Jak lewica stała się własnym najgorszym wrogiem – część II


Denis MacEoin 2018-03-18

Obraz Edwarda Morana z 1897 r., przedstawiający palący się okręt USS Philadelphia w bitwie w porcie Trypolisu podczas pierwszej wojny z Berberami w 1804 r. (Zdjęcie: U.S. Naval Academy Museum Collection/Wikimedia Commons)
Obraz Edwarda Morana z 1897 r., przedstawiający palący się okręt USS Philadelphia w bitwie w porcie Trypolisu podczas pierwszej wojny z Berberami w 1804 r. (Zdjęcie: U.S. Naval Academy Museum Collection/Wikimedia Commons)

Feministki w żadnym razie nie są jedyną tak zwaną lewicową lub liberalną grupą, która zdradziła swoje podstawowe zasady z powodu dziwacznego podziwu dla islamu, jego historii, jego wartości lub jego samozwańczego statusu ofiary. Prawdziwi liberałowie wierzą w prawa człowieka, prawa kobiet, równość rasową, wolność słowa i znacznie więcej, odrzucając ekstremizm zarówno z prawa, jak z lewa. Wydaje się jednak, że lewica w Wielkiej Brytanii i gdzie indziej zarzuciła te zasady i zdradziła tych ludzi, których dawniej popierała[1].

Ta gotowość do pozwalania sobie na najbardziej nawet antyliberalne przekonania i zachowania znajduje wiele ze swych korzeni w ogólnej pogardzie, jaką wielu tak zwanych lewicowców wydaje się odczuwać wobec zachodniej demokracji, praw człowieka i indywidualnej wolności. Ta pogarda nie wyjaśnia jednak, dlaczego tak wielu, często przyzwoitych ludzi, czuje pociąg do bronienia islamu, islamskiego patriarchatu, islamskiej dyskryminacji kobiet lub przemocy w imię islamu, szczególnie, kiedy taka obrona jest w sposób oczywisty skrajnie nieliberalna. Nietrudno znaleźć przykłady, choćby feministki, które zachęcają muzułmanki do podporządkowania się zasłonom i porzucenia swoich praw jako wolne kobiety na rzecz muzułmańskich mężczyzn i ich władzy nad nimi.


Co opętało tak wielu ludzi Zachodu, by patrzeć na islam, islamską religię, islamskie prawo i islamską nietolerancję przez różowe okulary, które zasłaniają to, co oczywiste i nie pozwalają obserwatorowi dostrzec tego, co ma przed nosem?


Innym spośród najbardziej godnych uwagi przykładów jest dosłownie uniwersalna postawa wobec imperializmu. Wszyscy możemy zgodzić się, że imperializm należy do przeszłości i że w większości przyniósł znaczne cierpienia tym rdzennym ludom, które znalazły się pod brytyjskimi, francuskimi, belgijskimi, hiszpańskimi lub portugalskimi rządami. Żaden kraj na dzisiejszym Zachodzie nie starałby się o powrót imperialnego systemu, któremu, na szczęście, I i II Wojna Światowa zadały śmiertelny cios. Ta zmiana jednak nie przeszkodziła marksistom i innym o podobnych poglądach w twierdzeniach, że imperializm trwa do dnia dzisiejszego poprzez władzę sprawowaną przez silne narody na Zachodzie, takie jak Izrael lub USA. Także Narody Zjednoczone są czasem potępiane jako "narzędzie imperializmu".


Co jednak zdumiewające, nigdy nie słyszałem o liberale, który powiedziałby złe słowo o bardziej rozpowszechnionym i chyba bardziej niszczącym imperializmie: islamskim imperializmie[2]. W okresie od 632 r. i do 1918 r. było dużo więcej muzułmańskich imperiów niż europejskich.


Pierwszym rozległym imperium islamskim był Kalifat Umajjadów (661-750), który rozciągał sie od Półwyspu Iberyjskiego (Hiszpania i Portugalia) do tego, co obecnie jest Indiami Północnymi i pakistańską prowincją Sindh. U szczytu było to największe imperium na świecie i pozostaje piątym największym w historii.


