Przykro mi, liberałowie – antysyjonizm jest antysemityzmem


Petra Marquardt-Bigman 2018-08-19


Stało się całkiem modne zaprzeczanie, że jest się antysemitą, przez twierdzenie, że jest się jedynie antysyjonistą. Do tej papki intelektualnej uciekają się nie tylko ludzie krytykowani za wspieranie antysemityzmu, ale także ich żydowscy obrońcy na lewicy.


Niedawno na tych stronach redaktorka Batya Ungar-Sargon utrzymywała, że jednym z „najważniejszych pytań, jakie stoją przed Żydami z dzisiejszej lewicy, jest to, czy istnieje jakaś różnica między antysemityzmem i antysyjonizmem”. Antysemityzm nie przestał ewoluować wraz z upadkiem nazizmu. Ci, którzy nienawidzą Żydów, uważają Izrael za Żyda wśród narodów, reprezentującego wszystko, co złe i dlatego musi być odrzucony i zlikwidowany.  


Skrajna prawica rozumie to – w rzeczywistości to właśnie jest powodem, dla którego znajdują wspólną sprawę z lewicą. Zwolennicy białej supremacji opowiedzieli się za Jeremym Corbynem jako przywódcą brytyjskiej Partii Pracy; według Davida Duke’a, byłego wielkiego mistrza Ku Klux Klanu, wybór Corbyna na przywódcę partii był „oznaką, że ludzie dostrzegają ‘syjonistyczną władzę’ i ‘władzę żydowskiego establishmentu’”.


Corbyn nie jest jedynym ”antysyjonistą”, którego chwali Duke; znalazł on także wspólny grunt z muzułmańsko-amerykańską aktywistką Lindą Sarsour. Duke jak najbardziej aprobował jej tweet z 2014 r., w którym napisała, że „Izrael powinien przyznać obywatelstwo politykom USA”, ponieważ „są oni bardziej lojalni wobec Izraela niż wobec narodu amerykańskiego”.



Duke jednak mylił się pisząc, że popsuty zegar Sarsour miał rację tylko raz; jak udokumentowałam, Sarsour zamieściła przez lata wiele podobnych wypowiedzi. I doprawdy nie jest przypadkiem, że były wielki mistrz KKK całkowicie zgadza się z antysyjonistami, że jedyne na świecie państwo żydowskie powinno być bojkotowane.



Duke i inni zwolennicy białej supremacji rozumieją to, czego lewicowi obrońcy Corbyna i Sarsour nie chcą przyznać — że wraz z założeniem Izraela nienawidzący Żydów z radością znaleźli nowy cel, który potwierdził ich bigoterię.


Ani Corbyn, ani Sarsour nie zawahają się przed głośnym potępieniem łatwo rozpoznawalnych przejawów „najstarszej nienawiści”, która przychodzi z prawicy i wyraźnie naśladuje nazistowski antysemityzm. Jednak ani Corbyn, ani Sarsour nie przyznają, że antysemityzm także przekształcił się, co widać w sposobie, w jaki traktowany jest Izrael – z tą samą nienawiścią i bigoterią, jak niegdyś traktowani byli Żydzi.  


Nie jest zaskakujące, że antysemityzm musiał przekształcić się wraz z ustanowieniem żydowskiego państwa. Po tym, jak przez niemal dwa tysiące lat byli bezbronnymi ofiarami prześladowań, Żydzi powrócili do swojej starożytnej ojczyzny i zaledwie trzy lata po zamordowaniu ostatniego Żyda w Auschwitz żydowska armia oparła się napadowi armii ze wszystkich krajów arabskich, jakie otaczały wykluwające się państwo żydowskie.


Nagle Żydzi, o których niezmiernej tajemnej mocy fantazjowali bigoci przez 2000 lat, mieli realną moc, by obronić się. Być może w sposób nieunikniony najstarsza nienawiść przybrała nową postać. Jak to kiedyś znakomicie ujął Alan Johnson: „to, co kiedyś było demonologicznym Żydem, jest teraz demonologicznym Izraelem: unikatowo złowrogi, pełen żądzy krwi, wszystko kontrolujący swoją ukrytą ręką, podstępny, zawsze działający w złej wierze, będący przeszkodą dla lepszego, czystszego, bardziej uduchowionego świata”.


