Czy media rzeczywiście rozumieją przemoc w Gazie?


Simon Plosker 2018-05-17


Po scenach przemocy na granicy Gazy w poniedziałek 14 maja, Izrael stoi teraz oskarżony przez swoich krytyków o różne zbrodnie wobec ludu palestyńskiego.


Kto odnosi korzyści z obrazów zabitych i rannych Palestyńczyków? Jest tylko jeden zwycięzca w tej sytuacji, a Izrael z pewnością nie świętuje rozlewu krwi. Zdjęcia Izraelczyków świętujących przeniesienie ambasady USA w tym samym czasie tworzą jednak fałszywy wizerunek izraelskiego braku wrażliwości.


Dla terrorystycznej organizacji Hamas jak zawsze była to sytuacja, w której nie może przegrać. Udane przezwyciężenie Izraelskich Sił Obronnych przez przełamanie się przez barierę graniczną Gazy, umożliwiłoby palestyńskim terrorystom na przeprowadzenie ataków przeciwko Izraelczykom i byłoby zwycięstwem. Jeśli to się nie uda, sceny jatek, ściągające światowe potępienie na Izrael, byłyby zwycięstwem PR, umożliwionym przez chętne media.   


Wydaje się, że ten drugi scenariusz został osiągnięty przez Hamas i jego zwolenników.


Post na Facebooku po arabsku (przetłumaczony tutaj) w kryształowo jasny sposób pokazuje, jakie były intencje Hamasu:


Palestyńskie media społecznościowe przed zamieszkami w Dzień Nakby:<br />„Poniedziałek rano zaczniemy od zgromadzenia o 10:00 wzdłuż trasy Jacher, od Beit Hanoun aż do Rafah. Czas rozpoczęcia zostanie ogłoszony i po tym czasie wszyscy demonstranci zaczną jedną masą, z mocnym sercem zmierzać ku płotowi [granicznemu] aż obali się. Marszowi będą towarzyszyć głośniki, które będą gromadzić tłum i nie dopuszczą do rozproszenia się grupy. Marsz naprzód będzie za buldożerami, które obalą płot, oczyszczając drogę dla demonstrantów.Uprasza się protestujących, by działali zgodnie z żądaniem przyniesienia noża lub broni palnej i ukrycia jej pod ubraniem, i nie używania jej poza [sytuacją], kiedy jest potrzeba schwytania żołnierzy lub mieszkańców Izraela. Prosi się, by ich nie zabijali, ale przekazali ich siłom oporu [terrorystom Hamasu], bo to jest ważna karta przetargowa, której Izrael boi się.Konieczne jest podjęcie akcji i wygnanie snajperów z ich pozycji. Konieczne jest ujawnienie ich pozycji i staranne planowanie działania przeciwko nim. Nie przejmujcie się zabitymi i rannymi – tym zajmą się zespoły medyczne. Waszym zadaniem jest mądre działanie w terenie i wypełnianie instrukcji”.   Przy tym scenariuszu, które media w uczciwy sposób relacjonowały wydarzenia, a które wskoczyły do tramwaju zwanym „potępienie”?

Palestyńskie media społecznościowe przed zamieszkami w Dzień Nakby:


„Poniedziałek rano zaczniemy od zgromadzenia o 10:00 wzdłuż trasy Jacher, od Beit Hanoun aż do Rafah. Czas rozpoczęcia zostanie ogłoszony i po tym czasie wszyscy demonstranci zaczną jedną masą, z mocnym sercem zmierzać ku płotowi [granicznemu] aż obali się. Marszowi będą towarzyszyć głośniki, które będą gromadzić tłum i nie dopuszczą do rozproszenia się grupy. Marsz naprzód będzie za buldożerami, które obalą płot, oczyszczając drogę dla demonstrantów.

Uprasza się protestujących, by działali zgodnie z żądaniem przyniesienia noża lub broni palnej i ukrycia jej pod ubraniem, i nie używania jej poza [sytuacją], kiedy jest potrzeba schwytania żołnierzy lub mieszkańców Izraela. Prosi się, by ich nie zabijali, ale przekazali ich siłom oporu [terrorystom Hamasu], bo to jest ważna karta przetargowa, której Izrael boi się.