Umajjadów zastąpili Abbasydzi (750-1258), którzy rządzili podobnie rozległym terytorium, włącznie z Sardynią, Sycylią i południowymi Włochami. Kolejne takie imperia panowały nad terytoriami od Afryki Północnej do Indii. Największe ze wszystkich było długo trwające Imperium Osmańskie (1299-1918), którego włości rywalizowały wielkością z największym ze wszystkich imperiów, Imperium Brytyjskim. Oto, z grubsza, lista osmańskich posiadłości:

Algieria, Tunezja, Trypolis (Libia), Egipt, Arabia Zachodnia, Syria (olbrzymi obszar), Mezopotamia (Irak), Anatolia (Turcja), Chorwacja, Bośnia, Albania, Grecja, Serbia, Bułgaria, Rumelia, Wołoszczyzna, Węgry, Transylwania, Mołdawia, Besarabia, Kreta, Cypr, Krym, Gruzja, Azerbejdżan, Dagestan, al-Hufuf (we wschodniej Arabii).

Zasadniczo, Imperium Osmańskie trwało dłużej i obejmowało większe terytorium niż nawet długotrwałe (1415-1999) imperium portugalskie w Ameryce Południowej, Afryce, Indiach i na dalekim wschodzie. Europejskie imperia mogły być – i często były – despotyczne, prowadzące czystki etniczne, ludobójstwa, jak Hiszpania i Portugalia w Ameryce Południowej, jak również ogólnie brutalne wobec miejscowej ludności. Wszystko to są powody do potępienia.


Równocześnie muzułmańscy władcy zmasakrowali w Indiach przerażającą liczbę Hindusów. Autor, Sikh, pisze, że te masakry były “największym holokaustem w historii świata”:

Wraz z najazdem na Indie Mahmuda z Ghazny około roku 1000 rozpoczęła się muzułmańska inwazja indyjskiego subkontynentu, która trwała kilka stuleci. Nadir Szah zbudował górę z czaszek Hindusów, których zabił tylko w Delhi. Babur wzniósł wieże czaszek hinduskich w Khanwa, kiedy pokonał Ranę Sanga w 1527 roku i później powtórzył te same potworności po zdobyciu fortecy Chanderi. Akbar rozkazał przeprowadzenie masakry 30 tysięcy Radźputów po zdobyciu Chithaurgarh w 1568 r. Sułtani Bahmanidów mieli coroczny plan zabijania co najmniej 100 tysięcy Hindusów.  

Belgijski indolog, dr Koenrad Elst, napisał, że:

Nie ma oficjalnego oszacowania całkowitej liczby zabitych Hindusów z rąk muzułmanów. Spojrzenie na ważne świadectwa muzułmańskich kronikarzy sugeruje, że przez 13 stuleci na terytorium tak olbrzymim jak subkontynent, muzułmańscy Święci Wojownicy zabili ponad 6 milionów Hindusów. Ferishtha wylicza kilka okazji, kiedy sułtani Bahmanidów w środkowych Indiach (1347-1528) zabili sto tysięcy Hindusów, co ustanowili jako minimalny cel, kiedy tylko chcieli “ukarać” Hindusów; a byli oni zaledwie trzeciorzędną, prowincjonalną dynastią. Największe rzezie miały miejsce podczas napadów Mahmuda z Ghazny (około roku 1000); podczas podboju  Indii Północnych przez Muhammada z Ghor i jego podwładnych (1192 i później); i za Sułtanatu Delhijskiego (1206-1526).... Mogołowie (1526-1857), nawet Babar i Aurangzeb, byli w porównaniu dość opanowanymi tyranami. Profesor K.S. Lal oceniał kiedyś, że populacja Indii zmalała o 50 milionów za czasów Sułtanatu, ale byłoby to trudno potwierdzić; badania rozmiarów szkód, jakie islam uczynił w Indiach, dopiero muszą się zacząć.

