Kreacjonizm i nagonka na Coyne’a w „Daily Caller”


Jerry A. Coyne 2018-06-22


Dla poważnej konserwatywnej witryny internetowej nie jest mądre zgadzanie się z kreacjonistami. Ewolucja jest tak dobrze udowodniona (a moja książka dostarcza tylko małej części dowodów), że kwestionując ją wydajesz się tylko ignorantem; chyba że masz poważną wiedzę naukową i pytania. A nawet wtedy nie umiem wyobrazić sobie dowodu, który obaliłby cały gmach ewolucji: który równocześnie obaliłby pojęcia zmiany ewolucyjnej, doboru naturalnego, gradualizmu, wspólnego pochodzenia i rozdzielania się linii rodowych, które wszystkie podparte są masą dowodów.

„Daily Caller” jednak głosi kreacjonizm w przebraniu „problemów z ewolucją” i robi to na swoją szkodę. Jest to witryna, którą czasem oglądam, o której Wikipedia informuje:

„Daily Caller” jest konserwatywną amerykańską witryną wiadomości i opinii z siedzibą w Waszyngtonie. Założyli ją komentator polityczny Tucker Carlson i Neil Patel, były doradca byłego wiceprezydenta Dicka Cheney’ego. Relacje obejmują politykę, biznes, wiadomości ze świata, rozrywkę, sport, edukację, technologię i energię.

Czytelnik Tim zwrócił mi uwagę na artykuł w „Daily Caller” autorstwa F. LaGard Smitha (oczywiście, religijnego uczonego), który twierdzi, że „opowieść o ewolucji od mikroba do człowieka” (innymi słowy, ewolucja ogólnie) jest „durną, złą nauką”. Kliknijcie na link pod zdjęciem, żeby zobaczyć całą zabawę – i ignorancję.  


http://dailycaller.com/2018/06/15/evolutionists-defend-their-own-creation-story/
http://dailycaller.com/2018/06/15/evolutionists-defend-their-own-creation-story/

Smith zaczyna od powiedzenia, że zastrzeżenia ewolucjonistów do nauczania „problemów z ewolucją” są dwojakiego rodzaju i oba są błędne. Pierwszym z naszych mylnych zastrzeżeń jest, że „istnieje ukryta agenda nauczania biblijnej historii stworzenia”. Ależ oczywiście, że istnieje! Wszyscy o tym wiedzą, a kreacjoniści, zmuszeni przegranymi w sądach do coraz staranniejszego ukrywania swojej religijnej agendy udają teraz, że ich zastrzeżenia do ewolucji są naukowe, jak gdyby wszyscy naukowcy mieli zamącone w głowach. (Pytam: dlaczego ze wszystkich dobrze ustalonych faktów naukowych ewolucja głównie jest kwestionowana przez nienaukowców? I dlaczego ci, którzy kwestionują ją, zawsze są religijni?) A to doprowadza nas do drugiego zastrzeżenia Smitha: że my, ewolucjoniści, nie bierzemy pod uwagę, że zastrzeżenia ludzi takich jak Smith (który oczywiście w żadnym razie nie jest motywowany swoją wiarą religijną) są naukowe!    


Mówi, na przykład, że ewolucjoniści nie potrafią wyjaśnić dokładnie, jak powstały płci. No cóż, to prawda: nie rozumiemy tego jeszcze. Jest to jednak znany „argument z ignorancji” – to jest, że jeśli ewolucja nie potrafi wyjaśnić jednego konkretnego zjawiska, to musi to znaczyć zarówno, że kreacjonizm jest prawdą, bo Bóg musiał brać w tym udział, jak że cały gmach ewolucji jest błędny. No cóż, mamy wiele dobrych hipotez tego, jak powstały płci (nawiasem mówiąc, nie wiemy także, dlaczego płci trwają przy reprodukcyjnej przewadze genów dających rozmnażanie bezpłciowe, ale Smith jest zbyt bezmyślny, by o tym wiedzieć). Jeśli chcecie zobaczyć niektóre z teorii jak i dlaczego wyewoluowało rozmnażanie płciowe, zacznijcie tutajtutaj, a szczególnie tutaj. Ponieważ jednak nie było nas, kiedy ewoluowała płeć, te hipotezy trudno przetestować. Nie wiemy również dlaczego stegozaur wyewoluował płyty na grzbiecie, bo nie było nas, kiedy to się działo i nie można wykonać eksperymentalnych testów. Czy nasza ignorancja w tej sprawie stanowi poważną słabość ewolucji i jest dowodem na istnienie Boga? LOL! To jak powiedzenie, że ponieważ nie wiemy, co Juliusz Cezar zjadł na śniadanie w dniu, w którym został zamordowany, to z pewnością nie istniał.


Nawiasem mówiąc, skoro niewiedza o ewolucji jest dowodem na istnienie Boga, to czy niewiedza o Bogu nie jest dowodem na ewolucję? Czy niezdolność teologów do wyjaśnienia powodów, dla których Bóg pozwala na fizyczne zło, takie jak rak i tsunami (które nauka potrafi wyjaśnić) unieważnia koncepcję dobrego i wszechmocnego Boga, obalając chrześcijaństwo? Pójdźmy jednak dalej. Smith mówi: 

To tylko na początek. Nie wolno również dopuścić, by dzieci szkolne dowiedziały się, że znane „drzewo ewolucji” (ilustrujące podstawowe założenie ewolucji o wspólnym pochodzeniu) nigdy w rzeczywistości nie mogło się zdarzyć. Dobór naturalny w żaden sposób nie mógł dostarczyć równoczesnej, zgranej w czasie pierwszej pasującej do siebie pary samca/samicy każdego z milionów płciowo unikatowych gatunków. (Rozważcie tylko dziwaczny, kanibalistyczny seks modliszek! Lub jeszcze bardziej problematyczne, pierwszego kiedykolwiek samca i samicę gadów, kojarzących się i reprodukujących jak żadne płazy przed nimi.)  

To już jest kompletna głupota, pokazująca nieznajomość tego, jak powstają gatunki. Dzieje się to przez geograficzne rozdzielenie populacji i w tych populacjach stopniowo rozchodząca się ewolucja z czasem zamienia je w rzeczywiste gatunki, które są reprodukcyjnie niezgodne. To trwa – nie jest natychmiastowe z takimi wyjątkami jak autopoliploidalność. Nowy gatunek nie „zaczyna się” od całkowicie nowej, płciowo dopasowanej pary osobników, które są niedopasowane do wszystkich innych członków gatunku. Zaczyna się to z populacją, która ewoluuje, często adaptacyjnie, i w końcu ta ewolucja czyni ją reprodukcyjnie niezgodną z siostrzanymi gatunkami, które również podlegały rozbieżnej ewolucji.


Już ten akapit dyskwalifikuje Smitha, bo pokazuje, że brak mu nawet minimalnej wiedzy, by móc krytykować ewolucję. Jeśli chcesz dobrać się do ewolucji do skóry, musisz najpierw zrozumieć, co krytykujesz!


Na koniec dochodzi do mnie.

W swoim bestsellerze, Ewolucja jest faktem, nawet sceptyk Jerry Coyne wyraźnie uznaje, gdzie leży sedno debaty o ewolucji.  “Lepszym tytułem dla O powstawianiu gatunków - powiada Coyne - byłoby O powstawaniu adaptacji. Choć Darwin zrozumiał, jak i dlaczego pojedynczy gatunek zmienia się w czasie (głównie przez dobór naturalny), nigdy nie wyjaśnił, jak jeden gatunek dzieli się na dwa”. (Czy powiedzenie dzieciom o sprostowaniach dokonywanych przez samych ewolucjonistów byłoby złamaniem „muru rozdzielającego” [państwo i religię – M.K.]?)


Własna próba Coyne’a przedstawienia hipotezy, jak gatunki mogły się „podzielić”, ma do czynienia z ”geograficzną izolacją” powodującą genetyczne zróżnicowanie. Problem polega na tym, że po prostu nie ma dość izolujących gór, rzek lub jezior na planecie, by wyjaśnić pochodzenie dziesiątków milionów różnych gatunków. Jesteśmy więc z powrotem w twardej rzeczywistości naukowej. Jeśli nie ma żadnego wyewoluowanego pierwszego pokolenia żadnego gatunku, to nie może być ewolucji w inny gatunek, ani z pewnością w wyższy gatunek, szczególnie zaś w ludzi.

Przede wszystkim, nie jestem sceptykiem w sprawie specjacji: BADAM specjację i o niej napisałem moją pierwsza książkę. Tak, Darwin nie miał jasnego pojęcia o powstawaniu gatunków, ale moja książka jest próbą pokazania, że nie tylko rozumiemy to znacznie lepiej po 150 latach, ale mamy dowody na samo rozchodzenie się, które było tak istotną częścią książki Darwina. (Jedyny diagram w O powstawaniu dotyczy rozchodzenia się linii rodowych). Geograficzna izolacja istotnie jest naszą najlepszą teorią tego, jak zaczynają się tworzyć nowe gatunki, ale nie jest naszą jedyną teorią (na przykład, poliploidalność u roślin nie wymaga geograficznej izolacji). W każdym razie Smith tylko pokazuje swój fundamentalizm, kiedy mówi, że „nie ma dość izolujących barier, by wyjaśnić powstawanie gatunków”. W rzeczywistości nowe gatunki tworzą się bardzo powoli i nie ma problemu z geograficzną izolacją zachodzącą w tym samym tempie (patrz Speciation Allena Orra i moją). Nawiasem mówiąc, ta książka przytacza mnóstwo dowodów na geograficzno-izolacyjny pogląd na specjację.


Na końcu Smith powraca do ”jeśli nie ma wyewoluowanego pierwszego pokolenia żadnego danego gatunku” (włącznie z ludźmi), to specjacja nie może zachodzić. Czy sądzi on, że potrzeba było Adama i Ewy, by rozpocząć Homo sapiens: że nie mogliśmy wyewoluować z populacji naczelnych, którzy są naszymi wspólnymi z szympansem przodkami? Ten facet musi nauczyć się nieco podstawowej wiedzy o ewolucji. 


Creationism and Coyne-dissing at The Daily Caller

Why Evolution Is True, 16 czerwca 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne


Profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.