Sztuczna inteligencja będzie symbiozą, nie zaś zastąpieniem


Matt Ridley 2018-01-11


Na początku lat 1960. w Massachusetts Institute of Technology toczyły się spory o to, jaką zmianę przyniosą komputery. Jedna frakcja, pod przewodem Johna McCarthy’ego i Marvina Minsky’ego, orędowała za “sztuczną inteligencją”, wierząc, że komputery stopniowo zastąpią ludzi. Druga, z Norbertem Wienerem i JCR Lickliderem na czele, tym człowiekiem, który nadzorował stworzenie prekursora Internetu, był orędownikiem “symbiozy człowiek-komputer”, wierząc, że komputery rozszerzą możliwości człowieka.

“Oczekuje się symbiozy człowiek-komputer w kooperatywnej interakcji między ludźmi a elektronicznymi komputerami” – pisał Licklider w przełomowym eseju opublikowanym w 1960 r. “Będzie to bardzo bliskie sprzężenie między ludźmi i elektronicznymi członkami tego partnerstwa”. W jego uderzającej analogii komputery będą dla nas jak osy figowe dla figowców: symbiotycznymi partnerami.


Patrząc wokół widzimy, że Licklider miał rację. Zatriumfowało rozszerzenie możliwości zamiast zastąpienia, mówi historyk Walter Isaacson w książce z 2014 r. The Innovators, szczególnie po tym, jak zabrali się za to hakerzy, hobbyści i hippisi z zachodniego wybrzeża. W 1968 r., podczas tego, co nazwano “Matką wszystkich pokazów”, wizjonerzy Stewart Brand i Douglas Engelbart pokazywali widowni w San Francisco takie symbiotyczne koncepcje jak kursor i mysz.


Jesteśmy w środku cyklu podniecenia nowością w sprawie sztucznej inteligencji (AI) i sądzę, że Licklider również tym razem będzie miał rację. Sztuczne inteligencje, których używamy, choć ich tak nie nazywamy, powiększają możliwości ludzi, a nie zastępują ich. Mój smartfon rozpoznaje twarze mojej rodziny, dodaje do map nazwy restauracji lub teatrów, jakie znajduje w moim kalendarzu, kieruje mnie wokół korków w ruchu: jest moim symbiontem, a nie moją nemezis. Proszę zauważyć, że AI pomaga w życiu konsumentom bardziej niż producentom. 


Ta sama symbioza dotyczy AI, jakie przyjdą w niedalekiej przyszłości. W laboratorium w Microsoft oglądałem eksperymentalne systemy, które w kilka sekund robią to, co radiologowi zabiera godziny: rysuje narząd w serii skanów w przygotowaniu do terapii na raka. W należącym do Google Deepmind w Londynie algorytmy przygotowują się do oszczędzenia tej firmie wyszukiwarki internetowej majątku na rachunkach za prąd przez przemyślenie na nowo jej systemu rozdziału energii.


Także na autostradach przejście od kierowcy za kierownicą, wspomaganego przez Adaptive Cruise Control, automatyczne hamowanie, dyscyplinę pasów i tak dalej, do komputerowego szofera jest niezmiernie problematyczne. Wyobraź sobie: od miesięcy nie prowadziłeś samochodu, jesteś w samochodzie jadącym po autostradzie 110 km na godzinę, przysypiasz, kiedy zamieć śnieżna oślepia czujniki i elektroniczny głos mówi: “Oddaję ci kontrolę”. To mniej więcej zdarzyło się dwóm niedoświadczonym pilotom Air France z wieloma przelatanymi godzinami, ale głównie z automatycznym pilotem, nad Atlantykiem w 2009 r. Rozbili się.


Także tam, gdzie automatyzacja zastąpiła ludzi, spowodowała wzrost zatrudnienia dzięki pośredniemu oddziaływaniu: wydajniejszych pracowników stać na kupowanie więcej dóbr i usług, które dają miejsca pracy tym, którzy je dostarczają. Ekonomista William Baumol zidentyfikował zjawisko wzrostu zatrudnienia w nisko wykwalifikowanych zawodach, kiedy wysokokwalifikowane podlegają automatyzacji.


