Długi spacer z cudzymi myślami


Andrzej Koraszewski 2018-02-16


Idę sobie z psem nad Wisłą, widoki piękne, a mnie się rzygać chce. Właściwie powinienem być zadowolony. Steven Pinker na prośbę o pozwolenie na tłumaczenie i publikację fragmentu jego nowej książki odpowiedział w ciągu kilku minut, więc można to było wrzucić z zaledwie dwudniowym poślizgiem. Niesamowity facet. Podobnie jak Matt Ridley, dostrzega grozę, nie tracąc z oczu tego, co pozytywne. Wygląda na to, że lektura Enlightenment Now będzie odpoczynkiem. Studiowanie bieżących doniesień odpoczynkiem nie jest.

Na Florydzie wyrzucony ze szkoły uczeń zastrzelił 17 osób i ranił kolejnych dziewiętnaście. Amok to stare słowo, szaleńcy od niepamiętnych czasów rzucali się czasem na niewinnych ludzi z maczugą, mieczem, siekierą lub czymkolwiek innym, jeszcze częściej szaleństwo nie było szaleństwem, a zaledwie posłuszeństwem wobec duchowych przywódców. Wiadomość o mordach docierała szybko, jeśli rzecz działa się w bliskim sąsiedztwie, w przeciwnym razie albo nie docierała nigdy, albo była tylko opowieścią. Dziś tempo docierania tych informacji powoduje, że mamy wrażenie, iż świat oszalał. W innej książce Steven Pinker dowodził, że jednak mordujemy się rzadziej niż nasi przodkowie, co odbiorcom bieżących wiadomości wydaje się mało prawdopodobne, a jednak jest potwierdzone długimi i żmudnymi badaniami.


Od świtu sprawdzamy doniesienia, żeby dowiedzieć się, co się stało wczoraj i próbować przewidzieć, co może stać się jutro. Wiadomości parszywe mają pierwszeństwo i sprawniej osadzają się w pamięci, nawet jeśli w ogólnym rachunku ich waga jest mniejsza niż wiadomości pozytywnych. Wygląda to trochę jak gra do jednej bramki z napisem STRACH.


Dzisiejszy poranek nie różnił się od innych. Wszystkie reflektory skierowane na Florydę, nasze wiadomości.gazeta.pl donoszą, że uratowana nauczycielka płakała (w wiadomościach krajowych dominuje spór o to, czy Frasyniuk postępuje słusznie, czy zgoła odwrotnie), MEMRI ma depeszę o starym (jeszcze z grudnia) artykule w egipskiej gazecie rządowej o tym jak dokładnie realizowane są cele zapisane w Protokołach Mędrców Syjonu, najpierw Żydzi wymusili Deklarację Balfoura, potem uknuli plany zniszczenia krajów arabskich, zorganizowali „Wiosnę Arabską”, a teraz ten Trump oddał Żydom Jerozolimę. Wszystko się dokładnie zgadza.


Byłoby śmieszne, gdyby nie było tragiczne, czyli zarówno w Egipcie, jak i w innych arabskich (i nie tylko) krajach te brednie powszechnie uważane za prawdziwe.   


Nowsza wiadomość z tego samego źródła o treści kazania piątkowego saudyjskiego imama, który wspomina Jezusa. Otóż Jezus ponownie zstąpi na Ziemię, przyjmie szariat i pogoni Antychrysta, zabijając go w Lod, a „muzułmanie rzucą się na Żydów i zabiją ich wszystkich”.


Pewnie przeleciałbym wzrokiem i zapomniał, gdyby nie list w mojej skrzynce pocztowej od pana Dawida Kosiorka zatytułowany „Szczęść Boże”. Pan Dawid domaga się kary 3 lat więzienia i grzywny w wysokości 100 tysięcy złotych dla każdego, kto obraża prezydenta.  Informuje mnie również, że w innych krajach krytycy Piotra Rybaka już by siedzieli w więzieniach, albo mieli obcięte głowy.  


Pan Dawid Kosiorek donosi, że Polska jest narodem umiłowanym przez  Pana Boga, a Żydzi muszą się nawrócić, bo nie uwierzyli w Mesjasza. Jezus jednak objawi się Izraelowi, ratując ich od zagłady. Polska, którą Królowa wybrała, będzie jaśniała na mapie świata jako kraj niezwyciężony i sercami poddany Jezusowi. Polacy będą wracać do Polski.


Wyrzuciłem list pana Dawida do wirtualnego kosza na śmieci i poszliśmy z psem nad Wisłę. Po drodze myślałem o tym, co pisał Steven Pinker w opublikowanym przez nas fragmencie swojej książki:

Wielu dzisiejszych autorów myli poparcie Oświecenia dla rozumu z nieprzekonującym twierdzeniem, że ludzie są istotami doskonale racjonalnymi. Nic nie mogłoby być dalsze od historycznej rzeczywistości. Myśliciele tacy jak Kant, Baruch Spinoza, Thomas Hobbes, David Hume i Adam Smith byli dociekliwymi psychologami, w pełni świadomymi naszych irracjonalnych pasji i dziwactw. Twierdzili, że tylko przez analizę powszechnych źródeł głupoty możemy mieć nadzieję na ich przezwyciężenie. Świadome stosowanie rozumu jest niezbędne właśnie dlatego, że nasze powszechne nawyki myślenia nie są szczególnie rozsądne.

