Grożenie terrorem nie powinno być sposobem zarabiania na życie


Nonie Darwish 2018-01-31

Egipski prezydent Anwar Sadat, który chciał pokoju w zamian za odzyskanie przez Egipt Półwyspu Synajskiego, został oskarżony przez Palestyńczyków o zdradę i zamordowany przez islamistów za podpisanie umowy pokojowej z Izraelem. Na zdjęciu: Orszak pogrzebowy Anwara Sadata w Kairze, Egipt, 9 października 1981. (Photo by Hulton Archive/Getty Images)

Egipski prezydent Anwar Sadat, który chciał pokoju w zamian za odzyskanie przez Egipt Półwyspu Synajskiego, został oskarżony przez Palestyńczyków o zdradę i zamordowany przez islamistów za podpisanie umowy pokojowej z Izraelem. Na zdjęciu: Orszak pogrzebowy Anwara Sadata w Kairze, Egipt, 9 października 1981. (Photo by Hulton Archive/Getty Images)



Urodzona w Wielkiej Brytanii Kay Wilson zdała sobie sprawę z tego, że kiedy palestyński terrorysta “wbił nóż w jej pierś” i zostawił ją sądząc, że jest martwa, a następnie zamordował jej przyjaciółkę, płacili mu za to brytyjscy podatnicy.

"Czy Wielka Brytania finansuje terrorystów, którzy próbowali mnie zamordować?" - zapytała.

Tak, robią to. "Według danych zebranych przez izraelskie ministerstwo obrony Autonomia Palestyńska wydała w zeszłym roku w sumie 1,237 miliarda szekli (358 milionów dolarów), czyli około 7% całego rocznego budżetu AP na nagrody dla terrorystów".


Międzynarodowe fundusze wpłacane Palestyńczykom, które używane są, by płacić znajdującym się w więzieniach terrorystom, jak również ich rodzinom, służą zarówno jako “nagroda za mord lub próbę popełnienia mordu”, jak też jako potężny bodziec dla młodzieży, by zostać terrorystą.


Niektórzy Palestyńczycy skarżą się, że kraje arabskie dyskryminują ich, a nawet posuwają się tak daleko, że nazywają siebie ofiarami “bezwstydnego arabskiego apartheidu”.


Takie oskarżenie jest niesprawiedliwe wobec wielu krajów arabskich, szczególnie Egiptu, który poświęcił krew setek tysięcy swoich obywateli w poparciu islamskiego dżihadu przeciwko Izraelowi.

Palestyńczycy mają powód żądania poparcia od krajów arabskich. W końcu to narody arabskie nakłoniły Palestyńczyków, żeby przyjęli na siebie islamistyczne zadanie zniszczenia Izraela; czyniąc z nich płatnych zabójców. Palestyńczycy ze swej strony nigdy nie opierali się przed wpadnięciem w tę arabską pułapkę pod hasłem „wrzućmy Żydów do morza”. Wydawali się aż nazbyt szczęśliwi z tego pomysłu. Teraz jednak, kiedy kraje arabskie budzą się i odrzucają bezzasadną koncepcję zniszczenia Izraela, która tak długo była dla nich samych dewastująca, pora, by Palestyńczycy podążyli za nimi.


Przez dziesięciolecia odkładano sprawę ekonomicznej stabilności i zamożności Egiptu i egzystował on w stagnacji z powodu “sprawy palestyńskiej”. W wyniku wielu wojen z Izraelem Egipt wydał majątek i stracił dużą część swojej armii, jak również swojego terytorium na Półwyspie Synajskim i w Strefie Gazy. Te wojny, wszystkie rozpoczęte przez arabskich i muzułmańskich sąsiadów Izraela, dały także w wyniku migracje i cierpienia milionów Egipcjan, którzy opuścili trzy miasta przy Kanale Sueskim. Przez lata Suez, Ismailia i Port Said były wymarłe.


Po dewastującej wojnie 1967 r. gospodarka Egiptu spadła poniżej poziomu krajów trzeciego świata, wszystko na rzecz popierania narodu “palestyńskiego”. Nawet polityczny przywódca Egiptu, prezydent Anwar Sadat, który chciał pokoju w zamian za odzyskanie przez Egipt Półwyspu Synajskiego, został oskarżony przez Palestyńczyków o zdradę i zamordowany przez islamistów za podpisanie umowy pokojowej z Izraelem.


W Egipcie Palestyńczycy byli traktowani w sposób uprzywilejowany w stosunku do egipskich obywateli i mieli darmową edukację na egipskich uniwersytetach. Podziękowaniem, jakie otrzymał Egipt, była często palestyńska działalność, która kwestionowała suwerenność Egiptu.