Konieczne jest podjęcie akcji i wygnanie snajperów z ich pozycji. Konieczne jest ujawnienie ich pozycji i staranne planowanie działania przeciwko nim. Nie przejmujcie się zabitymi i rannymi – tym zajmą się zespoły medyczne. Waszym zadaniem jest mądre działanie w terenie i wypełnianie instrukcji”.   

Przy tym scenariuszu, które media w uczciwy sposób relacjonowały wydarzenia, a które wskoczyły do tramwaju zwanym „potępienie”?



Protesty „bez przemocy”?


Przez całe tygodnie przygraniczne protesty w Gazie (mimo dowodów, że jest wręcz odwrotnie), były przedstawiane jako pokojowe demonstracje na podobieństwo takich  protestów jakie organizowane były przez Gandhiego i Martina Luthera Kinga.


Rzeczywistość, jak relacjonowała „Washington Post”, była zupełnie inna:

 

Protesty jednak wydawały się mieć więcej przemocy niż w poprzednich tygodniach. Niektórzy młodzi mężczyźni przynieśli noże i nożyce do przecinania drutu. Na miejscu zgromadzeń na południe od miasta Gaza organizatorzy wzywali protestujących przez głośniki, by przedarli się przez barierę graniczną, mówiąc im, że izraelscy żołnierze uciekają ze swoich stanowisk, kiedy je [w rzeczywistości] wzmacniali.

. . .

Podczas gdy jedni mówili, że podporządkują się oficjalnym wezwaniom do utrzymywania pokojowej demonstracji, inni mówili o swoim entuzjazmie, by wedrzeć się do Izraela i siać spustoszenie.  


“Jesteśmy podnieceni, by przypuścić szturm i dostać się do środka” – powiedział 23-letni Mohammed Mansoura. Zapytany, co będzie robić wewnątrz Izraela, odpowiedział: „Cokolwiek możliwe, zabijać, rzucać kamieniami”.


Dwóch innych młodych ludzi demonstrowało wielkie noże i powiedzieli, że chcą zabić Żydów po drugiej stronie płotu.

. . .

Olbrzymia większość demonstrantów była nieuzbrojona, ale koło parkingu mężczyzna wyciągnął AK-47 i wycelował w izraelskiego drona rozrzucającego ulotki. Wystrzelił serię kul w powietrze i strącił go. Później rozległo się więcej strzałów, kiedy palestyńskie frakcje kłóciły się o to, kto zatrzyma strąconego drona, powiedzieli gapie. 


Poniższego filmu nie dało się przenieść, a warto go obejrzeć przechodząc do oryginalnego tekstu.



Mimo obfitości dowodów na poważne zagrożenie izraelskiego bezpieczeństwa i życia izraelskich obywateli w społecznościach mieszczących się zaledwie o kilkaset metrów od granicy Gazy,  artykuł redakcyjny (który odzwierciedla poglądy kierownictwa redakcji) w „Guardianie” nie przyznał tego, obarczając całą winą Izrael:  


Jest niewybaczalne dla żołnierzy armii, w szczególności znajdujących się pod kontrolą demokratycznych cywilnych władz, by strzelać i zabijać protestujących, z których niemal większość była nieuzbrojona i nie stanowiła wiarogodnego zagrożenia. A jednak, dziś na granicy Gazy i Izraela izraelscy żołnierze, jak się wydaje, właśnie to robili. Izraelczyków powinien wstrząsnąć fakt, że demonstranci najwyraźniej bezkarnie zostali ostrzelani gradem kul. Były dziesiątki zabitych i okaleczonych wśród Palestyńczyków, którzy maszerowali do granicy, aby zaznaczyć swoje prawo powrotu do domów przodków. Izraelska armia nie okazuje żadnego wstydu popełniając coś, co wygląda jak zbrodnia wojenna.    


Zaznaczyć?!           


