Gazańczycy są ofiarami ideologii i nienawiści


Ben-Dror Yemini 2018-05-15

Palestyńczycy podpalają przejście graniczne Kerem-Szalom, piątek (zdjęcie: IDF Spokesperson's Unit)

Palestyńczycy podpalają przejście graniczne Kerem-Szalom, piątek (zdjęcie: IDF Spokesperson's Unit)



Palestyńczyków, którzy demolują terminal towarowy i rurociągi mające na celu ułatwienie życia Gazańczyków oraz wysyłają płonące latawce przez granicę, nie mogłoby mniej obchodzić cierpienie ludzi w Gazie. Wręcz przeciwnie, chcą je powiększyć, bo to jest ideologia Hamasu – zniszczenie i ruina. 

 

Izraelczycy, wszyscy Izraelczycy – poza niewielką mniejszością ludzi o twardych sercach – patrzą z wielkim smutkiem na mieszkańców Strefy Gazy. Bezrobocie wśród młodych Gazańczyków dochodzi do 60 procent, brakuje czystej wody i leków, a elektryczność jest dostarczana tylko przez kilka godzin dziennie. 


Większość Izraelczyków chciałaby widzieć Gazę kwitnącą i prosperującą. Kiedyś, przed wycofaniem się z Gazy, były plany zbudowania „Singapuru Bliskiego Wschodu”. Po raz pierwszy w swojej krótkiej historii Palestyńczycy zdobyli suwerenność, choć na niewielkim terytorium.  

 

To mógł być cudowny początek. Bez okupacji. Bez osiedli. Bez Izraela. Przejścia do Izraela i Egiptu działały zgodnie z porozumieniem, którego stroną była Unia Europejska. Towary napływały rzeką. Cały świat patrzył z ogromnym pragnieniem pomocy. Mohammad Dahlan, który zajmował się wycofaniem Izraela z ramienia Autonomii Palestyńskiej, mianował zespół 42 ekspertów, którzy mieli spełnić marzenie o Singapurze z pomocą Banku Światowego.  

 

Wiemy, co stało się potem. Zamiast Singapuru otrzymaliśmy Afganistan. Zdarzyło się to przede wszystkim dlatego, że przemysł nienawiści przeważył nad przemysłem dobrobytu. Hamas przechwycił Strefę Gazy stosując bestialską przemoc, obejmującą także masowe egzekucje Palestyńczyków. Anulowanie porozumienia o przejściach granicznych doprowadziło do blokady, której Izrael nigdy nie chciał. Właśnie tego jednak chciał Hamas.

 

Gaza zamieniła się miejsce ucisku, cierpienia i samo-wiktymizacji. Strefy przemysłowe osiedli zamieniono w ruiny lub obozy szkoleniowe dżihadu. Strefę Gazy pokryła wielka ciemność. Raz jeszcze dowiedzieliśmy się, że gdzie tylko radykalny islam podnosi głowę, wynikiem jest zniszczenie, ruiny i rozlew krwi. Gaza doznała tego samego losu. Nie z powodu Izraela, nie z powodu Egiptu, ale ponieważ mroczny islam dostarczył jedynej rzeczy, jaką potrafi dostarczyć – zniszczenia.

 

Teraz jest protest. Wielu mieszkańców Strefy Gazy wie, że Hamas jest jedynym odpowiedzialnym za wielką ciemność, jaka na nich spadła. Broń Boże jednak, by pokazali oskarżycielskim palcem na tych, którzy naprawdę są odpowiedzialni za tę sytuację. W końcu, ci, którzy biorą udział w protestach przy granicy, stali się uzależnieni od zbudowanego przez Hamas przemysłu podżegania.  

 

W godzinie potrzeby ofiary zwracają się do meczetów, gdzie otrzymują wzmocnioną dawkę podżegania. Nie ma potrzeby, by wszyscy się temu poddali. Jest jednak wystarczająco dużo podburzonych i nieszczęśliwych młodych ludzi, którzy są gotowi poświęcić siebie i swój lud ideologii nienawiści.

