Mauretania: USA muszą żądać natychmiastowego uwolnienia przed wyborami kandydata ruchu przeciwko niewolnictwu


Ruthie Blum 2018-08-23

Biram Dah Abeid (po prawej) spotyka się z ambasadorem Keithem Harperem, Stałym Przedstawicielem USA przy Radzie Praw Człowieka, 23 listopada 2016 r.(Zdjęcie: US Mission Geneva)
Biram Dah Abeid (po prawej) spotyka się z ambasadorem Keithem Harperem, Stałym Przedstawicielem USA przy Radzie Praw Człowieka, 23 listopada 2016 r.(Zdjęcie: US Mission Geneva)

Siódmego sierpnia władze Islamskiej Republiki Mauretanii aresztowały Birama Dah Abeida, założyciela i przewodniczącego Inicjatywy Odrodzenia Ruchu Abolicjonistycznego (IRA), organizacji praw człowieka domagającej się likwidacji niewolnictwa w tym afrykańskim kraju. Abeid opisał jak policja zbudziła go w domu w stolicy Nawakszut i zabrała do aresztu bez przedstawienia zarzutów.


Abeid i ci, którzy starają się o jego uwolnienie, mają powody do podejrzeń, że jego aresztowanie – jedno z wielu w ciągu ostatnich kilku lat – jest związane nie tylko z jego trwającą działalnością przeciwko niewolnictwu i krytyką tekstów islamskich, ale z faktem, że ubiega się o miejsce w parlamencie  w wyborach wyznaczonych na 1 września.


Abeid, członek Haratynów, największej grupy mniejszościowej w Mauretanii, założył IRA w 2008 r., w którym pierwszy demokratycznie wybrany prezydent Mauretanii Sidi Mohamed Ould Cheikh Abdallahi, został obalony w zamachu stanu kierowanym przez generała Mohameda Ould Abdel Aziza, który od tamtego czasu sprawuje władze. Abeida nazywa się "cierniem w boku" Aziza, szczególnie od czasu, kiedy stanął do wyborów prezydenckich przeciwko Azizowi w 2014 r. i uzyskał "odległe drugie miejsce".

Abeid, jak napisano o nim w 2014r. w „The New Yorker”, od dawna walczył przeciwko niewolnictwu. Niewolnictwo zostało formalnie zlikwidowane w Mauretanii w 1981 r., zdelegalizowane dopiero w 2007 r., ale jest nadal praktykowane (właściwie bezkarnie) do dnia dzisiejszego. Abeid mówi o posługiwaniu się islamskim nauczaniem dla usprawiedliwienia niewolnictwa w Mauretanii:

"Nie mam problemu z religią. Chodzi o interpretację religii jako pochodzenia, usprawiedliwienia i legitymizacji niewolnictwa. Chodzi o użycie islamu, nie o islam”.

W 2012 r. Abeid przewodził demonstracji, podczas której on i inni protestujący spalili teksty kodeksów Maliki prawa islamskiego, które "kodyfikują niewolnictwo, rasizm i ucisk kobiet”. On sam i inni zostali aresztowania pod zarzutem „apostazji”.  

Alexis Okeowo z ”The New Yorker” opisał to wydarzenie:

O ósmej wieczorem po paleniu kodeksu lokalne witryny informacyjne zaczęły nazywać Abeida heretykiem. „Kiedy szedłem spać, byłem zadowolony – powiedział mi. – Miałem jednak uczucie, że coś zdarzy się następnego dnia. Kiedy zbudziłem się, była wojna – w mediach, w meczetach”. Gazety nawoływały do kary śmierci. Jego telefon i internet przestały działać. Działacze tłoczyli się w jego domu i ciągły strumień reporterów przychodził po wywiady....


Policja przyszła o dziewiątej trzydzieści i wsadzono go do samochodu policyjnego. „Było ciemno i nie wiedzieliśmy, dokąd jedziemy” – powiedział Abeid. Na posterunku policji cela Abeida była brudna, pełna komarów i ciasna; aresztowano również pięciu innych działaczy. Policjanci przynieśli do celi telewizor i Abeid oglądał w wiadomościach Mauretańczyków wzywających do jego śmierci. Setki ludzi gromadziły się na ulicach, żeby protestować. Abeid pamięta, jak patrzył na prezydenta Aziza na ekranie, obiecującego zastosować karę śmierci.  