Podczas gdy naziści całkowicie zdyskredytowali swoje hasło ”Żydzi są naszym nieszczęściem”, hasłem lewicy mogłoby dziś być: “Żydowskie państwo jest naszym nieszczęściem”.


Oczywiste echa odwiecznej nienawiści do Żydów w dzisiejszym demonizowaniu Izraela jako państwa przypominającego nazistowskie, które jest zbyt nikczemne, by pozwolić mu istnieć, powinny odpowiedzieć na pytanie, czy istnieje różnica między antysemityzmem i antysyjonizmem, niezależnie od motywacji tych, którzy propagują tę bigoterię.  


Z jakiegoś powodu lewica widzi zasadniczą różnicę między ”antysyjonizmem” Davida Duke’s – nieodłączną częścią jego ideologii supremacji – a lewicowym antysyjonizmem Corbyna i Sarsour, którzy twierdzą, że ich motywacją jest troska o Palestyńczyków, twierdzących, że ich żądania ”równych praw” i ”sprawiedliwości” nie mogą być zadowalające spełnione jak długo Izrael istnieje jako państwo żydowskie.


Ci rzekomo propalestyńscy antysyjoniści zazwyczaj nie potrafią wyjaśnić, dlaczego „równych praw” i „sprawiedliwości” dla Palestyńczyków nie można osiągnąć w palestyńskim państwie obok Izraela.


Wydają się także niezdolni do zobaczenia oczywistej hipokryzji żądania „równych praw” i „sprawiedliwości”, przy równoczesnym odmawianiu najstarszemu narodowi Bliskiego Wschodu jego prawa do samostanowienia w państwie, które Żydzi ustanowili na nowo w ojczyźnie swoich przodków. 


Pozornie szlachetnym celem propalestyńskiego antysyjonizmu jest jedno demokratyczne i liberalne państwo między rzeką Jordan a Morzem Śródziemnym, co oznacza w praktyce zastąpienie jedynego na świecie państwa żydowskiego kolejnym państwem z arabsko-muzułmańską większością. Fakt, że jest już wiele takich państw, ale żadne z nich nie jest demokratycznym i liberalnym rajem, jaki ma zastąpić Izrael, wydaje się znaczyć dla nich równie niewiele, co fakt, że ostatnim razem, kiedy Palestyńczycy poszli do wyborów w 2006 r., islamistyczna grupa terrorystyczna wyraźnie wygrała wybory.


Jakiego rodzaju traktowania Żydzi mogą oczekiwać w państwie z arabsko-muzułmańską większością? Widać to wyraźnie na Wzgórzu Świątynnym, które nominalnie jest pod panowaniem Izraela, ale faktycznie jest administrowane przez muzułmański Wakf finansowany przez rząd jordański. Wzgórze Świątynne jest najświętszym miejscem judaizmu i Sąd Najwyższy Izraela podtrzymał prawo Żydów do modlenia się tam; niemniej Żydzi nie mogą korzystać z tego prawa, ponieważ Wakf twierdzi, że niemuzułmańskie modlitwy bezczeszczą miejsce, które uważają w całości za „kompleks meczetu Al-Aksa”. Jak to powiedział palestyński prezydent w przemówieniu, w którym przysiągł trzymać się Al-Aksy i innych religijnych miejsc w Jerozolimie, Żydzi „nie mają prawa bezcześcić ich swoimi brudnymi stopami”.


Także Żydzi, którzy po prostu spokojnie odwiedzają Wzgórze Świątynne w ramach dyskryminujących ograniczeń narzuconych przez Wakf, często są w mediach arabskich oskarżani o „szturmowanie” meczetu Al-Aksa.


Obóz postępowy zazwyczaj przedstawia Żydów, którzy chcą odwiedzić Wzgórze Świątynne, nie mówiąc już o modleniu się, jako bandę oszalałych prawicowych fanatyków; równocześnie akceptuje jako całkowicie naturalne, że „miliard muzułmanów na całym świecie wściekło by się”, gdyby Żydzi mogli swobodnie odwiedzać i modlić się w swoim najświętszym miejscu.


