Tchórzliwy profesor Henry Maitles i aktywiści, którzy uciekli


David Collier 2018-04-13


Jednego dnia pojechałem do Glasgow i z powrotem. To było dość męczące i nie tak miał wyglądać ten dzień. O godzinie 19:00 na University of Strathclyde miałem wziąć udział w debacie z profesorem Henrym Maitlesem. Jeszcze zanim skontaktowano się ze mną, bym występował u nich broniąc twierdzenia, że Izrael nie jest państwem apartheidu, Henry Maitles już zgodził się wystąpić przeciwko tej tezie.

Jeszcze zanim wyruszyłem do Glasgow wiedziałem już, że Henry Maitles wycofał się. Potem dowiedziałem się, że „Szkoccy przyjaciele Palestyny” nie chcieli wyznaczyć żadnego zastępcy. Powiedziano mi jednak, że znajdą oponenta. Przez dwa dni kontaktowano się z kilkoma miejscowymi, antyizraelskimi akademikami i żaden z nich nie chciał lub nie mógł zająć tego miejsca. W końcu, mniej więcej pięć godzin przed godziną rozpoczęcia spotkania, kiedy już byłem w pociągu zbliżającym się do Glasgow, zaoferowałem, że stanę sam przed potencjalnie wrogą publicznością bez proceduralnej przykrywki oficjalnej debaty. Bezstronni obserwatorzy nie chcieli wydać się stronniczy i spotkanie w ostatniej minucie odwołano (uważam tę decyzję za poważny błąd). Dowiedziałem się o tym dwadzieścia minut po przybyciu do Glasgow. Dziewięćdziesiąt minut później byłem znowu w pociągu w drodze do domu.


Tchórzliwy Henry Maitles


Nie mam powodu sądzić, że Henry Maitles nie jest tchórzem. Henry Maitles jest jednym z tych Żydów, którzy, bardzo podobnie do Bundystów w Polsce w latach 1930., rozgląda się i widzi znacznie bardziej różowy świat niż jest on w rzeczywistości. Jego argumenty są bardzo typowe dla obecnej kolekcji antysyjonistycznych Żydów. W artykule z 2016 r. o antysemityzmie pisał:

Przez 50 lat przed II Wojną Światową toczyły się wielkie i zacięte dyskusje o tym, czy syjonizm jest rozwiązaniem dla antysemityzmu, czy kapitulacją; Dla BUND – Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego na Litwie, w Polsce i w Rosji – wydawał się raczej poddaniem się rasizmowi niż przeciwstawianiem mu się.

Jest to stanowisko zarówno poprawne, jak absurdalne równocześnie. Poprawne jako opis historii i absurdalne jako uzasadnione stanowisko dzisiaj. Jest to jedna z tych rzeczy, których nie można powiedzieć znającej sprawę publiczności bez spotkania się z natychmiastowym wyszydzeniem. I to dochodzi do samego sedna sprawy. Te argumenty nie są przeznaczone dla krytycznie myślącej publiczności, są kazaniami dla nawróconych i/lub dla ignoranckich głupców. Tych kilku Bundowców z Litwy, Polski i Rosji, którzy przeżyli, mieli niesłychane szczęście. Jeśli uciekli w końcu, prawdopodobnie uciekli do wybrzeży Brytyjskiej Palestyny, gdzie ich wnuki i prawnuki mogą teraz służyć w izraelskich siłach obronnych. 


Maitles przyjmuje wygodne stanowisko nie podejmując ryzyka. Pozwala mu to być „miłym facetem”. Niemniej, jeśli sprawy przyjmą bardzo zły obrót, możesz założyć się o ostatni grosz, że Maitles przybędzie na lotnisko Ben Guriona z poczuciem, że mu się należy, wraz z  Wimborne-Idrissi, Mikem Cushmanem, a także z pieniącym się obecnie Tonym Greensteinem. Można mieć nadzieję, że taki dzień nigdy nie nadejdzie, ale tymczasem Maitles swobodnie szerzy swoją naiwną wizję i paskudną  postawę ideologiczną.


