Pełzająca percepcja problemów


Steven Novella 2018-07-10


Udokumentowane niedawno przez badania psychologiczne interesujące skrzywienie poznawcze  – mamy tendencję do obniżania poprzeczki, kiedy zmniejsza się częstość występowania tego, co stanowi „problem”. Autorzy nazywają to „pełzaniem postrzegania i oceny”.


Powiedzmy, że jestem nauczycielem, który ma zapisywać przypadki „złego zachowania” uczniów. To, co stanowi „złe zachowanie”, wymaga oceny i stanowi pewne kontinuum. Czy liczy się szeptanie do przyjaciela, kiedy wszyscy mają zachować ciszę? Badacze odkryli, że częstość występowania zachowania, które można ocenić jako „złe”, określa, gdzie stawia się granicę. Jeśli złe zachowanie występuje często, to prawdopodobnie policzysz tylko naprawdę złe zachowania. W miarę spadku częstotliwości, będziesz liczyć coraz mniej złe zachowania jako „złe”, co stwarza iluzję, że problem zachowania nie poprawia się, mimo że obiektywnie rzecz biorąc, robi to.   


Badacze wykonali serię eksperymentów. W jednym z nich badani mieli liczyć niebieskie kropki. Pokazano im kropki rozmaitych kolorów, jedne wyraźnie niebieskie, inne niewyraźnie niebieskie, a jeszcze inne na pograniczu niebieskości, takie jak fioletowe. Odkryli, że w miarę jak malała liczba wyraźnie niebieskich kropek, badani zaczęli rozszerzać zasięg tego, co uważali za „niebieskie” i włączać fioletowe kropki.


W innym eksperymencie prosili badanych o spojrzenie na zdjęcia twarzy i policzenie, ile z nich pokazuje gniew. W miarę zmniejszania się częstotliwości zdjęć gniewnych twarzy badani zaczęli zaliczać coraz więcej twarzy o neutralnym wyrazie do gniewnych. W trzecim eksperymencie poproszono badanych o przejrzenie podań o przeprowadzenie badań i szukanie nieetycznego zachowania. Raz jeszcze, kiedy częstotliwość wyraźnie nieetycznych propozycji badań malała, badani zaczęli zaliczać coraz więcej niewinnych propozycji do nieetycznych.


Co więc widzimy? Jak każde takie badanie psychologiczne, to badanie zajmuje się złożonym zachowaniem ludzkim i pytania o przyczynę i skutek są trudne do uchwycenia. Potrzeba znacznie więcej badań, by uzupełnić warunkowanie tego zjawiska i zacząć docierać do jego przyczyn. Pospekulujmy jednak o możliwych przyczynach.


To zjawisko może być w znacznej mierze spowodowane percepcją. Jak pisałem już wiele razy, sama percepcja jest wysoce subiektywna i skonstruowana. Nie tyle „widzimy” świat, ile budujemy wewnętrzny jego model z bardzo przefiltrowanych, wybranych i rzadkich wskazówek zmysłowych. Ponadto, oczekiwania w znacznym stopniu napędzają percepcję – nasze mózgi wypełniają luki i budują naszą percepcję, by sprostała oczekiwaniom.


Ponadto istnieją różne sposoby percepcji zależnie od tego, jak skupiamy uwagę. Już to jest złożonym tematem i bardzo istotnym dla magii i iluzji. Magicy nauczyli się metodą prób i błędów, w jaki sposób ludzie skupiają uwagę i dlatego potrafią pomieszać i kierować ich percepcją. Kiedy czynnie szukasz czegoś, jest tak, jak gdybyś przygotował mentalny szablon w umyśle i szukasz tego, co pasuje do twojego szablonu. W ten sposób możesz z łatwością nie zauważyć nawet jawnych bodźców, jeśli nie pasują do szablonu – jest to nazywane ślepotą z nieuwagi. (Obejrzyj to wideo – klasyczny pokaz tego zjawiska).