Institute for Public Policy Research opublikował raport w zeszłym miesiącu, zgadzając się, że to właśnie się dzieje: “Dowody sugerują, że konsumenci wykorzystują wyższe dochody do kupowania stosunkowo większej liczby usług. Niskokwalifikowane zawody (zazwyczaj także low-tech), takie jak pracownicy punktów żywnościowych, sprzątacze lub pracownicy w dziale rekreacji, wzrastały szybko w ostatnich dziesięcioleciach.  


IPPR sądzi, że będzie to trwało przy następnej fali AI: “Prawdopodobnie istnieje olbrzymi potencjał dywidend wydajności zmiany technologicznej do przekierowania na konsumpcję społecznych dóbr i infrastruktury i rozszerzenia zatrudnienia w dostarczaniu tych usług. Jest możliwe, że zmiana technologiczna wpłynie także negatywnie na zatrudnienie w usługach, ale nie jest to prawdopodobne”. Słyszeliśmy ostrzeżenia przed masowym bezrobociem przy każdej fali automatyzacji poczynając od młockarni. W 1964 r. prezydencka komisja ustanowiona przez Lyndona Johnsona przewidywała olbrzymie straty miejsc pracy z powodu “potencjalnie nieograniczonej produkcji przez systemy maszynowe, które wymagają niewiele kooperacji ze strony ludzi”.


Jednak IPPR pokazuje perspektywę, że AI stworzy więcej nierówności, ponieważ wzrasta liczba miejsc pracy dla najniżej kwalifikowanych i najwyżej kwalifikowanych, podczas gdy miejsca pracy dla średnio wykwalifikowanych kurczą się: więcej managerów będzie wożonych przez większą liczbę kierowców Uber, ale będzie mniej taksówkarzy i sekretarek. Taka polaryzacja pracy już pokazuje się w statystykach za ostatnie dwadzieścia lat.


Niemniej zagrożona jest praca prawników, profesorów i księgowych. Nawet jeśli praca opiekunów i sprzątaczy może być częściowo zautomatyzowana, podejrzewam, że zwiększy to popyt na ich usługi. Jeśli roboty będą mogły, powiedzmy, taniej wykonywać część pracy opieki nad starymi ludźmi, ludzi będzie stać na więcej opiekunów, by zaspokoili pozostałe potrzeby. IPPR mówi, że “ryzykiem jest więc nie tyle masowe bezrobocie, ile ‘paradoks jej nadmiaru’. Technologiczna zmiana wzbogaci społeczeństwo jako całość. Jednak zorientowana na kapitał zmiana ekonomiczna stworzy problem dystrybucji: ci, którzy mogą dostarczyć pracę, ale nie mają kapitału, mogą mieć niewystarczające środki na rozsądne utrzymanie”.  


Również w tej sprawie historia daje nam uspokajającą lekcję. Automatyzacja już przesunęła olbrzymie ilości dochodu od pracy do kapitału, a jak zareagowało społeczeństwo? Przez równiejszy podział pracy. Rozważmy na przykład fakt, że Wielka Brytania ma obecnie bardzo niskie bezrobocie. Niemniej, z powodu krótszych godzin pracy, dłuższych urlopów, dłuższych okresów edukacji i dłuższej emerytury, proporcja życia, jakie przeciętny Brytyjczyk spędza w pracy w odróżnieniu od spania, konsumowania, urlopu i emerytury, skurczyła się dramatycznie z około 25 procent stulecie temu do około 10 procent dzisiaj. To jest dowód sprawiedliwego dzielenia się korzyściami automatyzacji. Jeśli ten procent spadnie dalej do 7 lub 5 dzięki dalszej symbiozie między komputerami a ludźmi, to wszyscy mogą zyskać.


Pierwsza publikacja w The Times.


Artificial Intelligence Augments Human Skills

The Rational Optimist, 6 stycznia 2018

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.