Henry Maitles jako kolonialny pirat


Inny piękny kawałek z tego samego artykułu z 2016 roku:

Uważam, że jest całkowicie uzasadnione argumentowanie na rzecz demokratycznego, świeckiego państwa na tym terytorium, składającego się z ziem Izraela, Zachodniego Brzegu i Gazy, zamiast obecnego państwa izraelskiego. Twierdzenie, że jest to nienawiść rasowa, jest absurdalne.

Może to nie być rasową nienawiścią, Henry, ale z pewnością dla mnie wygląda to jak kolonialno/imperialistyczne stanowisko. Uprzywilejowany człowiek z Zachodu wpychający nowoczesne, postępowe ideały, jakie lubi, ludziom żyjącym bardzo daleko, którzy nie są zupełnie zainteresowani tym, co on proponuje. Pierwsze zdanie, opakowane w nowoczesną, lewicową terminologię, jest kolonialną podstawą całego ruchu BDS. Odmawia WSZYSTKIM zainteresowanym ich praw. Ani Palestyńczycy, ani Izraelczycy nie mieliby samostanowienia i ani jedni, ani drudzy nie mieliby szansy podniesienia własnej flagi. Robi dokładnie to, co zrobili Sykes-Picot w 1916 r., rysuje linie na mapie i spodziewa się, że wszyscy ci, złapani wewnątrz tych linii, podporządkują się normom nowoczesnej, zachodniej ideologii. Spójrz na Irak i Syrię i zobacz, jak dobrze to zadziałało. Jakże regresywne i żałosne jest to stanowisko. Nie ma ani jednej poważnej grupy po obu stronach wielkiego podziału, którą by to interesowało. Palestyńczycy chcą wciągnąć swoją flagę, Izraelczycy swoją i prawdziwie wyzwoleńczym rozwiązaniem byłoby przeciągnięcie linii między nimi. To jest odpowiedź na spór graniczny.  


Wymówka Henry’ego Maitlesa


Parę dni przed debatą Maitles wycofał się oficjalnie. Otrzymałem informację od organizatorów:  

“Maitles nie jest zadowolony w sprawie debaty z panem. Nie sądzi, że będzie to uczciwa debata (uwaga redaktora – no cóż, ta część jest prawdą) i niepokoi się, że pana argumenty nie będą oparte na obiektywnych faktach”

Kiedy to dostałem, przygotowywałem się do debaty i byłem zagłębiony w fikcyjnej opowieści zatytułowanej Israeli Apartheid – a beginner’s guide [Izraelski apartheid – przewodnik dla początkujących] napisanej przez raczej dziwnego brytyjskiego chrześcijańskiego propagandzistę, więc może powinienem podziękować Maitlesowi za dostarczenie chwilowego odwrócenia uwagi. Chciał tej debaty, a nagle nie jest szczęśliwy z powodu mojej osoby? Setki akademików prenumeruje mój blog właśnie z powodu wysokiej zawartości faktów i jestem maniakiem na punkcie rzetelnych badań. Niewiele jest rzeczy po obu stronach sporu, których nie przeczytałem i nie zrobiłem notatek. Obecnie piszę książkę o tym konflikcie, poza tym mam lata bezpośredniego doświadczenia, które wymaga zdolności oddzielenia fikcji od faktów, kiedy czytam ludzi opisujących swoje opinie o tym konflikcie.  


Henry Maitles jest tchórzem. Henry Maitles jest także jednym z tych kilku Żydów, którzy uważają, że ich zadaniem jest obrona sprawy Palestyńczyków, bo oni sami tego nie potrafią.  Oto fakt – w Zjednoczonym Królestwie żyje znacznie więcej ludzi, którzy identyfikują się jako Palestyńczycy niż jest tam politycznie aktywnych, antysyjonistycznych Żydów. Jest to fakt, w który trudno uwierzyć, kiedy patrzy się na obecną sytuację. Za każdym razem, kiedy na scenę wychodzi antysyjonistyczny Żyd, odmawia się głosu Palestyńczykowi. Palestyńczycy nie muszą żyć w Wielkiej Brytanii, by przemawiać tutaj, tak samo jak Miko Peled i Max Blumenthal nie żyją tutaj. Palestyńczykom ciągle i uparcie odmawiają platformy ludzie, którzy myślą, że wiedzą lepiej, potrafią mówić lepiej i argumentować lepiej niż sami Palestyńczycy. Istnieją określenia na taką postawę.  


