Akademicki skandal: troje badaczy umyślnie publikowało fałszywe artykuły o „badaniach żałości”, by pokazać fatalne standardy akademickie w naukach społecznych


Jerry A. Coyne 2018-10-12

Z lewej do prawej: Lindsay, Pluckrose, Boghossian

Z lewej do prawej: Lindsay, Pluckrose, Boghossian




Drugiego października troje akademików, James Lindsay, Peter Boghossian i Helen Pluckrose, ogłosiło, że przez rok byli zaangażowani w projekt wysyłania „absurdalnych artykułów do wiodących pism naukowych jako część badania ujawniającego skrajną stronniczość w dziedzinach, które badają rasę, gender, seksualność i inne politycznie naładowane tematy”.


Jak informuje komunikat prasowy (linki do wszystkich materiałów, włącznie z metodami i celami projektu oraz listą siedmiu zaakceptowanych artykułów są tutaj): “Badanie zostało przerwane, kiedy na popularnym koncie Twittera, ‘New Real Peer Review’, platformie poświęconej ujawnianiu  złej nauki, wyszydzono jeden z ich opublikowanych artykułów. Zwrócona uwaga wywołała dochodzenie ‘Wall Street Journal’ (artykuł tutaj) i grupa postanowiła się ujawnić”.  


Areo Magazine” właśnie opublikował powody działania autorów i ich metodologię. Najlepszym wprowadzeniem do projektu jest artykuł z „Wall Street Journal”, Fake news comes to academia, jak również wideo przygotowane we współpracy z autorami. Obejrzyjcie to: wideo trwa tylko 6½ minuty i jest zarówno objaśniające, jak zabawne. Jeden cytat z Lindsaya z wideo:

“Mniej więcej od czerwca 2017 r. wraz z dwojgiem akademików, Peterem Boghossianem i Helen Pluckrose, pisaliśmy świadomie wadliwe prace akademickie i wysyłaliśmy je do szanowanych pism z dziedzin, które badają rasę, gender, seksualność i podobne tematy. Zrobiliśmy to, by ujawnić polityczną korupcję, jaka zagnieździła się na uniwersytetach”.

Autorzy nazywają swoje artykuły ”badaniami żałości”, ponieważ odwołują się do etosu w znacznej części nauk społecznych, które „plasują społeczne żale przed obiektywną prawdą”. Wszyscy wiemy, że jest to prawdą o wielu artykułach, a o niektórych z nich pisałem od lat. Pamiętacie nieznośną białość jogi, dynie i feministyczną glacjologię?  To jest tylko mała próbka absurdalnych tekstów, które – przez publikowanie ich w pewnych pismach nauk społecznych – marnują drzewa i aktywność neuronów. (Podkreślam, że jest wiele dobrych badań w naukach społecznych, ale te dziedziny, w które uderzali autorzy, stały się głęboko skorumpowane przez wymaganie od autorów, by pisali teksty z politycznie aprobowanymi wnioskami.)


Pisma zaakceptowały siedem artykułów, ale autorzy wysłali ich więcej; projekt został przerwany, kiedy zaczęło się węszenie prasy. Pisma o badaniach feministycznych, queer studies, badaniach nad grubasami, badaniach o rasie i tak dalej będą teraz gorączkowo sprawdzać nadesłane artykuły, żeby upewnić się, że nie są one mistyfikacjami. (Najlepiej zrobić to nie przez sprawdzanie treści, bo satyra jest tu nie do odróżnienia od „rzeczywistych” artykułów „naukowych”, ale przez sprawdzanie tożsamości autorów.)


W jednym z artykułów autor przerobił nawet 3600 słów z Mein Kampf Hitlera na teorię feministyczną i artykuł został przyjęty przez pismo „Afflilia: Journal of Women and Social Work” (odrzuciło go pismo „Feminist Studies”, ale przeczytajcie komentarze recenzentów w zestawieniu faktów projektu). Z zestawienia faktów:



Kiedy niedawno natknąłem się na jeden z satyrycznych artykułów tych autorów w piśmie „Gender, Place & Culture”założyłem, że to rzeczywista praca i miałem zamiar napisać o tej trawestacji nauki. Czyli ja, podobnie jak redaktorzy tego pisma, nie potrafiłem odróżnić „naukowości” w tym piśmie od kompletnego podrzuconego im kretyństwa. Tutaj jest ten artykuł (kliknij na link pod zrzutem z ekranu, żeby przejść do strony pisma):


https://www.tandfonline.com/doi/full/10.1080/0966369X.2018.1475346
https://www.tandfonline.com/doi/full/10.1080/0966369X.2018.1475346

Pismo wycofało obecnie ten artykuł, ale tylko z powodu tego, że autor ukrył swoją tożsamość, nie zaś dlatego, że treść była czystym śmieciem. Redakcja pisze:

My, redaktorzy i wydawcy Gender, Place & Culture, wycofaliśmy następujący artykuł:


Helen Wilson, “Human reactions to rape culture and queer performativity at urban dog parks in Portland, Oregon”, Gender, Place & Culture, DOI:10.1080/0966369X.2018.1475346, published online on May 22nd, 2018.


Zrobiliśmy to z powodu naruszenia następującego warunku Porozumienia o Publikacji, podpisanego przez autora w procesie publikacji:


“Gwarantujesz, że: i. Wszystkie osoby, które mają zasadne roszczenia do autorstwa, są nazwane w artykule jako współautorzy, włącznie z tobą oraz że nie sfabrykowałaś ani nie przywłaszczyłaś sobie niczyjej tożsamości, włącznie z własną”.


