Spojrzenie na muzułmańską logikę i zachodnią naiwność


Raymond Ibrahim 2018-03-15


Plaga islamskiego terroryzmu opiera się na “zażaleniach” wobec Izraela – tak mówi Al-Azhar, madrasa (czyli muzułmański “uniwersytet”) o najwyższym na świecie prestiżu, który gościł Baracka Obamę w 2009 r., kiedy wygłaszał przemówienie „Nowy początek”. W niedawnym wywiadzie dla egipskiej telewizji Ahmed Al Tayeb wielki imam Al Azhar, nazwany kiedyś “najbardziej wpływowym muzułmaninem na świecie” – powiedział:

Zauważyłem, że zawsze mówią nam, że terroryzm jest islamski. Wszystkie te tuby, które kraczą – z ignorancji lub bo tak im kazano – że programy Al-Azhar są przyczyną terroryzmu, nigdy nie mówią o Izraelu, o więzieniach Izraela, o ludobójstwach dokonywanych przez syjonistyczny twór państwowy… Gdyby nie znęcanie się tworu syjonistycznego nad regionem, nigdy nie byłoby żadnego problemu. Bliski Wschód i region rozwijałby się i Arab byłby jak każdy innych człowiek na świecie, cieszący się dobrym życiem, a przynajmniej prawem do życia w pokoju.  

Z pewnością jest w tym wiele do skomentowania. Po pierwsze, raz za razem ujawniano, że Al Azhar istotnie naucza tych samych doktryn “przeciwko niewiernym” i o supremacji muzułmańskiej, na których opiera się Państwo Islamskie. Zapytany, dlaczego Al-Azhar, który ma zwyczaj potępiania świeckich myślicieli jako nie-islamskich, odmawia potępienia ideologii Państwa Islamskiego jako nie-islamskiej, szejk Nasr, uczony w prawie islamskim i absolwent Al Azhar, powiedział:

Nie może [potępić Państwa Islamskiego jako nie-islamskie]. Państwo Islamskie jest produktem ubocznym programów Al Azhar. Czy więc Al-Azhar może potępić sam siebie? Al-Azhar mówi, że musi być kalifat i że [założenie kalifatu] jest obowiązkiem muzułmańskiego świata. Al-Azhar uczy prawa o apostazji i o zabijaniu apostatów. Al-Azhar jest wrogi wobec mniejszości religijnych i naucza rzeczy takich jak zakaz budowy kościołów itp. Al-Azhar stoi na straży instytucji dżizja [wymuszania daniny od mniejszości religijnych]. Al-Azhar naucza kamienowania ludzi. Czy więc Al-Azhar może potępić siebie jako nie-islamski?

Co jednak z drugim punktem Tajeba, że z powodu “znęcania się” Izraela nad Palestyńczykami (czyli współwyznawcami muzułmanami) rozżaleni muzułmanie na całym świecie nie mają innego wyboru, jak zwrócić się do dżihadu/terroryzmu? To jest, oczywiście, kolejna przeróbka mitu o “muzułmańskim zażaleniu”, który to mit spopularyzowała Al-Kaida po 9/11. W 2009 r. Bin Laden powiedział:

Powinniście [wy, Amerykanie] zapytać siebie, czy wasze bezpieczeństwo, wasza krew, wasi synowie, wasze pieniądze, wasze prace, wasze domy, wasza gospodarka i reputacja są dla was droższe niż bezpieczeństwo i gospodarka Izraelczyków…  Powtarzaliśmy wiele razy przez ponad dwadzieścia pięć lat, że powodem naszego konfliktu z wami jest wasze poparcie dla waszych izraelskich sojuszników, którzy okupują naszą ziemię Palestyny [podkreślenie dodane].

Nie trzeba mówić, że wielu zachodnich analityków połknęło wówczas (i połyka nadal) ten komunikat w całości – mimo że bin Laden wyjaśniał innym muzułmanom (po arabsku) “prawdziwy powód naszego konfliktu”:

Nasze rozmowy z niewiernym Zachodem i nasz konflikt z nimi obraca się w ostatecznym rachunku wokół jednej kwestii – takiej, która wymaga naszego totalnego poparcia z siłą i zdecydowaniem – a jest nią: czy islam zmusza ludzi siłą miecza, by poddali się jego władzy cieleśnie, jeśli nie duchowo? Tak. Istnieją tylko trzy wybory w islamie: [1] albo dobrowolne poddanie się [nawrócenie]; [2] albo płacenie dżizja przez fizyczne, choć nie duchowe poddanie się władzy islamu; [3] albo miecz – bo nie jest słuszne pozwolenie mu [niewiernemu], by żył. Ta sprawa jest podsumowana dla każdego żywego człowieka: albo poddasz się, albo żyjesz pod zwierzchnictwem islamu, albo umierasz. (The Al Qaeda Reader, s. 42)