Przywilej Henry’ego Maitles


Kiedy Ben White lub Miko Peled wychodzą na scenę, promują wyłącznie własne kariery: 



Co jest częścią promocji nowej książki Bena White’a.

 



Co jest częścią promocji nowej książki Miko Peleda.


Ilan Pappe wydaje jedną nową książkę rocznie. Te są z 2016 i 2017 r.:

 



Jeśli spojrzysz na niemal dowolny panel, debatujący o konflikcie izraelsko-arabskim, który jest zorganizowany przez jakieś antyizraelskie stowarzyszenie, będzie tam trzech lub czterech uczestników. Pierwszy będzie „dużym nazwiskiem”, osobą, która połknie budżet na całą imprezę.  Jakiś „Max Blumenthal” lub “Miko Peled”. Obok niego będzie siedzieć miejscowy akademik, możliwe (i najlepiej) jakiś Żyd. Trzeci członek będzie biały, Brytyjczyk i aktywista, który spędził kilka dni, tygodni lub miesięcy prowadzony za rękę po Zachodnim Brzegu przez NGO. Jeśli publiczność ma szczęście, będzie tam jakiś Palestyńczyk. Ktoś, kto powinien być wdzięczny, że w ogóle udzielono mu głosu. Jest tam tylko na pokaz, jako dowód istnienia ofiary, nie po to, by mówił o polityce, i „wolno mu” opowiedzieć o swoich doświadczeniach w życiu, które będą albo z Hebronu, albo z Gazy.


Wybranych kilku


Jest garść palestyńskich aktywistów, którzy istotnie dają wkład do tego cyrku. Są to zazwyczaj członkowie komitetu centralnego BDS lub akademicy i są dobrze obeznani ze sztuką promowania kolonialnego stanowiska politycznego BDS. Ruchu, który zupełnie nie reprezentuje pragnień ani interesów Palestyńczyków. Ilu Palestyńczyków chce świeckiego, zdominowanego przez Żydów, hybrydowego państwa, w którym ich flaga nie będzie powiewać? Jedynym zamiarem BDS jest odebranie praw Żydom, zupełnie nie interesują ich aspiracje Palestyńczyków.


Kiedy byłem na dwudniowej konferencji na uniwersytecie w Sussex, najczęstszą skargą, jaką słyszałem od Palestyńczyków wśród publiczności, było to, że nie reprezentują sami siebie. A jest to skarga, którą słyszę wszędzie.


Głównym problemem jest to, że Palestyńczycy nie chcą tego, co ci “supremacyjni progresiści” muszą udawać, że chcą. Przedstawiany głos jest fałszywy, skonstruowany dla zachodniej publiczności. Demokratyczny, świecki, różnorodny i uniwersalistyczny. Zupełnie nie jest to produkt Bliskiego Wschodu, ale starannie zbudowana kampania propagandowa, zaprojektowana do przekonania ludzi, by bojkotowali Izrael dla uczynienia świata lepszym miejscem. Jeśli “pozwolisz” Palestyńczykom zająć miejsce na podium, prawdziwa natura konfliktu stanie się oczywista i propaganda zawiedzie. „Biały człowiek wie lepiej” i dopóki Palestyńczycy nie są jednym z nielicznych, którzy zdali egzamin, nie mogą mówić. Nawet jeśli zdają egzamin, mówią za darmo, bo cały budżet poszedł na pokój hotelowy „Białego Człowieka”.


Oszczerstwo apartheidu


Wydaje się więc absurdalne, że ci zwolennicy supremacji są tymi, którzy propagują oszczerstwo, że Izrael jest państwem apartheid. A nie jest to nic innego jak oszczerstwo. Dla sądzenia, zrozumienia i z pewnością, jeśli to zamierzasz, dla karania, niezbędnym elementem każdej sytuacji jest nie tylko to, co właśnie dzieje się, ale jak to się zaczęło i czy strona, która ma przewagę, ma wybór. To nie jest zestaw reguł stworzonych dla izraelsko-arabskiego konfliktu, ale podstawowy filar, na którym zbudowane są wszelkie rządy prawa.   


Ci, którzy szerzą oszczerstwo o apartheidzie, nie mają żadnego interesu w mówieniu prawdy o tym, jak rozpoczął się konflikt, bo to całkowicie zniszczyłoby ich bajkę. Gdy tylko spojrzysz na rzeczywistą historię, widzisz, że przemoc zaczęła się na długo zanim istniał Izrael i że koncepcja „żydowskiej obrony” została stworzona w reakcji na arabskie ataki. Kiedy czytasz książki, które starają się zdekonstruować Izrael lub syjonizm, ten element historii jest albo całkowicie zignorowany, albo zminimalizowany. Świadomie nie przedstawia się kluczowego dowodu.


Weźmy Bena White’a (dość dziwnego brytyjskiego chrześcijanina, propagandzistę ze Zjednoczonego Królestwa) i jego książką o apartheidzie. Która, podobnie jak wszystkie fikcje tego rodzaju, stara się szybko przemknąć przez początek konfliktu, by dotrzeć do tych części, które chce wypaczyć. Ben White całkowicie ignoruje przemoc lat 1920. i 1930. O 1947/8 roku mówi:

“jak najdalsze od podrzędności liczebnej, według oceny brytyjskiego wywiadu wojskowego w 1947 r. embrionalne państwo żydowskie pokonałoby Arabów palestyńskich, nawet gdyby potajemnie pomagały im sąsiadujące państwa arabskie”.

To prawda, że taka ocena istniała. Jest także prawdą, że była to ocena z lipca 1947 r., na miesiące przed początkiem konfliktu. W ocenie mowa jest tylko o tajnej pomocy od jednego lub dwóch państwa arabskich (punkt, który White wypaczył). Nie wiedziano wówczas, że tysiące zagranicznych wojowników wkroczą na arenę. Podobnie jak inne oszacowania z owego czasu, zawiera także opinie i uprzedzenia autora. Były oszacowania, które nie zgadzały się z tym, którego użył White, ale nie o to chodzi. Ben White użył jako źródła  Benny’ego Morrisa. Stronę 33 z Birth of the Palestinian Refugee Problem [Narodziny problemu uchodźców palestyńskich]. To było na stronie 35:

Wojna między Izraelem i państwami arabskimi była długa i krwawa (około cztery tysiące z sześciu tysięcy zabitych z Jiszuwu, zginęło po 14 maja) i przywódcy Jiszuwu zrozumieli, że stoją przed śmiertelnym niebezpieczeństwem.

Całe pojęcie śmiertelnego niebezpieczeństwa jest wymazane. White musi przedstawić Żydów jako przeważającą siłę przeciwko niewinnej ofierze, dostarcza więc tylko części informacji. White jest świadomie wybiórczy, by przedstawić obraz, który nie ma żadnego oparcia w historii.  


Gdyby tylko Włosi wypowiedzieli wojnę Izraelowi


Całe oszczerstwo apartheidu jest zbudowane w ten sposób. Często cytowanym źródłem jako „dowód” izraelskiego apartheidu jest lista „dyskryminujących praw” dostarczona przez organizację o nazwie „Adalah”. Przygotowując się do debaty przeanalizowałem tę listę. Najstarsze, nadal działające prawo na tej liście jest z 1939 r. Jest to brytyjskie prawo, szybko stworzone we wrześniu 1939 r., by zabronić ludziom handlu z wrogiem. Nadal jest częścią prawa w Zjednoczonym Królestwie. Najzabawniejszym elementem przytoczenia go na tej liście jest powód, dla którego to prawo uznano za “dyskryminujące”:

To prawo z ery Mandatu Brytyjskiego nadal jest w użyciu. Stosuje ono całkowity zakaz handlu z „obywatelami wroga”. Prawo autoryzuje ministra spraw wewnętrznych do ogłoszenia państw jako „wrogie państwa”. Jak dotąd, wszystkie „wrogie państwa” są państwami arabskimi lub muzułmańskimi. W wyniku, prawo ogranicza stosunki, włącznie ze stosunkami kulturalnymi i lingwistycznymi, między Arabami palestyńskimi w Izraelu a szerszymi narodami arabskimi i muzułmańskimi.

Czyli czyni Izrael odpowiedzialnym za tożsamość narodów, które wypowiedziały Izraelowi wojnę. Gdyby Włochy także najechały w 1948 r. i wypowiedziały wojnę Izraelowi, to prawo nie byłoby uważane za dyskryminujące. Tak, ta lista rzeczywiście jest tak absurdalna. Izraelska flaga – dyskryminujące prawo, izraelska oficjalna pieczęć – dyskryminujące prawo, używanie hebrajskiego kalendarza – dyskryminujące prawo. Jest to lista absolutnie wszystkiego, co grupa mniejszościowa mogłaby POŚREDNIO odczuć jako dyskryminację. Ile krzyży jest na fladze Wielkiej Brytanii? Przy bardzo prawdziwych problemach, przed jakimi stoją mniejszości w każdym narodzie, można by stworzyć listę dla Wielkiej Brytanii dłuższą niż 63 prawa, jakie obecnie wylicza Adalah.


Powstrzymajcie ich przed szerzeniem kłamstw


Nie zamierzam używać tego forum dzisiaj jako miejsca na wiele argumentów, jakie przygotowałem do wczorajszej debaty. Istnieją tysiące zasadnych i potężnych sposobów pokazania, dlaczego oszczerstwo apartheidu jest całkowicie fałszywe. Te dni nadejdą. Tutaj chodzi mi głównie o pokazanie tchórzliwych działań tych, którzy atakują Izrael. Jest haniebne, że Henry Maitles uciekł i skandaliczne, że “Przyjaciele Palestyny” byli zbyt tchórzliwi, by postawić kogoś na jego miejsce. Izrael nie jest państwem apartheidu i jeśli te kłamstwa są szerzone na kampusie, to muszą spotkać się z wyzwaniem. Jeśli nie chcą stawić czoła wyzwaniu, nie powinni szerzyć ich na kampusie.


Organizatorzy debaty (którzy zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby debata się odbyła) w końcu zdecydowali nie pozwolić mi stanąć samemu. Uważam, że to był błąd. Jeśli oszczerstwo apartheidu jest szerzone po kątach, to należy rzucić na nie światło. Fakt, że ci ludzie byli zbyt przerażeni, by pojawić się, sam w sobie jest wiadomością, a ci, którzy mieli przyjść, powinni wiedzieć, dlaczego nie usłyszą debaty i wysłuchać argumentów tych, którzy byli gotowi debatować. Miałaby miejsce otwarta dyskusja z powodu nieuniknionych wrogich pytań, jakie zadawano by z publiczność. Anulowanie debaty pozwoliło opozycji „wygrać” po prostu dzięki tchórzostwu. Ich argumenty nadal nie spotkały się z wyzwaniem.


Wczoraj po przyjeździe do domu, otrzymałem następującą wiadomość:

Jestem skrajnie zniesmaczony, że debata w Glasgow została anulowana. Miałem nadzieję porozmawiania z panem. Jako zwolennik Izraela, ale także sensownego rozwiązania w postaci dwóch państw… miałem nadzieję na inspirację. Mam nadzieję, że odpowie mi pan, żebyśmy mogli to przedyskutować”.

Tym ludziom sprawiono zawód. Maitles i jego menażeria mogą o to nie dbać, ale ja dbam. Bo nie chodzi tu o 4-7% Żydów, którzy nie lubią Izraela. Ani o kilku uprzywilejowanych białych facetów, którzy mają problem z Żydami. Chodzi o miliony ludzi schwytanych w bardzo realnym i bardzo tragicznym konflikcie, którzy potrzebują wsparcia w znalezieniu rozwiązania, a rozwiązanie przyjdzie tylko od ludzi bezpośrednio zaangażowanych. Nie chcą ani nie potrzebują, by ludzie czytali najnowsze wypełnione nienawiścią tyrady kogoś, kto buduje swoją karierę na nieszczęściu innych, potrzebują, tylko, by ludzie zaczęli mówić prawdę. Tchórzostwo Henry’ego Maitlesa z pewnością nikomu nie pomogło.

 

The cowardly Professor Henry Maitles and the activists who ran away

23 marca 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


David Collier

Znany brytyjski bloger. Autor blogu Beyond the great devide