Dalej pisze on:

Poza bezpośrednim zabijaniem miliony Hindusów zniknęły z powodu niewoli. Po każdym podboju przez muzułmańskich najeźdźców targi niewolników w Bagdadzie i Samarkandzie zalane były Hindusami. Niewolnicy często ginęli z powodu strasznych warunków. Na przykład, łańcuch górski Hindu Koh, "Indyjska góra", otrzymała nazwę Hindu Kusz, "Zabójca Hindusów”, kiedy jednej zimnej nocy za rządów Timura Chromego (1398-99), sto tysięcy hinduskich niewolników zmarło podczas marszu do Azji Środkowej. Choć Timur zdobył Delhi od innego muzułmańskiego władcy, zanotował w swoim dzienniku, że zapewnił, by rabujący żołnierze oszczędzili dzielnicę muzułmańską, podczas gdy w dzielnicach hinduskich wzięli “każdy po dwudziestu niewolników”.

Można by sądzić, że takie fakty historyczne powinny w oczach aktywistów praw człowieka umieścić muzułmańskie imperia w tej samej kategorii, co późniejsze europejskie. Nic z tego. Liberałowie nie wspominają także ani słowem innej kwestii, która powinna być bliska ich sercom: islamskiego handlu niewolnikami.


Niewolnictwo było od początku integralną częścią islamu. Popiera je pismo święte, jest zakotwiczone w prawie szariatu i było praktykowane od siódmego wieku do dnia dzisiejszego. Kupcy arabscy prowadzili handel niewolnikami przez Saharę i sprowadzali Afrykanów do Afryki Północnej. Liberałowie słusznie potępiają europejski handel niewolnikami i jego wpływ na Amerykę Północną; słusznie działają na rzecz wyeliminowania nowoczesnego niewolnictwa przez handel ludźmi – który, jak się ocenia, dotyczył w 2016 r. ponad 40 milionów ludzi na całym świecie. Niemniej niemal nie słyszy się, by ludzie lewicy mówili także o islamskim (głównie arabskim) handlu niewolnikami.


Edukacyjna witryna History World, na przykład, ma pokaźny rozdział zatytułowany "History of Slavery", [Historia niewolnictwa], w którym opisuje niewolnictwo w Babilonii, Grecji, Rzymie, w europejskim Średniowieczu oraz portugalski i głównie transatlantyki handel niewolnikami. Niemniej wspomina islam tylko marginesowo, mimo że trwał znacznie dłużej niż europejska i amerykańska wersja. Tutaj są trzy krótkie akapity, jakie ta witryna poświęca na ten temat, a wszystkie wydają się twierdzić, że rzekomo muzułmańskie niewolnictwo nie było tak całkiem złe: 

Niewolnictwo jest zaakceptowaną częścią życia w Arabii w czasach Mahometa w 7 wieku i Koran nie przedstawia żadnych argumentów przeciwko tej praktyce. Stwierdza jedynie, szczególnie w odniesieniu do niewolnic, że muszą być dobrze traktowane. Ogólnie rzecz biorąc tak było [3] w porównaniu do barbarzyńskiego traktowania niewolników w niektórych społecznościach chrześcijańskich.


Tymczasem muzułmański zwyczaj używania niewolników w armii doprowadził do jednego niezwykłego rezultatu – sam w sobie jest wskazówką zaufania, jakim obdarzano niewolników w społecznościach bliskowschodnich.

W 1250 r. przywódcy niewolników w egipskiej armii, znani jako Mamelucy, obalili sułtana i przechwycili władzę. Szereg władców z ich szeregów przez niemal trzy stulecia panowało nad znaczną częścią Bliskiego Wschodu jako dynastia Mameluków.  

W tym rozdziale nie ma także wspomnienia o trzech stuleciach handlu niewolnikami przez piratów berberyjskich, północnoafrykańskich muzułmanów, którzy na Morzu Śródziemnym zagarniali statki z krajów europejskich i brali do niewoli załogę i pasażerów, by sprzedawać ich na targach w Tunisie, Algierze i innych miastach. Piraci berberyjscy zapuszczali się aż do Anglii i Irlandii, gdzie napadali na przybrzeżne wsie i uprowadzali mieszkańców. Profesor Robert Davis pisze:

"Rybacy i mieszkańcy wybrzeży XVII-wiecznej Brytanii żyli w strachu przed porwaniem przez piratów i sprzedaniem w niewolę w Afryce Północnej. Setki tysięcy w całej Europie spotkała w ten sposób okropna śmierć na Wybrzeżu Berberyjskim".