Dzisiaj granica Egiptu z Gazą jest dziurawa i niebezpieczna; terroryzm szaleje na całym Półwyspie Synajskim i jest często związany z Gazą. Tunele kopie się nie tylko po stronie izraelskiej, ale także na granicy Egiptu z Gazą, gdzie służą do szmuglowania broni i ludzi do i z Gazy.


Palestyńczycy nadal skarżą się, że nie są uprzywilejowani w krajach arabskich takich jak Irak, rozdarty wojną naród, który nie potrafi opiekować się własnymi obywatelami. To są ci sami Palestyńczycy, którzy zaledwie kilka lat temu byli po stronie Saddama Husajna i oklaskiwali go, człowieka, który zniszczył Kuwejt – finansujący Palestyńczyków – i który użył gazów bojowych przeciw własnej ludności.


Od 1948 r. Arabowie z Zachodniego Brzegu i Gazy, którzy nazwali siebie Palestyńczykami, byli traktowani w sposób uprzywilejowany w wielu krajach arabskich, jak już wspomniałam. W krajach takich jak Jordania i Liban zdradzili goszczące ich narody arabskie, jak podczas Czarnego Września w Jordanii; popierali irackiego prezydenta Saddama Husajna w inwazji na Kuwejt (po czym Kuwejt wydalił wielu swoich palestyńskich obywateli); albo podczas ich  rewolty w Libanie.


Teraz, wiele lat później, to uprzywilejowane traktowanie na całym świecie musi się skończyć. Musi się skończyć dla dobra Palestyńczyków. Palestyńczycy muszą przypomnieć sobie lub nauczyć się na nowo, jak dbać o swoje interesy, tak jak my wszyscy. Gdziekolwiek są – w Gazie, w krajach arabskich lub na Zachodzie – uprzywilejowane traktowanie nie może trwać wiecznie i nawet braterskie kraje arabskie nie mogą dłużej tolerować takiego nienaturalnego istnienia dla Palestyńczyków.


Palestyńczycy muszą przyjąć odpowiedzialność za własną egzystencję i przestać polegać na świecie, by się nimi opiekował, podczas gdy oni używają pieniędzy dostarczonych przez międzynarodową społeczność do prowadzenia dżihadu i intifad.


Niektórzy islamscy szejkowie często głoszą, że Palestyńczycy nie mają prawa zakończyć dżihadu przeciwko Izraelowi, bo jest to sprawa islamska, a nie tylko palestyńska.


Dzisiaj jednak coraz więcej krajów arabskich zdaje sobie sprawę z tego, że stworzyli potwora, którego trzeba nieustannie karmić pieniędzmi; bezradną, roszczeniową populację, która nie potrafi zadbać o własne potrzeby, ponieważ uczy się ich wyłącznie dżihadu i terroru oraz używania jednego i drugiego do szantażowania świata, by otrzymać wszystko, czego chcą. Ta niemożliwa sytuacja jest szkodliwa i nie należy na nią pozwalać. Nikt nie powinien otrzymywać pozwolenia na poświęcanie swoich zasobów na terror, podczas gdy oczekuje od świata wszystkiego: wsparcia finansowego, miejsc pracy, obywatelstwa, a nawet budowania im infrastruktury, którą nieustannie niszczą.


Od 1948 r. polityka Ligi Arabskiej zakazuje krajom arabskim i muzułmańskim przyznawania Palestyńczykom obywatelstwa, rzekomo w celu zachowania ich “prawa powrotu” do Izraela. W 1948 r. wielu Arabów uciekło z nowego kraju, Izraela, podczas wojny rozpoczętej przez kraje arabskie w próbie zabicia tego kraju przy jego narodzinach. Arabowie zaczynali wojny przeciwko temu krajowi w 1956, 1967 i 1973 r. – i wszystkie przegrali. Kiedy Arabowie, którzy uciekli w 1948 r., chcieli wrócić, Izrael odmówił na podstawie tego, że uciekli z własnej woli i są potencjalną „piątą kolumną”. Oni i ich potomkowie są ludźmi nazywanymi obecnie Palestyńczykami. (Ci Arabowie, którzy zostali w Izraelu podczas wojny, są tam nadal, stanowią około 20% populacji Izraela i nazywają się izraelskimi Arabami.)


Morałem tej historii jest to, że jeśli nie chcesz przegrywać wojen, byłoby lepiej ich nie zaczynać.


