Gdyby Izrael był normalnym krajem


David Gerstman 2017-12-11

<span>Rakieta wystrzelona z Gazy spadła na terenie przedszkola w Sderot, 9 grudnia 2017, (Zdjęcie „Times of Israel\
Rakieta wystrzelona z Gazy spadła na terenie przedszkola w Sderot, 9 grudnia 2017, (Zdjęcie „Times of Israel"). 

Gdyby Izrael był normalnym krajem, to fakt, że Stany Zjednoczone umieszczą swoją ambasadę w jego stolicy, nie byłoby wiadomością wartą nagłaśniania.


Gdyby Izrael był normalnym krajem, fakt, że jego partner do negocjacji systematycznie grozi przemocą, wywołałby oburzenie.


Gdyby Izrael był normalnym krajem, fakt, że jego wrogowie przechwytują międzynarodowe organizacje, by zaprzeczyć jego historii, stanowiłby obrazę dla każdego bezstronnego człowieka.


Gdyby Izrael był normalnym krajem, każdy byłby oburzony, że inny kraj nakazuje swoim sportowcom poddanie się w meczach, by nie musieli stawać do zawodów z izraelskimi sportowcami. Ludzie byliby także oburzeni, że w niektórych państwach sportowcy izraelscy nie mogą podać kraju, który reprezentują. Tak jest zazwyczaj dla krajów, które łamią reguły zawodów, nie dla kraju, którego największym grzechem jest to, że istnieje.


Gdyby Izrael był normalnym krajem, jego lekarze, którzy leczą tysiące obywateli wrogiego kraju, podczas gdy reszta świata pozwala setkom tysięcy na śmierć z powodu przemocy, otrzymaliby pokojową Nagrodę Nobla.


Gdyby Izrael był normalnym krajem, jego krytycy uznaliby, że trzy razy, kiedy uczynił ustępstwa terytorialne na rzecz pokoju – wycofanie się z głównych ośrodków populacyjnych na Zachodnim Brzegu w 1995 r., po którym nastąpiła seria zamachów terrorystycznych w lutym i w marcu 1996 r.; wycofanie się w 2000 r. z południowego Libanu, po którym Hezbollah zwiększył swoją siłę i arsenał; wycofanie się z Gazy w 2005 r. ośmieliło kierownictwo Hamasu do rozpoczęcia trzech wojen w ciągu kolejnego dziesięciolecia – zapłacił za to wysoką cenę. Mimo tego, że wycofanie się z Synaju doprowadziło do stabilnego pokoju z Egiptem, Synaj stał się bazą dla zajadłej frakcji ISIS.  


Gdyby Izrael był traktowany jak normalny kraj, uzyskałby uznanie za starania dzielenia się rolniczym know-how i wodną technologią z ubogimi krajami.  


Ale Izrael nie jest traktowany jak normalny kraj. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ odbyło się spotkanie, by przedyskutować to, co Autonomia Palestyńska nazywa „skrajnie niebezpieczną sytuacją, która stanowi zagrożenie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”. Przez „niebezpieczną sytuację” rozumieją to, że prezydent Donald Trump ogłosił w środę, że USA uznają Jerozolimę za stolicę Izraela i że zamierza przenieść ambasadę do Jerozolimy – innymi słowy, powiedział, że będzie traktował Izrael tak jak każdy inny kraj na świecie.


Sądząc po oburzonej wrzawie podniesionej przez wrogów Izraela – a także kilku domniemanych przyjaciół, jak Wielka Brytania i Francja – można by pomyśleć, że Trump rozkazał zrzucenie bomb na cywilów. Wrzask nie dotyczył jednak utraty czyjegoś życia, ale zamiaru przeniesienia siedziby ambasady i normalnego traktowania Izraela.


Jest ironią, że członkowie Rady Bezpieczeństwa osądzają teraz Izrael. Gdyby Izrael miał dołączyć do Rady Bezpieczeństwa, musiałby zrobić to jako członek regionu Europy lub jakiegoś innego kontynentu, nie jako członek regionu Azji i Afryki, do którego należy, ponieważ świat muzułmański sprzeciwia się jego członkowstwu w tej grupie. Rada Bezpieczeństwa, zamiast służyć jako “ośrodek harmonizowania działań narodów”, przez samą swoją strukturę służy legitymizacji uprzedzeń i podziałów.