Kiedy więc proszą cię o szukanie niebieskich kropek, wyobrażasz sobie niebieskie kropki i szukasz tego, co pasuje. Jeśli jednak niebieskich kropek jest niewiele, reagujemy na brak pozytywnego sprzężenia zwrotnego przez rozszerzenie szablonu, by włączać coraz mniej niebieskie kropki, byle tylko uzyskać wystarczające pozytywne sprzężenie zwrotne. Jakie sprzężenie zwrotne jest wystarczające? To prawdopodobnie zależy od kontekstu. Możliwe jest jednak, że po prostu niepokoimy się, odczuwamy frustrację lub też nudzimy, kiedy nie znajdujemy tego, czego szukamy, więc szukamy „usilniej”. Szukanie „usilniejsze” może oznaczać znajdowanie coraz bardziej granicznych egzemplarzy.  


Nietrudno wyobrazić sobie adaptacyjne korzyści takiego zachowania. Powiedzmy, że jesteśmy zbieraczami żywności. Znajdujemy drzewo z jadalnymi owocami. Najpierw zrywamy najbardziej dostępne owoce. Ale kiedy jest coraz mniej łatwo dostępnych owoców, musimy szukać tych bardziej ukrytych, mniej oczywistych i mniej dostępnych. W tym kontekście celem jest utrzymanie stabilnej dostawy żywności, a w tym celu musimy nieustannie dopasowywać nasze kryteria w oparciu o dostępność owoców. To, co liczy się jako jadalne, także wymaga dopasowania do podaży. Początkowo na wpół zgniłe owoce pod drzewem mogą wydawać się niejadalne, ale kiedy nie ma innych owoców, nagle stają się jadalne.  


To zachowanie może być także adaptacyjne w negatywnym sensie – nie kiedy szukasz czegoś, co potrzebujesz, ale kiedy szukasz problemów do rozwiązania. W tym wypadku możesz mieć ustaloną ilość zasobów do radzenia sobie z problemem. Zaczynasz od dużych problemów, ale potem patrzysz na coraz mniejsze. To jest racjonalne rozdzielanie zasobów.


Wydaje się więc, że to dopasowanie percepcji jest podstawową strategią poznawczą, zakodowaną w ludzkim mózgu, prawdopodobnie dlatego, że daje pewne korzyści adaptacyjne. Może to być zjawisko wtórne, uboczna konsekwencja innego zachowania, które nie odgrywa tu roli. W tym wypadku podejrzewam jednak, że istnieje korzyść adaptacyjna, co brzmi jak dobre pole przyszłych badań. 


W każdym razie to zachowanie wydaje się być skrzywieniem poznawczym. Problem polega na tym (jak to często jest w wypadku takich błędów poznawczych), że może działać w jednych kontekstach, ale nie w innych. Działa, kiedy istnieje potrzeba stałego źródła tego, czego szukasz oraz przy lokowaniu ustalonych i ograniczonych zasobów do szerokiego wachlarza problemów.


Ta strategia nie działa jednak we wszystkich kontekstach, kiedy ma więcej sensu ustalenie kryteriów zamiast częstości występowania. W komunikacie prasowym, na przykład, omawiają pracę radiologa szukającego guzów na zdjęciach rentgenowskich. To, co stanowi radiograficzny dowód guza, powinno mieć ustalone kryteria, nie zaś być elastyczne zależnie od częstotliwości występowania guzów. Jest w porządku, jeśli zdjęcie rentgenowskie pokazuje zero guzów. Radiolog nie powinien nazywać coraz bardziej niewyraźnych znalezisk guzami, po prostu po to, by utrzymać liczbę znalezionych guzów.   


To samo dotyczy hipotetycznego przeglądu propozycji badawczych, w którym badani szukali nieetycznego zachowania w proponowanych badaniach. Takie rzeczy powinny mieć ścisłe definicje i nie być elastyczne, by dało się znaleźć jakiś problem. Podobnie policja nie powinna używać elastycznych definicji naruszeń prawa.


