Gaza: To co jest ludobójczymi rozruchami dla jednego, jest pokojowymi demonstracjami dla innego


Bennet Ruda (Daled Amos) 2018-04-12

Obalimy granicę [z Izraelem] i wydrzemy im serca z ciał.
Przywódca Hamasu Jahja Sinwar, 6 kwietnia 2018, w Al Dżazira TV


Pokojowa demonstracja ma osiągnąć kulminację 15 maja – w dniu niepodległości Izraela 
NBC News, 5 kwietnia 2018



Jak zawsze, kiedy rozgrzewa się konflikt między palestyńskimi Arabami a Izraelem, znów widzimy drugą, równoległą historię: stronniczość mediów przeciwko Izraelowi. 


Weźmy, na przykład, “New York Times”.


7 kwietnia David Halbfinger donosił: Though Deadly, Gaza Protests Draw Attention and Enthusiasm [Choć śmiertelny, protest w Gazie ściąga uwagę i wywołuje entuzjazm]  Ten autor informuje nas, że:

Palestyńczycy wydają się pobudzeni i entuzjastyczni wobec podtrzymywania unikającej na ogół przemocy formy protestu. [kursywa dodana]

Halbfinger nie ma żadnego problemu z pisaniem, że "Hamas, islamska grupa wojownicza, rządzi Gazą i dąży do zniszczenia Izraela, zawsze promowała walkę zbrojną” – by nie mrugnąwszy okiem stwierdzić, że "dla Gazańczyków więc nawet wstępny eksperyment z protestem bez przemocy jest znaczącym krokiem".

No tak, nie każda islamistyczna grupa wojownicza, która dąży do zniszczenia swojego wroga, eksperymentuje z protestami bez przemocy.

“Financial Times” ma podobny problem z używaniem słowa na "T".

“Financial Times” cytuje słowa Ahmeda Abu Artema , który jest jednym z organizatorów protestu:

Hamas nie był tu intruzem — ja i moikoledzy, w zasadzie bez funduszy, niezorganizowani i niedoświadczeni, zaprosiliśmy islamistyczny ruch w nadziei na wsparcie logistyczne, zainteresowanie mediów i wsparcie moralne.  

Następnie, podobnie jak Halbfinger, redaktorzy „FT” próbują w artykule zmiękczyć implikacje udziału Hamasu, twierdząc, że:

Hamas rozkazał swoim cywilnym pracownikom dołączyć do marszu, dowiózł żywność i wodę, i ustawił namioty. Jak wszystko inne w Gazie, marsz należał do Hamasu i groził wywołaniem nowej rundy starć między wojownikami a siłami izraelskimi. [kursywa dodana]

“Financial Times” nie mówi, że ci “cywilni pracownicy” są wyszkolonymi terrorystami, nie robi tego także “New York Times”. W rzeczywistości słowo "terrorysta" nie pojawia się w żadnym z tych artykułów.

Pisząc w “National Post”, Vivian Bercovici, była kanadyjska ambasador w Izraelu, mieszkająca obecnie w Tel Awiwie, pisze o rozbieżności między twierdzeniami o pokojowych protestach a rzeczywistością:

Krytycy Izraela twierdzą, że IDF strzela lekkomyślnie do uczestników „pokojowego protestu”, masakrując niewinnych. No cóż, podczas pokojowych protestów uczestnicy nie są zachęcani do przedzierania się tłumnie przez granicę, ani do używania broni, grożąc równocześnie podbojem kraju i wymordowaniem jego ludności. Tysiące izraelskich cywilów mieszka w odległości kilkuset metrów od granicy, we wsiach, które są bezdyskusyjną częścią terytorium Izraela od 1948 roku. Pokojowych protestów nie organizują terrorystyczne organizacje i na ich czele nie idą członkowie organizacji terrorystycznej z koktajlami Mołotowa i inną bronią.

Jeśli słowa Hamasu o braku przemocy nie brzmią fałszywie dla czytelników “New York Timesa”, to prawdopodobnie nie brzmią dla nich fałszywie pozostałe hasła propagandowe, przedstawione w artykule jako informacje.

