Więcej o szarlatanerii komórek macierzystych


Steven Novella 2018-08-18


Robimy to źle. Oczywiście, że staramy się regulować praktykowanie medycyny i sprzedaż produktów i usług zdrowotnych, by chronić społeczeństwo przed oszustwem i nadużyciami, co powinniśmy robić. Ale robimy to źle, a przynajmniej nie dość dobrze.  


Tylko jednym z wielu przykładów jest szarlataneria komórek macierzystych, o której pisałem wcześniej. Komórki macierzyste to fascynująca dziedzina badań i podstawowa technologia, która robi znaczące postępy. Kliniczne zastosowanie wymaga jednak czasu i po prostu jeszcze do tego nie dotarliśmy. Dlatego znajdujemy się obecnie w znakomitym punkcie czasowym do nadużyć.


Niedawny artykuł w „San Francisco Chronicle” pod tytułem The Merchants of Hope, naświetla ten problem. Artykuł powinien nazywać się Handlarze fałszywą nadzieją, ale poza tym wykonuje dobrą robotę w demaskowaniu wątpliwych klinik oferujących terapie komórkami macierzystymi, które rozprzestrzeniają się w USA. Dziesięć lat temu takie kliniki pojawiały się w Chinach, Indiach i innych krajach o niedostatecznej regulacji, co doprowadziło do całego przemysłu turystyki w poszukiwaniu terapii komórkami macierzystymi. Teraz jednak można znaleźć tego rodzaju podejrzane kliniki komórek macierzystych tutaj, w USA.  


Szybka powtórka: komórki macierzyste są komórkami, które mogą zamienić się w inne typy komórek. Istnieją pluripotencjalne komórki macierzyste, które mogą zamienić się w kilka innych rodzajów, takie jak komórki szpiku kostnego, które wytwarzają różnego rodzaju komórki krwi. Istnieją też totipotencjalne komórki macierzyste, które mogą zamienić się w każdy rodzaj komórek. Badacze potrafią tworzyć totipotencjalne komórki macierzyste nawet z komórek skóry dorosłego osobnika. Ta technologia zapowiada terapię na długą listę chorób i zaburzeń przez zastąpienie chorych lub uszkodzonych komórek nowymi komórkami.


Technologia ma jednak problemy z tym, co robią komórki macierzyste. Musimy nauczyć się nakłaniać je do zmiany w pożądany typ komórek, do przeżycia we właściwym miejscu i do poprawnego funkcjonowania. Ponadto, musimy powstrzymać je przed niekontrolowanym rozrostem, który tworzy guzy nowotworowe. To jak dotąd okazało się trudne.


Podejrzane kliniki komórek macierzystych na ogół wstrzykują jakiś rodzaj komórek macierzystych do chorej tkanki, jakby była to magiczna mikstura, a potem mają nadzieję na dobry wynik. Nie posuwają do przodu technologii sprzed 20 lat, nie rozpracowują technicznych problemów i nie testują swoich terapii, żeby dowieść, iż rzeczywiście działają. Kliniki (szczególnie w Chinach i podobnych miejscach) często nie ujawniają nawet, co wstrzykują, ani nie śledzą rezultatów. Nic dziwnego, że praktykujący „alternatywną medycynę” są w czołówce oferujących te podejrzane terapie. Amerykańscy badacze, którzy próbowali retrospektywnie prześledzić wyniki, znaleźli morze zniszczenia i zawiedzionych nadziei. Ich wniosek:

Zebrane dowody wskazują znaczne wykorzystywanie pacjentów przez użycie ”siły nadziei” i ryzykowanie niewypróbowanych SCI (Stem Cell Interventions- interwencji komórkami macierzystymi). 

Głównym problemem (poza ludźmi o budzącej wątpliwości etyce, którzy zajmują się opieką zdrowotną) jest to, że regulacyjna infrastruktura nie ma odpowiednich środków na wdrażanie przepisów o ochronie społeczeństwa i reagują zbyt powolnie na zmiany na rynku opieki zdrowotnej. 


W wypadku komórek macierzystych FDA ma możliwość regulacji wobec samych komórek jako produktu biologicznego, ale brak jej środków, a często i władzy regulacyjnej, by ukrócić takie oszukańcze praktyki. Zajmują się najgorszymi wykroczeniami, ale 10 innych wyskakuje w to miejsce.