 

Zarówno w zeszłym tygodniu, jak w ten piątek, grupy tych podburzonych ludzi wdarły się do przejścia Kerem Szalom po stronie Gazy, miejsca, gdzie dostarczane są towary dla mieszkańców Strefy. Hamas często używa tych towarów do własnych celów lub przekazuje je swoim ludziom. Niemniej po tym, jak Egipt zadał śmiertelny cios tunelom i wobec tego, że przejście Rafah jest przez większość czasu zamknięte, przejście Kerem Szalom jest drzwiami Gazańczyków do mąki, owoców, jarzyn i paliwa. Bez tego ich cierpienie osiągnie nowe poziomy.



Palestyńczyk przygotowuje latawiec z bombą zapalającą na granicy Gazy (Zdjęcie: AFP)

 

Uczestników zamieszek, określanych w różnych gazetach (czasami także w izraelskich) jako „niewinni protestujący” lub „niewinni cywile”, nie mogłoby to mniej obchodzić. Nie dążą do pokoju. Nie wysyłają latawców ze swastykami lub zapalających latawców przez granicę w próbie zaradzenia cierpieniu. Wręcz przeciwnie, chcą je powiększyć, bo to jest ideologia Hamasu i Islamskiego Dżihadu – zniszczenie i ruina. To dlatego podpalają towary i paliwo, które mają złagodzić, choćby trochę, cierpienia Gazańczyków.

 

Dwukrotnie już IDF zniszczyła tunele terroru zbudowane pod przejściem Karen Szalom. Dlaczego zbudowali je właśnie tam, że wszystkich miejsc? Dlaczego ranią samych siebie? To jest niezrozumiałe dla człowieka z zewnątrz. Irracjonalność jest ich logiką. Ponieważ łatwiej jest prowadzić marketing samouszkodzeń niż odbudowy, dobrobytu i pracy. Tak więc jedni członkowie Hamasu budują tunele pod przejściem Kerem Szalom, a inni członkowie Hamasu dewastują to przejście i towary, które miały dotrzeć do mieszkańców Strefy Gazy.  

 

Taka jest ponura rzeczywistość. Niemniej powinniśmy zaoferować im – także Hamasowi – wszystko. Zarówno zniesienie blokady, jak zwiększoną pomoc – jeśli Hamas zaakceptuje warunki społeczności międzynarodowej, wśród których jest demilitaryzacja w zamian za rekonstrukcje.

 

Wielu ludzi na świecie nie rozumie, że Hamas jest problemem. Wielka, dramatyczna propozycja Izraela może zmienić ten obraz. Hamas najprawdopodobniej odrzuci ją, ale obraz stanie się wyraźniejszy. A ponieważ jest to walka o opinie publiczną, propozycja Izraela jest koniecznością.


Gazans are victims of an ideology of hatred

Ynet News, 11 maja 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ben-Dror Jemini  

(ur. 1954 w Tel Awiwie) jest prawnikiem, historykiem i publicystą wielu izraelskich dzienników (m.in. Maariw, Jediot Achronot), a także wykładowcą, który zajmuje się m.in. wpływem antyizraelskiej propagandy.

Pochodzi z rodziny Żydów wypędzonych z Jemenu.

Ben-Dror Yemini jest zwolennikiem pogłębiania dialogu z Palestyńczykami. Od wielu lat opowiada się za niepodległym państwem palestyńskim.

 

Od redakcji „Listów z naszego sadu”

Zakończenie artykułu Yeminiego jest kolejną powtórką nieustającej wiary, że świat któregoś dnia dostrzeże, zrozumie i doceni gesty dobrej woli ze strony Izraela. Ta nadzieja, że zaoferowanie wszystkiego pod warunkiem, że wyrzekną się przemocy, zostanie któregoś dnia przyjęte, a jeśli zostanie odrzucone to świat zrozumie, nie wygasa nigdy. Gaza jednak jest najlepszym przykładem, że świat nie chce zrozumieć, Gaza z 2005 roku i Gaza dziś. W odpowiedzi na krwawe rozruchy nasza „Gazeta Wyborcza” pisze: Decyzja Trumpa wywołała masakrę. Tysiące protestujących, setki rannych, liczba ofiar wciąż rośnie. Oczywiście gazeta nie informuje, że rozruchy Hamasu zorganizowane zostały z nadzieją na takie właśnie tytuły na całym świecie. Mając takich sojuszników Hamas wybrał najbardziej skuteczną taktykę, prowokacji na granicy (na którą Izrael musi zareagować), dążąc do maksymalnej ilości ofiar wśród własnych ludzi, mając pewność, że świat po raz kolejny obwini Izrael.