Bogowie jak ludzie: bogowie na niby (III)


Lucjan Ferus 2018-06-24


Poprzednią część cyklu zakończyłem opisem biblijnego mitu o upadku pierwszych ludzi w raju. W tej części postaram się przeanalizować ten mit pod kątem zawartych w nim antropomorfizmów. Słownikowa definicja tego słowa to: „Antropomorfizm 1.Przypisywanie cech ludzkich przyrodzie żywej i martwej. 2. (religijne) wyobrażenie bóstwa na podobieństwo człowieka i przypisywanie mu cech właściwych człowiekowi” (Słownik wyrazów obcych PWN). Ponieważ o cechach (atrybutach) biblijnego Boga pisałem już nieraz, napiszę teraz o jego „działaniach”, które są konsekwencją przypisywanych mu cech i które są bardziej charakterystyczne dla ludzi, a nie dla wszechmocnego bóstwa.

Najzabawniejsze w tym micie jest to, że Bóg, który przez pięć dni stwarzał Ziemię, niebo i resztę Kosmosu SŁOWAMI „Niechaj się stanie!”, w przypadku powołania do istnienia swej „korony stworzenia” – człowieka, przeszedł na „ręczne wytwórstwo” i ulepił go z prochu ziemi, czyli z gliny. Niewiasta natomiast dostąpiła „zaszczytu” zbudowania jej przez Boga z męskiego żebra (Zenon Kosidowski w Opowieściach biblijnych wyjaśnia genezę użycia tego żebra jako budulca, nie będę więc powtarzał jego argumentacji). Ważne jest to, że nasze różne „pisma święte” posługując się pradawnymi mitami jako Prawdą objawioną, opisują rzekomo autentyczne wydarzenia sprzed tysiącleci, „tłumacząc” nam w ten sposób „genezę” naszej rzeczywistości i naszego ułomnego człowieczeństwa.

 

Dalszy ciąg mitu ma podobną – sprzeczną z logiką – wymowę. Bóg zakazuje człowiekowi zerwania i spożycia owocu z drzewa poznania dobra i zła, podczas gdy w istocie zwraca jego uwagę na to drzewo. Gdyby rzeczywiście chciał, by człowiek nie spożył tychże zakazanych owoców, mógł to drzewo uczynić niedostępnym dla niego. Chyba, że chciał go wystawić na próbę, z góry wiedząc jak ona się skończy i dlatego karząc ludzi w raju nie uwzględnił ważnej okoliczności: to jego własne stworzenie – mówiący wąż – przyczyniło się głównie do upadku ludzi, który poskutkował tzw. GRZECHEM PIERWORODNYM człowieka.

 

Nawiasem mówiąc, to rzekomo „diabelskie” kuszenie ludzi (gdyż i tak Bóg jest początkiem wszystkiego), uczyniło z nich istoty bliższe swemu Stwórcy, niż byli dotąd. Dopiero bowiem po zjedzeniu zakazanego owocu „otworzyły się im oczy” i tak jak Bóg poznali czym jest dobro i zło. Wcześniej jak można domniemywać nie potrafili rozpoznawać tych stanów, czyli nie byli przygotowani do samostanowienia i podejmowania właściwych wyborów. Widocznie Bóg chciał sam decydować co jest dla nich dobre, a co złe i przez to być potrzebnym w ich życiu. Dlatego umiejętność rozróżniania dobra i zła ludzie nabyli wbrew woli bożej.

 

No i ten jeden z „piękniejszych” biblijnych antropomorfizmów: „Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze kiedy był powiew wiatru, skryli się przed nim wśród drzew” (Rdz 3,6-8). No, proszę: „mężczyzna i jego żona”, ciekawe kto im udzielił ślubu i wg jakiego obrządku? Mamy tu Boga, który tak jak człowiek uwielbia spacery na świeżym powietrzu, w czasie lekkiego powiewu wiatru niosącego woń kwiatów z kwitnących drzew rajskiego ogrodu, słuchając dobiegających zeń ptasich treli.

 

Te częste spacery Boga po ziemi były czasami kłopotliwe dla ludzi (i to nie tylko dla tych pierwszych), co opisuje choćby ten fragment: „Będziesz miał miejsce poza obozem i tam poza obóz będziesz wychodził. Zaopatrzysz się w kołek, a gdy wyjdziesz na zewnątrz, wydrążysz nim dołek, a wracając przykryjesz to, czegoś się pozbył, gdyż Pan Bóg twój przechadza się po twoim obozie, aby chronić ciebie, a wrogów na łup twój wydać. /../ Pan nie może w nim ujrzeć nic odrażającego, aby się nie odwrócił od ciebie” (Pwt 23,13-15).