Jeszcze na początku XIX w. marynarka USA walczyła w dwóch wojnach przeciwko Berberom, kładąc kres piractwu[4].


Fantazje o dobrotliwych efektach niewolnictwa w islamie lub, szerzej, tolerancji okazywanej nie-muzułmanom żyjącym w muzułmańskich imperiach, są nadal rozpowszechnione. Sami muzułmanie twierdzą uparcie, że islam jest najbardziej tolerancyjną religią i wielu ludzi postępowych przyjmuje to za dobrą monetę, nie znając faktów. Classroom, witryna internetowa poświęcona edukacji, ilustruje naiwność ludzi Zachodu o nadmiernie otwartym umyśle. W artykule How Muslim Empires Treated Religion [Jak muzułmańskie imperia traktowały religię] Laura Leddy Turner pisze:

Od założenia islamu przez Mahometa i zjednoczenia plemion arabskich w siódmym wieku muzułmanie byli uczeni okazywania szacunku innym religiom. Ta tolerancja była zasadnicza dla zapewnienia pokoju i stabilności w Medynie i w całej Azji Mniejszej, ponieważ te ziemie były zaludnione przez Żydów, chrześcijan i inne wiary. Większość islamskich imperiów utrzymywała tradycję tolerancji religijnej, choć częste były konflikty między muzułmanami szyickimi i sunnickimi.  

Pani Turner ma licencjat z literatury i języka angielskiego z Ramapo College w New Jersey, z podyplomowymi kursami w prawie biznesowym. Najwyraźniej nigdy nie przeczytała ani słowa z Koranu lub hadisów, ani nie studiowała dogłębnie historii islamu, bo inaczej nie pisałaby takich nonsensów. Wiele religii okazuje nietolerancję wobec niewiernych, często wbrew wartościom w ich pismach świętych (jak chrześcijaństwo), ale islam wydaje się szczególnie wyróżniać z powodu nienawiści do nie-muzułmanów i do innych muzułmańskich sekt odmiennych od własnej, która nadal jest praktykowana. Zgodnie z prawem islamskim Żydzi i chrześcijanie muszą żyć według innego zestawu praw zaprojektowanego tak, by przypominać im, że są zaledwie niższą klasa, „tolerowanymi” mieszkańcami zwanymi dhimmi i że muszą płacić “ochronny” podatek, by zachować życie, domy, synagogi lub kościoły.  


Jeśli odmawiają, można ich zabić i skonfiskować ich własność. Wszyscy inne „niewierni” są uważani za pogan, których można zabić bezkarnie, jeśli z miejsca nie nawrócą się na islam. Tolerancja?


Ulubionym miejscem pochwały życia pod rządami islamskimi jest, oczywiście, żydowskie i chrześcijańskie doświadczenie życia za rządów Umajjadów na Półwyspie Iberyjskim, obejmującymi większość Hiszpanii i tego, co w 1128 r. stało się Portugalią – terytorium najlepiej znane pod nazwą Andaluzja (od arabskiego al-Andalus). Mnóstwo artykułów i wykładów opisywało islamską Hiszpanię jako oazę tolerancji i cywilizacji, reprezentującą złoty wiek europejskiej historii. Akbar Ahmed, na przykład, jest profesorem Badań Islamskich na katedrze im. Ibn Chalduna w American University's School of International Service w Waszyngtonie i był Pakistańskim Wysokim Komisarzem w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Pisał w Huffington Post”, że:

U swojego szczytu Andaluzja stworzyła wspaniałą cywilizację muzułmańską – religijną tolerancję, poezję, muzykę, uczonych i naukowców takich jak Awerroes, wielkie biblioteki (główna biblioteka w samej Kordobie miała 400 tysięcy książek), publiczne łaźnie i wspaniałą architekturę (jak kompleks pałacowy w Alhambrze i Wielki Meczet w Kordobie). Te wspaniałe osiągnięcia były wynikiem współpracy między muzułmanami, chrześcijanami i Żydami – dzieło wielkiego żydowskiego rabina Majmonidesa było napisane po arabsku. Był to czas, kiedy muzułmański władca miał żydowskiego premiera i katolickiego biskupa jako ministra spraw zagranicznych. Po hiszpańsku istnieje zwrot dla tego okresu historii — La Convivencia, czyli współistnienie.