W tym artykule redakcyjnym słowo Hamas nie pojawia się ani razu. Jak można komentować te wydarzenia bez najmniejszego odniesienia do władców Gazy? Żadnej wzmianki o organizacji terrorystycznej, która porwała palestyńskie protesty dla własnych celów?


Artykuł redakcyjny w The Daily Telegraph przynajmniej przyznaje, że w rzeczywistości Izrael znalazł się w sytuacji, w której:


Strata życia jest przerażająca, ale izraelscy żołnierze znaleźli się w sytuacji, w której próbowali powstrzymać przed przedarciem się przez granicę tysiące demonstrantów podżeganych przez Hamas. Gdyby im się to udało, mogłoby dojść do większej masakry.     


Publicysta Daily Mail, Mark Almond, również zauważył zagrożenie, którego „Guardian” nie uznaje:


Są tu jednak dwie sprawy, które trzeba wziąć pod uwagę rozważając reakcje Izraela. Przede wszystkim, centralną kwestią radykalnych ruchów palestyńskich jest odzyskanie dawnych ziem, które są obecnie terytorium Izraela. To jest to, co kryje się za „Wielkim Marszem Powrotu”.    


To jednak, z natury rzeczy stanowi zagrożenie dla samej egzystencji państwa Izrael. Dlatego siły bezpieczeństwa czują, że niezależnie od brutalnych konsekwencji nie mogą pozwolić, żeby tysiące demonstrantów wielką falą przekroczyły granice i rozlały się w Izraelu.     


Druga sprawa, to chociaż większość demonstrantów jest nieuzbrojona, niektórzy zdecydowanie są uzbrojeni. Zapał Hamasu, by cynicznie wykorzystać niezadowolenie oznacza, że muszą być w tym tłumie brutalni terroryści, uzbrojeni w noże, broń palną, koktajle mołotowa, a nawet wyrzutnie rakiet.        


Co więcej, izraelska służba bezpieczeństwa, Shin Bet, wydała oświadczenie wyjaśniające, że Hamas wydał polecenie swoim bojówkarzom, by trzymali się z tyłu oczekując na możliwość, kiedy zostanie dokonany wyłom w płocie granicznym:


Jest zakaz zbliżania się do płotu granicznego przez aktywistów Hamasu póki płot nie jest zniszczony, ze względu na obawy, że mogą zostać zabici lub zatrzymani przez IDF. Potem będą mogli wkroczyć do Izraela ukryci w tłumie i przeprowadzić ataki terrorystyczne.
 


Hamas ukrywa się za palestyńskimi dziećmi


Fakt, że palestyńskie dzieci zostały zabite lub ranione podczas wczorajszych zamieszek, jest zarówno szokujący, jak i tragiczny. (AP cytowała związanego z Hamasem urzędnika służby zdrowia, który poinformował, że sześcioro z zabitych wczoraj, to były osoby nieletnie.) Również małe dziecko jest wśród ofiar, jako rezultat zatrucia gazem łzawiącym, co jest szczególnie poruszające.


Jednak media nie zastanawiają się nad pytaniem, dlaczego palestyńskie dzieci są zachęcane do udziału w zajściach, które w sposób nieunikniony muszą przerodzić się w zamieszki połączone z ryzykiem utraty życia.      


Dla Hamasu poświęcenie życia palestyńskich dzieci jest zyskiem.


Video, którego nie dało się przenieść i które można obejrzeć w oryginalnym tekście.  



Przeniesienie amerykańskiej ambasady jest fałszywie przedstawiane jako przyczyna przemocy

 

Przeniesienie kulminacji „Marszu powrotu” o jeden dzień okazało się znakomitym chwytem propagandowym Hamasu, który dostał od mediów dokładnie to, czego oczekiwał.

W doniesieniach widzieliśmy to oszukańcze połączenie zamieszek z otwarciem amerykańskiej ambasady w Jerozolimie. W doniesieniach na żywo dzielono ekran, by równocześnie pokazywać Amerykanów i Izraelczyków celebrujących otwarcie ambasady i sceny przemocy w Gazie. Dawało to fałszywe wrażenie, że przyczyną przemocy związane jest z przeniesieniem ambasady.