 

Wymuszanie higieny osobistej u Izraelitów, tłumaczone wrażliwością Boga na pozostawione przez nich ekskrementy, czemu nie? Każdy przyzna, iż nieopatrzne wdepnięcie w kupę nie należy do przyjemności, widocznie dla Boga Jahwe także. Przepiękny antropomorfizm! Jednakże są to tylko kulturowe „ozdobniki” nie wnoszące nic istotnego w ogólną wymowę tego mitu. Jego istotę możemy poznać z dopisków (także natchnionych Duchem Świętym?), które znajdują się na dole każdej strony Biblii i z nich dowiedzieć się co tak „naprawdę” obraziło Boga w zachowaniu ludzi. Jedne z dopisków tak tłumaczą ten teologiczny problem:

„Wąż-kusiciel jest wrogiem Boga, uosobieniem zła, jest też istotą rozumną, skoro umie mówić. /../ Jego pokusa obiecuje pierwszym rodzicom równość z Bogiem przez uzurpowanie sobie samostanowienia o dobru i złu moralnym. /../ Gorzka ironia: ludzie chcieli dorównać Bogu, sięgając po samostanowienie o dobru i złu moralnym, a srodze się zawiedli”.

Otóż to! W tych paru zdaniach zawarta jest „prawdziwa przyczyna”, dla której prarodzice ludzkości „upadli” i stali się grzeszni: Bóg zakazał im spożycia owocu z drzewa poznania dobra i zła nie z troski o ich długowieczność (gdyż i tak wg Biblii żyli potem ponad 900 lat), ale dlatego aby nie mogli sami decydować o swym losie, wiedząc co jest dla nich dobre, a co złe. Wygląda na to, iż Bóg chciał być ich jedynym autorytetem w kwestiach moralnych, bez którego ludzie nie wiedzieliby jak się zachowywać w życiu, aby go zadowolić. I to jest istotą mitu o „upadku” pierwszych ludzi w raju: Bóg nie chciał pozwolić na samostanowienie swych rozumnych stworzeń,.. którym ponoć dał wolną wolę.

 

Ileż ten mit mówi o „naszym Bogu”! Wszechmocny Stwórca, który Wszechświat stworzył wypowiedzianymi słowami: „Niechaj się stanie!”, nie chce pozwolić swym rozumnym stworzeniom – ludziom na SAMOSTANOWIENIE. Sadzi więc drzewo poznania dobra i zła, z którego zabrania im spożywać owoce pod karą śmierci, a jednocześnie „pozwala” wężowi (gdyż nic nie może istnieć bez wiedzy i woli bożej) skusić ludzi, by mimo wszystko zerwali i zjedli ten zakazany owoc. Po to, by mieć potem powód do ich ukarania według absurdalnej zasady (w kontekście bożych atrybutów): „Zapłatą za grzech jest śmierć” (Rzym 6,23).

 

Cóż to byłby za Bóg, który w taki perfidny sposób zachowuje się w stosunku do własnych stworzeń? Z pewnością nie miłujący ich ani nie miłosierny, także nie sprawiedliwy, o dobroci nawet nie wspominając. Za to bezlitosny, okrutny i podstępny jak i zakłamany. O wielu innych  jego wadach nie będę przypominał. Czy to znaczy, że mamy takiego niedobrego Boga, którego „paskudnego charakteru” powstydziłby się niejeden człowiek? Oczywiście, że nie! Tego „boga” jak i wszystkich innych naszych „bogów” stworzyli bowiem sami ludzie (szamani, kapłani, teolodzy, religijni myśliciele, mędrcy itp.) w bardzo długim procesie kulturotwórczym, obdarzając ich ludzkimi wadami i zaletami, na własne podobieństwo.

 

W jaki sposób powstał ów mit o upadku prarodziców ludzkości w rajskim ogrodzie? Jak tłumaczą to niektóre źródła pozabiblijne? W książce Najtrudniejsze stronice Biblii Zenona Ziółkowskiego w taki sposób przedstawiona jest historia jego powstania (w skrócie):

„W X w. pne. nieznany mędrzec hebrajski (nazywany przez biblistów Jahwistą) podjął się heroicznego trudu, aby odpowiedzieć na bardzo ważne pytanie: „Skąd się bierze zło i grzech? /../ Czyżby grzech był złączony z człowiekiem nierozerwalnie i na zawsze?. /../ Jeżeli grzech uciska obecnie ludzi i nikt nie może się od niego uwolnić, to „na początku” musiało zaistnieć coś, co spowodowało ten stan. Owo cofniecie się, opierało się na oczywistym fakcie: ludzkość powstała przez rodzenie, na początku więc musiała istnieć w jednej parze – mężczyźnie i kobiecie. Opowiadanie o ich stworzeniu /../ jest u Jahwisty wstępem do opowiadania o ich upadku, tak, że jedno i drugie tworzą razem zwartą całość i są od siebie współzależne. Ażeby opisać rzeczywistość, autor natchniony układa „historię” tego, co musiało być na początku, skutki bowiem domagają się odpowiadającej im przyczyny”.