Choć nie cierpię całościowego programu politycznego skrajnie prawicowych aktywistów Wzgórza Świątynnego, uważam że jawnie dyskryminujące traktowanie, jakie muszą znosić Żydzi odwiedzający to miejsce, dostarcza co najmniej wskazówki na temat rozmiarów bezwzględnego lekceważenia przez propalestyńskich antysyjonistów „równych praw” i „sprawiedliwości” dla Żydów.


Trudno sobie nawet wyobrazić, jak zareagowałby świat, gdyby Izrael twierdził, że muzułmańskie modlitwy na Wzgórzu Świątynnym są niedopuszczalnym bezczeszczeniem najświętszego miejsca judaizmu;  kiedy jednak muzułmanie twierdzą, że byłoby skandaliczną obrazą ich wrażliwości religijnej, gdyby nie-muzułmanie modlili się gdziekolwiek na tej olbrzymiej platformie o powierzchni 145 tys. m2, wszyscy gorliwie popierają tę haniebną bigoterię.  


Żądanie, by Żydzi zrezygnowali ze swojej z trudem wywalczonej suwerenności i zgodzili się żyć raz jeszcze jako narażona mniejszość pod rządami arabsko-muzułmańskimi, może być propalestyńskie, z całą pewnością jednak jest antysemickie ignorowanie faktu, że Żydzi na Bliskim Wschodzie przez stulecia znosili dyskryminację i prześladowania i że antyżydowska bigoteria nadal dominuje w całym świecie muzułmańskim.


Palestyńscy przedstawiciele i kaznodzieje regularnie propagują nienawiść do Żydów a powszechne poparcie Palestyńczyków dla terroryzmu jest dokumentowane od co najmniej dwudziestu lat, kilka sondaży zaś pokazuje szokujący poziom islamistycznego ekstremizmu w społeczeństwie palestyńskim, włącznie z wysokim poparciem dla zamachów samobójczych.  Między 2007 a 2013 rokiem około dwie trzecie Palestyńczyków uważało, że uzasadnione jest dokonywanie zamachów samobójczych wycelowanych w cywilów „w celu obrony islamu przed wrogami”; w 2014 r. (ostatnim roku, dla którego są dostępne dane) to poparcie zmalało, ale było to nadal alarmująco wysokie 46%.



Lewica, która jest niezdolna lub nie chce zobaczyć, że żądanie anulowania ponownego ustanowienia państwa żydowskiego jest zakorzenione w prastarych religijnych urazach i ohydnym nacjonalizmie typu „krew i ziemia”, który gloryfikuje morderczych terrorystów jako szlachetnych męczenników, jest lewicą Jeremy’ego Corbyna i Lindy Sarsour —  a ta nie jest moją lewicą.


Wysoce selektywny antyrasizm tej lewicy został zilustrowany aż nadto dobrze, kiedy Jeremy Corbyn w listopadzie zeszłego roku potępił na Twitterze „skrajnie prawicowe retweety” Donalda Trumpa jako „odrażające, niebezpieczne i stanowiące zagrożenie dla naszego społeczeństwa”. Antysemityzm Corbyna był już wówczas dobrze znany, ale to nie przeszkadzało Sarsour, która żartobliwie odpowiedziała na tweet Corbyna: “Zostań naszym prezydentem, proooooooooooszę…”



Jeszcze nie znalazłam ani jednego rzekomo propalestyńskiego antysyjonisty, gotowego potępić nie tylko długą historię i dziedzictwo antysemityzmu na chrześcijańskim Zachodzie, ale także prastarą i nadal trwającą antyżydowską bigoterię na muzułmańskim Bliskim Wschodzie.


To jest nowoczesna wersja antysemityzmu i żadne przeformułowanie tego na „to tylko krytyka Izraela” nie może ukryć jego prawdziwej natury.


Sorry, Liberals: Anti-Zionism Is Anti-Semitic

Forward, 7 sierpnia 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Petra Marquardt-Bigman

Mieszka w Izraelu, wychowała się w Niemczech, pochodzi z rodziny niemieckich uchodźców z terenów dzisiejszej Polski, studiowała w USA, gdzie obroniła pracę doktorską o amerykańskim wywiadzie w nazistowskich Niemczech, prowadzi blog "The Warped Mirror".