Choć może w tym być nieco prawdy, kryje się tu gruba przesada, która wybiela rzeczywistość życia w Andaluzji dla nie-muzułmanów. Tej przesadzie w pewnej mierze zaprzeczył Edward Rothstein, pisząc (nieco zaskakująco) w „New York Times” w 2003 r. w artykule zatytułowanym Was the Islam Of Old Spain Truly Tolerant? [Czy islam w dawnej Hiszpanii był naprawdę tolerancyjny?]:

Jak twierdzi wielu uczonych ten [wyidealizowany] obraz jest wypaczony. Także dynastia Umajjadów, rozpoczęta przez Abd al-Rahmana w 756 r., była daleka od oświecenia. Kwestię następstwa tronu często rozstrzygano siłą. Jeden z władców zamordował dwóch synów i dwóch braci. Na powstania w 805 i 818 r. w Kordobie odpowiedziano masowymi egzekucjami i zniszczeniem jednego z przedmieść. Wojnom towarzyszyły rabunki, porwania i okupy. Samą Kordobę w końcu splądrowali muzułmańscy Berberzy, a jej bibliotekę zniszczyli.


Rządy andaluzyjskie opierały się na religijnym modelu plemiennym. Chrześcijanie i Żydzi, którzy dzielili Abrahamową przeszłość z islamem, mieli status dhimmi – obcych mniejszości. Dochodzili do wysokich stanowisk, ale pozostawali obywatelami drugiej kategorii;  jeden z XI-wiecznych tekstów prawnych nazywa ich członkami „partii diabła”. Byli obłożeni specjalnymi podatkami i częstko kodeksami ubioru. Wybuchała także przemoc, włącznie z masakrą tysięcy Żydów w Grenadzie w 1066 roku i przymusowym wygnaniem chrześcijan w 1126 r.

Niedawno i ze znacznie większymi szczegółami Darío Fernádnez-Morera, profesor hiszpańskiego i portugalskiego w Northwestern University opublikował przełomowe badanie, The Myth of the Andalusian Paradise: Muslims, Christians, and Jews under Islamic Rule in Medieval Spain [Mit andaluzyjskiego raju: muzułmanie, chrześcijanie i Żydzi w średniowiecznej Hiszpanii] (2016). Musimy mieć nadzieję, że dalsze badania z podobnej perspektywy pomogą rozwiać mgłę ignorancji wokół tego, jak naprawdę wyglądało życie pod islamskim imperializmem.


[1] Więcej na ten temat znajduje się w książce What's Left? How the Left Lost its Way: How Liberals Lost Their Way, Nicka Cohena, jednego z czołowych dziennikarzy Wielkiej Brytanii.

[2] Najbardziej aktualne  badanie to Efraim Karsh, Islamic Imperialism: A History, Yale University Press, 2006

[3] Trudno powiedzieć, na czym opiera się to “ogólne” twierdzenie.

[4] Istnieje przyzwoita literatura o handlu niewolnikami Berberów, ponieważ odnosi się to bezpośrednio do Europy. Doskonałym nowoczesnym badaniem jest Robert Davis Christian Slaves, Muslim Masters: White Slavery in the Mediterranean, the Barbary Coast, and Italy, 1500-1800 (New York, 2003). Jest mniej badań ogólnie o islamskim handlu niewolnikami, ale użyteczny wstęp znajduje się w Bernard Lewis's Race and Slavery in the Middle East: An Historical Enquiry, new ed., Oxford University Press, 1992. W książce tej Lewis "bada romantyczny mit o Bliskim Wschodzie jako rasowej utopii".


How the Left Became its Own Worst Enemy – Part II

Gatestone Institute, 2 marca 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Denis MacEoin


Mieszkający obecnie w USA pisarz irlandzki, autor 26 powieści, znawca literatury perskiej i arabskiej, były wykładowca na studiach islamistycznych, od dwóch lat związany z Gatestone Institute.