Dlaczego jestem wdzięczny Mahmoudowi Abbasowi


Vic Rosenthal 2018-05-08


W przemówieniu dla Palestyńskiej Rady Narodowej w zeszłym tygodniu Mahmoud Abbas powiedział publicznie,  że pogromy Żydów przez cała historię wraz z kulminacją w Holocauście, wynikały z pełnionych przez Żydów „ról społecznych” związanych z „lichwą i bankami”.   


Zaprzeczył jakimkolwiek związkom narodu żydowskiego z ziemią Izraela. W rzeczywistości, zaprzeczył istnieniu narodu żydowskiego, twierdząc, że Aszkenazyjczycy pochodzą z „królestwa Chazarów”, która to teoria jest całkowicie zdyskredytowana przez dowody genetyczne (uważa Żydów Mizrachi za „arabskich Żydów”). Twierdził także, że nigdy nie było prześladowań Żydów żyjących w państwach arabskich.


Nie jest to nic nowego ze strony Abbasa, którego praca doktorska z 1982 r. (złożona na Uniwersytecie Patrice Lumumby w Moskwie) i książka na niej oparta zawierają argumenty, że ruch syjonistyczny przed II Wojną Światową współpracował z nazistami, a nawet podżegał ich do mordowania Żydów znajdujących się pod ich rządami. Według Abbasa syjoniści zachęcali kraje zachodnie, by nie przyjmowali żydowskich uchodźców z Europy, żeby pojechali do Palestyny. Abbas kwestionował również liczbę Żydów zamordowanych podczas Holocaustu i sugerował, że ta liczba została wyolbrzymiona w celu zdobycia życzliwości dla założenia państwa żydowskiego.

 

Chociaż sam Abbas jest bardzo ostrożny, kiedy mówi po angielsku, on i przedstawiciele Autonomii Palestyńskiej oraz media mówiące w jego imieniu raz za razem chwalą terrorystów, którzy zamordowali Żydów. Kiedy terroryści z krwią żydowską na rękach zostali uwolnieni z więzienia, witał ich z honorami. Konsekwentnie odmawia też zmiany polityki AP płacenia pensji (z międzynarodowych funduszy pomocowych) uwięzionym terrorystom i ich rodzinom.  

 

Przy wielu okazjach Abbas podżegał muzułmanów do przemocy, twierdząc, że Izrael próbuje zniszczyć meczet Al-Aksa i zastąpić go trzecią Świątynią. W jednym z najgorszych przykładów antysemickiego podżegania, po starciach między Palestyńczykami a izraelską policją na Wzgórzu Świątynnym we wrześniu 2015 r., kiedy przemawiał do muzułmańskich aktywistów,  którzy nękają Żydów na Wzgórzu Świątynnym, powiedział:  

Błogosławimy was, błogosławimy was, Murabitin (ci, którzy dokonują Ribat, religijnego konfliktu/wojny w obronie ziemi, o której twierdzą, że jest islamska), błogosławimy każdą kroplę krwi, która została rozlana dla Jerozolimy, która jest czystą i nieskalaną krwią, krwią rozlaną dla Allaha, z wolą Allaha. Każdy Męczennik (Szahid) dosięgnie Raju i każdy ranny zostanie nagrodzony przez Allaha. [Meczet] Al-Aksa jest nasz, Bazylika Grobu Świętego jest nasza i oni nie mają żadnego prawa bezcześcić jej swoimi obrzydliwymi stopami. Nie pozwolimy im i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby bronić Jerozolimy.

Natychmiast po tym wystąpieniu rozpoczęła się fala terroryzmu w postaci ataków nożowniczych, taranowania samochodami i strzelania z broni palnej, która nie ustała do dziś.  Między 13 września 2015 a 18 marca 2018 r. były dosłownie setki takich ataków, powodując śmierć 65 niewinnych osób i 923 rannych. Podżeganie, z powodu którego powstała ta mordercza kampania, pochodziło z kilku źródeł, w tym od Mahmouda Abbasa. To właśnie ma on na myśli, kiedy mówi o „ludowym oporze”.  

 

Tym, co jest szczególnie godne uwagi w jego najnowszym wystąpieniu, nie jest jego treść. Mówił to samo przez dziesięciolecia. Idąc w ślady swojego mentora, Jasera Arafata, mówi coś innego po angielsku, przedstawiając wizerunek umiarkowania, a równocześnie nawołuje do dżihadu po arabsku.


Tym, co jest inne w tym wypadku, jest reakcja.


„New York Times”, który zawsze łagodnie traktował Abbasa, kiedy ten znajdował preteksty, by unikać negocjacji z Izraelem oraz podżegał do przemocy, nagle to zauważył. Mój Boże, wydają się mówić, ten człowiek rzeczywiście wierzy w to wszystko, co powiedział o Żydach. Po wrzuceniu obowiązkowej dawki obwiniania Izraela, Rada Redakcyjna „New York Timesa” napisała:

Haniebne przemówienie pana Abbasa sięgnęło nowego dna. Bez wątpienia, czuje się on rozgoryczony i oblężony ze wszystkich stron. Ale ulegając takim mrocznym, destrukcyjnym instynktom pokazał, że pora, by ustąpił z urzędu.