Jest jednak wiele innych kontekstów, które znajdują się w szarej strefie. Ciekawym pytaniem jest, na przykład, bieda. Jak definiujemy biedę? Czy powinna to być definicja stała, czy względna? ONZ woli względną definicję biedy, w której warunki życia i dochód są porównywane do przeciętnej danego społeczeństwa. To prowadzi do dziwacznych wyników, takich jak USA, mające wyższy odsetek biednych niż znacznie biedniejsze kraje. Można argumentować, że przestaje to być miarą rzeczywistej biedy i jest bardziej odzwierciedleniem nierówności dochodów.


Następnie dochodzimy do dużych i oczywistych problemów, takich jak seksizm i rasizm. Jest jasne ze wszystkich możliwych miar, że w ciągu ostatnich 50 lat nasilenie zarówno seksizmu, jak rasizmu znacznie zmalało w USA i w innych rozwiniętych krajach. Jak jednak mamy patrzyć na nadal istniejący dzisiaj seksizm i rasizm? Czy właściwe jest zwracanie uwagi na coraz łagodniejsze przykłady bigoterii, czy też patrzenie na to, jak daleko zaszliśmy i ogłoszenie, że „problem jest rozwiązany”? Oczywiście przedstawiam tutaj fałszywą dychotomię i jest możliwe optymalne podejście gdzieś pośrodku. Powinniśmy nadal redukować seksizm i rasizm, z ostatecznym celem społeczeństwa ślepego na płeć i kolor, gdzie każdy człowiek ma równe prawa i godność. Możemy nigdy nie dotrzeć do tego celu, ale posiadanie takiego celu jest rozsądne i z konieczności znaczy, że będziemy zajmować się coraz mniejszymi problemami w miarę czynienia postępów.  


Równocześnie pomocne jest zrozumienie, że uczyniliśmy postępy. Jest także pomocne uznanie, że istnieją na świecie społeczeństwa, w których problemy są znacznie gorsze. Ale takie uznanie nie powinno zamienić się w błąd względnego braku – gdzie problemu nie uznaje się za problem lub za problem niewarty działania, bo są większe problemy gdzie indziej. 


Można przedstawić dobrą analogię z medycyny. Możemy mieć cel wyeliminowania raka. To jest dobry cel, wart, by do niego dążyć. W miarę więc, jak czynimy postępy w leczeniu raka, zwroty nakładów zmniejszają się, bo sam problem staje się mniej ostry. Kiedy liczba przypadków maleje i wzrasta przeżycie, będziemy eliminować coraz bardziej marginalne przypadki, by dotrzeć do celu zero raka.


Zasadnicze jest to, podobnie jak przy większości błędów logicznych, że jest ważna świadomość istnienia tego skrzywienia. W ten sposób możemy w przemyślany sposób podchodzić do problemów, zamiast iść drogą poznawczą najmniejszego oporu. W tym wypadku ważne jest myślenie o kontekście. Jakie masz cele? Co jest subiektywne, a co jest obiektywne?


W wielu kontekstach możesz chcieć ustalić trwałe i obiektywne kryteria, by bronić się przed skrzywieniem. Co liczy się jako nieetyczne zachowanie, nielegalne zachowanie lub bycie niegrzecznym powinno być jasne i niedwuznaczne, nie zaś pełzająco zmieniać się w czasie.


W kontekstach, gdzie właściwe jest używanie elastycznych kryteriów, jak minimalizowanie problemu, nie pozwól, by zmieniające się kryteria przysłoniły ci dokonany postęp. Jest w porządku zajmowanie się coraz mniejszymi problemami, ale nie wolno dopuścić do myślenia, że nie zachodzi żaden postęp. Może mieć więcej sensu używanie stałych kryteriów do mierzenia problemu, żeby dało się śledzić postęp, a potem po prostu przesunąć zasoby. Jeśli używa się względnych kryteriów do mierzenia problemu (jak oenzetowska definicja biedy), to niemal z definicji niemożliwe jest śledzenie postępu.

 

Defining Down Problems

3 lipca 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Steven Novella


Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe.  Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine.

Prowadzi blog Neurologica.