Orientacja na złe wiadomości nasila się i wpływa na nasze działania


Matt Ridley 2018-03-27


“Śmiertelna nowa epidemia zwana Chorobą X może zabić miliony, ostrzegają naukowcy” – głosił jeden z gazetowych tytułów w ubiegły weekend. “Światowa Organizacja Zdrowia wydaje globalny alarm o potencjalnej pandemii” – krzyczał inny. Najwyraźniej sfrustrowane sposobem, w jaki rzeczywistym chorobom zakaźnym nie udaje się nas wykończyć, niańki z Światowej Organizacji Zdrowia postanowiły wynaleźć fikcyjną.

Choroba X ma być wirusem, który przeskoczy niespodziewanie ze zwierzęcego gatunku na ludzi (co zdarza się od czasu do czasu), lub może być stworzonym przez człowieka patogenem z laboratorium wojny biologicznej jakiegoś dyktatora. Rozsądne jest uważanie na takie rzeczy, szczególnie po tym, co zdarzyło się w Salisbury, ale mówienie, że ryzyko jest wysokie, jest nieodpowiedzialne.


Niezależnie od tego jak sprytni będą edytorzy genów, szanse, że pobiją ewolucję w jej grze i wymyślą właściwą kombinację zakaźności, śmiertelności i zdolności do życia, by rozprzestrzenić chorobę w całej rasie ludzkiej, są bardzo małe. Zrobienie tego w tajemnicy byłoby jeszcze trudniejsze.


Obawiam się, że jedynym efektem decyzji Światowej Organizacji Zdrowia może być spowodowanie niepotrzebnego alarmu i dalsze podważenie społecznego zaufania wobec tej właśnie technologii, która dostarcza skutecznych terapii i szczepionek na znane i nieznane choroby. Karmi to także nasze pragnienie raczej złych wiadomości niż dobrych. Niemal z definicji zła wiadomość jest nagła, podczas gdy dobre wiadomości są stopniowe i dlatego mniej zasługujące na miejsce w mediach. Coś wylatuje w powietrze, załamuje się, wybucha lub rozbija się; niewiele jest odpowiedników tego typu określeń w informacjach o dobrych wiadomościach. Jeśli kraj, dana polityka lub firma odnosi sukcesy, wkrótce wypada z wiadomości. 


To wypacza nasz pogląd na świat. Dwa lata temu grupa holenderskich badaczy zadała proste pytanie 26 492 ludziom w 24 krajach: czy przez ostatnie 20 lat odsetek ludzi żyjących w skrajnej nędzy 

1) Zwiększył się o 50 procent?

2) Zwiększył się o 25 procent?

3) Pozostał taki sam?

4) Zmniejszył się o 25 procent?

5) Zmniejszył się o 50 procent?


Tylko 1 procent respondentów podał poprawną odpowiedź, którą jest, że zmniejszył się o 50 procent. Milenijny cel ONZ - zmniejszenia o połowę globalnej nędzy do roku 2015 został wypełniony pięć lat wcześniej.


Jak wskazał nieżyjący już szwedzki statystyk, Hans Rosling, przy okazji podobnego badania, sugeruje to, że ludzie wiedzą mniej o ludzkim świecie niż szympansy, bo jeśli napiszesz te pięć opcji na pięciu bananach i rzucisz je szympansowi, będzie miał 20 procent szans na podniesienie właściwego banana. Przy losowym zgadywaniu wyszłoby 20 razy lepiej niż w tym badaniu. Jak kiedyś ujął to historyk nauki Daniel Boorstin: “Największą przeszkodą odkryć nie jest ignorancja – jest nią iluzja wiedzy”.


Nikt nie lubi opowiadać ci o dobrych wiadomościach. Nędza i głód są biznesem Oxfamu, ale czy na całe gardło wykrzykiwał informacje o globalnych statystykach nędzy? Nic z tych rzeczy. Zmienił punkt ciężkości na nierówność. Kiedy “Lancet” opublikował badanie w 2010 r. pokazujące globalny  spadek śmiertelności kobiet przy porodach, orędownicy zdrowia kobiet próbowali wywierać naciski, by opóźnić publikację, “z obawy, że dobre wiadomości osłabią zainteresowanie ich sprawą”, pisał „New York Times”. Ogłoszenie przez NASA w 2016 r., że życie roślinne pokrywa coraz większą część planety w wyniku emisji dwutlenku węgla, było traktowane jak materiał radioaktywny przez większość piszących o środowisku.