Na przykład, Halbfinger pisze, że Izrael używa “nieproporcjonalnej siły, by zapobiec temu, co ocenia jako katastrofalne przedarcie się przez granicę z Gazą”. Zwrot „nieproporcjonalna siła” jest terminem używanym w prawie międzynarodowym i znaczy coś zupełnie innego niż to, że jedna strona dokonuje więcej zniszczeń bądź zabija więcej ludzi niż druga.

Halbfinger używa innego terminu z prawa międzynarodowego poza jego właściwym kontekstem, kiedy pisze o tym, że Gazańczycy chcą “protestować przeciwko długotrwałej  blokadzie tego zubożałego terytorium i jego dwóch milionów mieszkańców” i że trwająca „11 lat blokada wprowadzona przez Izrael i Egipt wpędziły [Gazę] w kryzys”. [kursywa dodana]

W artykule What The New York Times Isn’t Telling You About Israel’s Gaza ‘Blockade’, [Czego “New York Times” nie mówi wam o “blokadzie” Gazy przez Izrael], Ira Stoll opisuje setki tysięcy ton dostaw – medycznych, rolniczych i budowlanych – do Gazy w dodatku do wody i elektryczności. Fakt, że Izrael kontroluje swoją granicę z Gazą, pisze Stoll, jest czymś, co wszystkie kraje robią na swoich granicach.

Na zakończenie pisze:

Oskarżanie Izraela o “blokadę” Gazy, kiedy w rzeczywistości Izrael pozwala na wwóz żywności, leków, materiałów budowlanych, elektryczności i wody na jej terytorium, jest mocno nieścisłe. Daje czytelnikom “Times” fałszywe wrażenie tego, co dzieje się w rzeczywistości, bezkrytycznie papugując palestyńską propagandę. Nie znaczy to, że sytuacja w Gazie jest dobra. Wina za to spoczywa jednak na Hamasie - terrorystycznej organizacji, nie zaś na Izraelu i jakiejś “blokadzie”, wymyślonej przez dziennikarzy “Timesa”.  

Halbfinger wydaje się szczególnie oddany narracji palestyńskich Arabów. Cytuje  Jousefa Munajjera, dyrektora wykonawczego U.S. Campaign for Palestinian Rights, który "przyrównał próby przedarcia się przez granicę Izraela do amerykańskiego marszu wolności i próby przekroczenia Edmund Pettus Bridge w Selma, Alabama ponad 50 lat temu”.  

Tutaj są dwa zdjęcia z tego marszu protestacyjnego z 1965 r.:





A tutaj są zdjęcia “pokojowego marszu” w Gazie:




Zauważacie jakąś różnicę?

Pan Munajjer nie widzi żadnej różnicy. Halbfinger następnie cytuje go znowu:

… w tym momencie jest bardzo ważne, by społeczność międzynarodowa popierała protestujących. Oni [Izrael] zawsze mówili: “Porzućcie wojowniczość, porzućcie przemoc”.

W rzeczywistości, tym, co “oni” mówili, było skończenie z atakami terrorystycznymi i umyślnym mordowaniem cywilów – tej różnicy żaden z tych panów również nie rozumie.


Halbfinger cytuje także Nathana Thralla, analityka z International Crisis Group, "który pilnie obserwuje Gazę. Pan Thrall jest jednak kimś więcej. Jest autorem książki The Only Language They Understand: Forcing Compromise in Israel and Palestine [Jedyny język, jaki rozumieją: zmusić do kompromisu w Izraelu i Palestynie]. W zeszłym roku Thrall napisał artykuł dla “Guardiana” zatytułowany Israel-Palestine: the real reason there’s still no peace [Izrael-Palestyna: prawdziwy powód, dla którego nadal nie ma pokoju], opisany jako “zaadaptowany fragment” jego książki.  

Thrall jest wielkim zwolennikiem używania siły dla osiągnięcia pokoju, szczególnie w stosunku do Izraela, w oparciu o przesłankę, że “Izrael ze swej strony konsekwentnie optował za impasem” – w przeciwieństwie do zaakceptowania przedstawianych propozycji pokoju. Thrall oręduje za zastosowaniem siły wobec Izraela, idąc za przykładem Eisenhowera, Forda, Cartera i Jamesa Bakera.