Policja poprosiła Abeida, żeby powiedział do kamery dlaczego spalił te książki. Odmówił, podejrzewając, że będą manipulować przy wideo. Kiedy był w więzieniu władze rozpuściły plotkę, że jest izraelskim agentem. „Powiedzieli, że pracuję dla Żydów – wspomina – To był sposób zwrócenia ludności Mauretanii przeciwko mnie”.

W artykule z 2015 r. w Front Page Magazine Stephen Brown, który ostro krytykował amerykański ruch Black Lives Matter za faktyczne ignorowanie losu czarnych w Afryce, opisał naturę opartego na przynależności rasowej sztywnego systemu kastowego Mauretanii:

Wszyscy niewolnicy w Mauretanii są czarnymi Afrykanami, a ich właścicielami są Arabowie-Berberzy, zwani „białymi”, którzy stanowią około 20% populacji. Zarówno niewolnicy, jak ich właściciele są muzułmanami.  

Niemal cała elita polityczna, biznesowa i militarna Mauretanii składa się z „białych”, podobnie jak prezydent, Mohamed Ould Abdel Aziz, i oni panują w kraju. I na tym polega problem. Jest bardzo trudno skłonić tę elitę do ustanowienia praw, które pozwolą na jakąkolwiek sensowną akcję przeciwko niewolnictwu, skoro wielu z nich jest właścicielami niewolników. To zaniechanie działania opiera się jednak także na wyraźnym rasizmie wobec czarnych, jaki zauważył afrykańsko-amerykański pisarz  Samuel Cotton, kiedy podróżował po Mauretanii w latach 1990., badając kwestie niewolnictwa.  


"Problem polega na tym, że mauretańscy Arabowie szczerze wierzą, że czarni rodzą się na niewolników” – pisał Samuel Cotton w książce Silent Terror: A Contemporary Journey Into Contemporary African Slavery. "Wierzą oni, że miejscem w życiu czarnego mężczyzny, kobiety lub dziecka jest służenie Arabowi i nie ma znaczenia, czy czarny jest chrześcijaninem, czy muzułmaninem”.

Trwający w tym państwie rasizm i szeroko rozpowszechnione niewolnictwo skłoniło American Federation of Labor and Congress of Industrial Organizations (AFL-CIO) do żądania w sierpniu 2017 r. usunięcia Mauretanii z listy krajów korzystających z prawa African Growth and Opportunity Act (AGOA), uchwalonego przez Kongres w 2000 r., które „znacząco poprawia dostęp do rynku USA dla zakwalifikowanych do tego krajów subsaharyjskich”.

Aby się zakwalifikować i pozostawać na liście AGOA, każdy kraj afrykański „musi pracować nad polepszeniem rządów prawa, praw człowieka i szacunku dla podstawowych standardów zatrudnienia”. Niemniej Mauretanię uznano za kwalifikującą się do czerpania korzyści z AGOA natychmiast po uchwaleniu prawa. W 2006 r. została usunięta z listy. Mimo oburzającej sytuacji praw człowieka w Mauretanii przywrócono jej możliwość czerpania korzyści z AGOA w 2009 r.

We wrześniu 2017 r., w miesiąc po żądaniu AFL-CIO prawa wystąpienia przed US Trade Representative, by bronić swojej petycji, zakazano wstępu do tego kraju delegacji działaczy przeciwko niewolnictwu z USA, którzy mieli zamiar spotkać się z członkami rządu mauretańskiego, kiedy wylądowali na lotnisku w Nawakszut. Według doniesienia w ”North Africa Post” była to część „blokady informacji o praktykowaniu niewolnictwa w kraju przez odmowę dostępu międzynarodowym organizacjom praw obywatelskich”.


