Spotkanie na szczycie Turcja-Iran-Rosja


Seth J. Frantzman 2018-04-08

Prezydenci Hassan Rouhani, Tayyip Erdogan Władimir Putin na wspólnej konferencji prasowej w Ankarze 4 kwietnia 2018. (Zdjęcie: UMIT BEKTAS / REUTERS)
Prezydenci Hassan Rouhani, Tayyip Erdogan Władimir Putin na wspólnej konferencji prasowej w Ankarze 4 kwietnia 2018. (Zdjęcie: UMIT BEKTAS / REUTERS)

Irańskie media piszą o sukcesie spotkania na szczycie prezydentów Turcji, Rosji i Iranu. 

Iran nie jest tu jednak jedynym zwycięzcą spotkania mającego rozstrzygnąć o przyszłości Syrii. Zarówno Rosja jak i Turcja uważają, że kosztem Ameryki osiągnęły w Syrii swoje cele.  


Kiedy trzej prezydenci rozmawiali w Ankarze, Waszyngton nadal nie był zdecydowany co ma dalej robić w Syrii, gdzie są amerykańscy żołnierze i amerykańskie bazy i gdzie nadal trwa wojna zmierzająca do ostatecznego rozgromienia ISIS. 


Władimir Putin, Hassan Rouhani i Recep Tayyip Erdogan spotkali się w Ankarze na drugim już spotkaniu trójstronnym w sprawie Syrii. Według Sputnik Media Iran, Turcja i Rosja określają się jako „państwa gwarantujące zawieszenie broni”, a wcześniej uczestniczyły w rozmowach w Astnie, w Kazachstanie, które miały prowadzić do porozumienia między walczącymi stronami. Amerykanie, których partnerzy – Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), panują nad jedną trzecią terytorium Syrii, nie uczestniczyli w tym spotkaniu. Przesłaniem, które wynika z obecnego spotkania na szczycie w Ankarze jest to, że Ameryka nie będzie miała nic do powiedzenia w sprawie przyszłości Syrii.    


W komentarzach po tym spotkaniu w Ankarze mówi się  o „trwałym zawieszeniu broni” oraz o „pokoju i stabilności” jak również o „zdecydowanym oddaniu suwerenności, niepodległości i nie-sekciarskim charakterowi Syrii”. Jest to przekaz dla Waszyngtonu, że popierając SDF i kontynuując wojnę z ISIS  podkopuje „jedność” i „terytorialną integralność” Syrii.    


Rosja z wielu powodów zacieśniała swoją współpracę z Turcją. Po pierwsze była niezadowolona z faktu, że Ameryka wydaliła kilkudziesięciu rosyjskich dyplomatów oskarżonych o mieszanie w amerykańskiej  kampanii wyborczej. Po drugie, Moskwa chciałaby wzmocnić konflikt między Turcją a USA, cynicznie popierając działania Turcji przeciw Kurdom, w celu osłabienia amerykańskich sojuszników. Moskwa pragnie również dalszego pogorszenia się stosunków Turcji z NATO.  Są tu również interesy ekonomiczne, Turcja buduje z pomocą Rosji elektrownię atomową, a jej budowa rozpoczęła się w tym tygodniu z kontraktem opiewającym na 20 miliardów dolarów.  


Po tych spotkaniach Turcja czuje się bardziej pewna siebie. W ostatnich miesiącach wyrażała różne groźby pod adresem Ameryki i jej partnerów w Syrii. Wzmocniła również swoje zaangażowanie w Syrii najeżdżając na region Afrin i odbierając go z rąk kurdyjskich. Czwartego kwietnia tureckie ministerstwo ds. europejskich oświadczyło, iż Turcja nie życzy sobie, żeby „jacykolwiek żołnierze sojuszników szkolili kurdyjskich terrorystów”, co jest kiepsko zamaskowaną uwagą na temat amerykańskich szkoleń rebeliantów w Syrii.


Po spotkaniu z Iranem i Rosją Ankara oświadczyła również, że nie zatrzyma się póki  wszystkie regiony znajdujące się pod kurdyjską kontrolą nie zostaną „zabezpieczone”.               

W kontraście do wyraźnej zgodności poglądów Rosji, Iranu i Turcji, amerykańska administracja rozdarta jest przez konflikty.   


Od chwili kiedy Donald Trump zaczął wspominać o możliwości wycofania amerykańskich wojsk z Syrii Pentagom próbował go przed tym powstrzymać. Jak informowała CNN, ludzie z Rady Bezpieczeństwa Narodowego ostrzegają przed wycofaniem wojsk, zaś „przedstawiciele armii wyrazili niemal jednogłośnie pogląd, że wycofanie amerykańskich oddziałów z Syrii byłoby poważnym błędem”. Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, generał Joseph Dunford, miał oświadczyć, że jeśli Ameryka się wycofa, Rosja, Iran i Turcja będą dążyły do rozszerzenia swoich interesów.

Problemem jest fakt, iż Stany Zjednoczone w odróżnieniu od ich przeciwników, nie mają wyraźnego planu swoich działań w Syrii. Rosja i Turcja są w zasadzie po przeciwnych stronach w syryjskiej wojnie, ale łączy te kraje opozycja wobec USA.


Wykluczając Stany Zjednoczone z rozmów na temat Syrii kraje te wysyłają silny sygnał: nie ma powodu włączania Waszyngtonu do dyskusji o najważniejszych problemach tam gdzie Ameryka ma swoich żołnierzy.  Ten proces wykluczania Waszyngtonu rozpoczął się już w czasach administracji prezydenta Obamy, kiedy w grudniu 2016 roku Rosja i Turcja uzgodniły kwestię rozpoczęcia rozmów pokojowych w Astan. Stany Zjednoczone nominalnie były obserwatorem w tych rozmowach, ale syryjski partner Ameryki, SDF, nie został zaproszony.


Obecne spotkanie pokazuje jak daleko zaszły sprawy w ciągu minionego półtora roku. Ameryka była coraz bardziej odsuwana od jakichkolwiek dyskusji na temat przyszłości Syrii. Nie wygląda na to, aby to mogło się zmienić, co oznacza, że obecne spotkanie na szczycie będzie miało poważne konsekwencje dla polityki Stanów Zjednoczonych. Oznacza to również, że amerykańscy sojusznicy, tacy jak Arabia Saudyjska i Izrael będą miały jeszcze bardziej ograniczoną rolę w kwestii przyszłości Syrii, mimo iż będzie to miało ogromny wpływ na cały region.


Fallout from the Turkey-Iran-Russia meeting

Jerusalem Post, 6 kwietnia 2018

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski



Seth J. Frantzman


Publicysta “Jerusalem Post”. Zajmował się badaniami nad historią ziemi świętej, historią Beduinów i arabskich chrześcijan, historią Jerozolimy, prowadził również wykłady w zakresie kultury amerykańskiej. Urodzony w Stanach Zjednoczonych w rodzinie farmerskiej, studiował w USA i we Włoszech, zajmował się handlem nieruchomościami, doktoryzował się na  Hebrew University w Jerozolimie.