Ciekawe, prawda? Hebrajski mędrzec i zapewne kapłan, WYMYŚLA „przyczynę” (upadek pierwszych ludzi w raju i karę od Boga), która jego zdaniem dobrze tłumaczy grzeszną naturę Izraelitów, nie mogących się w żaden sposób od niej uwolnić (mimo daru Prawa i zawartego przymierza z Bogiem). Chociaż wytłumaczenie powodów powstania tego mitu jest bardziej sensowne niż sam mit o rajskim ogrodzie, to jednak nie przekonuje mnie na tyle, abym uwierzył w logikę opisanych w nim „wydarzeń”. Dlaczego? Dlatego, że przyczyny dające te same lub podobne SKUTKI (czyli grzeszna natura ludzka) mogły być bardzo różne.

 

Np. ów Jahwista założył, że za to coś, co wydarzyło się „na początku” WINĘ ponoszą boże stworzenia: podstępny wąż (w którego ponoć wcielił się szatan) i pierwsi ludzie stworzeni przez Boga, przeznaczeni na prarodziców ludzkości. I że to, co zaszło w raju było wbrew woli bożej, dlatego człowiek musiał zostać za to surowo UKARANY przez Stwórcę. A biorąc pod uwagę, że ta kara (m.in. przymus rozmnażania się z grzeszną naturą) nie dotyczyła wyłącznie pierwszych rodziców, lecz wszystkich ich potomków, którzy kiedykolwiek urodzą się na Ziemi – surowość owej kary była odrażająca w swej niesprawiedliwości i nie uzasadniona w kontekście bożych możliwości. Przez to ów mit nie jest spójny z poprzednim mitem.

 

Zastanówmy się: dlaczego wszechmogący Bóg, który cały Wszechświat stworzył słowami: „Niechaj się stanie!”, miałby karać swoje stworzenia przymusem rozmnażania się z naturą skażoną grzesznymi skłonnościami i potem wywodzić rodzaj ludzki z ułomnych rodziców? Skoro był w stanie nie dopuścić do ich upadku w raju (dzięki wszechmocy i wszechwiedzy), a w ostateczności cofnąć czas i powtórzyć ów rajski epizod (jeśli już tak mu się spodobał) bez udziału podstępnego gada? Dlaczego Bóg – mając nieskończone możliwości i będąc na dodatek nieskończenie miłosiernym – miałby zachować się w taki infantylny sposób, jak to wymyślił ów Jahwista? Nie mógł wymyślić czegoś mniej sprzecznego?

 

Na przykład, by nie szukać daleko wystarczy cofnąć się do poprzedzającego tę opowieść mitu o stworzeniu przez Boga w ciągu sześciu dni nieba i Ziemi, oraz wszystkiego co na niej żyje. W tym micie Bóg w szóstym dniu kreacji, widząc, że wszystko co dotąd stworzył było dobre, postanawia powołać do życia istoty rozumne, czyli jak to potem szumnie nazwano: „koronę stworzenia” – człowieka. „A wreszcie Bóg rzekł: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. /../ Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz /../: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił /../ A Bóg widział, że wszystko co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,26-31).

 

Tylko tyle? I to ma być wszystko?! A gdzie jest urokliwa opowieść o ulepieniu przez Boga człowieka z prochu ziemi, któremu tchnął w nozdrza tchnienie życia, o sadzeniu przez niego ogrodu w Edenie, a w nim drzewa życia i drzewa wiadomości dobrego i złego? O wydanym człowiekowi przez niego zakazie spożycia owocu z drzewa poznania dobra i zła, o podjęciu decyzji uczynienia człowiekowi odpowiedniej pomocy i o ulepieniu z gleby wszelakich zwierząt, którym mężczyzna miał nadawać imiona? Gdzie jest opowieść o uśpieniu przez Boga mężczyzny, wyjęcia żebra z jego boku i zbudowania z niego niewiasty?