Władze stanowe mają możliwości regulowania praktykowania medycyny, ale na ogół brakuje im środków i woli politycznej, by wykonać skuteczną robotę. Kilka stanów uchwaliło prawo wymagające od klinik oferujących terapie komórkami macierzystymi zamieszczanie informacji, że ich terapia jest niesprawdzona – kompletnie nieskuteczne działanie, które daje im złudzenie, że coś zrobili z groźnym problemem.


Istnieje także wiele luk, które można wykorzystać, na przykład badania. Brak etyki pozwala na udawanie, że prowadzi się badania kliniczne nadal żądając od „badanych” pieniędzy za terapię i nigdy nie publikując rezultatów.


Za każdym razem, kiedy piszę na takie tematy, znajdują się tacy, którzy komentują, że ludzie powinni mieć wolność oferowania i używania jakichkolwiek usług chcą i że wolny rynek zrobi z tym porządek. To stanowisko jest zarówno etycznie wątpliwe i faktograficznie niepoprawne. Po pierwsze, wiemy z historii, że wolny rynek nie „robi z tym porządku”. Wątpliwe terapie trwają, także kiedy są szkodliwe i/lub bezwartościowe. Problem staje się jasny, kiedy czyta się wiele komentarzy ofiar takich klinik.


Jeśli ktoś, kto ma wszystkie znamiona legalności (biały fartuch, literki przed nazwiskiem, państwową licencję), mówi ci, że może uwolnić cię od poważnego problemu medycznego przy pomocy jakiejś nowej, wspaniałej technologii medycznej, dlaczego przeciętny człowiek miałby wątpić w jego słowa?  Niespecjaliście brakuje wiedzy niezbędnej do samodzielnej oceny takich twierdzeń. Są także bardziej podatni, bo mogą rozpaczliwie szukać ratunku dla siebie lub swoich bliskich.


Krótko mówiąc, oferowanie zrozpaczonym pacjentom wątpliwych terapii językiem pełnym technicznego żargonu jest zachowaniem hien żerujących na nieszczęściu, a często także oszustwem. Nie czekamy, aż rynek zrobi porządek z oszustwem i nadużyciem – czynimy oszustwa i nadużycia zachowaniem nielegalnym. Siły rynkowe są znakomite w sprawach jakości, usług, wygody i kosztów, które są zrozumiałe dla konsumenta. Usługi medyczne na ogół nie są – niemożliwe jest powiedzenie, jak dana terapia zadziała na indywidualnego pacjenta. Musimy mieć dane statystyczne, żeby wiedzieć, jakie jest ryzyko i jakie korzyści.


Jest także olbrzymia luka w wiedzy i doświadczeniu człowieka praktykującego medycynę i pacjenta (przynajmniej postrzegana).


Wreszcie, jeśli kupujesz zły produkt, który psuje się, nie kupisz więcej tego produktu. Jeśli decydujesz się na leczenie, które jest wątpliwe, możesz umrzeć lub wpaść w jeszcze poważniejszy stan chorobowy. Możesz zaciągnąć kolejną hipotekę na swój dom, żeby zapłacić dziesiątki lub setki tysięcy dolarów za leczenie oparte wyłącznie na rozpaczy i fałszywej nadziei. Powiedzenie, że rynek „zrobi z tym porządek” jest okrucieństwem.


Pierwszym krokiem jest przejrzystość, ale to nie wystarczy. FDA potrzebuje środków i prawnych możliwości do znacznie szybszego działania, by skutecznie zamknąć kliniki, które wykorzystują zrozpaczonych pacjentów handlując niesprawdzonymi terapiami. Wkroczyć muszą także władze stanowe i wykonać swoje zadanie regulowania standardów opieki – inaczej praktycznie nie ma żadnych standardów.


Nie sądzę, by tego chciało społeczeństwo. Ludzie wierzą, że mają więcej ochrony niż mają jej obecnie. Zrozpaczeni pacjenci mówią sobie, że terapia musi być sprawdzona, bo inaczej nie pozwolono by na nią. Niewystarczające regulacje dają tylko fałszywe poczucie bezpieczeństwa i są na rękę szarlatanom i znachorom. 


Wzrost liczby podejrzanych klinik oferujących terapie komórkami macierzystymi jest kolejnym sygnałem, że robimy to źle i musimy dokonać poważnych zmian w chronieniu pacjentów (tj. nas wszystkich) przed drapieżnikami grasującymi na polu opieki zdrowotnej.


More Stem Cell Quackery

6 sierpnia 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Steven Novella


Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe.  Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine.

Prowadzi blog Neurologica.