Co się stało, dlaczego widzimy dziś obłąkańczy powrót do dogmatu, do religijnego autorytetu, do irracjonalizmu? Idee Oświecenia nie były nigdy powszechne, ale mogliśmy się łudzić, że liczba sympatyków będzie miała tendencję rosnącą. Pinker nazywa Oświecenie Humanistyczną rewolucją:

Położyli fundamenty pod to, co teraz nazywamy humanizmem, a co przedkłada dobro indywidualnych mężczyzn, kobiet i dzieci nad chwałę plemienia, rasy, narodu lub religii. Nie grupy ale jednostki są obdarzone czuciem – odczuwają przyjemność i ból, spełnienie i katusze. Niezależnie od tego, czy było to ujęte jako cel dostarczania największego szczęścia największej liczbie ludzi, czy imperatyw kategoryczny traktowania człowieka jako celu, nie zaś jako środka, mówili, że uniwersalna zdolność człowieka do cierpienia i rozkwitania wzywa nas do moralnej troski.


[…]


Humanistyczna wrażliwość skłaniała myślicieli Oświecenia do potępienia nie tylko przemocy religijnej, ale także świeckiego okrucieństwa tamtych czasów, włącznie z niewolnictwem, despotyzmem, egzekucjami za błahe przestępstwa jak drobne kradzieże ze sklepów i kłusownictwo, oraz sadystycznych kar, takich jak chłosta, amputacje, wbijanie na pal, wypruwanie wnętrzności, łamanie kołem i palenie na stosie. Oświecenie nazywa się czasami  Rewolucją Humanizmu, ponieważ doprowadziło do zniesienia barbarzyńskich praktyk, które były powszechne we wszystkich cywilizacjach przez tysiąclecia.


Jeśli zniesienie niewolnictwa i okrutnych kar nie jest postępem, to nic nim nie jest.

Jednych te oświeceniowe idee przestały kusić, inni wypisali je na sztandarach, by zmienić cele w hasła, autentyczne dążenie do ciągłego redukowania cierpienia w sentymentalny teatr i obojętność na los tych, którym pomoc jest najbardziej potrzebna.


Czy świat zwariował? Nigdy nie był normalny, nie w tym sensie w jakim marzymy o normalności.


Kilka dni temu oglądałem nagrany na wideo wywiad z egipskim pisarzem, Sayydem Al-Qemany, który mówi o tym, do jakiego stopnia ludność w krajach muzułmańskich utknęła w religijnym myśleniu, do jakiego stopnia nie ma kontaktu z nauką, jak bardzo władza wspiera się na instytucjach religijnych. Al-Azhar (uniwersytet, który jest najwyższym autorytetem w sunnickim islamie), jest zdaniem egipskiego pisarza źródłem muzułmańskiego terroryzmu. Nie potępił ISIS, bo nie mógł, a nie mógł, bo naucza dokładnie tego, co jest samą podstawą ideologii terrorystycznych organizacji opartych na religii.


Chwilami mam wrażenie, że podczas gdy dysydenci muzułmańskiego świata marzą o Oświeceniu, intelektualiści zachodniego świata patrzą z nadzieją na tyranów, na Teheran, na Turcję, walczą o prawa człowieka dla tych, którzy nie respektują tych praw u siebie i otwarcie dążą do ich zastąpienia prawami boskimi u nas.


Tymczasem u nas lekarze podpisują klauzule zgodności sumienia z dogmatem, a lud (ten z maturą i ten bez matury) patrzy z nadzieją na zapowiedź ludowych sądów. Rozumiem bunt Frasyniuka i chyba rozumiem wybór formy tego buntu. Czy jest tym, czym mi się zdaje, że jest, marzeniem o prawie i sprawiedliwości, niedoskonałym prawie i niedoskonałej sprawiedliwości, wspartych na rozumie i społecznym kontrakcie? Pinker pisze:

…rząd nie ma bożego namaszczenia do sprawowania rządów, nie jest też jednoznaczny ze „społeczeństwem” ani nie jest wcieleniem narodowej, religijnej lub rasowej duszy. Jest ludzkim wynalazkiem, uzgodnionym w kontrakcie społecznym, zaprojektowanym do polepszenia dobrostanu obywateli przez koordynowanie ich zachowania i zniechęcanie do egoistycznych czynów, które mogą być kuszące dla każdego indywidualnego człowieka, ale powodują pogorszenie sytuacji dla wszystkich. Jak ujmuje to najsłynniejszy wytwór Oświecenia, Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych, w celu zabezpieczenia prawa do życia, wolności i swobody ubiegania się o szczęście, wśród ludzi wyłonione zostały rządy, których władza wywodzi się ze zgody rządzonych.

Chwilowo patrzę na rzekę i mam mdłości, autentyczne, fizyczne mdłości spowodowane nadmiernym zainteresowaniem stanem świata.