Śmielsi dżihadyści porzucili ostatnio pozory. W niedwuznacznie zatytułowanym artykule, Dlaczego nienawidzimy was & dlaczego walczymy z wami, Państwo Islamskie przyznało, że “Nienawidzimy was przede wszystkim dlatego, że jesteście niewiernymi”. Jeśli chodzi o jakiekolwiek „żale” polityczne, to są one „drugorzędnymi” powodami dżihadu:

Ważne jest zrozumienie, że chociaż niektórzy mogą argumentować, że wasza polityka zagraniczna jest tym, co podsyca nasza nienawiść, ta konkretna przyczyna nienawiści do was jest drugorzędna, stąd powód, że zajmujemy się nią na końcu powyższej listy. […]  Faktem jest, że nawet gdybyście przestali bombardować nas, więzić nas, torturować nas, oczerniać nas i uzurpować sobie nasze ziemie, nadal będziemy was nienawidzić, ponieważ nasz główny powód nienawidzenia was nie przestanie istnieć aż przyjmiecie islam. Nawet gdybyście płacili dżizję i żyli w poniżeniu pod władzą islamu, nadal byśmy was nienawidzili [podkreślenie dodane].

Ten trojaki wybór więc – nawrócenie, poddanie/dżizja lub miecz – jest źródłem konfliktu między islamem i wszystkimi innymi; dlatego rozważni nie-muzułmanie zawsze uważali problem osiągnięcia trwałego pokoju ze światem islamskim za nierozwiązalny problem. Jak ponad stulecie temu napisał profesor prawa James Lorimer (1818-90):

Jak długo trwa islam, pojednanie jego wyznawców nawet z Żydami i chrześcijanami [“Ludźmi Księgi”], a tym bardziej z resztą ludzkości, musi nadal być nierozwiązalnym problemem. …  Na nieokreśloną przyszłość, jakkolwiek niechętnie, musimy ograniczyć nasze polityczne uznanie do tych, którzy wyznają religie... nauczające doktrynę „żyj i pozwól żyć” (The Institutes of the Law of Nations, s. 124).

Innymi słowy, polityczne uznanie – z wszystkimi negocjacjami, dyplomacją i ustępstwami, jakie idą z tym w parze – powinno być przyznane wszystkim religiom/cywilizacjom poza tym islamem, który nie odwzajemnia się ani nie uznaje koncepcji „żyj i daj żyć” (jak, na przykład, nakaz Koranu wobec muzułmanów, by „nakazywali to, co jest uznane, a zakazywali tego, co jest naganne” (Koran 3:110) – to jest, narzucali światu szariat).


Ani też islamska supremacja nie ogranicza się do doktryn i pism świętych, które są “otwarte na interpretację”; historia pokazuje to równie jednoznacznie. Jak dokumentuję w książce, która ukaże się niebawem, Sword and Scimitar: Fourteen Centuries of War between Islam and the West, przez stulecia i przez niezliczone dżihady muzułmanie najeżdżali i z czasem podbili ¾ wszystkich ziem chrześcijańskich; skala zniszczenia i potworności, jakie towarzyszyły tym dżihadom, czyni, że potworności Państwa Islamskiego wydają się dziecinną zabawą.   


Skoro Izrael nie miał nic wspólnego z tym wszystkim – a nawet nie istniał – to czy rzeczywiście mamy wierzyć, że zażalenia wobec niego są odpowiedzialne za to, że Al-Azhar nadal naucza, a muzułmanie nadal wyznają te same doktryny, które powodowały, że przez stulecia terroryzowali nie-muzułmanów?   


Nie, to jest kolejny przypadek muzułmańskich apologetów, próbujących upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: przedstawiając – i tym samym uwalniając od winy -  terrorystyczne zachowania jako nieunikniony wynik “zażaleń” wobec demonizowanego Izraela, który zasługuje na przyjęcie całej winy. W rzeczywistości, ostatecznym “zażaleniem”, jakie muzułmanie mają wobec wszystkich nie-muzułmanów jest to właśnie – że nie-muzułmanami, gorszymi niewiernymi, których trzeba ujarzmić w taki lub inny sposób.

 

Eliminate Israel, Eliminate Islamic Terrorism?

Frontpage Mag, 2 marca 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Raymond Ibrahim


Urodzony w Stanach Zjednoczonych w rodzinie koptyjskiej, jest amerykańskim badaczem, tłumaczem z arabskiego, pisarzem i publicystą. Autor książek Crucified Again: Exposing Islam's New War on Christians(Regnery, 2013) oraz The Al Qaeda Reader (Doubleday, 2007).