Nazywanie morderców bohaterami nie było haniebne? Mówienie o „obrzydliwych stopach” Żydów nie było nowym dnem? Podżeganie do przemocy i płacenie za nią (głównie) amerykańskimi i europejskimi pieniędzmi, nie było wystarczającym powodem do wezwania, by ustąpił z urzędu? Najwyraźniej nie dla „New York Timesa”.  


A nie jest to tylko „New York Times”. Szok panuje w całym świecie postępowo-liberalnym. Abbas przekroczył linię. Nawet J Street “ostro potępia wypowiedzi prezydenta Mahmouda Abbasa z poniedziałku, w których przedstawił absurdalne antysemickie stereotypy i głęboko obelżywe uwagi o historii narodu żydowskiego i Izraela”.

 

Jaką więc linię przekroczył Abbas? Kiedy Abbas mówił o „obrzydliwych stopach”, co było bezpośrednią przyczyną fali śmiertelnej przemocy, jedyne wzmianki w „New York Times”, jakie mogłem znaleźć przy pomocy Google, to był cytat w wiadomościach i list do redakcji z ambasady izraelskiej. Nie było artykułów redakcyjnych, ani choćby artykułów opiniotwórczych potępiających mordercze podżeganie Abbasa.


Sądzę, że tym, co wywołało lawinę dezaprobaty był podwójny cios równoczesnego przywołania starych wątków europejskiego antysemityzmu wraz z tym, co powiedział o Holocauście. 


Abbas powracał do średniowiecznych oszczerstw antysemickich już wcześniej, jak w 2016 r., kiedy powiedział, że izraelscy rabini zatruwają palestyńskie źródła wodyKrytykował go za to wówczas liberalny Union for Reform Judaism. Tym razem jednak wspomnienie Holocaustu spowodowało bicie w dzwony.

 

Zawsze była pewna doza ironii w fakcie, że im bardziej liberalni Żydzi amerykańscy odsuwają się od popierania Izraela, tym silniejsze są ich uczucia w sprawie prześladowanych w przeszłości Żydów, szczególnie ofiar Holocaustu. Jest tak, jakby chcieli zrekompensować opuszczenie Żydów w Izraelu, którzy są celem dzisiejszej nienawiści do Żydów, przez angażowanie się w emocjonalne katharsis nad Żydami zabitymi 75 lat temu.


Wielu liberalnych Żydów zdystansowało się od judaizmu, narodu żydowskiego i Izraela. Bardzo niewiele pozostało z ich żydowskiej tożsamości poza kilkoma nostalgicznymi preferencjami żywnościowymi – i żywią silne uczucia wobec Holocaustu, podsycane przez popularną literaturę i filmy.   


Wierzą, że istnieje różnica między antysyjonizmem i antysemityzmem, mimo że irracjonalne demonizowanie Izraela i Izraelczyków, które jest częścią dzisiejszego antysyjonizmu, jest prawdziwie antysemickie. Są gotowi wierzyć, że IDF obiera za cel arabskie dzieci lub że Izrael jest państwem apartheidu, a nawet że popełnia ludobójstwo na Palestyńczykach. 


Kiedy słyszą te oszczerstwa od Abbasa i innych, po prostu przytakują. Kiedy jednak obwinia on Żydów o Holocaust, nagle mają problem.


Jest to zbyt bliskie temu, co uważają za „rzeczywistą” nienawiść do Żydów, temu, co robili naziści. Ludziom postępowym trudno krytykować muzułmanów za antysemityzm, ponieważ obawiają się ześlizgnięcia w „islamofobię”, która ich zdaniem jest równie zła lub gorsza. Ale Abbas złapał ich. Być może zmusił do myślenia o prawdziwej naturze muzułmańskiej nienawiści do Żydów.


Nie spodziewam się, by „New York Times” kiedykolwiek promował syjonizm. Nie myślę, że większość amerykańskich liberalnych Żydów kiedykolwiek poczuje się częścią narodu żydowskiego w sposób, jak to robi większość Izraelczyków. Chciałbym jednak podziękować Mahmoudowi Abbasowi za pomoc w otwarciu ich oczu, przynajmniej odrobinę.  


Why I’m grateful to Mahmoud Abbas

6 maja 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Vic Rosenthal

Emeryt. Zajmował się rozwijaniem programów komputerowych. Studiował informatykę i filozofię na  University of Pittsburgh. Mieszka w Izraelu. Publikuje w izraelskiej prasie. Jego artykuły często zamieszcza Elder of Ziyon.