Kazania na górkach


Andrzej Koraszewski 2018-05-29


Jak opowiedzieć Chińczykowi o kazaniach na naszej Jasnej Górce, nie pojmie. Co innego Pers, skojarzy z Kom i będzie w domu.  Jest tych Jasnych Górek na świecie bez liku, a wszystkie reklamują objawienia. Objawienia są piękne, dają poczucie posiadania wiedzy bez trudu jej zdobywania. Albo sam bóg, albo jakiś anioł w jego imieniu, szepnął coś komuś i teraz musimy tylko nagłaśniać, a Jasne Górki do nagłaśniania nadają się jak znalazł.

Oczywiście możemy zignorować Jasne Górki (chociaż Jasne Górki nigdy nas nie skreślą i kapłani każący na Jasnych Górkach będą się domagali, jeśli nie powrotu, to przynajmniej posłuszeństwa ich obłąkanym prawom). Jednak nawet ci, którzy uciekli od religii, nie mogą być pewni, że uwolnili się od głoszących objawienia kapłanek i kapłanów.


Dostałem właśnie zaproszenie  na I Forum Praw i Wolności organizowane przez Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Konferencja zorganizowana w ramach celebrowania 70 rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, a patronować jej będzie pan Jarosław Gowin, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz wicepremier też.


Będzie to zatem taka Jasna Górka, na której diabeł ogonem na mszę dzwoni. Kiedy nienawidzisz jakiejś idei, a jest ona zbyt mocna, by ją zniszczyć, możesz ją zawłaszczyć i zmienić w jej przeciwieństwo. Ordo Iuris celebrująca rocznicę uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka to znacznie więcej niż parodia, to niebezpieczny podstęp, na który wielu da się nabrać.


Tematem konferencji będą „strategiczne problemy ustrojowe i wyzwania związane z ochroną praw człowieka oraz praw obywatelskich”. Jak wiemy, Ordo Iuris zajmuje się głównie ochroną praw zarodka oraz ograniczaniem praw obywatelskich, a w pierwszym rzędzie praw kobiet, o których z objawienia wiemy, do czego mają służyć.  


Jak dowiadujemy się z tego zaproszenia:

„Zależy nam jednakże również, aby odpowiedzieć na pytanie, czy we współczesnej dyskusji nad stanem przestrzegania praw człowieka mogą nam pomóc klasyczne pojęcia sprawiedliwości, tradycji i autorytetu. Będziemy też próbowali określić zależności pomiędzy prawami obywatelskimi a obowiązkami obywatelskimi i odpowiedzialnością obywatelską.

Wierzymy, że podejmując trudne pytania o dobre prawo możemy stworzyć skuteczne gwarancje wolności obywatelskich, pozwalając, by nasza wspólnota właściwie odpowiedziała na podstawowe wyzwania rozwojowe.” (Szczegółowe informacje: www.fpiw.pl)

Podczas gdy Ordo Iuris zajmuje się naprawianiem polskiego prawa i poszerzaniem naszych wolności w ukradzionym i przemienionym nie do poznania duchu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Organizacja Narodów Zjednoczonych przyznała Syrii przewodzenie Konferencji Rozbrojeniowej. Dyplomacja na tej Jasnej Górce nie jest łatwa. Stany Zjednoczone zwróciły się do Rosji z sugestią, aby nakłoniły rząd Syrii, by zrezygnował z tej zaszczytnej funkcji ze względu na silnie podbudowane zarzuty wielokrotnego użycia broni chemicznej przeciw własnej ludności (o innych grzeszkach nie wspominając). Nie znamy odpowiedzi Rosji, natomiast pan Antonio Guterres  powiedział, że nie posiada wpływu na to, kto obejmuje przewodzenie tej Konferencji, ale wyraził nadzieję, że syryjskie przewodzenie nie będzie miało negatywnego wpływu. Ambasador Syrii przy ONZ, Hussam Alaa, zapewnił, że Syria jest zawsze dziewicą i orzekł, że „to nie Syria może zaszkodzić konferencji, ale kraje, które zabierają głos, by usprawiedliwić agresję przeciw suwerennemu państwu z pogwałceniem międzynarodowego prawa.”


Tak więc, Narody Zjednoczone będą rozbrajać świat pod przewodem Syrii, co już samo w sobie jest rozbrajające. Tymczasem pochodzący z Grecji Komisarz UE, Dimitris Avramopoulos, poinformował w Marrakeszu Piątą Ministerialną Konferencją ds. Migracji i Rozwoju, że migracja (mieszkańców Afryki) „jest dla nas wszystkich priorytetem”. Były różne pomysły na wsparcie gospodarczego i społecznego rozwoju krajów afrykańskich, ale można odnieść wrażenie, że tam, gdzie ten rozwój ma faktycznie miejsce, nie ma on nic wspólnego ani z wysiłkami Organizacji Narodów Zjednoczonych, ani z wysiłkami Unii Europejskiej, ani wreszcie z działaniami byłych mocarstw kolonialnych.  