<span><a href=\

David Makovsky@DavidMakovsky

1/2 Podzielony ekran skłaniał wczoraj ludzi do uwierzenia, że to otwarcie ambasady w Jerozolimie spowodowało protesty. W rzeczywistości masowe protesty w Gazie trwały od sześciu piątków pod hasłem “Powrotu” z kulminacją w dzień Nakby (Katastrofy), czyli dnia narodzin Izraela w 1948 roku.

12:27 PM - May 15, 2018



Miało to również stworzyć wrażenie bezduszności wobec ofiar śmiertelnych, które miały miejsce w niewielkiej odległości od tych uroczystości.



Dla niektórych mediów i komentatorów, to wszystko nie miało nic wspólnego z ludobójczymi celami Hamasu ani nawet z żądaniem „prawa powrotu”, które było przyczyną przemocy. Nie, to była reakcja na przeniesienie ambasady.


Bez wątpienia wielu przedstawicieli mediów przeciwstawia się wszystkiemu, co robi amerykański prezydent Donald Trump i to znalazło swój wyraz w obarczaniu winą Trumpa i jego decyzji o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela jako głównej przyczyny przemocy.


Artykuł redakcyjny w New York Times pokazał bardzo wyraźnie kogo uważa za głównego winnego:



Independent stwierdzał to samo:


Już dziesiątki ludzi straciły życie w efekcie tego w wysokim stopniu prowokacyjnego ruchu.


Przynajmniej gazeta Wall Street Journal przejrzała tę grę:


Przemoc popsuła poniedziałkową ceremonię przeniesienia amerykańskiej ambasady w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy, ale ta ceremonia była tylko wymówką, a nie przyczyną. Palestyńczycy z Hamasu protestujący na granicy Gazy z Izraelem prowadzili swoją odwieczną wojnę przeciw istnieniu żydowskiego państwa niezbyt przejmując się tym, gdzie urzędują dyplomaci amerykańscy.      


USA Today
 również próbowała uzupełnić kontekst tych rozruchów:


Jeśli idzie o samo przeniesienie amerykańskiej ambasady, możecie zapoznać się z prawną stroną tej operacji oglądając wideo zamieszczone w Jerusalem Post nagrane przez redaktora HonestReporting, Daniela Pomerantza jak również z artykułem w The Federalist.

 

 

Propagandowe zwycięstwo Hamasu?

Wiele mediów zaniechało dociekania  jaka była przyczyna przemocy, ograniczając się do płytkich analiz przeniesienia amerykańskiej ambasady i protestowania w Dzień Nakby. Publicysta Daily Telegraph pisał:


Demonstracje miały na celu ponowne ściągnięcie uwagi świata na konflikt izraelsko-palestyński. Hamas ma nadzieję, na zmobilizowanie swoich międzynarodowych sympatyków do poparcia jego sprawy. Śmierć wielu Palestyńczyków spowodowała również zachodnią krytykę Izraela – co jest innym sukcesem z perspektywy Hamasu.  


Jest tu jeszcze jeden zysk, jaki wynosi Hamas z tych protestów – kupują czas.


Hamas jest w desperackiej sytuacji mając najniższe poparcie od chwili, kiedy wygrali wybory w 2006 roku i przechwycili władzę siłą w rok później. Cokolwiek mogą zrobić, żeby odzyskać oddech jest dla nich cenne. Organizacja próbuje ukryć niezadowolenie mieszkańców Gazy, mając nadzieję, że zewnętrzna sytuacja się poprawi, a przede wszystkim, że przetrwają kolejny dzień.        


Podczas gdy dymy płonących opon osiadają i powietrze nad Gazą się przejaśnia, Izrael stoi w obliczu kolejnego ataku na swoje prawomocne istnienie i na swoją reputację w oczach międzynarodowej opinii publicznej.   


Does the Media Really Understand the Gaza Violence?

Honest Reporting, 15 maja 2018

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski

 

Simon Plosker


Izraelski dziennikarz związany z „Times of Israel” i redaktor naczelny strony HonestReporting.