Po dochodzeniu w sprawie tego artykułu, zarządzonym przez Wydawcę i Redaktora wkrótce po publikacji, podjęliśmy szereg kroków sprawdzających, by potwierdzić tożsamość autora. Te kroki pokazały, że jest to artykuł-mistyfikacja, przysłany pod fałszywą tożsamością, a więc wycofujemy go z zapisów naukowych.

Witryna „Quillette” już otrzymała pięć wypowiedzi od akademików o projekcie Badania Żałości. Zdaniem wszystkich projekt jest fascynujący, a te dziedziny nauk społecznych zasługują na ostrą krytykę za zanieczyszczenie ideologią, jak ujawniły to te satyryczne artykuły. Można przeczytać ich reakcje klikając na link pod poniższym zrzutem z ekranu:



https://quillette.com/2018/10/01/the-grievance-studies-scandal-five-academics-respond/

Tutaj jeden z tych pięciu autorów, Nathan Cofnas, mówi o standardach jednego z „wysokiej jakości” pism:

Sztandarowe pismo feministycznej filozofii, „Hypatia”, zaakceptowało artykuł (jeszcze nie opublikowany on line), argumentując, że orędownicy sprawiedliwości społecznej powinni mieć prawo wyśmiewania innych, ale nikt nie powinien mieć pozwolenia na wyśmiewanie ich samych. To samo pismo poprosiło o ponowne przysłanie artykułu z tezą, że ”uprzywilejowani studenci w ogóle nie powinni mieć pozwolenia na zabieranie głosu w klasie i powinni tylko słuchać i uczyć się w milczeniu” . Odnieśliby też korzyści z „doświadczalnego zadośćuczynienia”, które obejmuje „siedzenie na podłodze, noszenie łańcuchów lub umyślne zagłuszanie ich słów”. Recenzenci narzekali, że ten satyryczny artykuł przyjął nazbyt współczującą postawę wobec „uprzywilejowanych” studentów, którzy mieli być poddani tym upokorzeniom i zalecali, by byli oni poddani ostrzejszemu traktowaniu. Czy zmuszanie ludzi pewnej rasy do siedzenia na podłodze w kajdanach jest lepsze od zmuszania ich do noszenia żółtej gwiazdy? Do czego to właściwie prowadzi?

Wiemy, co się stanie. Pisma wycofają te artykuły (ale nie z powodu ich treści!), a ci, którzy bronią tych zanieczyszczonych dziedzin, będą twierdzili, że nie są to pisma pierwszej klasy, ale śmieciowe, które opublikują byle co. Tak jednak nie jest.


Ci z autorytarnej lewicy, którzy bronią dziedzin badań feministycznych, queer, grubasów i innych dziedzin zainfekowanych postmodernizmem, potępią Lindsaya, Pluckrose i Boghossiana za fałsz. Nie o to jednak chodzi, podobnie jak nie o to chodziło w sprawie Sokala. Tak, w takim wypadku jak ten trzeba być podstępnym, ale jest to podstęp tego rodzaju, jaki dzieje się, kiedy funkcjonariusze państwowi testują metody przesiewowe TSA przez wkładanie atrap bomb i broni do bagażu. Jest to niezbędny sposób ujawniania niechlujstwa i zgnilizny. Tak, usłyszymy wiele wrzasku ze strony nauk społecznych i autorytarnych lewicowców, ale będzie to równocześnie ściema i humor. Czekam niecierpliwie. (Uwaga: jedna obrona pism już się ukazała; jest mniej więcej taka, jak się spodziewałem, ale zawiera również twierdzenie, że my na lewicy powinniśmy poświęcać czas na pilnowanie administracji Trumpa i kompleksu militarno-przemysłowego zamiast na pilnowaniu akademii. Jest to świetny przykład unikania tematu.)


W ostatecznym rachunku nie sądzę, by dziedziny, skompromitowane przez te artykuły zmieniły się. Studenci chcą tego rodzaju studiów, te kursy przynoszą pieniądze uniwersytetom, artykuły przynoszą pieniądze pismom  i, jak sądzę, wielu profesorów już wie, że produkują śmieci, ale im to nie przeszkadza. Jest to przecież sposób na uzyskanie bezpiecznej pracy i karierę akademicką. Ale przynajmniej reszta z nas wie, jak używane są nasze pieniądze podatkowe, jak nasi studenci są wystawieni na propagandę i jak to, co mogłoby być szanowanymi dziedzinami nauki, jest podżerane przez bliźniacze termity postmodernistycznego nonsensu i autorytarnej lewicy.  


Jak pisze ”Wall Street Journal”, prawdopodobnie konsekwencje dla tej trójki autorów będą surowe:

Pan Boghossian nie ma stałego etatu i spodziewa się, że uniwersytet wyrzuci go lub ukarze w inny sposób. Pani Pluckrose przewiduje, że będzie jej trudno dostać się na studia doktoranckie. Pan Lindsay powiedział, że spodziewa się, że zostanie ”akademickim pariasem”, niedopuszczanym do profesury lub publikacji.


Niemniej pan Lindsay mówi, że projekt był tego wart: „Dla nas ryzyko przyzwolenia, by stronnicze badania nadal wpływały na edukację, media, politykę i kulturę, jest znacznie większe, niż cokolwiek, co może przydarzyć się nam za zrobienie tego”.

Brawo dla nich; dokonali czegoś dobrego. Większość z nas wie, jak marne mogą być badania w tych dziedzinach, ale oni naświetlili to silnym światłem reflektora.

 

h/t: Michael


Big academic scandal brewing: three researchers deliberately publish many bogus papers on ”grievance studies” to highlight abysmal academic standards in the humanities

Why Evolution Is True, 3 października 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska