Afryka: droga naprzód


Ahmed Charai 2017-12-06

Nikki Haley (w 2014 r.) (Zdjęcie: defenseimagery.mil)
Nikki Haley (w 2014 r.) (Zdjęcie: defenseimagery.mil)

To, co niedawno stało się w Zimbabwe jest symptomatyczne dla sytuacji na całym afrykańskim kontynencie. Mającemu 93 lata Robertowi Mugabe ("ostatniemu Mohikaninowi” wojen o niepodległość w Afryce), pokazano drzwi. Nie było powszechnej rewolty – to wojskowi i członkowie jego własnej partii politycznej z najwyższych szczebli zdecydowali, że mają dość “Starego Lwa”. Scenariusz jego odejścia był wykonany po mistrzowsku, bez żadnego rozlewu krwi i bez żadnej przemocy.

Oczywiście, ludność Zimbabwe, kraju, który może pochwalić się 83,6% poziomem umiejętności czytania i pisania wśród dorosłej populacji, zasługuje na poklask za okazanie  opanowania w obliczu tak wielkiego zwrotu. Istotnie, są oni wyjątkiem w Afryce.


Doniesienia prasowe podkreślają, że Pierwsza Dama Zimbabwe, Grace Mugabe i wiceprezydent kraju, Emmerson Mnangagwa, byli największymi rywalami w wojnie o stanowisko następcy prezydenta Roberta Mugabe. Serdecznie się nienawidzili: oboje starali się zastąpić prezydenta, który rządził przez 37 lat. Muszę jednak ostrzec przed wszelkimi  analizami tego, co obecnie dzieje się w Zimbabwe, wyłącznie z tej perspektywy.


Gospodarka Zimbabwe jest w gruzach. Bezrobocie wynosi osłupiające 95%, co musi być jakimś rodzajem światowego rekordu. Wysoka inflacja całkowicie zniszczyła system monetarny kraju. Państwo zawłaszczyło prywatne oszczędności i zamieniło je na obligacje przy ostrym spadku standardu życia w ciągu ostatnich dwóch lat. 


Jedynie Chińczycy nadal inwestują w Zimbabwe; przez ostatnie pięć lat wpompowali tam 450 milionów dolarów. Niektórzy ludzie wskazują na Chińczyków jako tych, którzy maczali palce w niedawnych wydarzeniach, które zatrzęsły krajem – ten scenariusz jest wysoce prawdopodobny.  

Totalna porażka rządów Mugabe mogła doprowadzić kraj do wojny domowej. Niemniej sposób, w jaki sprawy przybrały korzystny obrót, wywołuje pytanie: co powinno zostać zrobione w Afryce?


Kontynent afrykański jest obdarzony nadzwyczajnym potencjałem rozwojowym, który przyniósłby korzyści populacji afrykańskiej, jak również gospodarce światowej. Z jakiegoś powodu jednak to marzenie nie materializuje się przez konflikty, brak stabilności, brak industrializacji i często w wielu krajach afrykańskich z powodu skorumpowanego i niedbałego zarządzania.


Nikki Haley, stała przedstawicielka USA w ONZ, mówi o problemach, które dręczą Afrykę:

"Na co trzeba popatrzeć, to te kraje afrykańskie i wszystkie kraje, jeśli zajmą się swoją ludnością, jeśli respektują głos swojego narodu, to macie prawdziwą demokrację. Jeśli nie słuchają głosów swojego narodu, wybuchnie konflikt. Będzie ekstremizm i Stany Zjednoczone będą musiały zająć się tym. W tym wszystkim chodzi o zapewnienie, by do tego nie doszło”.

Narody Zjednoczone wydają olbrzymie sumy pieniędzy w wielu krajach na misje podobno mające na celu utrzymanie pokoju. Jednak opłacalność tych misji jest wątpliwa. Nie potrafiły rozwiązać ani jednego kryzysu. ONZ, która w kilku wypadkach potrafiła złagodzić wpływ klęski głodowej, zawiodła przy zaprowadzaniu stabilności i demokratycznych procesów w krajach, w których inwestuje zasoby ludzkie i finansowe.  


"ONZ nie może pochwalić się żadnym długoterminowym sukcesem. Ani Sudan Południowy, ani Demokratyczna Republika Kongo nie wykazuje prawdziwego zwrotu ku politycznemu rozwiązaniu, które powstrzymałoby przemoc" - napisała Haley.


Diagnoza Haley jest trafna. Jak jednak mamy rozwiązywać te problemy?


Jeden z poprzedników ambasador Haley, John R. Bolton, od dawna twierdził, że jego kraj, który automatycznie finansuje około jednej czwartej rocznego budżetu ONZ, powinien zamiast tego popierać ją na bazie dobrowolności: “Płacilibyśmy za to, za co chcemy płacić i nalegalibyśmy na otrzymywanie tego, za co płacimy – to jest, rzeczywiste wyniki”.


Militarna interwencja w celu powstrzymania wojny domowej może być konieczna, ale bez planu jakiegoś politycznego rezultatu każda interwencja jest zredukowana do utrzymywania zbójeckich przywódców i dyktatorów.


Demokratyczna Republika Kongo i Republika Środkowoafrykańska, dwa kraje obdarzone bogactwami naturalnymi, oraz Sudan Południowy, młode państwo uginające się pod ciężarem konfliktów i wojny domowej, potrzebują nie tylko siły utrzymującej pokój, ale także zdecydowanych działań na drodze wiodącej do demokratycznych instytucji, dobrego zarządzania i rozwoju.


Nikki Haley: "Stany Zjednoczone widzą Afrykę jako bardzo ważną część świata. Widzimy wielkie możliwości w Afryce, widzimy trudności w Afryce, ale chcemy wesprzeć i pomóc w tych sytuacjach”.


Obecnie jednak pozostaje zasadnicza kwestia gigantycznego budżetu pokojowych misji ONZ. Wiele więcej oczekujemy także od Stanów Zjednoczonych. Afryka, która będzie miała aż 2,5 miliarda ludzi w roku 2050, jest żyznym gruntem dla terroryzmu i chińskiej miękkiej siły.


Stawka w Afryce w kategoriach bezpieczeństwa nie mogłaby być wyższa dla Stanów Zjednoczonych. Wzywa się USA, by dostarczyły wyposażenia, ekspertyzy i szkolenia miejscowym rządom. Działalność terrorystyczna na całym niemal kontynencie grozi amerykańskim obywatelom, personelowi i inwestycjom. Pozostaje faktem, że ci, którzy decydują się na dołączenie do grup terrorystycznych, często w większym stopniu robią to z rozpaczy i braku alternatywy niż z powodów ideologicznych. Inwestycje USA stanowią rzeczywistą perspektywę tworzenia miejsc pracy dla młodych ludzi, by powstrzymać ich od ulegania pokusom przedstawianym przez handlarzy śmiercią. Drogą naprzód jest zestawienie nowej platformy afrykańskich konsumentów produktów i usług USA, a tym samym odpieranie grup terrorystycznych.


Podczas szczytu G-7 w Taorminie we Włoszech prezydent Trump słusznie nazwał Afrykę ziemią możliwości. Bardziej niż na słowa Afrykanie czekają na czyny prezydenta Trumpa.


Africa: The Way Forward

Gatestone Institute, 27 listopada 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ahmed Charai


Marokański wydawca, studiował zarządzanie we Francji oraz prawo w Maroko, wydaje tygodnik  La Vérité, jego artykuły publikowane są również przez takie pisma jak Le Monde i Washington Times.