Dowcipy, memy, przysłowia

 


Andrzej Koraszewski 2018-06-02


Zaczęło się od przywiezionego z Warszawy dowcipu o tym jak Patryk Jaki zostaje prezydentem stolicy i zmienia jej herb. Mój gość zawiesił głos i z rozbawioną miną oznajmił, że nowym herbem będzie Pawłowicz na Piotrowiczu z mieczem w pochwie. Pewnie normalnie bym się troszkę skrzywił, bo nie przepadam za tak wulgarnymi dowcipami, ale zaintrygowało mnie długie życie głupich dowcipów.

Podczas stanu wojennego do Lundu w Szwecji przyjechał Jerzy Turowicz z żoną Anną. Gościliśmy ich u nas w domu i słuchaliśmy wieści z ponurego kraju. Pani Anna była dystyngowaną damą, wzorem człowieka dbającego o kulturę języka. W jej ustach opowieść o nowym herbie Warszawy może i szokowała, ale nabierała wyjątkowego smaku. W drużynie  rządowych propagandzistów była wtedy wyjątkowa zołza radiowa – Irena Falska. Inną postacią szczególnie nielubianą przez opozycję był tępy aparatczyk Albin Siwak, więc w dowcipie opowiadanym przez panią Annę, nowym herbem Warszawy miała być Falska na Siwaku z mieczem w pochwie. Pan Jerzy dorzucił dowcip o Urbanie: „Gdyby Urban nosił turban, to zamiast świni byłby Chomeini”, a potem jeszcze kilka innych złośliwych dowcipów, co pozwalało rozładować atmosferę opowieści o koszmarze.


Może mi się zdaje, ale mam wrażenie, że w czasach, kiedy nie było jeszcze internetowych  memów (ani nawet Internetu), przekazywany ustnie dowcip miał ważniejszą niż dziś rolę do spełnienia, opowiadał w zwięzłej formie o uczuciach i odczuciach. Ciekawa rzecz, że te dowcipy były odświeżane i zmieniane, wędrowały również z kraju do kraju. Nasze dowcipy o milicjantach odkrywałem w Szwecji jako dowcipy Szwedów o Norwegach, ale Francuzi twierdzili, że to podkradzione dowcipy Francuzów o Belgach, a przybysze z Ameryki twierdzili, że słyszeli je jako Polish Jokes. Nie przesadzam, dokładnie w tej kolejności słyszałem dowcip o tym ilu milicjantów (Norwegów, Belgów, Polaków) potrzeba do wkręcenia żarówki.            

              

Nieustające pytanie, dlaczego lubimy oglądać horrory, dlaczego bawią nas głupie dowcipy, dlaczego internetowy mem zastępuje próbę samodzielnego opowiedzenia o swoich myślach i uczuciach? W dawnych czasach panie haftowały makatki z sentencjami, hasła na sztandarach mają nas jednoczyć, ale również zniechęcić do zadawania  niepotrzebnych pytań.    


Zapytałem zaprzyjaźnioną nauczycielkę, czy ogląda czasem strony Facebooka swoich uczniów. Odpowiedziała, że nie, bo tam powtarzają się w kółko banalne memy, które wyłącznie informują, że tych młodych ludzi skutecznie zniechęcono do wszelkich prób samodzielnego formułowania myśli. Próby nakłonienia ich, żeby wyzwolili się z lęku i zamiast tych internetowych makatek próbowali opowiedzieć o swoich dylematach, żeby używali Internetu jako narzędzia rzeczywistej komunikacji, żeby strona Facebooka była opowieścią o pasji, wywołują zdumione spojrzenia i ledwo zamaskowane wzruszenie ramion.


Trudno się dziwić, facebookowe strony dorosłych rzadko są inne. Może tak być musi, może po prostu tak to jest, że krzywa dzwonowa ma dwie strony, a ci, którzy plasują się na jej szczycie są bardzo przeciętni.


Ciekawa rzecz, wysoki poziom IQ nie koreluje się ani z dobrocią, ani z życiową mądrością, ma silną korelację ze zdolnością produkowania memów, z których jedne są banalne, inne fałszywe lub podłe, a jeszcze inne kuszą, żeby je jednak powielić. Na pochyłe drzewo każda koza skacze, ale są takie kozy, które zadziwiają. Trafiają się również dowcipy, które bawią bardziej niż inne.


Facebookowy znajomy przekazał niedawno dowcip o przyjętym do klubu piłkarskiego Murzynie. Na pierwszym treningu, na który przyszedł trener narysował na tablicy prostokąt i kółko. To jest piłka, powiedział wskazując na kółko, a to jest bramka, kontynuował, wskazując na prostokąt. Murzyn wściekłym głosem zwrócił mu uwagę: Panie, ja mieszkam w tym kraju od wielu lat, studiowałem polonistykę…


O, najmocniej pana przepraszam, odpowiedział trener, ale ja nie mówiłem do pana, tylko do tego rudego filozofa, który obok pana siedzi.      


P.S. Ilu psychoterapeutów potrzeba do wkręcenia żarówki?

Wystarczy jeden, ale potrzebuje trzech sesji, żeby przekonać żarówkę.