Obecnie jednak uprzywilejowane traktowanie Palestyńczyków wydaje się kończyć. Ta zmiana spowodowała, że Palestyńczycy, którzy przyzwyczaili się do uprzywilejowanego traktowania, skarżą się. Jedni chcą być traktowani równie dobrze jak obywatele krajów arabskich, inni nie chcą obywatelstwa w krajach, w których żyją, by zachować wmówione im „prawo powrotu” do Izraela. Ponieważ jednak wszczynali rewolty w każdym niemal kraju, który ich gościł, takie jak w Jordanii i Libanie, uważa się ich obecnie za potencjalną piątą kolumnę także w krajach arabskich.


Podczas gdy niektórzy Palestyńczycy mogliby być szczęśliwi otrzymawszy obywatelstwo w krajach arabskich, w których żyli od urodzenia, odmawiają lobbowania Ligi Arabskiej, by zniosła zakaz udzielania im obywatelstwa przez kraje arabskie, także widocznie w nadziei na mityczne „prawo powrotu”.


Pora, by Palestyńczycy zrozumieli, że narodów arabskich nie stać dłużej na żyjącą wśród ich obywateli piątą kolumnę, która może zagrozić ich suwerenności. Dalsze uprzywilejowane traktowanie palestyńskich nie-obywateli w krajach arabskich przez społeczność międzynarodową i ponadnarodowe organizacje, takie jak agendy ONZ, nie może i nie powinno być dłużej tolerowane.


Przez lata wszystkie polityczne i społeczne instytucje w krajach arabskich były poświęcone bezprawnej i haniebnej misji zniszczenia Izraela. Dla osiągnięcia tego celu narody arabskie zgadzały się na wiele zła. Wreszcie jednak kraje arabskie – a także wielu Palestyńczyków – zaczyna rozumieć, że świat ma dość sprawy palestyńskiej. Nie można oczekiwać od żadnego narodu, że będzie nadal poświęcał pokój, życie, wolność i dążenie do szczęścia na rzecz samobójczej sprawy zastąpienia państwa Izraela jeszcze jednym islamskim państwem arabskim. To się po prostu nie zdarzy. 


Misja “wrzucić Żydów do morza” nie może trwać; dlatego kraje arabskie muszą pomóc same sobie przez natychmiastowe zaprzestanie krzywdzenia Palestyńczyków. Przydałoby się trochę „surowej miłości” zaaplikowanej przez przywódców arabskich przywódcom palestyńskim, którzy przyzwyczaili się do rozpieszczania. Utrwalanie Gazy i Zachodniego Brzegu jako odrębnych jednostek – które oczekują nieustannego wsparcia, by nadal istnieć dla osiągnięcia islamistycznego marzenia o zniszczeniu Izraela – musi się skończyć.


Palestyńczycy skarżą się, że świat dłużej o nich nie dba i jest to bardzo prawdopodobne. Świat ma inne, pilniejsze problemy, które go niepokoją – takie jak możliwość inwazji przez sąsiadów lub możliwe rozprzestrzenienie broni jądrowej w regionie. Najwyższa pora, by świat zażądał objęcia uchodźców palestyńskich przez Agendę dla Uchodźców ONZ (UNHCR0), jak wszystkich innych uchodźców, osiedlił ich tam, gdzie się znajdują i skończył oszukańczą bajkę o „prawie powrotu”. Im dłużej dostarcza się pomocy finansowej i rozpieszczania Palestyńczyków w ramach „polityki ubezpieczeniowej”, rzekomo dla zapobieżenia terroryzmowi, tym dłużej będą trwały cierpienia, zależność, terror i konflikt. Pora, by Palestyńczycy nauczyli się, że grożenie terrorem nie jest sposobem zarabiania na życie.


Threatning Terror is Not a Way to Earn a Living

Gatestone Institute, 16 stycznia 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Urodzona w Egipcie amerykańska działaczka na rzecz praw człowieka. Jest córką egipskiego pułkownika Mustafy Hafeza - założyciela terrorystycznego oddziału fedajinów, którzy zabijali w większości żydowskich cywilów. Jej ojciec został zlikwidowany w 1956 r. przez armię izraelską, a muzułmanie ogłosili go szahidem. Nonie Darwish stworzyła organizację "Arabowie dla Izraela", która popiera pokojową koegzystencję na Bliskim Wschodzie i zwalcza muzułmańską kulturę nienawiści. Autorka książek: "Cruel and Usual Punishment: The Terrifying Global Implications of Islamic Law", "Now They Call Me Infidel".