Jak Golda Meir definiowała “Palestyńczyków”?


Golda Meir 2018-01-21

Wbij w wyszukiwarkę hasło \
Wbij w wyszukiwarkę hasło "Golda Meir" a natychmiast wyskoczy ci popularny wśród dzisiejszych antysemitów rzekomy "cytat".

Czterdzieści lat temu – dwa lata po wojnie Jom Kipur w 1973 r. – premier Golda Meir powiedziała: “Nie ma palestyńskiego narodu. Są palestyńscy uchodźcy”. W reakcji na częste, radykalne i świadome zniekształcanie jej słów Golda Meir wysłała list do „New York Times”, który został opublikowany 14 stycznia 1976 roku.    

Opublikowane ponownie w tym tygodniu przez Davida Bedeina z mieszczącej się w Jerozolimie  Israel Resource News Agency.

W liście do NYT Golda Meir pisała: 


Błędne cytowanie jest zawodowym ryzykiem politycznego kierownictwa; z tego powodu chciałabym wyjaśnić moje stanowisko w kwestii palestyńskiej. Oskarżono mnie o sztywną niewrażliwość w kwestii Arabów palestyńskich. Na dowód tego przytacza się moje rzekome słowa: „Nie istnieją Palestyńczycy”. Moje rzeczywiste słowa brzmiały: “Nie istnieje naród palestyński. Istnieją palestyńscy uchodźcy”. To rozróżnienie nie jest semantyczne. Moja wypowiedź opierała się na całym życiu dyskusji z arabskimi nacjonalistami, którzy zaciekle wykluczali separatystyczny nacjonalizm Arabów palestyńskich ze swoich sformułowań.


Kiedy w 1921 r. przyjechałam do Palestyny – do końca I wojny światowej jałowej, rzadko zamieszkanej prowincji tureckiej – my, żydowscy pionierzy, byliśmy zdeklarowanymi Palestyńczykami. Tak nazywał nas świat. Arabscy nacjonaliści, z drugiej strony, wojowniczo odrzucali to określenie. Arabscy rzecznicy nadal twierdzili uparcie, że kraj, który my miłowaliśmy od stuleci, był – podobnie jak Liban – zaledwie fragmentem Syrii. Na bazie tego, że rozczłonkowuje się idealne, zjednoczone państwo arabskie, walczyli przed Anglo-Amerykańską Komisją Badawczą w Narodach Zjednoczonych.    


Kiedy arabski historyk, Philip K. Hitti, informował Anglo-Amerykańską Komisję Badawczą, że “nie było niczego takiego jak Palestyna w [całej] historii”, David Ben-Gurion musiał przedstawiać centralną rolę Palestyny w żydowskiej, choć nie w arabskiej, historii.


Funkcjonariusz OWP: “Palestyna jest tylko południową Syrią”


Jeszcze w maju 1956 r. Ahmed Szukajri, późniejszy szef Organizacji Wyzwolenia Palestyny, deklarował na Radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych: “Jest powszechnie wiadome, że Palestyna jest tylko południową Syrią”. W świetle tego sądzę, że można mi wybaczyć, iż poważnie potraktowałam słowa rzeczników Arabów.


Do lat 1960. uwaga była skupiona na arabskich uchodźcach, na rozwiązanie ciężkiego losu, których nie pozwalały państwa arabskie, mimo wielu konstruktywnych i dalekosiężnych propozycji ze strony Izraela i społeczności świata.


Wielokrotnie wyrażałam współczucie dla niepotrzebnego cierpienia uchodźców, których nienormalna sytuacja została stworzona i jest wykorzystywana przez państwa arabskie jako taktyka w ich kampanii przeciwko Izraelowi. Jednak status uchodźcy nie może być w nieskończoność utrzymywany dla pierwotnych 550 tysięcy Arabów, którzy w 1948 r. dołączyli do exodusu z terenu bitew podczas arabskiego napadu na nowe państwo Izrael.  


Kiedy karta uchodźców zaczęła się wycierać, na scenie pojawili się palestyńscy terroryści wymachując już nie wątpliwymi twierdzeniami o wysiedlonych uchodźcach, ale upiornym nacjonalizmem, który mógł nasycić się tylko trupem Izraela.


“Nie wywłaszczyliśmy Arabów”


Powtórzę raz jeszcze. Nie wywłaszczyliśmy Arabów. Nasza harówka na pustyniach i bagnach Palestyny stworzyła więcej nadającej się do życia przestrzeni dla zarówno Arabów, jak Żydów. Do 1948 r. Arabowie w Palestynie mnożyli się i prosperowali jako bezpośredni rezultat syjonistycznego osiedlania się. Jakiekolwiek zło spadło następnie na Arabów, było nieuniknionym rezultatem arabskich planów zepchnięcia nas do morza. Gdyby Izrael nie odparł swoich niedoszłych niszczycieli, nie byłoby na Bliskim Wschodzie ani jednego żywego żydowskiego uchodźcy, by mógł niepokoić świat.


Teraz, dwa lata po wojnie Jom Kipur, jestem w pełni świadoma potęgi arabskich petromiliardów i nie mam złudzeń co do zasad moralnych Organizacji Narodów Zjednoczonych, której członkowie powitali jak bohatera wymachującego pistoletem Jasera Arafata i uchwalili antysemicką rezolucję, opisującą syjonizm, ruch narodowo-wyzwoleńczy narodu żydowskiego, jako rasizm.


