Piątek narodowo-erotyczny


Marcin Kruk 2018-01-10


Był to normalny piątek narodowo-erotyczny i Pan Bóg czuwał nad nami jak zwykle, nie przesadzając. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie nasilający się smutek syberyjskich tropików, który napłynął niespodziewanie wywołując euforyczne przygnębienie.

 
Nie było innej rady, ale też właściwie nikt jej nie szukał.  



Na stronach Facebooka jak burza rozszedł się mem z malutkim kotkiem i podpisem „Nic to”. Ktoś złośliwy w wielu miejscach dopisywał, że ten kotek to chyba nie nasz. Niektórzy próbowali polemizować, ale wiecie jak to jest, raz puszczona plotka nie umiera nigdy. Stare to powiedzenie, że zanim prawda zawiąże sznurówki, to kłamstwo obiegnie świat. Można z tego wnosić, że  sprawa jest przegrana, ale z drugiej strony, nie wolno tracić nadziei. Obiegnięcie świata w czasach Internetu to fraszka, problemem jest pozyskanie lajków, a lajki do kłamstwa jak do miodu. Prawdę sprawdzają na każdym rogu.


Nikt nie jest prorokiem tu, nikt nie jest prorokiem tam, ale żeby uczciwie przyznać, że z tymi prorokami to tak w ogóle lipa, to do tego nie ma chętnych. Obciążona faktami prawda wlecze się po świecie wąskotorową kolejką, a kłamstwo fru, światłowodem, bez żadnego bagażu, lotne jak ptak. Prawda jest zawsze podejrzana i tak powinno być, tylko kłamstwa możemy przyjmować na wiarę.   


Oczywiście możemy mieć wątpliwości, ale tylko jak nam nie pasuje. Jasne, że jak nam nie pasuje, to wiadomo, że chyba coś nie tak.


Ta smuta nie wzięła się znikąd. Czasem tak jest, że ludzie ni z tego ni z owego, ale kiedy ludzie nagle tak jakoś, to zazwyczaj jest jednak jakiś powód, nie ma smuty bez popiołów, jak mówią.


Więc w ten piątek wyż się załamał i wielu dostrzegło, że jest jeszcze gorzej niż było w czwartek. A przecież w czwartek nie było dobrze. Jeszcze w środę na komisji śpiewali, a potem jakby ucichło. Można było sądzić, że to cisza przed burzą, ale chyba nie.


Nagle stało się jasne i wielu zaczęło rozumieć o co chodzi – zimowy smutek syberyjskich tropików. Takie rzeczy się zdarzają.                      


Jedni pytali gdzie ach gdzie jest następca tronu, inni gdzie jest tron, a jeszcze inni twierdzili, że w kraju szaleje nierząd. Faktycznie nierząd był wszędzie i kusił szybkimi rozkoszami. Płatna miłość z dodatkową opłatą na tacę. Taki los dał nam Bóg, chociaż zdaniem wojujących ateistów, Bóg był tylko narzędziem pośredniczącym w nierządzie.     


Są popioły, to może ten Feniks jednak powstanie? Mało kto wierzy, ale niektórzy robią jakieś czary mary nad tymi popiołami. Jeden znalazł kilka piórek, okazało się, że to pióra gołębia pokoju. Pewnie jastrząb gołębia zdybał. Ludzie paski czytają, a potem opowiadają sobie pod kościołem, że ktoś przesadził. Uczciwie mówiąc, przesadzają wszyscy. Ja też. Wystarczy chwila nieuwagi i sami widzicie co się dzieje. Niby nic, ale smuta wciąga jak wir w rzece. Prawdopodobnie nie wszystko jest tak, jak być powinno, nie mam na to wpływu, wciągnęło i nie daje się wypłynąć. Nie jest to ani pierwszy piątek narodowo-erotyczny ani ostatni.


Prawda jest taka, że nie umiemy się zebrać, ani ze sobą ani do kupy. A mamy kupę do zrobienia. Tylko jak?  Niektórzy mówią, że piątki są dniem wolności, ale to austriackie gadanie, jak mówiła moja babka, której babka pochodziła z Krakowa, co mogło wpłynąć na narodową pamięć. Dobrze, że jest Instytut Rehabilitacji Pamięci Narodowej. Przynajmniej to, jak nic innego. Bo innego rzeczywiście ostatnio jakby nic.           

Marcin Kruk

Autor wydanej przez wydawnictwo "Stapis" książki  Grzeszyć inteligencją, o której czytelnik napisał, że nie  należy jej zaczynać czytać wieczorem, jeśli człowiek musi rano wcześnie wstać.