Co gorsza, Rada Bezpieczeństwa nie obroniła setek tysięcy zabitych syryjskich cywilów ani  milionów ludzi, wysiedlonych w brutalnej wojnie domowej prowadzonej przez reżim prezydenta Baszara Assada z pomocą Iranu i Rosji. Rada Bezpieczeństwa zachowała się gorzej niż tylko nie broniąc Syryjczyków.


Niemal dwa lata temu zatwierdziła umowę nuklearną z Iranem. Ta umowa uwolniła miliardy dolarów, z czego Iran użył wielkie sumy dla poparcia Assada. Tak więc Rada Bezpieczeństwa nie tylko nie broniła ludzi w Syrii, ale poważnie zaszkodziła „międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu” przez przyspieszenie śmierci i zniszczenia w Syrii.


Ta Rada Bezpieczeństwa, która tak sromotnie zawiodła w Syrii, siedzi teraz jako sędzia przeciwko Izraelowi, krajowi, który rzeczywiście uratował tysiące Syryjczyków, swoich wrogów. I siedzi jako sędzia w momencie, kiedy pojawia się wiadomość, że Izrael założył szpital położniczy na terytorium Syrii, a osądza go dlatego, że amerykański prezydent zauważył, że Izrael powinien być traktowany jak normalny kraj.


Francuski prezydent Emmanuel Macron powiedział, że istnieje potrzeba działania, ponieważ wypowiedź Trumpa jest “sprzeczna z prawem międzynarodowym i rezolucjami Rady Bezpieczeństwa ONZ”.  


Dwa lata temu ta sama Rada Bezpieczeństwa wymazała listę wielu przypadków złamań „prawa międzynarodowego i wszystkich rezolucji Rady Bezpieczeństwa” przez Iran, mimo że Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej potwierdziła, że Iran miał program broni jądrowej co najmniej do roku 2009 – sześć lat dłużej niż sądzono poprzednio.


Także kiedy karta Iranu została wyczyszczona w związku z umową nuklearną, rezolucje zakazywały Iranowi produkowania pocisków balistycznych zdolnych do przenoszenia głowic jądrowych, które to żądanie Iran nadal lekceważy bez żadnych konsekwencji.


Hezbollah, podobnie jak jego patron, Iran, przysiągł zniszczenie Izraela i zgromadził olbrzymi arsenał broni oraz praktycznie przejął panowanie nad Libanem, wszystko to sprzecznie z rezolucją 1701 Rady Bezpieczeństwa ONZ, która mówiła, że żadna inna grupa poza rządem libańskim nie może posiadać broni.


Tak więc wrogowie Izraela nadal nabierają sił, zagrażając “międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu” ogólnie – a Izraelowi całkiem konkretnie – ale Macron jest oburzony tylko deklaracją prezydenta Trumpa, że Izrael powinien być traktowany jak normalny kraj.


Na koniec, prawdziwym niebezpieczeństwem dla Autonomii Palestyńskiej jest obalenie jej fałszywej narracji, że “Twierdzenia o historycznych lub religijnych związkach Żydów z Palestyną są niezgodne z faktami historycznymi i prawdziwym pojęciem tego, co stanowi państwowość”. Jest to wypaczona historia, którą lansują w międzynarodowych organizacjach, takich jak UNESCO, gdzie uzyskali rezolucje zaprzeczające 3000 lat żydowskiej historii, zamiast z dobrą wolą prowadzić negocjacje z Izraelem. Były ambasador izraelski w Stanach Zjednoczonych, Michael Oren, powiedział niedawno na konferencji z Israel Project, że przez ostatnie 8+ lat AP spędziła sześć godzin na negocjacjach z Izraelem.  


Porzucenie tych części ideologii, które odmawiają Izraelowi prawomocności, było warunkiem wstępnym zaakceptowania przez Izrael Palestyńczyków jako partnerów do negocjacji. Starania AP o napisanie na nowo 3000-letniej historii żydowskiej powinny prowadzić do potępienia ze strony oświeconych narodów, takich jak Wielka Brytania, Francja, Włochy i Szwecja. Zamiast tego jednak wspierają one Autonomię Palestyńską w odpowiedzi na krok, który mówi, że Izrael powinien być traktowany jak normalny kraj.


If Israel Were a Normal Country

The Tower, 8 grudnia 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



David Gerstman

Jest publicystą „The Tower” @soccerdhg