Organiczne rolnictwo nie jest najlepsze


Steven Novella 2018-09-24


nowym badaniu dokonano przeglądu setek prac i kilku systemów rolniczych i hodowlanych (farma mleczna, mięsna, pszenica i ryż), żeby porównać różne podejścia do rolnictwa i ich wpływ netto na środowisko. Wniosek: intensywne systemy rolnicze są „najmniejszym złem” przy zaopatrywaniu nas w żywność, jakiej potrzebujemy. Jest to zgodne z poprzednimi badaniami, które pokazywały, że rolnictwo organiczne używa znacznie więcej ziemi niż rolnictwo konwencjonalne.

Rolnictwo ma olbrzymi, negatywny wpływ na środowisko. Nie ma ucieczki od tego faktu – uprawy wypychają naturalne ekosystemy i mają poważne efekty zewnętrzne, takie jak zużywanie wody, uwalnianie CO2 z gleby i substancje chemiczne spływające do środowiska.  Obecnie używamy 11% całej masy lądowej Ziemi na rolnictwo, co stanowi większość ziemi nadającej się dla rolnictwa. Dla zaspokojenia potrzeb rosnącej populacji możemy być zmuszeni do rozszerzenia upraw na coraz mniej wydajne tereny, co znacząco podniosłoby negatywny wpływ rolnictwa na środowisko.


Kilka wcześniejszych badań porównywało różne systemy rolne przez mierzenie wpływu, jaki mają na ziemię. Ale ten typ analizy wprowadza w błąd – autorzy obecnego badania spojrzeli zamiast tego na wpływ na środowisko różnych rodzajów produkcji żywności. To liczy się rzeczywiście. Spojrzeli także na badania, które mierzyły efekty zewnętrzne. Odkryli:  

Wyniki z czterech głównych sektorów rolnictwa sugerują, że wbrew poglądom wielu ludzi, bardziej intensywne rolnictwo, które używa mniej ziemi, może także dawać mniej zanieczyszczeń, powodować mniejsze straty gleby i zużywać mniej wody.   

Na przykład, stwierdzili, że organiczne farmy mleczne używają dwukrotnie więcej ziemi niż konwencjonalne.


To badanie jest ciosem dla propagandy organicznego lobby, które opiera swoje metody o apelowanie do naturalistycznego błędu zamiast opierać się na najlepszych dowodach naukowych. Ich odpowiedź na to badanie jest typowym non sequitur:

Organicznym grupom nie zaimponowały jednak wnioski z tego badania. Twierdzą one, że świat już produkuje wystarczające ilości żywności i że problemy z wyżywieniem populacji są ekonomiczne i polityczne, nie zaś rolnicze.  

Po pierwsze, nie prawda, nie produkujemy wystarczających ilości. Nie produkujemy dość żywności, by dać każdej osobie na Ziemi minimalne wyżywienie, rekomendowane przez USDA. Te rekomendacje, nawiasem mówiąc, nie są rekomendowaniem zbyt bogatej, zachodniej diety. Gdyby kraje zachodnie przyjęły rekomendacje USDA, ich użycie ziemi skurczyłoby się. Reszta świata jednak radykalnie i w sposób niezrównoważony zwiększyłaby użycie ziemi.


Apologeci organicznego rolnictwa często argumentują, że produkujemy więcej kalorii niż potrzeba do wykarmienia świata. To jest jedno z „prawdziwych, ale wprowadzających w błąd” twierdzeń. Większość wyprodukowanych i skonsumowanych kalorii pochodzi z podstawowych upraw, głównie zbóż, jak ryż, pszenica i kukurydza. Są to wspaniałe źródła kalorii, ale nie zrównoważonego odżywiania. Nakarmienie wszystkich wymaga czegoś więcej niż kalorii – wymaga różnorodności pokarmu z warzywami i białkiem.   


Ponadto, założenie, że produkujemy wystarczającą ilość żywności jest oparte na zerowym marnowaniu żywności, co jest absurdalnie nierealne. Jasne, możemy zredukować marnowanie się żywności i powinniśmy dążyć do możliwie najbardziej efektywnego systemu. Ale żywność psuje się i jest narażona na szkodniki. Nie ta się całkowicie wyeliminować marnowania się żywności.

Tak więc – nawet jeśli zredukujemy marnowanie się żywności i zoptymalizujemy ekonomiczną i polityczną dystrybucję żywności – nie wyprodukujemy jej dosyć, by odpowiednio wyżywić świat.  

Co więcej, nawet gdyby była to prawda, to jest to nieistotne. Pomija to fakt, że już używamy olbrzymich połaci ziemi na rolnictwo, z olbrzymim negatywnym wpływem na środowisko. Powinniśmy dążyć do minimalizowanie naszego rolnego odcisku stopy, a to znaczy zdobywać maksymalną ilość żywności z każdego uprawianego hektara.


I wreszcie: populacja ludzka rośnie. W 2050 r. prawdopodobnie osiągniemy liczbę 9 miliardów ludzi. Nie jest jasne, czy to już będzie szczyt, ale będzie to większe niż obecna populacja. Nie mamy więcej odpowiedniej ziemi na rozszerzenie rolnictwa i nie chcemy tego robić. Chcemy zmniejszać uprawiany areał, nie zaś zwiększać.


Kiedykolwiek o tym mówię, ktoś utyskuje nieskładnie, że nie mam racji mówiąc o produkowaniu większej ilości żywności, zamiast o zmniejszaniu ludzkiej populacji. Oczywiście, oręduję za zajęciem się biedą i prawami kobiet, co koreluje ze zmniejszeniem wzrostu populacji. To jest sytuacja, w której wszyscy wygrywają: podnosi się jakość życia i stabilizuje populację. Nic jednak z tego, co możemy zrobić, nie zapobiegnie wzrostowi populacji przez kolejne 50 lat, chyba, że zamiarem jest świadome spowodowanie masowej klęski głodowej jako sposobu ograniczenia naszego wpływu na środowisko.   


Powtarzam raz jeszcze – przy każdym poziomie populacji powinniśmy dążyć do minimalizowania środowiskowego wpływu rolnictwa. To oznacza obiektywne patrzenie na dowody (nie przez ideologiczne filtry). Musimy produkować największą ilość żywności na ziemi, której używamy, minimalizować efekty zewnętrzne, minimalizować marnowanie się żywności i optymalizować jej dystrybucję. Nie ma fałszywego wyboru między tymi opcjami – powinniśmy robić to wszystko.  


Powinniśmy także używać każdej technologii w naszej dyspozycji, by osiągnąć te cele. To obejmuje biotechnologie, taką jak różne rodzaje genetycznie modyfikowanych organizmów. Ruch anty-GMO oparty jest wyłącznie na propagandzie i pseudonauce i jest szkodliwy dla środowiska.


Musimy również wykonywać więcej badań, jak przyznają autorzy. Dowody jednak, jakie mamy, są jasne – organiczne i inne ideologicznie podbudowane praktyki rolnicze są szkodliwe dla środowiska. Powinniśmy używać technik, o których dowody mówią, że są najlepsze, nie zaś sztucznie ograniczać nasz wybór w niezrównoważony sposób.


Intense Farming Better Than Organic

17 września 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Steven Novella 

Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe. Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry. (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine. Prowadzi blog Neurologica.