Niemniej Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) kontynuuje dostarczanie Mauretanii olbrzymich sum pieniędzy jako pomocy w „reformie gospodarczej”. Pod koniec stycznia dyrektorka wykonawcza IMF, Christine Lagarde, spotkała się w Maroku z przedstawicielami Mauretanii i wydała następujące oświadczenie:

"Odbyłam konstruktywne spotkanie z gubernatorem Abdelem Aziz Ould Dahim i ministrem Ouldem Djayem, podczas którego omawialiśmy ekonomiczny rozwój i perspektywy Mauretanii. Z zadowoleniem przyjmuję rozpoczęcie przez władze Mauretanii programu reform ekonomicznych, wspieranych sumą 163,9 miliona dolarów z IMF Extended Credit Facility (ECF).


Powtórzyłam, że IMF jest gotowy do dalszego popierania wysiłków reformatorskich Mauretanii. Podkreśliłam także, że Mauretania powinna wykorzystać obecne przychylne środowisko zewnętrzne dla przyspieszenia reformy i przejścia do szybszego wzrostu, który jest potrzebny, by polepszyć standard życia ludzi w zrównoważony sposób”.

Twierdzenie, że Mauretania zajmuje się rodzajem ”reformy”, jaka jest ”potrzebna, by polepszyć standard życia ludzi”, jest zarówno  fałszywe, jak horrendalne. Mniejszości w Mauretanii są nie tylko tak ubogie, że bycie niewolnikiem często uważane jest za jedyną alternatywę głodu, ale oszukańczy rząd jest odpowiedzialny za utrwalanie tej sytuacji.


Tak więc, według CJA News Africa, sześciu członków Izby Reprezentantów wysłało list do Lagarde, prosząc, by IMF przestał udzielać pożyczek Mauretanii. Ten list z 5 marca, nazwany "Mauritania Memo" podpisali Mark Meadows of North Carolina, Thomas Garret of Virginia, Jeff Duncan of South Carolina, Lee Zeldin of New York, Scott Perry of Pennsylvania i Gus Bilirakis of Florida. Brak informacji o odpowiedzi.

Co doprowadza nas do kwestii wpływu Waszyngtonu. Mauretania jest uważana za amerykańskiego sojusznika. Według niedawnej informacji State Department:

"Stany Zjednoczone kontaktują się z Mauretanią w całym szeregu spraw, włącznie z kontrterroryzmem, bezpieczeństwem żywnościowym, promowaniem handlu i staraniami o wzmocnienie praw człowieka i rządów prawa. Departamenty Państwa, Obrony, USAID i Sprawiedliwości są reprezentowane w ambasadzie USA w Nawakszut… Pomoc inna niż humanitarna została zawieszona po zamachu stanu w 2008 r. Po zatwierdzeniu wyborów z 2009 r. przez zagranicznych obserwatorów, ograniczenia bilateralnej pomocy zostały zniesione. Mauretania jest członkiem Trans-Sahara Counterterrorism Partnership (TSCTP) i otrzymuje wsparcie w sprawach bezpieczeństwa, by wzmocnić jej działania antyterrorystyczne… kluczową misją w Mauretanii jest propagowanie demokratycznego i pokojowego przekazania władzy w 2019 r. od jednego wybranego prezydenta do drugiego po raz pierwszy w historii Mauretanii."

Aresztowanie Abeida -- nagrodzonego działacza praw człowieka, którego najnowszym „przestępstwem” jest bycie kandydatem w wyborach – powinno wywołać dzwonki alarmowe w Waszyngtonie. Administracja Trumpa musi domagać się natychmiastowego uwolnienia Abeida i uwarunkować całą dalszą pomoc finansową dla Mauretanii od dowodu na konkretne kroki zmierzające do faktycznego zlikwidowania niewolnictwa. Chociaż mówi się o Mauretanii, że jest "ostatnim państwem na świecie, które zniosło niewolnictwo", w rzeczywistości pozostaje "ostatnim bastionem niewolnictwa".


Mauritania: US Must Demand Immediate Release  of Anti-Slavery Candidate Ahead of Elections

Gatestone Institute, 19 sierpnia 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ruthie Blum 

Amerykańsko-izraelska dziennikarka, publicystka Jerusalem Post.