Choć jednak Izrael jest mały i osaczony, nie jestem gotowa zgodzić się na łatwą formułę, że w konflikcie arabsko-izraelskim widzimy dwa równe, rywalizujące prawa, co wymaga dalszej “elastyczności” od Izraela. Sprawiedliwość nie została pogwałcona, kiedy z olbrzymich terytoriów wyzwolonych spod władzy Sułtana przez aliantów, mniej niż 1 procent został przeznaczony na żydowską ojczyznę w ziemi ich przodków, podczas gdy równocześnie 99 procent terytoriów przeznaczono na niepodległe państwa arabskie.  


Kolejno akceptowaliśmy odcięcie Transjordanii, trzech czwartych obszaru historycznej Palestyny, a potem bolesny kompromis rezolucji podziału z 1947 r., w nadziei na pokój. Niemniej, chociaż Izrael powstał na zaledwie jednej piątej terytorium pierwotnie przeznaczonego na żydowską ojczyznę, Arabowie najechali na to młode państwo.


Pytam znowu, jak już często pytałam, dlaczego Arabowie nie założyli palestyńskiego państwa w swojej części, zamiast rozczłonkowywać kraj przez jordańskie przechwycenie Zachodniego Brzegu i egipskie przechwycenie Strefy Gazy? A ponieważ kwestia granic z 1967 r. tak ciężko waży w obecnych dyskusjach, dlaczego Arabowie zgromadzili się przeciwko nam na tych granicach w czerwcu 1967 r., kiedy Zachodni Brzeg, Wzgórza Golan, Synaj, Strefa Gazy i Stare Miasto Jerozolimy były w ich rękach?


To nie są próżne pytania. Dotyczą one sedna sprawy – arabskiej odmowy prawa Izraela do istnienia. To prawo nie jest tematem do dyskusji. Dlatego Izrael nie może godzić się na uczestnictwo Organizacji Wyzwolenia Palestyny na Radzie Bezpieczeństwa, uczestnictwo, które bezpośrednio łamie Rezolucje 242 i 338.


“Nie ma wspólnego języka” z terrorystami


Nie mamy wspólnego języka z rozradowanymi mordercami niewinnych i z ruchem terrorystycznym ideologicznie oddanym likwidacji żydowskiej niepodległości narodowej.


OWP nigdy nie wycofała się ze swojego programu “eliminacji tworu syjonistycznego”. Z zaskakującą bezczelnością rzecznicy OWP przyznają, że ich proponowane państwo na Zachodnim Brzegu będzie jedynie wygodnym “punktem wyjścia”, taktycznym “pierwszym etapem” i “arsenałem” do walki ze strategiczną lokalizacją, by łatwiej przeniknąć do Izraela.  


Często zadają mi hipotetyczne pytanie: jak zareagowalibyśmy, gdyby OWP zgodziła się na porzucenie broni, terroru i swojego celu zniszczenia Izraela? Odpowiedź jest prosta. Każdy ruch, który wyrzeka się swoich środków i swojego celu, staje się w rzeczywistości inną organizacją z innym kierownictwem. Nie ma miejsca na takie spekulacje w wypadku OWP.


Nie znaczy to, że na tym etapie lekceważę narodowe aspiracje, jakie palestyńscy Arabowie rozwinęli w ostatnich latach. Te aspiracje można jednak zaspokoić w granicach historycznej Palestyny.


Większość uchodźców nigdy nie opuściła Palestyny; osiedlili się na Zachodnim Brzegu i w Jordanii, w której większość populacji jest palestyńska. Jakiejkolwiek nomenklatury użyć, oba te ludy i terytorium, na którym żyją, są palestyńskie.  


Mini-państwo palestyńskie, umieszczone jako bomba zegarowa na Zachodnim Brzegu przeciwko Izraelowi, będzie służyło wyłącznie jako punkt centralny do dalszej eksploatacji regionalnych napięć przez Związek Radziecki.   


Jordańsko-palestyńskie państwo arabskie?


Ale w rzeczywistym porozumieniu pokojowym realna Palestyna-Jordania mogłaby rozkwitać obok Izraela na oryginalnym terytorium Mandatowej Palestyny.


21 lipca 1974 r. rząd izraelski uchwalił następującą rezolucję: “Pokój będzie oparty na istnieniu tylko dwóch niepodległych państw – Izraela ze zjednoczoną Jerozolimą jako stolicą i jordańsko-palestyńskiego państwa arabskiego na wschód od Izraela w granicach do ustalenia w negocjacjach między Izraelem a Jordanią”.


Wszystkie związane z tym problemy mogą zostać sprawiedliwie rozwiązane. By to się zdarzyło, przeciwnicy Izraela muszą skończyć z jawnymi planami unicestwienia go natychmiast lub kawałek po kawałku.


Istnieje 21 państw arabskich, bogatych w ropę naftową, ziemię i suwerenność. Istnieje tylko jedno małe państwo, w którym żydowska niepodległość narodowa została osiągnięta wysokim kosztem. Z pewnością nie jest ekstrawagancją żądanie, by w obecnych rozgrywkach sił nie zdradzono prawa małej demokracji do wolności i życia.

 

How did Golda Meir define the Palestinians?

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Artykuł w „Listach” o Goldzie Meir sprzed 2 lat: Co zdaniem świata ma zrobić-Izrael