 

O wężu, który w przebiegły sposób skusił niewiastę do zerwania zakazanego owocu i podzielenia się nim z mężem? Gdzie jest opowieść o skutkach tego czynu, polegających na otworzeniu się im oczu i zobaczeniu, że są nadzy, więc spletli sobie przepaski z figowych gałązek? O podchwytliwych pytaniach Boga, które pozwoliły mu dowiedzieć się prawdy o karygodnym czynie? I wreszcie o surowej karze jaką nałożył na węża i na ludzi za to, że nie posłuchali jego zakazu? A także o wygonienia ludzi z raju i postawieniu na straży cherubów z połyskującym ostrzem miecza, by strzegli drogi do drzewa życia?

 

Gdzie to wszystko jest? W jaki sposób mamy się dowiedzieć o UPADKU pierwszych ludzi w raju i o okolicznościach w jakich człowiek posiadł grzeszną naturę i stał się śmiertelny? Z czego więc miałaby wynikać katechetyczna nauka Kościoła katolickiego, opisana słowami: „Człowiek zwiedziony przez szatana, pogrzebał w swym sercu zaufanie do Boga, nadużył danej mu wolności i sprzeciwił się Bożemu przykazaniu. W tym objawił się pierwszy ludzki grzech. Odtąd prawdziwa powódź grzechu zalewa świat: Kain zabił Abla; grzech stał się zgubą całej ludzkości”. To są  przecież FUNDAMENTY religijnego nauczania, których nie ma w powyższym micie, dlaczego?

 

Ponieważ to wszystko zaistniało jedynie w WYOBRAŹNI owego hebrajskiego mędrca zwanego Jahwistą i przez to właśnie ów mit jest niewiarygodny. I nie dlatego, że jest niezgodny z posiadaną przez człowieka naturą skłonną do czynienia zła i nieprawości. Nie, nie dlatego. W tym aspekcie ów mit wydaje się być wiarygodny: ludzie mają dość paskudną naturę (jakby dostali ją za karę); potrafią zabijać innych ludzi z różnych powodów, no i są śmiertelni, co nie satysfakcjonuje żadnej świadomej istoty. Czy wszechmocnego Boga nie stać byłoby na stworzenie doskonalszych istot rozumnych? Oczywiście, że tak! Musiało więc zawinić jego stworzenie, a nie doskonały Stwórca (jak twierdzi ów mędrzec).

 

Problem jest w tym, że ów mit jest NIELOGICZNY jeśli spojrzymy na niego od strony Boga, a konkretnie jego atrybutów: wszechmocy, wszechwiedzy, wszechobecności w swym dziele, umiłowania przez Boga jego stworzeń – ludzi, jak i nieskończonego miłosierdzia, zawsze eksponowanego przez duchowych pasterzy. Po prostu, przy atrybutach, które w czasie długiej historii religii przypisali bogom/Bogu teolodzy niemożliwością jest wierzyć, by mógł on zachować się w taki sposób, w jaki przedstawiono go w tym biblijnym micie. Wykazał się on bowiem całkowitym brakiem przewidywania przyszłości, brakiem litości i bezdusznością, a nawet głupotą (jeśli weźmiemy pod uwagę opowieść o arce i potopie). Tak, jakby opisany tam Bóg nie posiadał ŻADNEGO z atrybutów Boga-Absolutu.

 

Natomiast konkluzja, która powinna wynikać z lektury proponowanego przeze mnie w to miejsce mitu, jest taka, do jakiej doszedł cztery wieki temu jej autor – włoski filozof i ateista Cesare Vanini – zanim został spalony na stosie przez Świętą Inkwizycję: „Świat jest taki, jakim go Bóg zamierzył, jeśliby chciał aby był lepszy, byłby lepszy. Jeśli istnieje grzech, widać, że Bóg tak chce. Napisano bowiem, że wszystko czego chce może zrobić”. Po prostu: Bóg stworzył grzesznego człowieka, gdyż taką miał koncepcję i tyle.

 

Tylko od nas zależy jaki wizerunek Boga wyda się nam bardziej wiarygodny: ten prymitywny  Bóg nieświadomy skutków swych działań, dlatego muszący ich doświadczyć, by się o tym przekonać i odpowiednio na to zareagować? Czy Bóg-Absolut znający przyszłość swego dzieła, gdyż swoją świadomością przenika je całe od początku do końca? Albo to pierwsze, albo to drugie, bo połączenie tych wizerunków daje taki właśnie galimatias, jaki opisany jest w Biblii (i nie tylko). Chyba, że potrafi się wierzyć w SPRZECZNOŚCI lub się ich nie dostrzega,.. wtedy można już wierzyć we wszystko.      

 

Czerwiec 2018 r.                                ------ cdn.------