Ku wielkiej konsternacji Thralla wydaje się, że administracja USA przestała stosować ten rodzaj nacisków.

W rezultacie Palestyńczycy nie byli w stanie zdobyć od Izraela czegoś więcej niż taktycznych ustępstw, kroków mających na celu redukcję tarć między populacjami w celu kontynuowania okupacji, łagodzenia jej i przywrócenia jej niskiego kosztu.

Do tych zaledwie “taktycznych” ustępstw zaliczają się najwyraźniej ustanowienie palestyńskiej kontroli nad „Zachodnim Brzegiem” i Gazą. Dla Thralla są to marne grosze, on opowiada się za “zmuszeniem Izraela do uczynienia większych, kończących konflikt ustępstw, [co] wymagałoby uczynienia odmowy tak nieatrakcyjną opcją, że uznałby porozumienie pokojowe za ucieczkę od czegoś gorszego”.

Halbfinger nie mógł znaleźć nikogo bardziej entuzjastycznego do dodania swoich dwóch groszy do rozruchów w Gazie.

A jednak, być może, sytuacja trochę się zmienia.

Dexter Van Zile, analityk Christian Media dla CAMERA pisze: Don’t be fooled: Hamas is losing [Nie dajcie się oszukać, Hamas przegrywa]:

Hamas, grupa, która poprzednio była w stanie terroryzować Izrael zamachami samobójczymi, porwaniami i atakami rakietowymi, jest teraz zredukowana do konieczności inscenizowania zamieszek, podpalania opon i pozwolenia na zabijanie jej młodych przywódców w beznadziejnym starciu z IDF, aby zdobyć przychylne relacje medialne. Media wspierają Hamas w jego wojnie propagandowej, ale faktem jest, że Izraelczycy są coraz bezpieczniejsi przed atakami Hamasu – i to się liczy.  

I może wreszcie nadchodzi również zmiana w relacjach medialnych.

Pisząc o Downhill slide: Posturing over the ‘plight of Gaza’ has passed peak virtue-signaling [Obsuwanie się w dół: pozerstwo w sprawie “doli Gazy” minęło szczyt afiszowania się własną cnotą], J.E. Dyer – emerytowany oficer wywiadu marynarki USA – pisze:  

Prawdopodobnie nie tak odczuwają to ludzie, którzy próbują wyjaśnić, dlaczego Izrael musi się bronić, ale w ciągu ostatniego tygodnia, od kiedy Hamas podkręcił “protest” graniczne, był wyraźny, zgrzytliwy dźwięk w nieprzyjaznych relacjach medialnych i politycznych wrzaskach.  

...Różnica między dziś a kilka lat temu polega na tym, że panuje na ogół bezbarwna, głucha cisza wokół znanych formułek ze strony mediów i radykalnych miłośników Hamasu na Zachodzie. Uwaga opinii publicznej przesunęła się gdzie indziej.  

Jest po temu zasadny powód. “Palestyńska” narracja zawsze była zmyślona: na wielką szkodę Arabów w Judei, Samarii i w Gazie, ponieważ była fałszywa i wprowadzająca w błąd, i nigdy nie chodziło w niej o zbudowanie dla nich przyszłości.

Zasadniczo bezwartościowa natura tej narracji ujawniła się wyraźnie wobec tektonicznych zmian w regionalnej geopolityce. Wojna domowa w Syrii, rosnące zagrożenie ze strony Iranu i powtarzające się ataki bronią chemiczną są tylko o kilkadziesiąt kilometrów dalej. Hamas, noszący hasła Iranu, a po drugiej stronie Izrael, nie jest pozytywny dla nikogo poza radykalnymi mułłami z Kum.  

Czy Bliski Wschód rzeczywiście się zmienia?
A jeśli tak, to ile czasu zabierze opinii publicznej – i mediom – by to dostrzec?

 

Gaza: One Man's Genocidal Riot Is Another Man's Peaceful Sit-In

Elder of Ziyon, 10 kwietnia 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Daled Amos


Izraelski bloger piszący o historii i problemach Bliskiego Wschodu, a w szczególności Izraela.  http://daledamos.blogspot.com/