#PrayForGaza #PrayForPalestina.


Andrzej Koraszewski 2018-02-07


W poniedziałek 5 lutego 2018, kiedy armia turecka mordowała Kurdów w Syrii, Ojciec Święty, spotkał się z prezydentem Turcji, Erdoganem, by porozmawiać o statusie świętego miasta Jerozolimy. Papież Franciszek przekazał dostojnemu gościowi symbol pokoju, medal z brązu, na którym anioł walczący ze smokiem obejmuje świat. Źródła watykańskie nie poinformowały, kogo symbolizuje smok, a anioł istota święta, więc zapewne reprezentuje połączone siły ludzi pobożnych walczących o pokój.

Panowie rozmawiali przez 50 minut i podobno papież nawet wspomniał o Kurdach, ale jak wynika z watykańskiego komunikatu, rozmowa koncentrowała się głównie na statusie Jerozolimy i potrzebie promowania pokoju.


Papież zapewne coś słyszał o neoosmańskich ambicjach swojego gościa, o jego powiązaniach z neonazistowskim Bractwem Muzułmańskim, o poparciu finansowym i nie tylko finansowym dla Hamasu i dobrze wie, jaki los mają chrześcijanie w Turcji. Erdogan zapewne wie, jakie było stanowisko Watykanu w sprawie utworzenia państwa żydowskiego, jakie było stanowisko Watykanu w sprawie statusu Jerozolimy w 1947 roku i z jaką siłą Watykan powrócił do idei międzynarodowego statusu Jerozolimy w 1967 roku, jak również dlaczego Watykan zareagował tak gwałtownie na oświadczenie prezydenta Trumpa, że Jerozolima jest de iure i de facto stolicą Izraela od 70 lat i nie ma powodów dłużej udawać, że jest inaczej.


To oświadczenie Trumpa ignorowało muzułmańską i chrześcijańską wrażliwość, naruszało status quo zgodnej odmowy uznania rzeczywistości w imię religijnej tradycji i pozwoliło na spotkanie, by przedyskutować sprawy nie cierpiące zwłoki. Czy panowie również modlili się razem? Komunikat tego nie wspomina, a jeśli modlili się to o co, za Gazę, za Palestynę (oczywiście wolną Palestynę)? A może tylko o pokój, a resztę niech sobie ludzie dośpiewają.


Wiadomo (Watykan szanuje muzułmańską wrażliwość) żadnego ludobójstwa Ormian ani Greków nigdy nie było (twierdzenie, że było, jest w Turcji karalne), żadnego prześladowania chrześcijan nie ma, nie ma również aresztowań ani skrytobójczych mordów. Pochodzący z Argentyny papież wie, że morderczych dyktatorów nie należy drażnić, trzeba ich traktować ciepło i z wyrozumiałością. Czy dobry papież Franciszek zna słowa Erdogana wygłoszone w reakcji na oświadczenie Trumpa? W grudniu 2017 prezydent Turcji powiedział:

"Ci, którzy dzisiaj myślą, że są właścicielami Jerozolimy, jutro nie będą nawet w stanie znaleźć drzew, żeby się za nimi schować".

Ciekawe, bo Erdogan powiedział to w Ankarze w ramach obchodów Dnia Praw Człowieka (10 grudnia). Czy to za te właśnie słowa otrzymał od Franciszka symboliczny gest pokoju, czyli medal z aniołkiem?      


Na to grudniowe hasło Erdogana przyszedł odzew w postaci tsunami tureckich tweetów od bardziej i mniej znanych osób.

Czy to wiedza o takich nastrojach skłoniła dobrego Franciszka, by zaprosić umiarkowanego muzułmanina do Watykanu? O przepraszam, Erdogan bardzo nie lubi określenia „umiarkowany muzułmanin”, uważa, że nie ma umiarkowanego islamu, że to określenie „umiarkowany” to podstępny wymysł Zachodu. Uczciwie mówiąc nie mogę wykluczyć, że papież Franciszek i w tej sprawie by się z nim zgodził.  Nie jestem pewien, bo nikt wprost nie pytał dobrego papieża Franciszka, czy jest umiarkowanym katolikiem. Jest takie domniemanie, ale on sam ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza.


Ciekawe jaki jest chrześcijański odpowiednik słów prezydenta Turcji, że „Meczety są naszymi koszarami. Minarety są naszymi bagnetami. Kopuły są naszymi hełmami, a wierni naszymi żołnierzami”?


Obecna operacja mordowania syryjskich Kurdów nosi piękny kryptonim „Gałąź oliwna”. To może jednak ten medalion z aniołkiem jest za te właśnie wysiłki pokojowe Turków?


Papież Franciszek był z wizytą w Turcji w 2014 roku, od tamtej pory zamordowano tysiące ludzi, tysiące innych trafiło do więzień, zamknięto wiele chrześcijańskich kościołów, przyszła pora na rewizytę.


Papież wiele razy chwalił Turcję za jej wysiłki pokojowe i wyrażał opinię, że Turcja działa na rzecz pokoju. Nie mamy informacji na jakich podstawach oparł swoją opinię, ale sądząc po tej wizycie, chyba jej nie zmienił.


Niezależnie, czy nazwiemy to spotkanie teatrem absurdu, czy teatrem świętoszkowatej hipokryzji, powinno być ono dla publicystów hitem sezonu. A jednak dziennikarska obsługa tego wydarzenia była skromna. Garść krótkich notek, jakby nawet lizusom zabrakło słów.