Pierwsza Ministerialna Konferencja w sprawie migracji i rozwoju miała miejsce w Maroko i zapoczątkowała głośny Rabat Process, który miał doprowadzić do ograniczenia migracji z krajów afrykańskich przez wsparcie rozwoju. Ponieważ ze wsparcia nic nie wyszło, zaczęto wspierać migrację.     


Od pierwszej konferencji migracja z krajów afrykańskich radykalnie wzrosła i dziś już 9 milionów mieszkańców Afryki znalazło w Unii schronienie przed objawieniami w swoich krajach. Czy to znaczy, że ci ludzie otrzymują solidne wykształcenie i jest nadzieja, że z czasem powrócą do swoich ojczyzn wnosząc tam rozwój? Broń boże, taki wniosek byłby raczej przedwczesny. Główne kraje z których pochodzą migranci, to Egipt, Maroko, Somalia, Sudan i Algieria, a więc kraje, w których jest więcej napięć na tle religijnym niż reform. Oczywiście ministerialna konferencja o przyczynach braku reform raczej nie dyskutuje,  ponieważ kogoś mogłoby to mocno urazić. Wsparcie dla rolnictwa tych krajów i powiązanie pomocy z zainteresowaniem odbierającym pomoc rządów problemami ich własnych obywateli oznaczałoby działanie w duchu, w jakim rodziła się Unia, a ten duch wydaje się być dawno porwany przez komisarzy i kaznodziejów każących na takiej czy innej Jasnej Górce. 


Europa pomaga głównie Palestynie i to raczej w walce z „okupantem” niż o poprawę losu Palestyńczyków. Los Palestyńczyków mordowanych przez Arabów nikogo nie porusza i pomordowanych nikt nie liczy, bombardowania obozu palestyńskich uchodźców pod Damaszkiem nikt nie zauważył, bo wszyscy byli zajęci obserwowaniem bezprawnego bronienia swojej granicy przez Izraelczyków. Nie wiadomo, czy jest to efekt objawień religijnych, czy ateistycznych, tak czy inaczej kazań o amoralnej obronie żydowskich granic i żydowskiego życia usłyszeliśmy ostatnio bez liku. Wielu uczonych kaznodziei martwi brak proporcjonalności. Palestyńscy terroryści tak bardzo się starają, a izraelskich ofiar jest tak tragicznie  mało, to nie jest uczciwe i wygląda jak zbrodnia wojenna. Rozpacz kaznodziejów nie ma granic.


W tej sprawie długa tradycja kazań na Jasnych Górkach przynosi owoce.  Jak wynika z przeprowadzonych właśnie badań na próbie 1007 dorosłych Francuzów, „syjonizm to konspiracyjny ruch zmierzający do manipulowania zachodnimi społeczeństwami na korzyść Żydów”. Takiego zdania było 53 procent respondentów. 57 procent odpowiadających uznało, że Izrael jest zagrożeniem dla regionu, dla 38 procent samo istnienie Izraela rodzi antysemityzm, a 51 procent uważa, że Izrael jest teokracją.


Żeby było ciekawiej w tej samej badanej grupie większość zgodziła się, że antysyjonizm jest formą antysemityzmu (ale nie wiadomo co respondenci przez to rozumieli).


Nie wiemy, co takie badanie pokazałoby w innych krajach, wiemy jednak co mówią kapłani, co mówią politycy i co pisze prasa. U nas kapłani domagają się uznania, że wszyscy Polacy ratowali Żydów, politycy popierają wszystkie antyizraelskie rezolucje ONZ, a prasa (lewicowa, prawicowa i inna) starannie pomija wszystkie wypowiedzi arabskich dysydentów. Istnienie Żydów denerwuje skrajną prawicę, zaś obrona żydowskiego życia w Izraelu doprowadza do rozpaczy lewicę. A wszystko to w ramach walki o poszanowanie naszych swobód i wolności i z myślą o poprawieniu naszych praw.


Kradzież autorytetów moralnych jest sportem uprawianym od zarania dziejów, wystarczy się odpowiednio przebrać, używać właściwych słów, urządzić zacnie Jasną Górkę i rozpocząć walkę o poszanowanie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka w licheńskim duchu. W biznesie wrogie przejęcie można dostrzec bez trudu, w świecie polityki większość wydaje się mieć z tym poważne problemy.