Co więcej, niechęć  do  publikowania dobrych wiadomości w mediach wydaje się nasilać. W 2011 r. amerykański akademik, Kalev Leetaru, użył komputera do analizy postaw emocjonalnych w pewnych mediach przez 30 lat: liczył słowa pozytywne i negatywne. Znalazł „stały, niemal liniowy marsz w kierunku negatywności”. Niedawne badanie Harvardu odkryło, że 87 procent relacji o obu kandydatach w wyborach prezydenckich w 2016 r. w USA było negatywnych. Przez pierwsze 100 dni prezydentury Donalda Trumpa 80 procent wszystkich relacji było negatywnych. Oczywiście, on sam jest mistrzem gry na pesymizmie ludzi.


To jest ludzka skłonność i jest ona łatwa do wykorzystania. Badani w eksperymencie psychologicznym w Kanadzie, choć mówili, że wolą dobre wiadomości, kiedy powiedziano im, by w oczekiwaniu na rozpoczęcie “eksperymentu” wybrali sobie i przeczytali jakiś artykuł z gazety, w rzeczywistości “wybierali historie o negatywnym wydźwięku – korupcja, niepowodzenia, hipokryzja i tak dalej – raczej niż neutralne lub pozytywne”. Dziennikarze działów finansowych informują o wskazówkach rosnących rynków finansowych z malejącym entuzjazmem, ale o spadających z entuzjazmem rosnącym wraz z trwającym spadkiem. Jak powiedział publicysta “Financial Times” John Authers: “Boimy się znacznie bardziej zachęcenia czytelników do kupowania akcji i wepchnięcia ich w straty niż wzywania ich do ostrożności i spowodowania, że umkną im zyski”.  


To jest jeden z powodów wszechobecnego, negatywnego skrzywienia, które dotyka publiczny dyskurs. Ludzie nie lubią tracić znacznie bardziej niż lubią równoważny zysk. Taki błąd poznawczy prawdopodobnie dawał większe bezpieczeństwo wśród zagrożeń afrykańskiej sawanny, gdzie negatywna strona podejmowania ryzyka była duża. „Tendencja złotego wieku” powoduje, że pamiętamy dobre rzeczy z przeszłości, w wyniku czego teraźniejszość wydaje się gorsza niż jest. Z jakiegoś powodu ludzie brzmią mądrzej, jeśli mówią, że sprawy przybiorą zły obrót. W fikcji literackiej przewidywania klęski przez Kasandrę okazały się prorocze; Pollyanna została ukarana za swój optymizm wypadkiem samochodowym.


Tak więc, we wszystkich przewidywaniach przyszłości obserwujemy skłonność do czarnowidztwa. Brexit jest znakomitym przykładem: ponieważ jeszcze się nie zdarzył, można sobie wyobrażać wszystkie sposoby, na jakie okaże się zły. Najlepszym przykładem niefalsyfikowanego pesymizmu jest zmiana klimatu. Ma tę zaletę, że potrzeba dziesięcioleci czarnowidztwa zanim powróci jury. Ludzie, którzy sądzą, że nauka sugeruje, że nie będzie tak źle, lub że ludzkość prawdopodobnie złagodzi to lub zaadaptuje się do tego z czasem, otrzymują mniej czasu na antenie i dużo więcej krytyki niż ludzie, którzy wychodzą poza to, co mówi nauka i przesadzają potencjalne zagrożenie. Fakt, że to, co mówią ludzie sceptyczni wobec komputerowych modeli przewidywanego ocieplenia, jak dotąd potwierdza się, nie robi na nikim żadnego wrażenia. 


Aktywiści uzasadniają czasami skupianie się na najgorszym możliwym scenariuszu tym, że jest to sposób na podnoszenie świadomości. Choć jednak ludzie są podatni na złe wiadomości, nie są jednak głupi i w końcu ignorują chłopców, którzy krzyczą „wilk, wilk!” Jak niedawno pisał dziennikarz John Horgan w “Scientific American”: “W dzisiejszych czasach rozpacz jest większym problemem niż optymizm”.


Pierwsza publikacja w Times.


Good news is no news

Rational Optimist, 18 marca 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.