Otumaniony myśliciel twierdzi, że ewolucja nie może wyjaśnić organizmów i ich “dążeń”


Jerry A. Coyne 2018-03-28


Alternet notuje, że Jeremy Sherman “jest teoretykiem decyzji, który bada, jak życie radzi sobie z dylematami – od jego początków do życia codziennego i politycznego”. W artykule poniżej (kliknij na link pod obrazkiem) pokazuje także, że jest dogłębnie zagubiony w sprawie ewolucji. Tytuł jest kuszący, ale “biologiczna tajemnica”, której nauka nie potrafi wyjaśnić, okazuje się czymś trywialnym: czymś, co jest całkowicie wyjaśnialne na gruncie tego, co już wiemy o życiu i ewolucji. 



https://www.alternet.org/news-amp-politics/science-still-cant-explain-biological-mystery
https://www.alternet.org/news-amp-politics/science-still-cant-explain-biological-mystery

Jaka więc jest ta Wielka Biologiczna Tajemnica? Jest nią to, że organizmy wydają się dążyć do czegoś – próbują coś zrobić. To dążenie przyjmuje takie formy jak „próbowanie” (używam takich słów, jakich on używa) przez organizmy pozostania przy życiu, próbowanie rozmnożenia się, próbowanie naprawienia uszkodzonych części ciała, próbowanie chronienia się przed wieloma niebezpieczeństwami, które czyhają na każde stworzenie.


Sherman nadaje tym pozorom dążenia i “celowości” wyszukaną nazwę: “funkcjonalny wysiłek dostosowania “, którą wyjaśnia następnie w ten sposób:

Wysiłek jest celową praca, organizm próbuje osiągnąć to, co jest funkcjonalne – wartościowe dla niego, dostosowane lub reprezentatywne dla jego okoliczności. Wartość wysiłku i reprezentacji ma sens tylko dla organizmów. Organizmy próbują zdobyć dla siebie korzyści ze środowiska. Nieożywione rzeczy tego nie robią.  


W naukach fizycznych po prostu nie ma miejsca na wyjaśnienie zachowania funkcjonalnego dostosowania. Każdy fizyk, który twierdziłby, że subatomowe, atomowe, molekularne lub galaktyczne zjawiska próbują zdobyć korzyści dla siebie w danym środowisku, zostałby wygnany z nauk fizycznych. Fizyk dobrze wie, że księżyc nie próbuje podnieść przypływów dla korzyści własnych lub przypływów.


W odróżnieniu od tego w naukach przyrodniczych i społecznych nie można obejść się bez wyjaśnień, które zakładają zachowanie funkcjonalnego dostosowania. To właśnie rozumie się przez adaptację, cechę, która umożliwia organizmowi zajmowanie się wysiłkami, które funkcjonują dla niego samego, dopasowanymi do środowiska. 

Krótko mówiąc, naukowcy nie potrafią wyjaśnić organizmów. Sherman, który mówi, że jest ateistą, nie daje kreacjonistycznej alternatywy, ale po prostu twierdzi, że mamy ogromną lukę w naszym rozumieniu życia. Jeśli kamienie nie uderzają, by bronić się przed staczaniem się ze zbocza, ani nie próbują naprawiać siebie, kiedy pękają, ani nie tworzą innych kamieni, to dlaczego takie rzeczy robią organizmy? Jak to możliwe, skoro organizmy wyewoluowały ze składników chemicznych, które nie wykazują tych samych „funkcjonalnych wysiłków dostosowania”? (W rzeczywistości, kamienie “próbują” toczyć się po zboczu i “próbują” zamienić się w mniejsze kamienie, a potem w żwir i wreszcie w piasek. Czy w logice Shermana jest błąd?)


Oczywista odpowiedź każdego, kto zna biologię i ewolucję, brzmi: organizmy są produktami genów, które same powstały dawno temu, kiedy – być może wspólnie z rudymentarnym systemem budowy białek – jako arbitralny punkt w continuum chemicznej ewolucji. To prawda, nie rozumiemy, jak zaczęło się życie. Kiedy jednak istniały stworzenia posiadające dziedziczny materiał, który mogły replikować (to jest tautologiczne!), jasne jest, że te replikatory, które pozostawiały więcej kopii, zdominowały populację replikatorów. Jednym ze sposobów, na jakie replikatory mogą to zrobić jest, jak wskazał Richard Dawkins w Samolubnym genie, budowanie sobie wehikułów, które chronią dziedziczny materiał przed szkodami i ułatwiają jego reprodukcję. Te wehikuły to ciała (włączam tu rośliny). Przy istnieniu ciał replikatory spowodują, że będą się zachowywały w sposób sprzyjający dalszej replikacji. W ten sposób otrzymujemy zachowania, które utrzymują je przy życiu, naprawiają własne części, polują na inne i, oczywiście, skłaniają je do reprodukcji - co jest niezbędnym warunkiem ewolucji.  


W ten sposób ewoluują adaptacje, zarówno ciała, jak zachowanie, które Sherman widzi jako niedające się wyjaśnić “dążenia” lub “funkcjonalny wysiłek dostosowania”. Brzmi to niemal, jakby Sherman w ogóle nie znał wyjaśnienia Dawkinsa. W rzeczywistości jednak Sherman rozważa genowe wyjaśnienie, które właśnie podałem i odrzuca je (wytłuściłem najgorsze pomieszanie pojęć):

Co więc wyjaśnia przejście od zjawisk, których nie można wyjaśnić w kategoriach funkcjonalnego wysiłku dostosowania, do zachowań, których nie można wyjaśnić bez odniesienia do funkcjonalnego wysiłku dostosowania?


Milczącym założeniem w nauce jest to, że ewolucja to wyjaśnia. Nie robi tego.


To założenie przybiera trzy postacie. Najpopularniejszą jest, że ewolucja zaczyna się (tutaj, 10 miliardów lat od początku historii wszechświata) kiedy są cząsteczki, które replikują się – specjalne cząsteczki – prawdopodobnie RNA, ponieważ odgrywają zasadniczą rolę w dzisiejszym życiu. Kiedy już istnieją kopiujące się cząsteczki RNA, istnieje dziedziczność i zmienność. Według tego poglądu, różnice w replikowaniu się cząsteczek są początkiem ewolucji, a więc początkiem życia.


To nie wyjaśnia funkcjonalnego wysiłku dostosowania. Nie ma żadnego wysiłku. Cząsteczki nie próbują się kopiować. Są bierne jak każdy molekularny produkt katalizy. Kopiują się, kiedy warunki powodują, że się kopiują. Czy jest tam funkcja lub dostosowanie? Czy jest cokolwiek użytecznego lub funkcjonalnego dla kopiujących się cząsteczek dostosowanych do ich środowiska? 


Można powiedzieć, że każda cząsteczka, która kopiuje się lepiej, funkcjonuje lepiej, ale przy ich bierności (nie próbują się kopiować) jest to tylko perspektywa obserwatora, nie ma w tym więcej prawdy o funkcji niż byłoby w powiedzeniu, że z dwóch piłek staczających się z rampy ta, która przybyła na ziemię pierwsza, miała bardziej użyteczne, funkcjonalne cechy. 
Tak, z punktu widzenia obserwatora miała je, ale to jest tylko wrażenie kogoś z boku. Piłka nie próbuje wygrać wyścigu. Ani też kopiująca się cząsteczka nie próbuje skopiować się, nawet jeśli jest to rodzaj cząsteczki, która w nas jest funkcjonalna jako skład funkcjonalnej informacji, która ogranicza nasze zachowanie. Skład. W nas RNA i DNA nie czynią starań, by przynieść sobie korzyści. Geny nie są samolubne. Nie ma „ja” w tych cząsteczkach, które stara się zrobić cokolwiek dla siebie.

To jest tak głupie, że niemal niewarte odpowiedzi. Cząsteczki nie mają mózgów i nie „próbują” zrobić niczego; kopiowanie jest czymś, co się zdarzyło, a kiedy już się zdarzyło, następuje wszystko inne. To jest niemal tak, jakby Sherman wierzył, że cząsteczki DNA muszą przychodzić z małymi, przyczepionymi mózgami, które powodują, że świadomie „próbują” replikować się w tym sensie, w jakim ludzie „próbują” pojechać do pracy. Jego pan-psychiczne obalenie argumentu staje się jasne, kiedy mówi „nie ma ‘ja’ w tych cząsteczkach, które stara się zrobić cokolwiek dla siebie”. Tak, ma rację: nie ma tam „ja”.


“Ja” w ich świadomej formie dotyczy epifenomenów, które przyszły dużo później, kiedy wyewoluowały duże mózgi. Ale ewolucja nie POTRZEBUJE świadomości: wszystko, czego potrzebuje, to cząsteczki, które potrafią się replikować, z tym że te kopie nie zawsze są doskonałe. (Nie można mieć ewolucji bez mutacji.)


Dalej w tym pogmatwanym artykule Shermen twierdzi – poprawnie – że nie wiemy, jak zaczęło się życie. Nie znaczy to jednak, że prawdopodobnych scenariuszy nie daje się ograniczyć – lub także testować. Kiedy jednak mamy replikatory i ich zdolność do tworzenia białek, które budują ciała (czego także jeszcze nie rozumiemy) reszta jest historią: ewolucyjną historią.


Sherman jest najgorszego rodzaju popularyzatorem nauki – być może gorszym niż kreacjoniści – bo nie kłamie i nie wpycha nam religii. Zamiast tego stawia niereligijne twierdzenia o lukach w nauce, ale te twierdzenia są po prostu błędne. Niemniej wielu laików, którzy połykają te papkę, pomyśli: „Tak, tak, ewolucja musi być niesłuszna, skoro nie potrafi wyjaśnić organizmów; a jeśli nie potrafi zrobić tego, to jak może być poprawna?” Wszystko dlatego, że Sherman nie potrafi zrozumieć, że różnica między kamieniami a organizmami polega na tym, że organizmy mają dziedziczny materiał, który się reprodukuje.


Jeśli chcesz wersję filmową tych poplątanych opowieści Shermana, możesz obejrzeć 20 minut tego poniżej.


A muddled thinker claims that evolution can’t explain organisms or their “strivings”

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne


Profesor (emeritus) na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.