaczy do dżihadu przeciwko Izraelowi. Czy król o tym nie wie? Oczywiście, że wie i odnosi się wrażenie, że król uważa morderstwo za uprawniony rodzaj nacisku na Izrael.


Oficjalny Izrael musi po cichu przez tajne kanały wysłać komunikat do króla Jordanii, mówiący: „Jeśli chcesz igrać z porozumieniem pokojowym, jakie twój ojciec podpisał z nami, pamiętaj, że moneta ma dwie strony – bo jeśli uznamy, że działasz wbrew naszym interesom, my także mamy prawo zrobić to samo. Izrael nie jest w twojej kieszeni i może być z pożytkiem dla ciebie zastanowienie się nad sposobami zachęcenia nas do utrzymywania stosunków z tobą”. To może być okazja do przypomnienia królowi, że jego kuzyn, Zaid ben Raad, szef Rady Praw Człowieka ONZ, nieustannie podejmuje antyizraelskie decyzje i „mamy niemiłe podejrzenie, że ty, drogi królu, odgrywasz rolę w antyizraelskiej obsesji szefa Rady. Nie możemy pozwolić, by ktoś, kto działa przeciwko nam, uniknął zapłacenia za to kary”.  


Izrael ma środki na wywieranie znaczących nacisków na Jordanię, biorąc pod uwagę to, że król i jego świta są najbardziej wrażliwi na wszelkie przypominanie o większości palestyńskich Arabów wśród jordańskich obywateli – i prawach tej większości do samostanowienia, zamieniając w ten sposób Jordanię w państwo palestyńskie lub dzieląc ją na dwie jednostki: palestyńską i beduińską. Niemal każdy mieszkaniec Jordanii na północ od Ammanu i aż do granicy syryjskiej oraz trochę na wschód, do Zarka, jest palestyńskim Arabem. To co pozostaje, to głównie ziemia pustynna zaludniona przez Beduinów, etniczno-kulturową mniejszość, która stanowi bazę władzy króla.


W tym punkcie ważne jest zrozumienie: porozumienie pokojowe podpisane przez Rabina i Husseina w 1994 r. opierało się na opinii żywionej przez obie strony, że należy za wszelką cenę unikać państwa palestyńskiego, czy to w Judei i Samarii, czy w Jordanii, ponieważ takie państwo stanowiłoby niebezpieczeństwo zarówno dla Izraela, jak Jordanii. Niestety, od samego początku reżimu Abdullaha w lutym 1999 r. złamał on to porozumienie i stał się żarliwym zwolennikiem ustanowienia państwa palestyńskiego w Judei i Samarii, planując wydalenie wszystkich Palestyńczyków, którzy chcą niepodległego państwa, ze swojego królestwa na ten obszar. Król nie uważa za żaden problem ewentualności, że ten region może zamienić się w państwo terroru, które będzie stanowiło zagrożenie dla Izraela.    


W rzeczywistości, król jeździ od kraju do kraju, od przywódcy do przywódcy, próbując przekonać ich, by zmusili Izrael do działania przeciwko własnemu, egzystencjalnemu interesowi i by ustanowił państwo palestyńskie w Judei i Samarii. Jego nienaganny akcent Brytyjczyka z klasy wyższej czyni, że robi on wrażenie odpowiedzialnego, myślącego i godnego przywódcy, ale jego celem jest państwo na wzgórzach Judei i Samarii, które zagrozi Izraelowi posterunkami na szczytach górskich na zachodzie i gradem ognia pocisków i rakiet na osiemdziesiąt procent populacji Izraela, od Dimony i Beer Szewy na południu, wzdłuż Równiny Nadbrzeżnej i do północnych miast Afula i Beit Szean. Z jakiegoś powodu nadal istnieją Izraelczycy, którzy myślą, że król Abdullah II, obecny władca Jordanii, jest przyjacielem Izraela. Z takimi przyjaciółmi nie potrzebujemy wrogów.


Czy ktokolwiek w Izraelu znalazł tajny sposób powiedzenia królowi, że działa w sposób całkowicie sprzeczny z duchem porozumienia pokojowego? Czy ktokolwiek napomknął mu, że może zapłacić wysoką cenę za tak wrogą postawę wobec Izraela? Czy ktoś wspomniał mu o problemach, jakie powoduje nam jego kuzyn w Radzie Praw Człowieka ONZ – na życzenie króla?


To jest właściwy sposób wpływania na stosunki na Bliskim Wschodzie. Musimy po cichu prowadzić negocjacje za kulisami, emanując równocześnie siłą, czyniąc żądania i powstrzymując się od informowania mediów, co jest dla nas ważne, a co jest mniej istotne.  Izrael musi powiedzieć jordańskiemu królowi, że zmienia kalkulację kolejnych kroków w sprawie stosunków z Jordanią z powodu jego długotrwałego antagonizmu. Dla Izraela dalsze istnienie królewskiego domu Haszymidów – którego członków Brytyjczycy sprowadzili do regionu z Hidżazu niemal stulecie temu – jest jedną z kilku możliwości.  


Artykuł napisany po hebrajsku dla ”Arutz Sheva”, przetłumaczony na angielski przez Rochel Sylvetsky, redaktorkę działu opinii i judaizmu.


Peace with Jordan – stop panicking

Arutz Sheva, 24 października 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Dr. Mordechai Kedar


Wykładowca na wydziale arabistyki w Bar-Ilan University. Przez 25 lat pracował w wywiadzie wojskowym, zajmując się, arabskimi mediami i organizacjami islamistycznymi. Jest częstym gościem w mediach arabskich jak i komentatorem spraw arabskich w mediach izraelskich.