Cała Polska myśli o pięcie


Marcin Kruk 2018-06-14


Rano żona poprosiła mnie, żebym wracając z pracy wstąpił do sklepu i kupił jej krem do pięt. Nic dziwnego, że kiedy w drodze do klasy zgromadzenie dorastających zaatakowało mnie pytaniem co myślę o pięcie, jedyna myśl, która mi przyszła do głowy, to krótki wykład o pielęgnacji pięt od zaniedbanej pięty Achillesa do kremu do pięt. Tłum Piętaszków, widząc moją niepewną minę doprecyzował swoje pytanie, informując, że chodzi im o posła Pietę i panią Joannę. Poleciłem im książkę Bronisława Malinowskiego o życiu seksualnym dzikich, co uznali za pod każdym względem zabawną propozycję i zachętę do odwracania uwagi od tego, co było dla mnie pierwszoplanowe. Symbolicznie tupnąłem nogą, mówiąc stanowczo, że o piętach możemy porozmawiać na przerwie, a w klasie zajmiemy się anatomią.

Miłość wiąże się z anatomią – orzekło nie dające za wygraną dziewczę z niewinną buzią i grzesznymi myślami. Zgodziłem się, że tego nie da się ukryć, ale nic nie poradzę na prozaiczny fakt, iż mamy materiał do przerobienia. Okazało się, że oni czytali „Fakt” i pobrali z niego informację o życiu seksualnym Pięty, więc koniecznie chcieli się podzielić swoimi refleksjami.             


Pomyślałem, że nic ich nie uchroni przed kanibalizmem. Pożrą ich oszołomy z „Faktu”, pani Zalewska ze swoją sforą, ksiądz proboszcz, rodzinna tradycja i cudowna nowoczesna technika, z której nikt nie nauczył ich porządnie korzystać. Otworzyłem podręcznik i włączyłem autopilota, mając nadzieję, że dzwonek wypłoszy ich na dziedziniec. Nie myliłem się.


Po szkole, idąc do sklepu, zastanawiałem się, co bym im powiedział mając czas i swobodę mówienia co myślę. Gdyby grzech posła Pięty był największym grzechem PiS-u, to głosowałbym na PiS, ale piętą achillesową PiS-u jest mózg Kaczyńskiego, a nie członek Stanisława P. Musiałbym to jednak powiedzieć jakoś inaczej, może opowiadając raczej o mężach stanu, których reformy pozwalały ludziom rozkwitać.

Czy są jeszcze mężowie stanu w czasach telewizji i „Faktu”, włażących pod łóżka dziennikarzy śledczych i wysokopłatnych pensjonarek myślących, że informują o świecie? Jak bym im opowiedział, że poseł Pięta i ambitna kobieta to sprawa najmniej ważna z ważnych, bo ich życie urządzają dziś ludzie, których wybrał wyborca zaczadzony błekotem. Są bez szans, pomyślałem wkraczając między półki i szukając kremów. Po chwili patrzyłem z rozpaczą na dziesiątki słoiczków z kremami, mając nadzieję, że dojrzę słowo pięta.


Czego pan szuka – usłyszałem dziewczęcy głos, który skojarzyłem z jedną z naszych uczennic. Odpowiedziałem, że kremu do pięt dla żony, niewiadomo dlaczego zażenowany i zirytowany jej wścibstwem. Mariola natychmiast znalazła właściwy krem i przypomniałem sobie uczony artykuł o tym, że kobiety inaczej widzą towary w sklepie niż mężczyźni. Autor, ewolucyjny psycholog, doszukiwał się ukrytych adaptacji w społeczeństwie zbieraczek i myśliwych, przekonując, że mózgi kobiet i mężczyzn wykształciły odmienne umiejętności obserwacji. Czytając ten artykuł uznałem, że trochę to naciągane, ale kto wie, może się okazać, że jednak coś w tym jest.


Mariola na chwilę znikła, dogoniła mnie jednak przy wyjściu ze sklepu i zapytała, czemu byłem zły. Sądziłem, że zauważyła moją irytację na jej pytanie czego szukam na półce, ale okazało się, że uznała, że byłem zły, kiedy pytali mnie o posła Piętę. Odpowiedziałem, że nie byłem zły, że po prostu goni nas program i nie mamy czasu na takie dyskusje.


- Ale teraz wszyscy mówią o tej sprawie – powiedziała, dając do zrozumienia, że to vox populi przydaje znaczenia romansowi osła. Zatrzymałem się przed pomnikiem lokalnego męczeństwa, zastanawiając się jak jej wyjaśnić grozę pomylonych ocen tego co ważne.  Spojrzałem na pomnik z nazwiskami poległych za wolność, której nawet nie umieli sobie wyobrazić, a którą ci, którzy pozostali przy życiu, wkopali w błoto.


- Ten rząd podeptał konstytucję – zacząłem.


- Ludzie nie mówią o konstytucji, mówią o skandalu z Piętą, więc jeśli przestaną głosować na PiS to raczej z powodu Pięty niż z powodu konstytucji. PiS-owi spadło…


Już chciałem wrzasnąć, że Pięcie też spadło, kiedy uświadomiłem sobie, że rozmawiam z młodą kobietą, a na domiar złego uczennicą, więc zacząłem szukać alternatywnych form wyrażenia mojego gniewu. Z łagodnością godną mniejszej sprawy zaczałem wyjaśniać, że jeśli ludzie zmienią swoją orientację wyborczą w związku z romansem posła z ostatniej ławki, to natychmiast wybiorą takich samych osłów tylko z innej partii.


- A są jacyś inni – zapytała Mariola ściskając w garści czekoladowy batonik. Zapytałem, czy zna prawo podaży i popytu. Spojrzała na mnie niepewnie, więc zapytałem, czego ich w tej szkole uczą, co najwyraźniej ogromnie ją rozbawiło, z czego mogłem wnosić, że mogła sobie coś uświadomić. Okazało się, że jednak zna pojęcia podaży i popytu, więc powiedziałem, że mamy takich polityków na jakich jest popyt.


Moja uczennica zgodziła się ze mną, zrzucając jednak odpowiedzialność na innych. Uświadomiła mi, że ona ma jeszcze trzy lata do pierwszych wyborów, a i tak nie wie gdzie taki popyt na innych polityków można zgłosić. Prawdę mówiąc, sam nie mam pojęcia, więc udzieliłem dobrej rady, żeby przestać myśleć o Pięcie i zacząć myśleć na jakich polityków zgłosilibyśmy popyt, gdybyśmy wiedzieli gdzie.


Spojrzałem na zegarek dając do zrozumienia, że więcej nie wymyślimy. Prawdę mówiąc, sytuacja zaczęła być niepokojąca. Stałem na środku miasta z śliczną dorastającą dziewczyną, ludzie zaczynali się już gapić, a ludzie wiadomo, myślą piętą. Zawsze myśleli piętą. Wzrósł popyt na kremy do pięt, jeśli sprzedają je już nawet w takiej dziurze jak nasza, ale to jeszcze  niczego nie zmienia.